środa, 28 października 2015

Mój dzień w pracy

Moja dzisiejsza praca polegała na siedzeniu na uniwerku i wysłuchaniu 4 wykładów. Po wstaniu z łóżka zmroziło mnie na widok termometru za oknem:
minus 10 stopni!

  Z przerażeniem pomyślałam o jeździe na letnich kołach. No, niestety kół jeszcze nie zmieniłam, bo jeszcze nowych zimowych nie kupiłam. Ronny sprawdził moje stare zimówki i stwierdził, że wszystkie kolce są spiłowane. No i kurde czeka mnie kolejny spory wydatek. Pojechałam i dojechałam. W końcu nic nie padało, więc nie było ślisko. W przerwach między wykładami czekała kawa, kanapki i cistka. Poczytalam prasę, ktora dalej podejmuje wątek wyborów w Polsce. W jednej z gazet SvD - Svenska Dagbladet znalazł się artykuł pod tytułem "Sprawa Polski, sprawą Europy"

Det kallas nationalkonservativt och har vunnit valet på vänsterpopulär ekonomisk politik och protektionism, det polska partiet Lag och Rättvisa (PiS). Partiet bildar sannolikt egen majoritetsregering och Beata Szydlo väntas bli premiärminister. Hon har plockats fram av partiledaren Jarosław Kaczyński som gjorde den taktiska bedömning att Szydlo var en bättre frontfigur än han själv.
Nazywana  narodowo - konserwatywna wygrała wybory dzieki popularnej lewicowej polityce ekonomicznej i protekcjonizmowi, polska partia Prawo i Sprawiedliwość. Partia utworzy wlasny większościowy rząd, i oczekuje się, że premierem będzie Beata Szydło. Została ona wybrana przez szefa partii Jaroslawa Kaczyńskiego, ktory taktycznie ocenił, że Szydło będzie lepszą frontalną postacią niż on sam.

Medan segern tillskrivs ”högern” i någon allmän mening och vänstern kallas förlorare är det i själva verket det sämsta av konservativa och vänsteridéer som trängt undan liberala värderingar. PiS utlovar bland annat bankskatter för att finansiera höjda bidrag, höjda skatter på stora handelsbolag, hårdare beskattning av finanssektorn och återställd pensionsålder för både kvinnor (till 60 år) och män (till 65 år).

Podczas gdy zwycięstwo przypisuje się "prawicy" w ogólnym znaczeniu, a lewicę nazywa się przegranymi, to w rezultacie najgorsze konserwatywne i lewicowe idee wyparły liberalne wartości. PiS obiecuje między innymi opodatkowanie banków, by móc sfinansować podwyższenie zasiłków, podwyższenie podatków przedsiębiorstwa handlowe, cięższe opodatkowanie sektoru finansów i przywrocenie wieku emerytalnego dla kobiet (do 60 roku zycia) i dla mężczyzn (65 lat).


Polen är EU:s åttonde största ekonomi och mellan 2005 och 2014 var tillväxten i genomsnitt 3,8 procent (data.worldbank.org). Ett populistiskt Polen som hellre beskådar sin navel än öppnar sin ekonomi och underlättar handel och utbyte med andra, påverkar utvecklingen i Europa. I en dålig riktning.
Polska jest ósmą największą gospodarką w Unii i w latach 2005 - 2014 średni rozwój wynosił 3,8 procent (data.worldbank.org). Populistyczna Polska, która woli bardziej oglądać swój pępek niż otworzyć swoją ekonomię i ułatwić handel i wymianę z innymi, wpływa na rozwój Europy. W bardzo złym kierunku.

Hej wszyscy prawicowcy, ktorzy przyczyniliście się do zwycięstwa swojej partii! Czy Wy naprawdę jesteście prawicowcami? Chyba trzeba zweryfikowac , już teraz na spokojnie, ten program, bo te handlowe finansowe reformy, plus polonizacja banków zalatują najgorszym komunizmem. Postaulaty PiSu to normalnie mieszanka wybuchowa, taki koktajl Mołotowa. Wybór PiSu tak naprawdę ucieszył w Unii tylko te 37,58% Polaków. Mnie przede wszystkim martwi, że będą rządem więszościowym. Wydaje mi się, że reszta posłów reprezentujących pozostałe partie może właściwie iść sobie na 4 - letni urlop.

A ja wczoraj zamknęłam swój wieczór lekturą noweli Bunina "W Paryżu". Czytając dostawalam normalnie ślinotoku. W noweli bohater - Rosjanin żyjący w Paryżu postanawił zjeść obiad w  rosyjskiej restauracji. Restauracją w swojej karcie miała krocie dań do wyboru, między innymi:
barszcz, kapuśniak, ogórkową, bitki, sznycel cielęcy, "ogóreczki świeżo zakiszone". Na zakąskę Rosjanin zażyczył sobie wódkę i śledzika z gorącymi kartoflami. I tu zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy Rosjanie uwielbiaja polskie kulinaria? No, bo te powyższe dania to fundamenty polskiej kuchni. A może rodowód tych potraw nie jest wcale polski? No, żesz ja cięż pierdzielęż! Oczywiście w menu znalazły miejsce typowo rosyjskie potrawy - bliny, czerwony kawior, ale żubrówka, to chyba już czysto polski produkt?

Na zkończenie zaprezentuję zdjęcie z uniwersyteckiej toalety:




    SÖKES: ÄGG OCH SPERMIER. Poszukuje się jajek i spermy. A pod spodem uzupelnienie:
potrzebujemy więcej donatorów jaj i spermy. Więcej informacji na ivfkliniken.se/umea.

Teraz mam zamiar przekąsić świeży chlebek z:
Jest przesmaczna! Ale za chwilę się skończy i nie wiem, co ja wtedy zrobię?


wtorek, 27 października 2015

Festiwal obietnic

Gratuluję wyborcom zwycięskiej partii PiS. Ale miejcie baczenie na te obietnice. Lista jest długa i ciężko zapamiętać wszystkie.



Prosze powiększyć, by nie męczyć oczu takim maleńkim drukiem. Ja nie będe sie upominać, bo na nich nie głosowałam, więc nie mam żadnych oczekiwań. Mam jedynie nadzieję, że moim rodzicom osłodzą ich emeryckie życie. Nie mam pojęcia dlaczego lekarz i dentysta ma być w każdej szkole? Tak było za PRLu. Dzisiaj chodzi się do przychodni. Dentysta powinnien być za darmo dla dzieci i młodzieży do dnia, w którym kończą 20 rok życia. W dniu 20 - stych urodzin dentysta już niestety kosztuje. Tak jest w Szwecji. Dentysta przysyła zaproszenie dla dziecka do odwiedzin gabinetu, od kiedy pojawią się pierwsze zęby.  Wszystkie dzieciaki w Szwecji mają zdrowe i zadbane zęby! Młodzież też! Szyny na zęby do ich prostowania też są za darmo. Takie propozycje ma ta nowa socjaldemokratyczna partia Razem, bo oni chcieliby wprowadzić system skandynawski. Przyznacie, że całkiem rozsądny. Prawda? Tak własnie dziala dentysta w Szwecji. Chociaż w Polsce będzie może to za trudne zadanie do wykonania dla dentysty, by drogą pocztową zaprosić pacjenta na kontrolę, bo jakim cudem zdobędzie adres tego pacjenta? Przeciez w Polsce wszyscy chowają się przed wszystkimi. Szwedzka służba zdrowia zajmuje się pacjentem od początku do końca jego choroby. Pacjenci, ktorzy jednak potrzebują rehabilitacji, transportu do lekarza, protez wszelkiego rodzaju itd. to również dostają i nikt nie musi przeprowadzać zbiórek pieniężnych na czyjeś operacje, aparaty słuchowe, rehabilitacje. Tak działa system skandynawski! Wydaje mi sie jednak, że jakiś tam ząb malych czy dużych Polaków nie ma żadnego znaczenia w porownaniu z postulatem - obrona polskiej ziemi przed wykupem. To tak samo jak podczas zaborów. Szczególnie w zaborze pruskim polscy ziemiane pożyczali sobie kasę na wykup ziemi, byleby ta nie została kupiona przez niemieckich osadników. I to kupiona dużo taniej. Polacy za tę samą ziemię płacili dużo więcej. Nie mialam pojęcia, że dzisiaj istnieje podobne zagrożenie. To straszne! Pewnie Niemcy chcą wykupić Wielkopolskę, bo zdaje się, że u nich już powoli robi się za ciasno i może już wkrótce będą mieli potrzebę poszerzenia sobie przestrzeni życiowej.
Jutro idę ostatni dzień do pracy w tym tygodniu. W czwartek i piątek mam urlop! I to jest to!  

niedziela, 25 października 2015

Wybory 2015 i nastrój powyborczy

Nic nie napiszę, bo nie ma o czym. "Koń jaki jest, każdy widzi".

 Głosowało 51% społeczeństwa, czyli zaledwie połowa. Reszta wybrała kierunek - "wisi mi". Polska wieś wybrała wodza.


 Nie mam nic, ale to nic przeciwko wsi. Kocham wieś, sama mieszkam na wsi od ponad 20 lat. Tylka ta wiejska większość będzie usiłowała zamienić Polskę w taką dużą wieś w centrum Europy. Interpretację zostawiam Wam. Wieś nigdy nikomu nie kojarzyła sie i nie kojarzy z postępem, ani kuźnią jakichś rewolucyjnych idei. Może to i dobrze, a może nie. Nie jestem wróżką i nie będę prorokować. Żywię jedynie głęboką nadzieję, że PiS nie wyprowadzi Polski z Unii lub Unia nie będzie chciała pozbyć się Polski. Polska wieś jest wielkim beneficjentem pieniędzy z Unii. Gdyby tak sie stało, to polska wieś wróciłaby do konia i motyki. Może i dobrze, bo wtedy ekologicznie będzie. A najbardziej rozsmieszył mnie Gowin swoją repliką na słowa Kopacz, ktora powiedziała, że Polska cofnie się o 500 lat, gdy PiS wygra. Gowin przypomniał, że 500 lat temu Polska była najpotęzniejszym krajem w Europie i to nie jest takie złe, to cofnięcie się o 500 lat. W nocy to przesunięcie czasu stało się wręcz symboliczne w dniu wyborów. Aż ciekawa jestem, o ile dekad Polska się teraz cofnie. Może tylko jedną? Taki powrót do 2005 roku?

Atmosferę nastroju powyborczego świetnie oddaje obraz Artura Grottgera




  Niech Będzie Jarosławiony!  
  

Ankieta

Dzięki ciszy przedwyborczej moge skoncentrować się na wszystkim innym poza polityką. Wiadomości nie podają żadnych wiadomości, bo jak sie okazuje przez tę ciszę, to nie mają o czym gadać w tv. Nie wiem czy "cisza" jako nakaz i zakaz nie koliduje przypadkiem z demokracją. Od kiedy to w demokracji zabrania się dyskutowania o polityce, kandydatach itd. Paulina uważa, że ta "cisza" to cudowny wynalazek, bo bez obawy może włączyć i popatrzeć w tv nie ryzykując, że z ekranu będzie się do niej wydzierać jakis nawiedzony polityk. W Szwecji"cisza" nie istnieje, tu walczą aż do zamknięcia lokali wyborczych. A teraz siedze sobie w kuchni i piszę. Korzystam z tego, że noc będzie dłuższa. Obrazem naszej świetnej malarki Olgi Boznańskiej chciałam przypomnieć, że tej nocy cofamy się do przeszłości, niestety tylko o jedną godzinę. Gdyby tak mozna było cofnąć zegar o cały rok.


Zeszłej nocy podpalono w Szwecji kolejny ośrodek dla uchodźców, ktory wkrotce mial być oddany do użytku. Własciwie nie ma tygodnia bez pożarów. Oczywiście policja nikogo nie zlapała, ale przynajmniej podejrzewa, że ogień był podłozony. Poza tym na drzwiach zamieszkanego już przez uchodźcow ośrodka, ktoś przykleił kartkę - list napisany po arabsku, ktory przetłumaczono i opublikowano w lokalnej gazecie NSD (Norrländska Socialdemokraten) dnia 23.10.2015:

 "Ten list jest do tych, ktorzy mieszkaja w hotelu. Ostatnie ostrzeżenie. Jesli nie opuścicie tego miejsca, to zginiecie. Nie będzie żadnej łaski. Trzymajcie się z daleka od naszych sklepów, ponieważ nie jesteście mile widziani. Pamiętajcie, że tu nie ma policji. Możemy z wami zrobić, co tylko chcemy." Jak widzicie musialam sfotografowac ten list z ekranu komputera, bo nie wiem dlaczego, ale nie chciał sie skopiować. Trzy razy próbowałam i nic.
Ten hotel zamieniony na ośrodek dla azylantów znajduje się w w północynych rejonach kraju - w Överkalix. Kolejnego dnia w tej samej gazecie napisano, że polcja wszczęła dochodzenie, bo tym listem oklejono hotel w kilku miejscach, a w pierwszej wersji został przyklejony po angielsku. Wesoło nie jest. Wyobraźcie sobie, że siedzicie gdzieś na obczyźnie, na łasce innych, a ktoś podrzuca wam listy o takiej treści. Chociaż wśród swoich i od swoich też można otrzymywać takie listy. Ostatnio Tokarczuk dostawała takie o podobnej treści.
Ale ja chcialam wlasciwie odpowiedzieć na pewną ankietę, ktora mi zaproponowała mama.ammara  piszaca blog baba w jordanii. Ankieta dotyczy czytelnictwa.
A zatem do dzieła!

  • Czy masz ulubione miejsce do czytania w domu?

Czytam w każdym miejscu w domu i przed domem (latem). Najczęściej w kuchni - bo jestem interdyscyplinarna - gotuję i jednocześnie czytam. A gdy tylko czytam, to albo w salonie, albo w mojej bibliotece, albo w mojej sypialni. W łazience i w garażu też mi sie zdarza poczytać.

  • Zakładka czy świstek papieru?
Co tylko mam pod ręką: grzebień, metka z cena, pocztówka, zdjęcie z wakacji,  ostanio nawet banknot 20 -złotowy.

  • Umiesz przerwać lekture w dowolnym miejscu, czy musisz doczytać do końca strony / rodziału?
Jestem elastyczna - potrafię i tak, i tak.

  • Czy jesz lub pijesz przy czytaniu?
Zawsze piję i czasami jem. Najczęściej jem kruche ciasteczka. Uwielbiam!

  • Wielozadaniowość. Muzyka, telewizja w trakcie lektury?
Przeważnie telewizja. Gdy czytam w sypialni, to towarzyszy mi cisza.

  • Jedna książka na raz czy kilka?
Różnie bywa. Najczęściej jedna, ale zdarzaja się dwie. Niektóre książki po prostu wchłaniam, bo szybko chce zacząć kolejną, ale że brakuje mi cierpliwości, to zaczynam czytać drugą w trakcie czytania pierwszej.

  • Czytasz w domu czy wszędzie. 
Wszędzie. Gdy prowadzę samochód, to czytam uszami, bo włączam audiobooka.

  • Czytasz głosno czy po cichu.
Po cichu, a właściwie oczami czytam dla siebie, ale czasami raczę rodzinę czytaniem na głos jakichs wybranych przeze mnie kawałków - albo mocno kontrowersyjnych, albo komicznych zmuszając ich tym samym do wyrazenia swojego zdania lub do śmiechu.

  • Zerkasz w nieprzeczytane części książki? Przeskakujesz strony?
Jasne, że zerkam. Zwlaszcza wtedy, gdy czyjeś życie wisi na włosku, ale nigdy stron nie przeskakuję.

  • Łamiesz grzebiet ksiązki, czy wolisz, żeby pozostał jak nowy?
O ksiązki dbam wręcz obsesyjnie. Mają być jak nowe!

  • Piszesz w książkach?
W podręcznikach pisałam (ołowkiem!), ale w literaturze pięknej - nigdy!

  • Nietypowy bibliofilski gadżet. Wymarzone miejsce na książki.
Oto ona - Madame Bovary

Dobranoc.

czwartek, 22 października 2015

Czarny dzień w Szwecji i apel

Wracałam dzisiaj przed południem z porannego zebrania w pracy, kiedy radio obwieściło, że nastapil jakiś atak na szkołę w mieście Trollhättan. Jeszcze wtedy nie bardzo wiedziano dlaczego i kto dokonał tego ataku, ale już było pewne, że jeden nauczyciel zostal zabity, dwoch czy trzech uczniów cieżko rannych, a zamachowiec postrzelony przez policję. Przypuszczalnie nie poznamy już motywu działania zamachowca, bo wlasnie zmarł w szpitalu. Ten oprawca wszedł do szkoły cały ubrany na czarno, z zamaskowaną twarzą, w dłoni trzymał miecz, ale oprócz miecza uzbrojony był w kilka noży. Najpierw uczniowie mysleli, że to w związku ze zbliżającym się Halloween ktoś sie przeprał i paraduje po szkole. Niektórzy uczniowie zrobili sobie nawet z nim selfie, aż facet przeszedł do ataku. Media podają, że bandyta to 21 - letni mieszkaniec Trollhättan, powiązany z nazistami. Nigdy do tej pory żadne szkoły nie były atakowane. Dzisiaj niestety ten stan się zmienił. Czegoś podobnego Szwecja jeszcze nie przeżyła. Wieczorem podano wiadomość, że zmarl jeden z ranionych uczniów.  Oczywiście internet został zalany komentarzami. Mimo, że nie podawano, kto dokonał zamachu, to większośc komentarzy wycelowana byla w imigrantów. Nie dziwię, się, bo niedawny zamach w Ikei, kiedy to Afrykańczyk zadźgał nożem dwoje przypadkowych ludzi - matkę z synem. Powodem było to, że nie otrzymał azylu w Szwecji. Gdy media milczały przez cały dzień na temat tożsamości zamachowca, to oczywiście ludzie zdążyli oskarżyć obcych. Teraz już podano, że zamachowcem  młody Szwed Anton Lundin Pettersson - grzeczny, miły i spokojny w opinii tych, ktorzy go znali.
Oto jego zdjęcie z profilu facebooka:

w takim przebraniu wkroczył do szkoły

rodziny uczniów przed szkołą


W Szwecji podnosza się głosu protestu przeciw przyjmowaniu tak ogromnej liczby uchodźców, ktorych nawet nie ma gdzie umieścić. Na południu Szwecji powstał obóz namiotowy. Namioty o powierzchni 25 m kwadratowych są izolowane i ogrzewane - 5 osób może w nich mieszkać / nocować. Premier Szwecji nawołuje cały narod do mobilizacji. Wszyskie gminy muszą przyjąć uchodźców zapewniając im dach nad głową - zatem puste szkoły czy sale gimnastyczne zamienia się w tymczasowe miejsca zamieszkania dla uchodźców. Ośrodki, hotele sa odnawiane i odświeżane na przyjęcie imigrantów. Niestety, już cztery podłożone pożary zniszczyły ośrodki dla uchodźców. Do końca tego roku Szwecja przyjmie...uwaga! 180 tysięcy uchodźców!!! W Umeå budowany jest w jakimś tajemniczym miejscu obóz. Nie jest podane do wiadomości publicznej gdzie z obawy przed podpaleniem. Ja się sama dziwię i nie poznaję powoli tego kraju. Tym razem obywatele nie ida ramię w ramię z rządem. Nastąpiło pęknięcie i rozłam. śmiech mnie jedynie ogarnia na te polskie kłotnie i ględzenie na temat siedmiu czy ośmiu tysięcy uchodźców, których ma przygarnąć Polska. 

Na zakończenie pochwalę się, że już zagłosowałam. Programy wszystkich partii przeczytalam, obejrzalam wszystkie mozliwe debaty i wybrałam. Nie mialam problemu z kartą (skladająca się z kilku stron) do głosowania o czym trąbią w polskich mediach, że ludzie tumany pewnie będa stawiać krzyzyki na każdej stronie i przez to ich głos będzie nieważny. Jedna strona - jedna partia. Stron jest kilka, bo i partii jest kilka. Zatem trzeba wybrac sobie jedną stronę i postawić na niej jeden jedyny krzyżyk. Nie rozumiem jak można tego nie kumać. 
Kończę relację apelem: GŁOSUJCIE
    

sobota, 17 października 2015

Prawdziwi Polacy

Moja ulubiona pisarka Olga Tokarczuk otrzymała Nagrodę Literacką Nike 2015 za swoje Księgi Jakubowe.  Księgi zostałe ogłoszone powieścią zeszłego roku. I całkiem słusznie. Powieść jest wyjątkowa zarówno pod względem tematu jak i języka. Dwa dni po otrzymaniu nagrody autorka publicznie powiedziała w TV coś, co wstrząsnęło częścią narodu. Oto cytat z jej wypowiedzi:


 Trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy, jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów – powiedziała w „Minęła dwudziesta” w TVP Info Olga Tokarczuk

 No i podniosła się wrzawa. Jeszcze przed chwilą ukochana pisarka, a moment później znienawidzona "ukraińska ku**a", "żydowska szmata" i "zdrajczyni". Na facebooku pojawiły się groźby, ktoś podał informację o jej miejscu zamieszkania i radził, by się pod wskazany adres udać i zabić ją. Hejterzy dyszą i są rządni krwi. Krwi Tokarczuk, oczywiście. Na profilu patriotów z Nowej Rudy popłynęły szerokim strumieniem groźby i ostrzeżenia zapewniające nasza genialną pisarkę, że nigdy nie będzie czuła się bezpiecznie w swoim kraju. Została wykluczona z grupy polskiej społeczności. Jakaś bliżej nieokreslona dziennikarka Iwona L.Konieczna napisała na swoim blogu: "jak ktos ma ochotę, to ta zdrajczyni dostepna będzie publicznie, a naplucie w pysk tej zakłamnej baby jest warte nawet 1000 złotych". Tak interpretowana jest wolność słowa w Polsce. Mam nadzieję, że prawnik Tokarczuk zawlecze przed sąd tę Konieczną, ktora publicznie nawołuje do nienawiści. Ja stoję po stronie przerazonej Olgi Tokarczuk. Jej powyższa wypowiedź osadzona była w okreslonym kontekście - obalającym mit o monokulturowej tożsamości Polaków. Jej ostre słowa o Polakach nie przeszły bez echa. Odczuła to na wlasnej skórze. Ale, rzeczywiście naród polski potrzebuje uzupełnienia swojej wiedzy historycznej o te niechlubne momenty, "bo są w ojczyźnie rachunki krzywd". Uzupelnienia i nabrania dystansu. Czy komuś mowi coś rok 1881 w Warszawie? Oczywiście wydarzenia z tamtego roku można zwalić na rosyjskiego zaborcę - wtedy Polska była pod zaborami. Jednak w roku 1881 i to w samo Boże Narodzenie to nie Rosjanie, tylko Polacy dokonali pogromu stojąc tym samym po stronie znienawidzonej Rosji. Zatem okryli się hańbą podwójnie - dokonali pogromu Żydów i zrobili przysługę zaborcy rosyjskiemu. Tu nie jest ważna skala takich akcji. Istotne jest, że Polacy dopuszczali się gwałtu na innej grupie etnicznej. Na lekcjach historii uczono nas, że albo bylismy bohaterami, albo ofiarami. Albo jednym i drugim jednoczesnie. Innych treści nie było.  Obraz Polaka bohatera - ofiary został wylansowany w romatyzmie trendami winkielriedyzmu i mesjanizmu z Polską jako Chrystusem narodów oraz Trylogią Sienkiewicza.  Piętno tego nosimy do dzisiaj, a objawa się ono w chęci i gotowości do walki z każdym, kto tylko rzuci jakiekolwiek oskarżenie pod adresem Polaków. A kto to jest ten Polak? To człowiek. Człowiek zdolny do miłości, ale także i do nienawiści, człowiek może być leniwy albo pracowity, podły albo dobry, o sercu z kamienia lub o gołębim sercu, uczciwy, zakłamny,  kochający i nienawidzący, pokorny i zadufany w sobie, spokojny - gwaltowny, angażujący się - obojętny. Lista kontrastów może być bardzo długa, bo człowiek nie jest albo - albo. Jest przede wszytkim kolażem tych kontrastów. No, przyznajcie się czy nigdy nikomu nie zyczyliście, by tego kogoś jasna cholera wzięła? Czy nikt nie ma na sumieniu jakichś, nawet drobnych, złosliwości względem bliźniego swego lub chęci dokopania mu? Każdy ma swojego trupa w garderobie. Polacy, ktorzy wydawali ukrywających się Żydów podczas okupacji, nienawidzili też Polaków, bo wydając Żyda, wydawali  automatycznie swoich rodaków, skazując ich na pewną śmierć. Takich Polaków współpracujących z Niemcami chyba nie ma co żałować. Prawda? Jednak ci parszywi ludzie byli Polakami i popsuli całej reszcie dobre imię, a dzisiaj to my musimy się za nich wstydzić i wręcz desperacko szukać jakiegoś trzymającego się kupy wytłumaczenia ich niecnych postępków. A co do Trylogii, to nalezy ją dzisiaj czytać dla uprzyjemnienia sobie wieczorów, a nie "ku pokrzepieniu serc". Pokrzepienie było dobre, gdy Polska nie istniała, ale dzisiaj takie czytanie mija się z celem, a jest wręcz nawet szkodliwe, bo wychowuje w duchu konserwatywno - narodowym, kultywuje sarmatyzm i źle pojęty patriotyzm. Przy tym sarmatyzm to nie komplement. Historyczne powieści Sienkiewicza są kluczem do zrozumienia polskiego patriotyzmu - mit o ludziach waży więcej niż prawda o człowieku. Jesteśmy wychowani w półprawdzie. O bohaterach powinniśmy zawsze pamiętać, ale o antybohaterach również, a nie udawać, że takowi nie istnieli.  Polacy nie mają na sumieniu usankcjonwanej przez państwo eksterminacji jakiegoś narodu czy grupy etnicznej. Powiem więcej - na przestrzeni wieków państwo polskie dawało schronienie innowiercom i cudzoziemcom, ktorzy byli przesladowani w swoich krajach. Na tle innych państw Polska wypada dosyć i tak blado ze swoimi szykanami (to tak na pocieszenie), ale tu nie chodzi o porównania, kto zabił więcej Żydów, tylko o sam fakt zabijania. I mimo takich pięknych aktów (konfederacja warszawska 1573 roku) o wolności i rowności religijnej - pierwszego takiego na świecie, to prawo było łamane, bo róznie bywało z tą tolerancją. Autorzy aktu konfederacji warszawskiej tak motywowali swoją decyzję:
"...w Rzeczypospolitej naszej różność jest nie mała w sprawie religii chrześcijańskiej, zabiegając temu, aby się z tej przyczyny pomiędzy ludźmi zaburzenie jakie szkodliwe nie wszczęło, ktore po inszych królestwach jaśnie widzimy".

 Pamietam wielkie oburzenie części rodaków po filmie Pokłosie i zmasowany atak internautów po filmie Ida. Dostalo się tym "zdrajcom" - aktorom, reżyserom, teraz przyszła kolej na Tokarczuk. Ironią losu jest to, że  Tokarczuk, uwielbia internet i stawia na piedestał Wikipedię. W Księgach pisze, że gdyby jej bohater ksiądz Chmielowski żył w epoce internetu, to byłby szczęśliwy. Teraz Olga poznała również drugą stronę internetu - tę parszywą - została zniewazona, wykluczona i opluta przez prawdziwych Polaków, z ktorych wytrysnęła niczym gejzer, żółć.
Musze powiedziec, że z racji mojego szwedzkiego nazwiska, ktore kończy sie na - berg kilkakrotnie bylam pouczana przez jakichs obcych mi ludzi na facebooku, że jako Żydówka nie powinnam gadać o polskich sprawach, że mam spadać do Izraela i że nie jestem prawdziwą Polką i dodatkowo określona  "ładnymi" epitetami. Ja na szczęście nie przeżywam głęboko takich komentarzy. Skoro Polacy uwielbiaja mity o sobie samych opiewające ich szlachetność, dobroć bez granic, bezgraniczne poświęcenie dla kraju i bliźniego swego to skąd tyle nienawiści do uchodźców? A na koniec mam prośbę - czy może mi ktoś wyjaśnić kto to jest ten prawdziwy Polak? Z jakich ingrediencji się składa?

środa, 14 października 2015

O smętku

No i dopadła mnie ta cholera! Nostalgia jej na imię. Jestem sama w domu. Jedyne towarzystwo to śpiące dwa psy i kot, ktory nie może sobie miejsca znaleźć - ciągle tylko wchodzi i wychodzi. Poczytałam trochę o podróżach Odyseusza i zrobiło mi sie smętnie. Nagle przypomnialam sobie piosenkę Edyty Geppert, ktora kiedys zaśpiewała Prawdziwą historię Odyseusza. Odyseusz "odczuł nagle paniczny lęk przed zbliżającym sie koszmarem codzienności. Postanowił nie wracać". Ten "koszmar codzienności" wywołał we mnie wielką tesknotę za...wszystkim, co było i czego nie ma.  Rzuciłam się na Youtube i wysłuchałam piosenki w wykonaniu Geppert i jakimś cudem trafilam na tę oto piosenkę w wykonaniu Ireny Santor. Zostałam nią rażona. Nie tyle muzyką, co tekstem:

Puste plaże Juraty, zasnęły kosze już 
Tylko facet zawiany, podpiera nosem słup 
Szarą płachtę gazety, unosi w górę wiatr 
Dzisiaj nikt nie odczyta, co nam donosił świat 

Serce gryzie nostalgia, a dusze ścina lód 
W radiu śpiewa Mahalia, swój czarny smętny blues 
Hotel wolnych pokoi, w recepcji pająk śpi 
W torby wkładam powoli, okruchy tamtych dni 

Już nie ma dzikich plaż, 
Na których zbierałam bursztyny, 
Gdy z psem do ciebie szłam 
A mewy ósemki kreśliły, kreśliły 
Już nie ma dzikich plaż 
I gwarnej kafejki przy molo 
Nie jedna znikła twarz 
I wielu przegrało swą młodość, swą młodość 

Wsiadam w pociąg powrotny, ocieram jedną łzę 
Ludzie są samotni, czy tego chcą czy nie 
Patrzę w oczy jesieni, nad morzem stada chmur 
Pejzaż moich nadziei, umyka mi spod kół 

Serce gryzie nostalgia a dusze ścina lód 
W radiu śpiewa Mahalia, swój czarny smętny blues 
Hotel wolnych pokoi, w recepcji pająk śpi 
W torby wkładam powoli, okruchy tamtych dni 

Już nie ma dzikich plaż, 
Na których zbierałam bursztyny, 
Gdy z psem do ciebie szłam 
A mewy ósemki kreśliły, kreśliły 
Już nie ma dzikich plaż 
I gwarnej kafejki przy molo 
Nie jedna znikła twarz 
I wielu przegrało swą młodość, swą młodość 

Już nie ma dzikich plaż 
Starego sprzedawcy pamiątek 
I tylko w szumie traw znajduję ten cichy zakątek, zakątek 
Już nie ma dzikich plaż 
Na których zbierałam bursztyny 
Gdy z psem do ciebie szłam 
A mewy ósemki kreśliły, kreśliły 

Już nie ma dzikich plaż 
I gwarnej kafejki przy molo  
Nie jedna znikła twarz 
I wielu przegrało swą młodość, swą młodość.



Poczułam sie jak ten Odyseusz, rozczuliłam się na sobą i nad tym całym zyciem. Uroniłam kilka łez. Sączylam winko i spiewalam z Santorką pierwszy raz w życiu. Kiedys tylko kilkakrotnie słyszałam tę piosenkę i wtedy jakoś nie rwała mojej duszy na strzępy. Z pomocą i wsparciem przyszła Edyta Geppert ze swoją piosenką Nic nie muszę 

  Jeszcze kiedyś wstanę
I gdzieś w podróż ruszę
Nie wrócę nad ranem
Bo już nic nie muszę!

I może w posadach 
Ziemi nie poruszę
Ale tak się składa
Że już nic nie muszę!

Mogę trzasnąć drzwiami
Wyjść kiedy się duszę
Wzruszyć ramionami
Bo już nic nie muszę!

Głośno krzyczeć mogę
Płakać gdy się wzruszę
Zgubić słuszną drogę
Bo już nic nie muszę!

I o racje swoje
Kopii już nie kruszę
Świata się nie boję 
Bo już nic nie muszę!

Jeśli się nie skusisz
To ja cię nie zmuszę
Bo ty nic nie musisz
Tak jak ja nie muszę.

Milutkie trzy słowa
Jak miód na mą duszę
Powtarzam od nowa
że już , że już, że już...
Nic nie muszę...

Tylko to nic nie musze jest takie szalenie trudne. Ale może kiedyś wstanę...

niedziela, 11 października 2015

Jedziemy na EURO!!!

Polska - Irlandia dobiega końca. Zostały TYLKO 4 minuty. Kochani, to okropne. Najdluższe 4 minuty w moim zyciu. Nie wiedzialam, że kilkunastu facetow na boisku może rozpalić takie emocje i nerwówkę. Obgryzlam jeden z swoeich dlugich paznokci. Czekam na ten gwizdek sędziego jak dzieci na św. Mikołaja.
Koniec!!! Jedziemy do Francji pić szampana!!! Huuuuuurrrrraaaaaaa!
No, teraz moge spokojnie iść spać!




Weekend był wspaniały - rodzinny i smaczny! Menu - bigos, żeberka, sernik i tarta z jagodami. Siatkarze pokonali Białoruś 3 - 0! No, sami powiedzcie, czego człowiekowi więcej potrzeba do szczęścia? Chyba tylko tego, żeby jutro była niedziela.

czwartek, 8 października 2015

Ostrożność nie zawadzi

Przeziębiona, czy nie pojechalam dzisiaj rano do roboty. Wyjechalam ekstra wcześnie, bo w nocy popadał deszczyk przy minusowej temperaturze. Tylko minus 3, ale to oznacza, że asfalt w dalszym ciągu jest czarny, ale pieknie pokryty przezroczystym lodem, niewidocznym dla oka, ale odczuwalnym przy hamowaniu lub chodzeniu. Do miasta szczęśliwie dojechałam na moich letnich kołach. Nawet nie wiem, czy było ślisko, bo w zasadzie nie hamowałam, he, he, he. E4 jest prosta, więc jechalam przepisowo 110 km/h. W mieście natomiast zwolniłam i bez zatrzymywania się wjechałam na parking. Parking jest trochę zmniejszony ze względu na jakąś budowę. Rozglądałam się za jakimś wolnym miejscem i o, własnie takie minęłam. Zatrzymałam sie, wrzuciłam wsteczny i cofnęłam. Naglę poczułam jedno wielkie bummm! Oprzytomniałam i pomyslałam - co za cholera, na co ja najechałam?! Spojrzałam w lusterko. Nie wiem skąd, nie wiem kiedy, stanął za mną samochód. Ja go nie widziałam, chociaż rutynowo zawsze gapię się w lusterko zanim zacznę cofać. Właścicielką okazała się moja koleżanka z pracy. Obydwie wysiadłyśmy z naszych samochodów, by pooglądać szkody, ktore wyrządziłam. Mojemu samochodowi kompletnie nic sie nie stało, ale mój hak zdeformował jej tablicę rejestracyjną. Kolezanka zadowolona nie była, bo jak się okazało dzisiaj pojawil się jej anons o sprzedaży tego samochodu, więc auto ma być bez skazy. Oczywiście powiedzialam jej, że opłacę jej nową tablicę, jesli tego krzywego fragmentu nie da się jakoś wyprostować. Ciekawe tylko czy ktoś w ogóle kupi ten jej samochód, bo to jest akurat ten zniesławiony volkswagen, w dodatku w tej wersji, co to niby zamiast spalin wypuszcza z siebie świeże powietrze. Zapytalam dlaczego chce sprzedać, przeciez na pewno dostanie jakieś odszkodowanie za to, że została oszukana kupując auto z oprogramowaniem umozliwiającym manipulowanie emisji wydzielanych spalin.
tak wyglada ta tablica! 
   Mój hak wycelował w sam środek flagi Unii Europejskiej. Na szczęście na haku mam gumową osłonę, ktora na pewno zamortyzowala walnięcie. Jedyne, czego nie rozumiem, to wielki huk, gdy w nią trafiłam. Zanim wysiadlam z samochodu, to w głowie robilam szybki bilans strat, bo myslałam, że rozwaliłam jej przynajmniej połowę karoserii. Sama zastanawiam się, dlaczego nie slyszalam sensorow, ktore wyczuwaja za wysokie źdźbło trawy i ostrzegają mnie pipczeniem. Faktem jest, że mialam włączone radio, w ktorym dyskutowano o pisarzach czekajacych w kolejce do odebrania Nagrody Nobla. Oczywiście rano, byly to tylko spekulacje, kto może dostac te nagrodę w tym roku. No i co tu duzo gadać - po prostu zasłuchałam się. Jakie to szczęście, że w domu mam polską soplicę orzechową! Ta moja koleżanka jest jej wielbicielką. Rozsmakowala się w niej podczas pobytu w moim kraju, czyli w Polsce. Jesli nie uda jej sie sprzedac auta, to przynajmniej pocieszy się trochę orzechówką. A ja teraz idę do łóżka.

Aurora borealis i Bamboo

Późnym wieczorem Renee leżała na kanapie w salonie, wcinała mandarynki i ogladała jakieś amerykańskie badziewie z chichotami w tle. Ja obierałam grillowanego kurczaka ze skory i kości, by z mięska kurczaczanego przygotować ucztę dla moich piesków. Nagle zadzwonil telefon Renee. - Oj, to już lecę - wykrzyknęła do komorki. - Zorza, zorza nad nami wisi! - powiadomiła mnie i wybiegła na taras. A ja za nią. Szmaragdowa aurora borealis zwiewnie i sensualnie pląsała po moim niebie nad moją chałupą. Spektakl był niesamowity. Chciałam nawet zrobić zdjęcia, ale pod reką miałam tylko komórkę, która nie była w stanie zarejestrować tego nadzwyczajnego spektaklu.
Za to moja koleżanką zrobiła widowiskowe zdjęcie, bo na jej niebie tańcowala ta sama zorza:


A ja jestem przeziębiona - oczy mi łzawią, zatoki mam zatkane, a w uszach wodę (chyba), ledwo widze i ledwo słyszę. Do tego mam przytepiony smak. Chyba przez to przeziębienie. Jem czekoladę i nic nie czuję. Boję się, że tak mi już zostanie. Kupiłam sobie ostatnio perfumy Gucci Bamboo. Gdy kupowalam to pachniały przepieknie, a teraz w ogole nie czuję ich uwodzicielskiego zapachu. Straszne, bo ich cena też była straszna i MUSZĄ pachnieć! Chyba, że z godnie z ich nazwą zostalam zrobiona w bambusa.

A na dobranoc:

     

wtorek, 6 października 2015

O świecie, w ktorym żyjemy

Wczoraj po południu ogłoszono smutną wiadomość o śmierci świetnego szwedzkiego pisarza Henninga Mankella. Dzisiaj gazety wyglądały tak:

"Mistrz postawił kropkę"

Król kryminałów zmarł oczywiście na raka. Bo w obecnych czasach, to już chyba wszyscy na tego raka umierają.  Kurt Wallander to jedna z moich ulubionych postaci literackich. Jednak w powieściach Mankella najbardziej podoba mi się krytyka społeczna, która została sprytnie wpisana w dialogi bohaterów, w ich myśli i postrzeganie świata. To naprawdę jest kopalnia wiedzy o szwedzkim społeczeństwie. Lepszej niż jakies socjologiczne i nudne jak flaki z olejem prace dotyczące szwedzkości czy duszy szwedzkiej.  Na przykład w jednej z powieści zostaje zamordowany bliski - przyjaciel / współpracownik Wallandera, no i okazuje się, że inspektor nic nie wie o najblizszej rodzinie zamordowanego kumpla. Nie wie, kogo wlaściwie ma zawiadomić o jego śmierci. To prawda. Ja pracuję w jednej i tej samej firmie, a niewiele wiem o życiu prywatnym moich kolegów z pracy. Nie wiem, czym sie interesują, nie wiem co lubią, a czego nie, ile maja dzieci itd. czy maja mężów / żony, a może są singlami. Kompletnie nic! Jedynie wiem co nieco o prywatnym życiu Chorwatki i Rosjanki. Czyżby dlatego, że my trzy to słowiańskie dusze. I wcale nie szkodzi, że jedna jest Słowianką zachodnią, druga poludniowa, a trzecia wschodnią.
Inna niezbyt zabawna wiadomość, to taka, że mrozy nadeszły. Dzisiaj rano przecierałam oczy ze zdziwienia, gdy na termometrze za oknem doliczyłam się minus siedmiu stopni. Trawa była lekko jak welonem czy mgiełką pokryta szronem, ale słońce już wdrapywało sie na niebo, co zapowiadało, że nocne mrozy znikną w ciągu dnia. I tak właśnie było. W tej chwili mróz już panoszy się po podwórcu, a ja się cieszę, że w ostaniej chwili wygrzebałam z ziemi wszystkie ziemniaki. Dzisiaj rownież zarejestrowałam się w polskiej ambasadzie w Sztokholmie do wzięcia udziału w głosowaniu. Mój głos oddam Warszawie. Niestety nie mogłam wybrać sobie Gdańska. Warszawa dla takich jak ja jest z przydziału. W czasie moich jazd samochodem mam czas na refleksję. Świat siedzi na bombie, a piłkarze dalej rozgrywaja swoje mecze, jakby nigdy nic i zdawałoby się, że jedynym problemem istniejącym na ziemi jest wkopanie przeciwnikowi kilku bramek. Wszystko dzieje się wlasciwie obok. Obok Putin zrzuca bomby na siedliska bojownikow Państwa Islamskiego, a w Gdańsku pokazano małe lwiątka, ktore się niedawno urodzily w tamtejszym ZOO. 60 milionów ludzi w Afryce cierpi głód, a w Europie wywala się jedna trzecią żywności. Ja sobie śmigam samochodem, a uchodźcy w obozach w Jordanii marzą o rowerach. W tym samym momencie, gdy ja popijam kawę latte, to małe dziewczynki obwieszone bombami eksplodują w tumie ludzi na targowiskach w Nigerii. A w kraju, w ktorym mieszkam, znanym zreszta z dziarskich feministek, gender, równości płci młode dziewczyny poddawane są kontroli ginekologicznej, czy są dziewicami. Własnie obejrzalam program dokumentalny Kalla Fakta - Zimne fakty, ktory dzisiaj byl poświęcony kontroli dziewictwa. Rzecz dzieje się we wspólczesnej Szwecji. Ciotka dziewczyny wywiera na nia nacisk, by ta poszła do ginekologa na kontrolę, ktory zaświadczy (na pismie), że dziewczyna jest dziewicą. Jesli okaże się, że nie jest, to oferuje zszycie, oczywiście za oplata. To zszycie ma się odbyć dzień przed slubem. Zapewne domyślacie się, że nie pisze tu o Szwedkach czy Europejkach. To imigranci mieszkajacy tu od lat, pracujący jako lekarze i ich mlodociane pacjentki / klientki, ktore już sie w Szwecji urodziły, za to ich rodzice przywędrowali z innych kulturowo krajów są bohaterami reportażu. Wygląda na to, że rodzice i krewni są niereformowalni. Dalej hołdują swoim chorym tradycjom, ktorych ofiarą przesladowania przez własną rodzinę jest właśnie dziewczyna. Reportaż, rozmowy z lekarzami wszystko to nakręcono przez podstawione dziewczyny, ktore podczas wizyt miały zainstalowane ukryte kamery. Jestem oburzona, że takie historie mają miejsce w Szwecji / Europie i przerażona, że ludzie przywożą z sobą potworne obyczaje, zwyczaje i krzewią je w Europie. Oczywiście, oni dobrze wiedzą, że robią to nielegalnie, tym bardziej kara powinna być za to bardzo surowa. A feministki może w końcu niech sie zajmą tymi mamuskami, cioteczkami, a przede wszystkim mężczyznami z kregu tych poza europejskich kultur. Idę spać!

niedziela, 4 października 2015

Pieskie życie piesków

Kończy się niedziela, co nie jest wcale, a wcale fajne, bo to oznacza tylko jedno - że jutro jest poniedziałek. Nie ukrywam, że jestem zmęczona, ale nie dlatego, że jest już wieczów, ale dlatego, że caly dzień spędzilam na nogach! Jesień za oknem, jesień w powietrzu - przyjemnie, a ja z okazji Dnia Bułki Drożdżowej z cynamonem stalam w kuchni i produkowalam je. A żeby bylo jeszcze bardziej jesiennie, to zrobilam również ciasto marchewkowe, Paulina upiekła tartę jablkową (z naszych własnych jabłek!), zrobiłam lasagne na obiad i potem okazało się, że niedziela minęła. Noc mialam fatalną. Nasza psina Tilda ma teraz swój czerwony tydzień. Nemo szaleje z pragnienia miłości. Tilda chodzi w gaciach, jest odizolowana, tzn. siedzi w pokoju za kratą, bo drzwi do salonu nie ma, więc zastawiamy wejście takim metalowym płotkiem. Nemo jęczy, chwilami zawyje, patrza na siebie przez te kratę. Na szczęście Renee bierze Tildę zwykle na noc do siebie do domu, ale tej ostatniej nocy psinka spała razem z Pauliną na piętrze, a Nemo został z nami na dole. Kratą zastawiliśmy wejście na schody. Noc jednak była okropna Nemo spał u podnóża schodów. Co jakiś czas się budził i szczekał, jakby ktoś wlamywal się do domu. O 5.58 sterczał przy mnie, szczekal mi do ucha i ciągnął mnie za rękę. Zwlokłam się z łóżka, dotarłam do drzwi i wypuściłam go na dwór. Rozbudziłam się, zrobiłam sobie kawę i zajęłam się przeglądem prasy tej polskiej i tej szwedzkiej. Rozbudziłam się i tak siedziałam nad tą kawą i nie wiedziałam, czy mam wracać do łóżka, czy nie. Poczytałam książkę, ugotowalam dla kur posilek - tagliatelle, do którego po wylaniu wody dodalam pokrojone jabłko, resztki ogórka, trochę chleba, wrzuciłam ziarna kukurydzy, no i poszłam w ten chłodny poranek
 (2 stopnie) otworzyć kurnik i zaprosić moje kurki na śniadanie. Nemo troche pobiegał i po tej przechadzce wróciłam do łóżka. Zasnęłam na niecałą godzinę, bo Nemo znowu zaczął mieć uderzenia testosteronu - biegał, szczekał, jęczał. Przedwczoraj gdyRenee trzymala na kolanach Tildę, to Nemo kręcił się koło krzesła, na którym siedziała i trochę podszarpywał stopy Renee. Ronny chcial go usadzić, wydal gromkim głosem "siad!!!", ale że pies nic sobie z tego nie robil, to Ronny usiłował chwycić go za fraki i wynieść z kuchni. Zlapal go jednak jakoś pod pyskiem, na co Nemo zareagował wbiciem swoich ostrych kłów w rękę Ronnego. Ronny zawył głośniej niż Nemo. Krew się polała. Obiadowy nastrój prysł. A obiad zrobił Jens - grillowany schab z pieczonymi ziemniakami. Ja siedzialam nad swoim talerzem i spokojnie jadlam, ale oni - Renne i Ronny zaczęli oskarzac mnie, że ja mam wszystko gdzieś, że stoję po stronie psa, a wychować go nie umiem, że tata (to znaczy Ronny) może będzie musiał jechać na pogotowie, bo ja rozpieścilam psa, ktory nikogo i niczego nie słucha. Ronny zawinął sobie rekę papierowym ręcznikiem i czekal, kiedy dostanie zakażenia krwi. Nie dostał. Widać te papierowe ręczniki zdają egzamin nawet w krwawych sytuacjach. 
Dzisiaj wieczorem dowiedziałam się, że Nagrodę Literacką "Nike" 2015 otrzymała Olga Tokarczuk. Księgi Jakubowe książką roku! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że dostanie tę nagrodę. Teraz czekam już tylko na Nobla dla Tokarczuk. Wspaniała proza, wspaniały temat, nieprawdopodobna erudycja. Jest to arcydzieło napisane z wielkim epickim rozmachem . Cieszę się, że mam tę powieść w domu. 
Jutro zaczynam rutynowe życie. Chyba jak każdy z nas. Uważam, że tydzien pracy powinnien trwać tylko cztery dni. Piątek, sobota, niedziela dla rodziny i odnowy bilogicznej. Czy jakaś partia wpadła na taki pomysł - czterodniowy tydzień pracy?

PS. Mojemu mężowi bardzo sie podoba Barbara Nowcka. Patrzył na nią intesywnie, gdy ta przemawiala na konwencji Zjednoczonej Lewicy. Co prawda nic nie rozumial, co ona mówiła, ale stwierdził, że jest bardzo, bardzo, hmm.