wtorek, 24 listopada 2015

O mrozie i krucjacie.

W piatek zaczęła się zima. Śnieżyca  zlapala mnie na trasie w drodze do domu. Wielkie płatki śniegu wirowaly jak szalone, jakby nagle z nieba posypalo sie pierze. Świat składal się z dwóch kolorów - bialego i czarnego. Asfalt na E4 stał się biały. Gwaltownie zwolniłam i dopiero po dłuższym czasie zorientowałam się, że jadę środkiem - po dwóch pasach . W lusterku wstecznym odbijaly sie światla samochodów, ale jakoś nikt nie trąbil na mnie, że zajmuję dwa pasy. W weekend zachwycałam się leśnym zimowym krajobrazem, ale poniedziałek chyba oszalał z tą nagłą zimą. Rano aż przecieralam oczy z niedowierzania - minus 20 stopni! Gdy dojechalam do miasta, to bylo dalej tak samo przyjemnie:
 
 A jutro podobno ma być kilka stopni plus i deszcz. Z powodu mrozu rozbolała mnie głowa, chociaż chroniłam ją grubą czapką. Po powrocie do domu padłam martwa na łóżko.  
Powoli nastawiam się świątecznie. Tęsknię za choinką, za świątecznymi frykasami, za światecznym klimatem, rodzinnym rozgardiaszem  i w ogóle całą tą oprawą.
Co do sytuacji w świecie to już sama nie wiem, co bardziej mnie przeraża - wojenna atmosfera w Europie czy polska rzeczywistość. PiS nieźle sobie poczyna, internauci szaleją z nienawiści do uchodźców, neonazizm maszeruje po ulicach miast zupełnie bezkarnie i za przyzwoleniem rządzących. Jacyś Elbanowscy steruja polską oświatą. Minister oświaty w ogóle jest czynnikiem zbędnym. Elbanowscy pokierują szkołą, ktora chyba zamkną na cztery spusty, by dzieciom ofiarować dozywotnie dzieciństwo. Kurski jako spec od kultury. Ludzie! Co sie porobiło w tej naszej ojczyźnie. Z perspektywy obserwatora nie wygląda to wszystko ciekawie. Własciwie wygląda strasznie. A ten techniczny minister od cenzury - Gliński, to dal rzeczywiście popis głupoty. Chcial cenzurować Jelinek! No, chyba że to był odwet z jego strony, za to że nie dostał zaproszenia na premierę.  A te sceny przed teatrem we Wroclawiu tuż przed premierą "Śmierci i dziewczyny" - happening Krucjaty Różańcowej. Patrzyłam w tv z oczami wielkimi jak jajka ugotowane na twardo i nie mogłam uwierzyć, że te rzeczy dzieją się naprawdę - ludzie wrzeszczący - Zdrowaś Mario, łaskiś pełna!!! - blokujący wejście do teatru i bijący dziennikarzy różańcem. Wypisz, wymaluj scena z "dewotki" Krasickiego:
Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "...i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy", biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!

 Krucjata Różańcowa (co za mrożąca w krew żyłach nazwa zwlaszcza ta krucjata) powinna do tej swojej nazwy dorzucić jeszcze słowo inkwizycja. Przeciez to są fundamentaliści! Narodowcy i fundamentaliści religijni rozmnożyli się w kraju jak wirus. A na wirus nie ma lekarstwa. Ja w każdym razie czekam na akt III tego przedstawienia, w którym rano wyprowadzą z domów zakutych aktorów siejących zgorszenie.       
    

środa, 18 listopada 2015

O terroryzmie, czekoladkach, ciastkach i innych bagatelach.

Dzisiaj w Szwecji ogłoszono czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego w pięciopunktowej skali. Cztery oznacza bardzo wysokie zagrożenie. Ogłoszono to w radiu, akurat w momencie, w ktorym  zaparkowałam pod moim sklepem. No i co w takim razie ma człowiek robić? Iść na zwolnienie lekarskie, zamknąć się w domu i nie wyściubiać nosa za drzwi i wyzdrowieć, gdy alarm zostanie odwołany? Jakos ta wiadomość ani przeraziła mnie, ani wystraszyła. Już widzę te zamachy tu na tej zimnej północy. W sklepie zaopatrzylam się w czekoladki z rumem z Jamajki i ciasteczka, by dogodzić sobie w zaciszu domowym.


   A w domu! Jeszcze lepsze rewelacje! Exposé nowej premier. Wspaniałe! Sluchalam powtórki. Ten kontrakt na 4 lata z Polakami gwarantuje wysmienita jazdę do przeszłości. A gdy dowiedziałam się, że polityka zagraniczna będzie kontynuacją polityki ś.p Lecha Kaczyńskiego, to z podziwu az zachlysnęłam się kawą! I naprawde ucieszylam się, że nie bądą kontynuowali polityki zagranicznej Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ciekawa jestem co Lechu powiedziałby na to, co się teraz porobiło w Europie? Może w końcu postawiłby się swojemu bratu i przygarnąłby uchodźców? Niestety, nie dowiemy się, chyba, że PiS będzie bawił się w seanse spirytystyczne i oczekiwał odpowiedzi zza światów, zwłaszcza, że teraz to całkiem inna Europa od tej, którą znał Lech. Na fejsie odnotowałam, że we Wrocławiu odbyła się jakaś akcja narodowców przeciwko uchodźcom, islamistom, a na zakończenie spalono kukłę przedstawiającą Żyda, który podobno symbolizuje Unię. Tiaaa, Wrocław - Europejska Stolica Rasizmu 2016.
Jutro zamierzam pierwszy raz tej jesieni ubrać spódnicę do pracy. I to taką w szkocką kratkę i przed kolano! Do tego czarne zamszowe kozaki z mankietem tuz przed kolano i biały wełniany sweter. Aż nie moge się doczekać mojego wyjścia do roboty. Na razie doczekalam się wielkiego wydarzenia w Sejmie - PiS udzieliło wotum zaufania swojej premier, premierowi i sobie samym. Brawo!!! Że tez nie mam pod reką szampana.    

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dobre miejsce do zamieszkania

Pogubiłam się, nie ogarniam tej rzeczywistości. Najpierw Dzień Niepodległości z rzeką biało- czerwonych flag płynącą ulicami Warszawy pod hasłem "Polska dla Polaków! Polacy dla Polski".
I co to ma być? Patriotyzm? Izolacja? Ksenofobia? Obrona wartości? Jeśli obrona, to przed czym? Strach? Duma? Nacjonalizm? Faszyzm?  Jedno jest pewne - patriotyzm jest w modzie. Nawet ciuchy patriotyczne można sobie kupić. - z orłem czy z napisem żołnierze wyklęci. A na flagach wyklętych patriotow mozna było ujrzeć toporła dodatkowo ozdobionego swastyką, po polsku nazywaną swarzycą . Az musialam pogrzebać w googlach, by dowiedzieć się, co oznacza ten symbol. Toporzeł - obosieczny topór z głową orła został zaprojektowany w roku 1935 przez Stacha z Warty, czyli Stanisława Szukalskiego - malarza, rzeźbiarza. Miał to być narodowy symbol odrodzonej Polski. Jak widać teraz symbol ten dostał swoje drugie życie.

zdjęcie z Wikipedii
   
Nie wiem jak, komu i z czym kojarzy się swastyka, ale mnie z jednym - z nazizmem. 
A w piątek trzynastego wracałam czarnym popołudniem z pracy. Deszcz lał, wycieraczki rozmazywały światła lamp ulicznych, wytrzeszczałam oczy, trzymalam sie kuczowo kierownicy i marzyłam, by już dotrzeć do domu. Byłam kompletnie zmęczona - pogodą, ciemnicą, tym że gdy dojadę do domu, to będzie już tak późno, że ten piątek spiszę na straty. Rozmyślałam nad tym, że bez jakichś "przygód" minął mi ten piątek trzynastego. Jechałam zmęczona i wkurzona. Zamarzył mi się...Paryż. Ot, tak, wyjechać na weekend, by posiedziec w jakims barze, popić kawkę, zjeść jakies ciastko, odwiedzić Luwr i poszwendać się po bulwarach. W domu rozwiesiłam się na krześle, by  dojść do siebie, nastepnie zjadlam grillowanego kurczaka prosto ze sklepu, wyszlam z psami,  poczytalam, jednym okiem patrzylam na mecz Polska - Islandia, nastepnie  pstrykałam po kanałach, a potem nagle na pasku TVN24 zobaczyłam informację o strzelaninie w Paryżu. Akcja rozwijała się szybko. Sami wiecie - strzelaniny w róznych punktach miasta, wybuchy przy stadionie, chaos, lawinowo rosnąca liczba zabitych. Zawołałam Ronnego i kazałam mu włączyć jakieś wiadomości w szwedzkiej tv. Biegałam między kuchnią, a pokojem, by wysluchiwać nowych raportów. Marzenie o Paryżu uleciało ze mnie jak zdmuchnięcie świeczki. Wczoraj, dzisiaj słuchałam, oglądałam i czytałam o tym makabrycznym ataku terrorystycznym. Wszyscy eksperci w mediach jak szamani ględzili o ISIS, islamie, wojnie, Obama walnął tekstem, że to nie atak na Paryż, to atak na cywilizowany świat. Tak samo ględzili po jedenastym września.  Dzisiaj "wszyscy jestesmy Francuzami". Ostanio byliśmy nimi w styczniu po egzekucji dziennikarzy. "Świat już nigdy nie będzie taki sam". Widać politycy mają kilka  gotowych, banalnych formułek przygotowanych na tego typu wstrząsy i tak w razie potrzeby je powtarzają. Zanim jednak je wygłosza, to otrzepią swoje eleganckie garnitury z pyłu wojennego, przepraszam z pyłu misyjnego, bo nasi cywilizowani wojacy nie jeżdżą dzisiaj na wojny, tylko na misje. Zostawiając po tych misjach zgliszcza i kraje pogrążone w chaosie. Eksperci - szamani starali sie odpowiedziec na najglupsze pytanie dnia - czy Polsce grozi atak terrorystyczny? A kto to może wiedzieć? Kto obieca Wam/nam, że takiego ataku nie będzie? 
Jestem sfrustrowana, przerażona, i nie wiem, po prostu nie wiem, co mam o tym wszystkiem myśleć. Paulina jedynie powiedziała mi, że"całkiem dobre miejsce do zamieszkania na tym świecie dla nas znalazłaś". Tu niedaleko koła podbiegunowego możemy czuć się bezpieczne.                    

poniedziałek, 9 listopada 2015

Crème de la crème

Czarny poniedziałek. Bo pracowalam od rana do godziny 20-stej, bez obiadu. Bo cały dzień lał deszcz, także czarno zrobiło się już o 15-stej. Bo wczesnym popołudniem dowiedziałam się jaki jest skład nowego polskiego rządu. Śmietanka śmietanki - crème de la crème! I kogo my to widzimy w tym skladzie? - Sami starzy znajomi: Macierewicz, Ziobro, Waszczykowski, Gowin, Błaszczak i kropką nad i jest kryminalista Kamiński jako koordynator ds. służb specjalnych. Zajebisty rząd! Na to Polacy czekali całe 8 lat!  Zadziwił mnie wybór ministra środowiska - prof. Szyszko. Facet - tęgi myśliwy, ktory chciał puścić obwodnice przez Dolinę Rospudy. Nie tak dawno błysnął nawet mysla ekologiczną mowiąc: "Pozostawienie drewna martwego ma swoje uzasadnienie z punktu widzenia ekologii, ale to powinno zostać poparte badaniami. Z drugiej strony niekoniecznie trzeba pozstawiać w lesie dobry surowiec. Mozna zostawić odpady drzewne, pelniące taką sama rolę z punktu widzenia biocentrycznego. Drewno dobrej jakości powinno być pozyskiwane i powinno służyć człowiekowi". Odsyłam do źródła - artykuł w Naszym Dzienniku 
 Drżyj Puszczo Białowieska i Narodowy Parku Tatrzański! Ale jest przeciwnikiem GMO. Kiedyś, dawno temu, zachwycona Platonem pisałam, że państwem powinni rządzić filozofowie. Pomyliłam się. Juz tak nie uwazam. Nabrałam wręcz awersji do wszelkiej maści filozofów, ktorym chce się rządzić i naprawiać państwo. Mam tu oczywiście na myśli konformistę Gowina, który ciągle szuka swojego miejsca na ziemi.  Cóż to za parszywy facet, ktory wedruje z partii do partii i dostaje przy tym różne wysokie stanowiska.  W PO był ministrem sprawiedliwości. Zrobil takie przemeblowanie w sądownictwie, że wszystkim to sie czkawką odbiło. Teraz zajmie się wywróceniem do góry nogami szkolnictwa wyższego. Prosze pamiętać, że jest on zwolennikiem pełnej odplatności za studia. Ekipa nowa, młoda i piękna jak Kempa. Czy zwolennicy PiSu czują się usatysfakcjonowani?  A! Zapomniałabym! Minister zdrowia pan Radziwiłł jest zwolennikiem odpłatnej służby zdrowia. A, reforma szkolnictwa. Déjà vu. Cofnięcie do PRLu.
No i na koniec  ten czarny dzień zakończył się mgłą gęstą jak mleko. Gdy wracalam po 20-stej do domu, deszcz przestal padać, ale za to mgła ukryla cale miasto i okolicę. Samochód prowadziłam po omacku, wolniej niż zwykle, przez co jazda do domu strasznie mi się wydłużyła.
 
  Tak oto wyglądała moja droga do domu. Mam oczywiście włączone dlugie światła. Dobrze, że te patyki odblaskowe już wbili na poboczach, bo dzieki nim trzymałam się szosy. A teraz idę spać.

    

niedziela, 1 listopada 2015

Wszystkich Świętych, imiona i marzenia.

Wolne dni minęły tak szybko, że właściwie nie odczuwam, że w ogóle takie istniały. Wolne miałam od czwartku. Od czwartku wstawałam, kiedy budziłam się sama, bez budzika. Jednego poranka o 9 - tej, innego o 10.30. Następnie pół dnia chodziłam po domu w szlafroku, popijalam kawę, objadalam się sernikiem, gdy w końcu decydowałam się na ubranie się w strój dzienny, wychodziłam z Pauliną i psami  na spacerki. Wczoraj odwiedziliśmy cmentarz. Bo w Szwecji, to właśnie wczoraj obchodzono Wszystkich Świętych. Na cmentarz pojechaliśmy, gdy zapadła totalna ciemność - o godzinie 17-stej. Cmentarz świecił palącymi się zniczami, przy grobach i w alejkach między grobami znajdowało sie dosyć dużo odwiedzających. Obok jednego grobu stała grupka ludzi, wśród nich był chłopak taki 10 - letni, który mówił  - Jak tu nudno! Chodźmy już stąd! - Dziwne, że nikt mu nie powiedział, że na cmentarzu raczej nie jest wesoło. Pozapalaliśmy znicze naszym kochanym nieobecnym. Odwiedziliśmy grób przyjaciela Ronnego, Przeszliśmy się po cmentarzu, odczytywaliśmy imiona na nagrobkach. Moją uwagę przykuło imię Ragnhild. To jest bardzo stare nordyckie imię kobiece. Oznacza ono "pod opieką bogów" lub "walka bogów". W czasie spaceru po cmentarzu powspominaliśmy naszych zmarłych - Ronny swoich, ja moich. Chociaz ja o moich kochanych, ktorzy odeszli myślę właściwe codziennie. Oni ciągle istnieją w moim sercu i świadomości.
Wieczór spędziliśmy rodzinnie, smacznie i przytulnie. Paulina pęcznieje jak baba drożdżowa i śmieje się, gdy pytam ja, jak się miewa Mieszko. Ona sama nazywa swojego synka Holger, a jej teściowa zapytuje o Viggo. Wyglada na to, że imiona ma nasz nowy członek rodziny już ustalone. Tylko nie wiem, w jakiej kolejności. W Szwecji można nadać dziecku 3 imiona i Paulina i Mikael chyba zostaną przy tych wyżej wymienionych - Viggo Holger Mieszko. Piękne, prawda? Moja teściowa miała imiona - Karin Kerstin Ingeborg, a mój teść - Hans Henry Isidor.
Z Paulina i Renee siedzialysmy w kuchni i gotowalyśmy.  Nad garnkami opowiadałysmy sobie o naszych marzeniach. Paulina chcialaby otworzyć maly pensjonat bed and breakfast z wlasnymi wyrobami na te śniadania - sery krowie i owcze, miód z własnego ula, wlasny żytni chleb na zakwasie i wlasne jajka. Ja stalabym przy kadziach z mlekiem i robila z niego ser. Renee zajęłaby się owcami i krowami. A ludzie przyjeżdżaliby tutaj, by schować się w naturze i ciszy. Ale na razie każda z nas robi zupełnie coś innego. Podobno wystarczy realizować swoje marzenia, a nie tylko marzyć. Może kiedyś spróbujemy tego wlasnego sera z wlasnym miodem.
Nic nadzwyczajnego nie zrobilam w ciągu tych wolnych dni. Właściwie to nic nie robiłam - nie sprzątałam, nie prałam, jedynie gotowałam, ale to akurat sprawia mi przyjemność. Renne się wygłupiała, Natta głownie gadala przez telefon lub śmiala się oglądając jakies komiczne filmy na Youtube. Renee stwierdziła, że każda z nas ma swoje motto życiowe: moje, według Renee, to: "myhy" - używam tego w ramach przytakiwania, Natty - "zaraz zrobię", Pauliny - jakieś skomplikowane słowa (skomplikowane według Renee), a motto Renee? I tu spojrzała na nas w oczekiwaniu, co powiemy. Jednogłośnie z Pauliną wykrzyknęłyśmy: "fan!" Czyli cholera!