środa, 30 grudnia 2015

Kulinarne rozterki, czyli czym przegryźć stary rok?

Ten kulinarny maraton chyba nigdy się nie skończy! Juz mam powoli dosyć! Teraz znowu siedzę w kuchni i robię śledzie  na Sylwestra. Wczoraj robiłam torta kanapkowego dla mojego męża, ktory dzisiaj ma urodziny. Robota idzie mi pod gorkę. Po prostu nie chce mi się nic gotowac, nic piec. Już wystarczy tego pichcenia, przyrządzania, obierania cebuli, pieprzenia, solenia itd. Cholera! Na sylwestrową wieczerzę podam chyba tylko te sledzie, bo ja juz nawet nie wiem, CO mam ugotować. Jestesmy generalnie tak przeżarci, że najlepsze byłyby potrawy postne. Jutro przed poludniem upiekę muffinki czekoladowe z wiśniami. Nigdy tego wczesniej nie piekłam, więc nie ręczę za efekt. Raz w sklepie dali na posmakowanie razem z przepisem, a że byly niebiańsko przepyszne, to postanowilam, że innym w rodzinie też musza smakować, więc jutro je dostaną, zaraz po śledziach z pieczonymi ziemniakami. A może schab upiekę?
Nowy Rok będziemy witać w domu. Paulina i Mikael przyjadą. Mam nadzieję, że mały Mieszko Holger Viggo nie zechce akurat tej nocy przyjść na świat. To by dopiero było. Już nie wiadomo - pić szampana, czy nie pić. Co prawda do przewidzianego terminu jest jeszcze półtora tygodnia, ale kto to może wiedzieć czy dziecko nie zechce też bawić się w sylwestra. Bo my już tu jak na szpilkach siedzimy. Dobra, koniec gadania, bo ja muszę wrocic do śledzi.
Gdybyśmy mieli sie tu jutro nie spotkać, to życzę Wam wszystkim wspaniałego Nowego Roku 2016! Życzę Wam wolnych mediów, demokratycznej Polski, tego, by dzieci chodzące teraz do pierwszej klasy jednak przeszly do klasy drugiej, a nie zbiorowo powtarzaly klasę pierwszą. Niech Wam się darzy w tym Nowym Roku!
  
 

piątek, 25 grudnia 2015

Boże Narodzenie 2015

Najdłuższa noc w roku za nami, wieczor wigilijny za nami, a zimy niet. W powietrzu kwietniowa aura (kwietniowa na północy Szwecji). Świeta skąpane w deszczu, a nie zakryte śniegiem, ale co nie oznacza, że ich nie ma. Są! I tym samym chcę złożyć Wam najwspanialsze życzenia świąteczne w mowie goralskiej:

Na scescie, na zdrowie, na to Boze Narodzynie,
Coby sie wom dazylo, mnozylo kazde stworzynie!
Coby sie wom darzyły kury cubate, gęsi siodłate
Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków
Telo cielicek kielo w lesie jedlicek
Telo owiecek kielo mak mo ziorecek
Telo krów kielo w sąsieku plów

Coby sie wom darzyły dzieci - kielo przy piecu śmieci 
W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje 


Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje! 

Coby wom nicego nie chybiało 
Z roku na rok przybywało 
A do reśty - cobyście byli scęśliwi i weseli 
Jako w niebie janieli, haj!






W zeszłą sobote reanimowałam się po pracy, ktora bez reszty pochłonęła mnie nawet w moim tak zwanym wolnym czasie. Poczytałam różne blogi, by poszukać wsparcia, że to nie tylko ja jestem totalnie nieprzygotowana do świąt, ale nic z tego. Wszystkie kobiety w Polsce i w Szwecji ruszyły już do gotowania i mrożenia. Tysiące pierogów i wspaniałe makowce były już zrobione i sfotografowane. Zupełnie mnie to zdołowało. W niedzielę zaczęłam planować święta. W poniedzialek rano pojechalam do miasta i kupilam wszystkie prezenty, a w drodze do domu, zahaczylam o nasz sklep spozywczy ICA i zrobilam zaopatrzenie na świeta. W domu splunęłam w garści, zakasałam rękawy i wzięłam się za robotę. I tak od poniedzialku do środy walczylam w kuchni. Paulina bardzo mi pomogla w szykowaniu potraw światecznych. Wzięła na siebie barszcz i pierogi, ja zajęłam się szwedzką częścią i wypiekami ciast. Wszystkie mi się udały (wypieki) oprócz makowców, mimo że obejrzalam film instruktazowy na youtube, to jednak coś poszło nie tak.


Samo cudo!

W kuchni urzędowalam do późnych godzin nocnych, a czasami wczesnych godzin porannych. Zrobiłam pierwszy raz w zyciu śledzie po kaszubsku i śledzie w śmietanie. Też obejrzalam kilkuminutowe filmiki - kursy na youtube. Nie wiedziałam, że to takie proste. I w dodatku super smaczne. Ronny kręcił się koło mnie, zanim ruszal do swojej nocnej pracy i podjadał. A ja odganialam go, no bo kto to widzial, żeby wieczerzę wigilijną jeść przed wigilią. Niech poniższy mem zilustruje tę sytuację:

 

 W środe wieczorem moje dziewczyny ubraly choinkę przywleczona z lasu, ktorą Mikael ściął jakiś miesiąc temu. ale mimo że leżała w lesie, to nie zaszkodzilo tej jej. Igły są na miejscu.


 Wczoraj ladnie wystroiliśmy się, podzielilismy opłatkiem i zasiedliśmy do stołu.

Paulina ubrala sie w swoją lniana sukienkę ślubną (!), bo okazala się uniwesalna, tak samo uczynił Mikael i wciągnął na siebie swój slubny frak, spodnie do fraka mial tylko na początku wieczerzy, bo przytył biedaczek i guzik mu strzelił jak z procy. 

A Paulina, juz po wieczerzy tak oto się prezentowała:
Natta z kolei zamiast kolacji wigilijnej jadla tabletki przeciwbólowe. Trzymala się za policzek i ledwo żyla. To jej ząb mądrości odezwal się znowu. Dwa zęby mądrości juz ma usunięte, ale dentysta przestrzegal, że te kolejne też się odezwą i trzeba je będzie usunąć. Natta ma za male szczęki, a te zęby naciskają na te siedzące obok. No i odezwał się ten trzonowiec. Wycieńczona z bólu pojechala do domu ze swoim chłopakiem. A dzisiaj rano trafila na pogotowie do szpitala, by ten ząb usunąć. Powiedziala nam po wizycie, że tak się wydzierala podczas rwania, że ten jej chlopak byl przerazony i pytal, czy mozna tę akcję wyrywania przerwać. Faktem jest, że Natta boi się dentysty, poza tymi dwoma wyrwanymi zębami nigdy nic nie miala robione w zębach. Nie zna żadnego borowania i plombowania, bo od dziecka ma same zdrowe zęby. Dzisiaj siedzimy z Ronnym sami. Natta obolała lezy w domu i popija zupkę - kisiel, Paulina jest u teściów, a Renee albo jest u siebie w domu, albo pojechala z Jensem do jego ojca. A ja nareszcie mogę usiąść przed komputerem i coś napisać. Wyszłam nawet na spacer z psem. Ale to, co my mamy przed domem na drodze, to tylko dla odwaznych lub samobójców. W świeta mialo być tak:
Prosze zwrocić uwage na ten śnieg, ktory byl stalym elementem świat i symbolem przytulności. 
A jest tak:


Pies na tej oblodzonej drodze radzil sobie doskonale, a ja ruszalam sie jak pingwin. W końcu weszlam do lasu, bo tam przynajmniej dało się iść. A teraz siedzę sobie, słucham kolęd nadawanych z kościoła w Białymstoku, piję kawę i w końcu odpoczywam.



  

niedziela, 13 grudnia 2015

"Tu Warszawa, nie Budapeszt"

"Serce roście patrząc na te czasy"! Polacy mi zaimponowali! Ale ja zawsze wierzyłam w siłę narodu i przytomność rodaków. Demonstracja KODu przerosła moje oczekiwania. Śledziłam w tv przemarsz ogromnej rzeszy demonstrantów ulicami Warszawy i az mnie ciekawość zżera, co prezydent na to? Co mu w duszy gra? Jakim komentarzem opatrzyłby swoje dzieło? Czy jest zadowolony? Chociaż Kempa poszła w zaparte w Kawie na ławie. Stwierdziła, że aż tak dużo ludzi nie było na demostracji, że ona jest na takie coś odporna. Juz nie wiem czy oni sa naprawdę ślepi czy tylko tak plotą bzdury. Czy oni rzeczwiście nie odbierają żadnych sygnałów, ktore jakaś część narodu wysyła do nich. Kempa wręcz twierdzi, że ta wczorajsza obywatelska demonstracja potwierdza, że demokracja w Polsce istnieje. I tylko tyle? Coś na zasadzie - a, demonstrujcie sobie, bo my i tak to olewamy. Ta demostracja jednak odbyła się z jakiegoś powodu, a nie dla przyjemności przespacerowania się w wielkim stadzie. I w tym momencie ta arogancka władza nie wyciąga żadnych wniosków, nie odczytuje żadnych sygnałów.    

No, ostatni roboczy tydzień przede mną, potem zostaje sprzatanie, gotowanie i kupienie prezentów gwiazdkowych. Moje dziewczyny dopytują mnie, co bym chciala znaleźć pod choinką.  Podoba mi się taki jeden żakiet w stylu militarnym.
  A ja boję sie im o tym powiedzieć, bo Renee ostatnio oznajmiła , że ciuchy to ostatnia rzecz, którą powinnam sobie życzyć, bo mam ich tyle, że moglabym nimi całą chałupę termoizolować. Zatem, nie pozostaje mi nic innego jak sobie samej sprawić ten prezent.    

czwartek, 10 grudnia 2015

Bankiet Nobla versus miesięcznica

Wieczorem zasiadlam przed szwedzkim telewizorem, by obejrzeć bankiet, wysluchać przemowień tegorocznych Noblistów, popatrzeć na piękna porcelanę, na której podano obiad, pozachwycać sie wspanialymi toaletami pań. Rozkoszowalam się menu:
przystawka

danie główne

deser
Do dań podano wspaniałe wina. Artyści zabawiali dostojnych gości. Wspaniala atmosfera sączyła się z telewizora. Miło, estetycznie, uroczyście, ale nie sztywno, tylko lekko i przyjemnie. Bankiet jeszcze trwa. Goście poszli w tan.
A tu parę świeżych momentów z bankietu uchwyconych przez  SVT:


Królowa Sylvia

Nastepczyni tronu Victoria

księżniczka Sofia

księżniczka Madeleine z Noblistą (chemia)
(zdjęcia  Dagens Nyheter)

A w Polsce odbył się show innego rodzaju. Miesięcznica katastrofy smoleńskiej! Uroczystości w kościele w asyście żołnierzy, a po mszy tradycyjna pielgrzymka z kościoła przed Pałac Prezydencki z armią honorową WP. Taką decyzję podjął minister MON. Przed Pałacem ogniste przemówienie Prezesa Wielkiego, w ktorym orator nawolywał do marszu, wyrtwałości i zapewnienił, że "ci ktorzy chca nas oszukać, nie znajdą poparcia" - bardzo enigmatyczne. A któż chce "nas" oszukać? Chyba PiS, bo te 500 złotych jakoś oddala sie w czasie i przestrzeni. Chyba, że będzie wypłacane retroaktywnie i to z naliczonymi odstekami. I kto to jest "nas"? Miłośnicy miesięcznic? Zwolennicy PiSu? A może cały naród? No, cóż. Zdecydowanie wybieram  klimat bankietu Nobla - ten cudowny mix eleganckiego intelektualizmu z wytworną ucztą.  

niedziela, 6 grudnia 2015

Śmieszno - strasznie

Jestem zapracowana, chronicznie zmęczona i zdegustowana rzeczywistością. Do tego w każdy piątek, gdy po pracy po ciemku zjeżdżam do domu, sypie śnieg. I tak na zakończenie roboczego tygodnia powrót do domu okazuje się prawdziwą drogą przez mękę już drugi czy trzeci raz z rzędu.
Dzisiaj zapalilismy drugą świeczkę adwentową, w oknach stoją lampki gwiazdy, zasłonki w kuchni też zmieniłam (w zeszłym tygodniu) na świąteczne i tak powoli wchodzę w atmosferę świąt. Zanim jednak te święta nastapią, to sporo roboty przede mną. Jeszcze tylko dwa tygodnie, a potem z radością zajmę się gotowaniem, sprzątaniem i świątecznym krzątaniem. Już nie mogę się doczekać, kiedy wejdę w rolę gospodyni domowej, mam nawet fartuszek kuchenny.
Spoglądam na Polskę poprzez internet i tv i musze przyznac, że dreszcze mi latają po kręgosłupie. Nowy rząd poczyna sobie dosyć dziarsko i co chwilę wstrząsa całą Polską. Zajęli kraj z wielkim hukiem. Tak spolaryzowanego i  jednocześnie wściekłego narodu, od dawna polska ziemia nie nie nosiła. A demokracja jak słaby tynk, powoli po kawalku kruszy się i odpada i Polska wraca do korzeni, czyli PRLu. Na stronie MON (Ministerstwa Obrony Narodowej) wyczytałam, że Kaczyński, Macierewicz, Ziobro i jeszcze ktoś pojechali w sobotę na świętowanie Rydzyka do Torunia. Kaczyński powiedział, że "kto podnosi rękę na kościół, podnosi rękę na Polskę", oznajmił też, że to dzięki dyrektorowi Rydzykowi PiS zawdzięcza swoje zwycięstwo! Do czego to ma być podobne?  Dlaczego takie informacje pojawiają się na stronach MON? Chyba, że Macierewicz chce zasilić armię polską nowymi batalionami Niebieskich Moherów? Bo Niebieskie Berety już chyba istnieją, prawda?
Minister od kultury powołał cenzora, ktory ma sprawdzać, co w teatrach grają, Brudziński mówi do opozycji, że ta może sobie protestować i nosić oporniki, ile tylko chce, a oni (PiS) i tak będa robić swoje. A podobno mieli słuchać głosu narodu. To jest jednak nic, w porównaniu z szopką wokół Trybunału Konstytucyjnego. A Polacy generalnie, to sami eksperci, wystarczy poczytać na różnych forach - wybór sedziów do Trybunału, kadencje, odwołania ze stanowisk - to ich specjalność. Polacy - bardzo dziwny naród. Chyba jakaś jego część lubi być trzymana za mordę i musi mieć palcem wskazane, co ma robić, bo za duża dawka wolności jest dla nich zabójcza, po prostu nie wiedzą jak zorganizować sobie czas. To ludzie o mentalności niewolników.
 Inny zabawny obraz z polskiej szkoły - zabawa andrzejkowa tak, ale żadnych wróżb i lania wosku, bo to gusła sprzeczne z nauka kościoła. A co na to minister od kultury? Przecież te gusła są dziedzictwem narodowym! Tak jak śmigus - dyngus, malowanie jajek na Wielkanoc, czy ubieranie choinki. Nie mowiąc o kolędnikach z turoniem, babą, dziadem, Żydem, Cyganem.
W tym roku polska szopka będzie wyglądała tak:



Tradycję z ekstra talerzem na stole wigilijnym też chyba lepiej zakończyć, bo:
 
Ja jednak jestem dobrej myśli. Wierzę, że większość Polaków jest przytomna i nie da sobie dmuchać w kaszę. Kto wie! Może pojawi się jakiś nowy Piłsudski, idol rządzacych zresztą, chociaż nie wiem dlaczego, bo był przecież socjalistą, ktory walnie pięścią w stół albo między oczy siedzącym na świeczniku i krzyknie "basta!". Na zakończenie dodam, że w tej chwili w szwedzkiej prasie i mediach nic pozytywnego o polskiej polityce nie można wyczytać / usłyszeć.