sobota, 23 czerwca 2012

Midsommar 2012

Ostatnia noc, chociaż to okreslenie "noc" jest zupelnie nie na miejscu, bo jest jasna jak dzień, co widać na tym obrazku:
oto noc z mojego ganku, gdy robiłam to zdjęcie była godzina 1.30 w ...nocy.

Wczorajsze popołudnie i ostatnią "noc" spędzilismy w gronie rodzinnym na świętowaniu Midsommar. Midsommar jest jednym z najważniejszych świąt w Szwecji. Może dlatego, że dużą jego część świętuje się na na łonie natury. Lato upaja i upija. Pod wieczór jednak impreza przeniosła się pod dach, ale to tylko dlatego, że miriady komarów przeprowadzają zmasowany atak i już żadne offy, czy inne smarowidła i spryskiwacze niewiele mogą zdziałać. Nasza impreza odbyła się tradycyjnie za płotem u siostry Ronnego. Pisałam już o tym świętowaniu na stronach mojego poprzedniego bloga - Midsommar 2009, 2010, 2011. Proszę kliknąć w jakiś kolor i dowiecie się jak bawimy się w "Noc Kupały". Czasami zmienia się tylko miejsce imprezy, albo u teściowej, albo u mojej szwagerki. Roger i Monica posiadają olbrzymi garaż, no i to w tym garażu - bankieciarni odbywają się wielkie imprezy. Ich rodzina jest dosyć pokaźna. Moja też nareszcie była w komplecie. Przybyła Paulina z Mickem. W tym roku nie rzucaliśmy kaloszem, ale piłki i wiaderka pojawiły się w menu zabawowym, poza tym skakaliśmy w workach i biegaliśmy z łyżką w zębach, na której leżało jajko. Ronny tak mocno skakal w worku, że wyskakal dziurę, ktorej nawet nie zuważył. Śmiesznie wyglądał podciągając worek prawie pod pachy, a jego biale skarpety wystające spod worka skakały po trawie. Oprócz tego zrobiliśmy przechadzkę, bo tym razem Daniel (syn Moniki) porozwieszał pytania na drzewach. Najedliśmy się pysznie - grillowana polędwica, pycha. Zresztą sama klepałam ją i marynowałam w oleju z przyprawami.Męska część, oprócz Daniela, ktory ze swoją rodziną wracal na "noc" do swojego domu zdrowo sobie popiła.  Ronny ledwo przytoczył sie do domu. W kuchni poprzestawiał meble, bo usiłował usiąść na jednym z krzeseł, ale mu to nie wychodziło. Trzymał się stołu, ale ten przesuwał się tylko. W końcu jakoś dotarł do sypialni trzymając się ścian i padl na łóżko. Dzisiaj cały dzień się kurował. Szwagier Roger, o dziwo jakiś taki świeży, wkroczył dziś w poludnie do nas do domu i zaczął Ronnego ściągać z łóżka. Wedlug niego nie wolno tylko leżeć i spać, bo to tylko pogarsza stan pacjenta. Mikael za to mogł poznać całą rodzinę zebraną w jednym miejscu. Przesiadal się do każdego członka rodziny i z każdym rozmawiał na tematy, ktore interesują rozmowcę. Z chłopami - Roger i Ronny rozmawial o blacharce, spawaniu wszystkich możliwych metali i rodzajach piwa. Bo Mikael jest koneserem piwa i zamawia specjalne piwo w Systemie, ktore sprowadzane jest na zamowienie aż z Belgii, a robione jest przez mnichów. Pogadal z moją teściową i teściową Moniki, z Johanną (partnerka Daniela), która jest psychologiem rozmawiał o podświadomości, a z Aliną (żona Andreasa, pół Polka, pół Rumunka), ktora z zawodu jest kosmetyczką o domowej produkcji kremów. Bo Mikael ma tysiąc pasji - jedną z nich jest robienie kremów do twarzy, ciała i rąk. Alina aż z uznaniem przyznała, że on wie więcej na temat kremów niż ona sama. Dzisiaj miałam leniwy dzień. Samochodu nawet nie dotknęłam. Upał lał się z bezchmurnego pięknie niebieściutkiego nieba. Cudowny dzień, w ciągu którego kompletnie nic się nie działo. I to właśnie było piękne uczucie. 

piwo od belgijskich mnichów "Tripel Karmeliet" w firmowym kryształowym pucharze


wiadra i piłki

deser

bankieciarnia, na pierwszym planie Mikael

 
Co to jest Midsommar i jak się go obchodzi najlepiej widać na tym krotkim filmie reklamowym ICA, który załączyłam w poprzednim poście, ale który tu powielę jeszcze raz, bo to jest taka błyskawiczna
szkoła "Midsommar". I my dokladnie tak samo świętujemy. Może z jednym wyjątkiem - śpimy w swoich własnych łóżkach.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz