poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dzień na słodko

Z całym szacunkiem dla Włochów, ale mogli się trochę inaczej ubrać na dzisiejszy mecz z Irlandią. Mimo, że Włosi prowadzą, to wyglądają śmiesznie - jak Smurfy, brakuje im tylko białych czapek z oklapniętym czubkiem. Tyle w temacie futbolowym.
A dzisiaj w pracy szefostwo postawiło nam podwładnym to:

pricesstårta Trevlig sommar!


Oczywiście tych tortów było kilka, bo jest nas dosyć dużo. To zielone to masa marcepanowa. Napisać na torcie "Trevlig sommar" znaczy tyle, co "przyjemnego lata", po polsku może lepiej zabrzmiałoby "przyjemnych wakacji". Wyraz "sommar" już ktoś oderżnął. Torty wjechały na stół po południu. Oprócz tortów, kawy i herbaty były bukiety kwiatów, pożegnania, łapiące za serce przemówienia, drobne prezenty. Prezenty dla trzech 50 - siątek (z powodu ich urodzin) i dla jednej szczęsciary, która odchodzi na emeryturę. Jolanda pochodzi z Colombii, jest pelna temperamentu, wiecznie wesoła, tryskająca wyśmienitym humorem, tańczy po mistrzowsku salsę, jest super zgrabna, szczupła i niesamowicie gościnna, a w czasie karnawału tańczy poprzebierana w stroje prosto z Rio de Janeiro - pióra, do tego uwielbia podróże. Będzie jej strasznie barkowało, gdy już wszyscy wrócimy z urlopów. A przed południem siedzieliśmy na tzw. miniseminariach. Mini, bo nie były rozciągnięte w czasie.  Za to było ich cztery. Jeden prowadzący seminarium nie mógl sobie odmowić przyjemności, by kazać nam podyskutować na zadany temat w grupach i spisaniu naszych punktow widzenia na kartce. W naszej grupie nikt nie mial siły na zadne dyskusje, mimo że nawet coś tam ktos bąknął. Wszyscy juz myslami byliśmy na wakacjach i ten wysiłek intelektualny był po prostu za ciężki. Nasz Anglik miał notować te nasze poglądy. Christopher, pod koniec dyskusji o EURO 2012, coś zapisal na tej kartce i podał mi ją. A na niej widniał tylko jeden punkt widzenia: "Vi tycker synd om det polska landslaget!" - co znaczy: "Żal nam polskiej drużyny narodowej!". Niestety, kartki tej nie dostarczyliśmy szefowej. Ronny też się dzisiaj popisał. Rano o siódmej szarpal Renee usiłując zwlec ją z łóżka, krzycząc, że spóźni się do szkoły. A ta jak na niego nie ryknęła: "co z ciebie za ojciec, który nawet nie wie, że ja mam już wakacje!!!". Ojciec podkulił ogon, cicho odpowiedział: "Jaha" i szybko ulotnił się z jej pokoju.
A jednak wrócę na chwilę do tematyki futbolowej. Dobrze się dzieje, że nasi fajni chłopacy z drużyny zaczynają głośno mowić o tym jak PZPN działa. Mam nadzieję, że lawina ruszy. Nietykalne dotąd PZPN dzięki chłopakom nagle zachwieje się w posadach. To ta drużyna może nareszcie zlikwidować te ciepłe i kumoterskie posady. A Lato, uważam, jest ordynarnym typem.   

2 komentarze:

  1. Ja wolę przysłuchiwać się Janowi Tomaszewskiemu - zdecydowanie bardziej otwarta jestem na jego bezkompromisowość niż na to, co przedstawia sobą pan Lato.
    Co do PZN ogólnie natomiast. Był na YouTube dający dużo do myślenia wywiad redaktor Pieńkowskiej z Leo Beenhakkerem. Poruszono w nim kwestię powodów odwołania go z funkcji trenera narodowej kadry piłkarskiej. Były selekcjoner wyjaśnił również, dlaczego już nigdy nie przyjedzie do Polski. Mimo że zdania Polaków na temat Holendra są dziś podzielone, materiał sam w sobie był naprawdę wartościowy. Został jednak usunięty z YT, nie mogę go też odszukać na innych stronach, gdzie wcześniej również można go było zobaczyć - no cóż, wymowne.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bawiąc się zbytnio w komentowanie sytuacji w PZPN (ja się do tej polityki nie mieszam) ani nie komentując efektów pracy G. Laty, chciałabym powiedzieć, że tak czy owak nasza drużyna, choć przegrała, zachowała sporo godności.
    No i mam też nadzieję (popartą nieco lekturą komentarzy pozasportowych), że Euro 2012 (poza raczej wstydliwymi incydentami w wykonaniu kiboli) stanie się promocją Polski w jak najbardziej pozytywnym sensie. Dziś przeczytałam gdzieś, że 80 procent ludzi, którzy przy okazji imprezy odwiedzili nasz kraj, chętnie przyjedzie tu ponownie. A w piłkę raz się przegrywa, raz się wygrywa.
    Może też n ie udało nam się wszystko, co było zaplanowane przed Euro- na przykład budowa dróg - ale trochę się pod tym względem poprawiło, a reszta może po Euro, powolutku? A poza tym jak się coś takiego dzieje, to koniunktura się poprawia i w ogóle jesteśmy do przodu, ot co! :))
    POzdrawiam Cie Joanno i ściskam przedwakacyjnie, popijając sobie sangrię :))
    Kinga

    OdpowiedzUsuń