środa, 30 września 2015

Z medialnych doniesień.

Troche czasu minęło od mojej ostatniej bytności na blogu. Jestem po prostu szalenie zajęta. Ostatnie dwa weekendy zajęły mi wykopki, ktore nareszcie sfinalizowałam. Troche czasu zainwestowalam rownież w borówki i ich przetwórstwo. Codzienna praca jest do tego stopnia wymagająca, że nie mam nawet czasu  na myślenie o urodzie, a co dopiero na pisanie na blogu i reflektowanie o świecie. Jesień trwa w najlepsze. Codziennie widze nowe kolory natury. Ale ten czerwony księżyc zobaczylam jednak na zdjęciach. O godzinie 4 czy 5 rano leżałam w objęciach Hypnosa.
 Do jesiennego Umeå codziennie wieczorem przyjeżdżaja pociagi z uchodźcami. Stoi potem taki pociąg godzine na stacji i w tym czasie dziarska mlodzież przynosi posiłki i ciuchy dla pasażerów, ktorzy w Umeå nie wysiadaja, tylko jada dalej na północ do Torneå - przejście graniczne z Finladią. Są to przewaznie uchodźcy z Iraku. Niektore źródła podaja, że część z nich wycofala swoje wnioski o azyl z powodu drożyzny, nudy i zimna w Finlandii. Samo przejście jest już w tej chwili zamknięte. Dzisiaj w szwedzkiej tv odbyla się specjalna gala z artystami, ktorzy wystepowali i agitowali społeczeństwo do zrzuty pieniędzy dla uchodźców. W radio na okrągło trwają dyskusje na ten temat. Jedni są za, ale też są tacy (Szwedzcy Demokraci), którzy są przeciw. Jakby nie było mnostwo uchodźcow jest codziennie przyjmowanych w Szwecji i przewaznie sa lokowani na obrzezach malych miejscowości, ktore niespecjalnie im sie podobają. Do sklepu daleko, do szpitala jeszcze dalej, dookola las i nuda. jeden z zawiedzionych uchodźcow powiedzial w tv, że mowiono mu,że Szwecja to kraj wolności, on jednak uważa, że został okłamany. W malych spolecznościach szkoly pekają w szwach, brakuje personelu, a dzieciarni przybywa. To wszystko wiem z radia, więc nie sa to zadne plotki, tylko relacje prosto od kompetentnych osób.
Ostatnio w tv pojawil się nawet polski wątek. Tematem nie byli uchodźcy, tylko cos z zupelnie innej beczki, co nawet mnie wprawilo w zdumienie. Godzinny reportaż był o egzorcyzmach w Polsce! Na samym pocztku reportażu padło stwierdzenie, że Polską zawładną szatan. Pokazano trzy przypadki opętanych i poddanych terapii. Jedna z bohaterek oczywiście wyła jak wilk, rzęziła, warczala, mruczala, mowila odmiennym glosem, wiła się po podłodze, rzucala sie, a księża stali nad nia i skrapiali ją woda święconą. Takie obrazki mozna zobaczyc w filmach amerykańskich traktujących o opętańcach. Wypowiadali się rodzice opętanych, księża - egzorcyści ale też mądrze mowil ksiądz - psycholog, ktory nie wierzy w żadne egzorcyzmy, tylko zaleca opętańcom terapię psychologiczna, bądź psychiatryczną. Jedna z opętanych bohaterek nagle pozbyla się diabła ze swojego ciała, gdy zakochala sie w jakims chłopaku. Nie musiala nawet na terapie chodzić. Od razu może napisze moje stanowisko w tej sprawie - ja, tak jak ten ksiądz - psycholog, nie wierzę w żadne egzorcyzmy. Rozumiem, że mialy zastosowanie w średniowieczu, ale że mają również dzisiaj? W ogole nie uwazam, że czlowiek w sensie dosłownym może być opętany przez szatana. W sensie metaforycznym jak najbardziej. Kolejna bohaterka reportażu poddawala sie egzorcyzm, by wyleczyc siebie z homoseksualizmu. W podsumowaniu programu poinformowano widzów, że egzorcyzmy nie wyleczyły jej, ale dalej oddaje sie w opieke księzom egzorcystom. Sorry, ale dla mnie to jest jedna wielka ściema.
A teraz czas na dobrą nowinę! Szwecja na gwałt potrzebuje dużo inżynierów informatyków. Szukaja ich w Polsce i Estonii. Jeśli jesteście bezrobotnymi informatykami, to Szwecja czeka!






     

piątek, 18 września 2015

Opis obyczajów

Jesień nabiera rumieńców. Robi sie bajecznie kolorowo, co kapitalnie kontrastuje z ołowianym niebem. Świat zrobił się taki piękny! Bardzo lubię zestawienia - pociemniałe niebo kontra złota przyroda. Paulina jest słuzbowo w trasie i przysłała mi zdjęcie z dzisiejszej podróży z dopiskiem, że w takich oto okolicznościach natury spożywała swój lunch.

Pięknie, prawda? Ciemne niebo odbijajace się w wodzie i złoto rozdzielajace szarości. Przecudny obraz. Nawet bez słońca może być słonecznie.
A ja ostanio uprzyjemniam sobie czas wolny, czyli noc, na czytanie staropolskiego kompendium ksiedza Jędrzeja Kitowicza Opis obyczajów za panowania Augusta III, ktore stanowi kopalnię wiedzy o naszych przodkach. Jest to świadectwo, dokument epoki - dowiadujemy się z niego o wychowywaniu dzieci i młodzieży, o polowaniach, o pobożności, o trunkach, o strojach, czyli sukniach, o jasełkach, o strojach białogłowskich, o powozach, o Wielkim Piątku, o zapustach i kuligach, o kartoflach, o dyngusie, o pierścionkach i szpinkach, o zabawach domowych, o tabace i tabakierkach, o łóżkach i pościeli, o potrawach nowomodnych, o potrawach staroświeckich, o wiarach jakie były w Polszcze i wielu, wielu innych obyczajach i zwyczajach w Polsce. Całą lekture mozna znaleźć tutaj: Jędrzej Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III

Kitowicz, ktory w 1788 roku porządkowal swoje rękopisy, napisał:
 "Pospolicie niemal każdy, zaczynający czytać jaką ksiązkę, ciekawym jest wiedzieć autora... Z takowej uwagi czyniąc zadość czytelnikowi, donoszę mu, iż jestem rodowity Polak. Prosto z szkół udawszy się na dworską służbę, a potem do konfederacyi krajowej, a nakoniec do duchownego stanu. Niemal całe życie na publice strawiwszy i zawsze między ludźmi najpierwszymi w kraju mieszczący się, wszystko com w tych pamiętnikach napisał, albom oczami własnemi na to patrzał, albo z ust bardzo wiary godnych nieodzwłocznie słyszał, a w wielu okolicznościach samemu się znajdował: przeto pismu memu wiara bez bojaźni zawodu może być dana".

W swoim dziele Kitowicz opisal wszystkie stany istniejące w polskim społeczeństwie. Na samym początku zwrocił się do czytelników - (...)Niechże potomność, dla której to piszę, przegląda się w dawniejszych i nowszych obyczajach, z dobrych niechaj wzór bierze, złych niechaj się wystrzega. Za omyłki w pisaniu przepraszam mojego Czytelnika. Jeżeli będę miał czas, poprawić ich zechcę. Jeżeli nie będę, wybaczyć mi raczy"

Pierwszy rozdział to przegląd wiar, ktore były "w Polszcze". Prosze Państwa, otóż bylismy narodem wielokulturowym i wielonarodowym. Jako pierwszą autor wymienią wiarę rzymsko - katolicką, zaraz po niej żydowską. Na trzecim miejscu znajduje się wiara Karaimów, co to za jedni, prosze zajrzeć do tekstu, kolejne wiary, to luteranizm, kalwinizm, mahometanizm, schizmatycka grecka, wiara filipowców, kwarków, farmasonów i ciapciuchów (sekta Jakuba Franka). Jako dwunastą wiarę "albo raczej powszechna niewiarę" wymienia deistów, dla ktorych " same tylko kary cywilne są u nich hamulcem od złego". Rozdział kończy się krótkim opisem pomysłów typu gender księży pijarów, którzy w ramach nauki umizgów do kobiet co ładniejszych chłopców przebierali w panny i kazali im udawać takowe. Oczywiście, Kitowicz krytykuje takie zwyczaje uważając, że prowadzi to do zepsucia i w końcu do deizmu.
 W rozdziale O strojach białogłowskich dowiemy się jak uciążliwa może być moda, zwłaszcza taka, w ktorej jest wszystkim ciasno. Ma tu na mysli suknie z krynoliną. Przytacza rowniez anegdotę o mężu, ktory kupił swojej żonie kornet na głowę (bardzo wtedy modny) i w drodze z Warszawy do domu, po prostu go zgubił. Oj, dostało mu się po łbie od żony. Musiał zawrócić i jechać po nowy. W rozdziale O trunkach swoje miejsce znalazła również kawa. Zawód barista (kawiarz / kawiarka) nie jest wynalazkiem współczesnym. Duzo ciekawych rzeczy mozna dowiedzieć się w rozdziałach o sądownictwie i dotyczącym stanu duchownego. Osobne miejsce zajmuje praca sejmowa. Trafny i ciekawy, bardzo aktualny, jest opis posłów.
Powiadam Wam, że lektura Obyczajów jest po prostu wyśmienita. Zapewnia niezłą dawkę humoru, gdyż Kitowicz w sposób zabawny je opisuje i komentuje.    

poniedziałek, 14 września 2015

Demonstracja "za"

"Witajcie, powiedziało Umeå". Ponad 2000 osób demonstrowało wczoraj w Umeå, by wyrazić swoją gotowość przyjęcia uchodźców. 

Ubolewam nad tym, że w moim Gdańsku demonstrowano "przeciw". Jakaś banda narodowców, czy jak ich tam zwał demostrowała niosąc ohydne w treści transparenty. Można mieć mieszane uczucia, co do przybyszów, ale jakaś część gdańszczan zawiodla mnie tym, w jaki sposób wyrażali swoją niechęć. Demostrowali tak, jak kiedyś w Wolnym Mieście Gdańsku robili to Niemcy. Jedynie język na tych szyldach się zmienił z niemieckiego na polski. No, ja w każdym razie nie wpisuję się w taka narrację. Taka retoryka jest dla mnie odrazająca i jedynym pocieszeniem są ich obfotografowane gęby. Myślałam, że gdańszczanie to ludzie z klasą, ale jak widać bydło też istnieje. Szkoda. Przeraziło mnie również, zdjęcie malej dziewczynki, którą troskliwy tatuś niósł, a ona trzymala plakat z jakimś napisem. Szkoda dziecka, że jest wciągane w brudny świat i dlatego też, że ma takich głupich rodziców. Czasami szkoda, że rodzicow się nie wybiera. Socjal powinien zainteresować się tą rodziną, bo chyba wychowanie w niej szwankuje. Mogą sie za to cieszyć, że zdjęcie ich córeczki pojawiło się w gazecie. Ci demostranci pohańbili moje miasto. Jest mi wstyd, że takie ścierwo kala bruk mojego miasta.
A oto list gdańszczanki opublikowany w Wyborczej 12 września 2015
 Szanowni Państwo!
Nazywam się Joanna Szymańska-Godard, jestem gdańszczanką od pokoleń, od kilku lat pracuję w międzynarodowych organizacjach praw człowieka w Strasburgu i Wilnie, zajmuję się prawami człowieka w Europie Wschodniej. Wstrząsnęła mną dzisiejsza manifestacja antyimigrancka w Gdańsku i chciałam się podzielić moją opinią.

Patrzę na zdjęcia z tej manifestacji w Gdańsku i oczom nie wierzę. Gdańsk, moje miasto, miasto, które tyle przeszło w swoich dziejach, dało dziś popis najgorszego hejterstwa. Slogany wykrzykiwane przez "prawdziwych patriotów" w związku z uchodźcami uciekającymi przed wojną nie mają nic wspólnego z prawem do wypowiadania swojego zdania i z wolnością słowa. "Zrobimy z wami to, co Hitler z Żydami", "Zawsze i wszędzie imigrant jeb y będzie" - to nawoływanie do nienawiści, coś, co powinno być ścigane z urzędu, a same manifestacje natychmiast przerwane. Nasze państwo jest zbyt słabe i po raz kolejny nie zdało 
egzaminu, bagatelizując to zło, które coraz częściej wychodzi na nasze ulice.

Oglądam zdjęcia z Gdańska i widzę powtórkę z historii. Jako potomkini przedwojennych polskich gdańszczan - będących wtedy w mniejszości - zbyt dobrze wiem, do czego prowadzi taka eskalacja nienawiści w społeczeństwie.

Tak samo w latach 30. po ulicach miasta maszerowały bojówki SA, na drzwiach restauracji wieszano tabliczki z napisem: "Psom i Polakom wstęp wzbroniony", a większość marzyła o etnicznie czystym mieście tylko dla jednej nacji. "Danzig ist Deutsch!" - krzyczano wtedy. Teraz krzyczą: "Gdańsk jest dla Polaków!". Nie, nie godzę się na to, żeby w moim mieście, które przez takie poglądy swoich mieszkańców zostało potem zrównane z ziemią i przeżyło prawdziwą apokalipsę, działy się teraz takie rzeczy.

Wielu ludzi powołuje się na demokrację, w której to większość decyduje i twierdzi, że opinia większości jest najlepszą z możliwych. Nie jest to prawdą. Hitlera wybrano w demokratycznych 
wyborach i cieszył się on poparciem większości.

Demokracja potrafi być okrutna i naruszać wolność części swojego społeczeństwa, i dlatego tak ważne jest podpierać ją czymś więcej. Dlatego wymyślono prawa człowieka, podpisano wiele międzynarodowych konwencji, które w swoim założeniu mają chronić wszystkich i każdego z osobna.

Bez względu na to, kim jesteśmy.

A jeśli się dobrze zastanowić, to każdy z nas jest częścią jakiejś mniejszości, grupy słabiej reprezentowanej. Czy to kobiety w świecie mężczyzn, czy Polacy w 
Wielkiej Brytanii, czy też osoby leworęczne w świecie praworęcznych. Każdy z nas jest częścią jakiejś mniejszości. I każdy z nas może kiedyś spotkać się z dyskryminacją, hejtem i naruszeniem swoich fundamentalnych praw.

Dlatego z przerażeniem przysłuchuję się od wielu tygodni dyskusji, która towarzyszy sprawie przyjęcia uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi. Szczególnie Polacy jako naród, który emigrował nie tylko w czasach wojen, ale często także z powodów ekonomicznych, powinni wykazać się solidarnością z tymi ludźmi. Dzieje się jednak inaczej. Nie zdaliśmy egzaminu z człowieczeństwa.

Wina leży też w nas samych, tych, którzy z takim stanem rzeczy się nie godzą. My milczymy. Sami pozwalamy na to, by deptano po naszych wartościach, by nawoływano do ograniczenia praw człowieka - dopóki nie dotyczy to bezpośrednio nas, to nie mamy z tym problemu, nie przeciwstawiamy się tej fali nienawiści. My nadal nie wyciągamy lekcji z historii. Na myśl przychodzą może i oklepane, ale ciągle bagatelizowane słowa niemieckiego pastora Niemoellera:

Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą. 
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, 
nie byłem socjaldemokratą. 
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, 
nie byłem związkowcem. 
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, 
nie byłem Żydem. 
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.


Żeby tylko nie okazało się, że karą za nasz dzisiejszy brak empatii będzie to, że kiedyś to nam nie pomogą, kiedy to my będziemy w potrzebie.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,95892,18801764,jestem-gdanszczanka-od-pokolen-patrze-i-oczom-nie-wierze-list.html#ixzz3lkpavPXV

niedziela, 13 września 2015

Co to będzie?

Niemiecka gościnność nieoczekiwanie się zakończyła. Najpierw Merkel puścila w świat zaproszenie dla uchodźców, następnie zarządziła zawieszenie reguł unijnych dotyczących rejestracji nowoprzybyłych, a teraz zamyka drzwi przed nosem swoim gościom i nakazuje Europie, by się ta nimi obdzieliła. Cudownie! Nasz szwedzki premier Löfven głosi to samo, co Merkel - opowiada nam tu, że "moja Europa nie ma granic, murów" itd. Zatem z Niemiec wymaszerowała gromada uchodźców chcących dostać się do Szwecji przez Danię. Nieśli szyldy z napisem "Sweden". Duńska policja zatrzymała kilkuset uchodźców wędrujacych po autostradzie i chciała ich zarejestrować, ale oni nie chcieli, bo byli przecież w drodze do Szwecji. Oni nie chcieli zostać w Danii. By nie powtórzyła się sytuacja z Węgier, to w końcu Duńczycy zezwolili im na wyjazd do Szwecji. Nastepnego dnia. Löfven wkurzył się i skrytykował Danię, dlaczego ta nie zarejestrowała uchodźców, tylko ich tak sobie przepuściła. Zdziwilam sie, bo oczekiwałam, że co najmniej podziekuje duńskiej policji, że tak uprzejmie przetransportowała uchodźców do Szwecji. Jak na razie, to cala Europa zaczyna się kłócić. Poza tym, ta cała Europa pokazała, że mozna po niej wędrować jak się chce i gdzie się chce ludziom spoza Europy, bez kontroli, bez rejestracji. Jestem przerażona! Jestem przerazona tym, że wielu zbrodniarzy wojennych jest wśrod tych uchodźców. Gdy mielismy szkolenie przeprowadzone przez SÄPO, to dowiedzielismy się, że jest wielu takich "biednych, poszkodowanych", ktorzy pojechali na wojnę, by walczyć w szeregach IS i wrocili pocharatani na duszy, ciele i umyśle. Państwo szwedzkie pozwala im dojść do siebie, otacza troską i opieką zamiast postawić przed trybunał. Nie wiem, nie wiem, nie wiem, co to będzie. Poza tym, uchodźcy chcą jechać do Niemiec, bo jak to powiedzial jeden z nich - "Tam nas lubią, Niemcy to dobrzy ludzie, oni chcą, byśmy do nich przyjechali, oni nam dadzą wszystko", tylko dlaczego Niemcy teraz wypięli sie na tych ludzi? Przecież Merkel nie stawiała żadnych limitów. Czy kobieta nagle oszalała? I teraz każe więzić Polakom ludzi, ktorzy w ogóle nie chca mieszkać w Polsce. Bo dla nich ten przymus będzie jak więzienie. To jest łamanie praw człowieka.
Uważam, że Polska powinna przyjąć uchodźców, ale tych, ktorzy chcieliby w Polsce zamieszkać, a nie ludzi, ktorzy zostali do tego zmuszeni. Tacy osadzeni w jakimś kraju na zasadzie przymusu nigdy sie nie zintegrują ze społeczeństwem. Będą czekali na okazję, by tylko wyjechać. Problem w tym, że gdziekolwiek nie pojada, to będa odsyłani z powrotem do Polski. Jutro zbiera się Europa na posiedzenie i ustalenie czegos konkretnego w sprawie uchodźców. Może jutro wezmą się za łby i krzesła będą fruwać w powietrzu, bo wyglada na to, że wszystkim już powoli nerwy puszczają.
Niestety, ale te wieści z granicy niemiecko - austriackiej zepsuły mi niedzielę, ktora byla, jak zwykle rodzinna, przyjemna i pod znakiem borówek.

piątek, 11 września 2015

Festiwal dobrze znanego smaku

Piątek!!!
jestem zupelnie sama w domu. Mąż pojechał, sama go zreszta odwiozlam, na męskie pogaduchy przy kuflu. Natta zajmie się leweransem tatusia do domu. Jak to dobrze, że moje wszystkie córki są zmotoryzowane i zaopatrzone w prawo jazdy. Jesień wkroczyla do akcji  - noce są koszmarnie zimne, ale w ciągu dnia to temperatura szybuje nawet do 22 stopni. Chociaż wyprane dżinsy Ronnego, ktore zawisly rano na sznurku pod sosnami, wcale nie wyschły do wieczora, więc biedak musiał tuż przed wyjściem suszyć je w suszarce, co na zdrowie dżinsom nie wyszło, bo sie nieco skurczyły i Ronny nie mógł ich dopiąć.
Od wczoraj na rynku miasta rozstawiły się kramy, bufety pod wdzieczną nazwa smakfestival, czyli festiwal smaku. Niestety, ku mojej rozpaczy zabrakło stoisk z jedzeniem z calego świata - polskich pierogów i bigosu, francuskich nalesników, serów, angielskich ciastek, australijskich hamburgerów z kangura i krokodyla, włoskich salami, serów, oliwy z oliwek, holenderskich serów, niemieckiej kiełbachy, stoisk z Węgier, Hiszpanii. W tym roku festiwal postawil na lokalne żarcie z lokalnych knajp, piwo z lokalnego browaru i rózne produkty od lokalnych producentów żywności. Wystawiono długie stoły i długie ławki na środku niewielkiego rynku, przy ktorych ludzie maja wielką okazję do niedzieli odkryć takie kulinarne rewelacje jak gęsty sos z kurek, pizzę Margheritę (!), wędzoną polędwicę , czy szynkę z Vindeln (miejsowość), czyli postawili na wszystko, co już znam!!! Poza piwem, ale piwa nie piję (jak ten Duda Piotr), tylko wino i likery i czasem jakiegoś zmysłowego drinka. Te sery, szynki, sosy z kurek czy ta podstawowa pizza mają być przezyciem i odkryciem kulinarnym? To jest tak, jakby Polakom zaoferować bigos lub kotleta schabowego jako nowość kulinarną! To powszechnie znane ogółowi jedzenie okraszone było wystepami róznych grajków i wizytą autorki ksiązki o pieczeniu zdrowego chleba! Szwedzki chleb, według mojego subiektywnego zdania, jest beznadziejny!!! Chociaż na półkach w sklepach leży mnostwo rodzajów tak zwanego pieczywa, to ja zawsze stoję przed tymi półkami zrozpaczona i bezradna. Chleb na zakwasie to szwedzkie odkrycie ostatnich lat. To hit! W dodatku cholernie kosztowny. Mój zapas chleba przywieziony z Polski juz się skończył. I tym samym skończył sie jakiś rozdział mojego życia. Jest to najlepszy chleb na świecie, pieczony w Lipuszu i sprzedawany niedaleko moich rodzicow przez Kaszuba. Chleb zresztą też nazywa się "Kaszub". Od tego czasu nie moge zjeść tych szwedzkich wypiekow chlebopodobnych. Męczę się rano kanapką z "bawełny" - tak biała i tak miekką, że mam odruch wymiotny. Oczywiście jest to chleb tostowy, więc tostuję go, by chociaż troche coś pogryźć. Chleby na zakwasie są bardzo dalekie od ideału zwanego "Kaszub" lub zawierają za dużo róznych "śmieci", a to jakies pestki czy inne paprochy, ktorych az taką zwolenniczką ich obecności w pieczywie nie jestem. W nastepne wakacje zaladuje caly samochód chlebem "Kaszub". Po trwającej ponad dobę podróży samochodem zachował świeżość, od razu wrzucilam pokrojone już bochenki do zamrażarki. A po wyjęciu szybko sie rozmrażał i był niesamowicie aromatyczny i tak świeży, jakby wyszedł z piekarni, a nie z zamrażarki.  Uszlachetniony był niewielką ilością siemienia lnianego (antyrakowy!). nawet Ronny rozsmakowal sie w nim do tego stopnia, że zapytał mnie, czy ktoś znajomy nie jedzie do Polski, żebyśmy mogli złożyć zamówienie. A moze ktoś z was wybiera się do Szwecji w najblizszym czasie?      

środa, 9 września 2015

Fajrant


W takich oto oklicznościach wcinam mój lunch. Samochod to najprzyjemniejszy bar w okolicy. Spokój, żadnych przepychanek, żadnego szukania wolnego stolika, żadnego nudnego towarzystwa. W zamian za to mam moment tylko dla siebie i w swoim wlasnym towarzystwie. W trakcie jedzenia jakiś aktor czyta mi powieść (4 część cyklu powieściowego Jana Guillou) i jest błogo. Głowa mi po prostu pęka od wiadomości - od tego przesmiesznego w skutkach referendum - czyja to wina? Czyja to wina? Ecik - pacik, ecik-pacik - podpalimy senacik
raz, dwa trzy - premierem będziesz TY!
Uchodźcy wchodzą drzwiami i oknami, a PiS i SLD nie ma ochoty o tym rozmawiać z rządem. To, że PiS nie chce gadac, to mnie to w ogóle nie dziwi, bo oni już od kilku lat z nikim, poza soba , nie gadają. Ich należy sluchać! O! A teraz zachowują sie jak Poncjusz Piłat - po prostu umywają ręce od odpowiedzialności w sprawie przyjęcia uchodźców. To juz jest normalnie świństwo w stosunku do całego narodu.
A jesli chodzi o samych uchodźców, to wydaje mi się, że opór w społeczeństwie nie tkwi w tak wielkiej ilości ludzi, bo wyobraźcie sobie, ze nagle 800 000 Czechów, czy Austriakow, czy Włochów, a może nawet Amerykanów potrzebowałoby schronienia, to cala Europa bez protestu i wydziwiania obdzielilaby się nimi. Problemem jest religia islamu wyznawana przez zdecydowaną większość uchodźców. Wczoraj w TV widziałam króciutki wywiad z pewną muslimką, która przedostała się do Niemiec. Jest zadowolona, ale męczace jest dla niej ulokowanie jej w jednym pokoju z wlasnym ojcem. Przed kamera stała cała hermetycznie zawinięta w swoje szaty i chusty (to się chyba nazywa hidżab) i skarżyła się, że przez obecność ojca w pokoju nie może przebrać się od kilku dni i zmienić ciuchów. Gdy tego sluchamy, to ze zdziwienia kiwamy głowami, ja też. Bo czy tej jej tatulo nie może wyjść na jakiś czas z tego pokoju? Dlaczego nie może zdjąć z siebie tej swojej szaty w obecności ojca? Pod spodem ma przecież zwykłe ubrania. Wygląda na to, że ojciec nie przejmuje się jej dyskomfortem, nie dostrzega potrzeb córki, skoro sam na to nie wpadnie. A ona, nie może ojca poprosić, by wyszedł? Dlaczego? Bo może ojcu sie nie rozkazuje? Jak i czym tlumaczyc takie zachowania? Czy to jest religia, czy to jest jakaś dziwaczna tradycja? Tradycja, ktora pozwala mężczyznom latać po ulicach z nagimi torsami (patrz filmy z Grecji), kiedy ich kobiety muszą szczelnie sie okrywać. Wedlug mnie jest to ograniczanie kobiet. Europa juz nie tylko głosi rownouprawnienie, ale rownież gender i jak teraz takie nowości przyswoją uchodźcy? Tak jak my sie dziwimy ich zachowaniom, tak oni wpadaja w szok na nasz widok i nasze zachowania. Faktem jest, że te ich zwyczaje, jak ten powyżej dla przykladu nie stanowi niebezpieczeństwa i nie stwarza zagrożenia dla państwa. Ciekawa jestem, jak ich faceci odnajdą sie w sfeminizowanej Europie. W Szwecji opiekę nad dzieckiem MUSI  rownież wziąc ojciec dziecka. Opiekowanie się dzieckiem, nie jest już domeną kobiet.
Koniec fajrantu i koniec drążenia tego tematu.

poniedziałek, 7 września 2015

Uchodźcy - żyła złota

Coś mi się wydaje, że to co tak naprawdę łączy dzisiaj wszystkich Europejczyków, to ten sam temat rozmów podczas rodzinnych obiadów, a tym tematem jest sytuacja uchodźców. Szwecja podobnie zresztą jak Niemcy zaprosiła do siebie podczas zeszłorocznej jesieni wszystkich Syryjczkow uciekających przed wojną. Każdy Syryjczyk, który zapuka do drzwi Szwecji otrzyma od razu azyl, pozwolenie na pobyt i tu już nie wiem czy staly, czy czasowy, dach nad głową, opiekę, naukę języka, zasiłek na zagospodarowanie, zasilek na życie, darmowego dentystę i opiekę zdrowotną itd. Premier Löfven oznajmił, że Szwecja jest gotowa przyjąć olbrzymią ilość uchodźców. Już w tej chwili zaczęły się zbiorki pieniędzy, premier zobligowal do przyjęcia nowoprzybyłych wszystkie gminy, bez wyjątku, bo do tej pory gminy mogly sie jakoś wykręcić. Na gwałt potrzeba wielkiej ilości personelu socjalnego, nauczycieli języka szwedzkiego, tłumaczy, powierników dla nieletnich i samotnych uchodźców, ktorzy nie sa wcale malymi dziećmi, ktore przedarły się przez pół świata do Szwecji, tylko nastolatkowie, przede wszystkim chłopacy. Takich nastolatków nie pakuje sie do zadnych domow dziecka, mieszkaja oni samodzielnie, ale muszą jednak otrzymać pomoc ze strony doroslego Szweda. Powiernik to funkcja spoleczna, nie dostaje się za to wynagrodzenia. No i brakuje mieszkań dla uchodźców. Zatem każdy może wziąć pod swój dach rodzinę i dostać za to pieniądze od gminy. Okazuje się, że wlasciciele mieszkań, ba całych pensjonatów już zbiły strasznie wielką kasę na uchodźcach. Więc jednak biznes sie kręci! To jest żyła złota! W Szwecji rząd zapewnia, że tylko na początku trzeba zainwestować w uchodźców,  aby potem czerpać profity. Niektorzy, pojedyncze osoby już je czerpią - posiadacze nieruchomości, ktore wynajmują uchodźcom, a państwo za to placi. Jeden miesiąc w mieszkaniu o powierzchni ok.20 metrow kwadratowych kosztuje...46 500 koron! (20 826 zł). A mieszkań teraz potrzeba piorunem. To już chyba taniej byłoby w hotelu. Poza tym w gminach, leżących w jakichs dziurach na pólnocy nagle nastapiło ozywienie. Potrzebny personel do szkoly, rozbudowana administracja, kuchnie, stołówki, policja, socjologowie, psychologowie, pedagodzy itd. Sami zobaczcie, ile miejsc pracy nagle powstaje. Może w Niemczech i Szwecji wiedzą, jak zarabiać pieniądze. Są to kraje bogate, więc oni chyba znaja się na robieniu pieniędzy. Faktem jest, że dziecko czy nastolatek kosztuje każdego podatnika od 2000 - 7000 koron na dobę. No, ale ile osób znajdzie zatrudnienie. W przypadku większej kwoty uchodźców premier wyciągnie fundusze z Unii. Nasza premier też powinna dostać fundusze z Unii, na godne przyjęcie uchodźców, bo Polska nie jest tak przecież zamożna jak Niemcy czy Szwecja. Większość syryjskich uchodźców posiada wykształcenie i jakiś zawód, więc tacy ludzie znajdą sobie jakąś robotę. Okej, w analfabetów i nie posiadających żadnych zawodów, trzeba będzie dłużej inwestować, ale dla rdzennych obywateli powstanie dużo nowych miejsc pracy.  Celowo w moim wpisie ominęłam wątek miłosierdzia, czy zwyklej ludzkiej przywoitości, bo o tym trąbią media w calej Europie i na wszystkich kanałach. Z moich obserwacji tu w Szwecji zauważyłam, że dużej częsci obywatelom po prostu się to opłaca. Bezrobotni nagle dostaja pracę, dzieki uchodźcom. Pieniądz jest w ruchu i o to chyba chodzi. Jutro premier Szwecji leci do władczyni Europy - Merkel na pogaduchy o uchodźcach - kwotach tych ludzkich i tych pieniężnych. Ten kto ma kasę - rozdaje karty.
Z drugiej jednak strony to jest niezwykle zadziwiajace i zastanawiajace, skąd w Niemcach jest tyle miłosierdzia i polityki "otwartego serca", Czyżby ciągle mieli coś na sumieniu?  Może tą otwartością pragną zmyć haniebne czyny swoich przodków. Kto wie? Z cywilizowanych niegdyś oprawców, pragną zostać cywilizowanymi wybawicielami.