czwartek, 12 lutego 2015

Tłusty czwartek - dzień, który należy zapomnieć!

Chcę powiedzieć, że NIENAWIDZĘ PĄCZKÓW!  Jestem załamana! Rozwalona psychicznie, mam nawet myśli samobójcze! Te pączki doprowadziły mnie do szału! Od rana myślałam i gadałam na facebooku o tych pączkach. Ze znajomymi przesylalismy sobie zdjęcia uśmiechniętych  i wesoło polukrowanych pączusiów. W tv i na internecie zobaczyłam jak przepieknie wyglądają. Za każdym razem, gdy patrzyłam na te zdjęcia, to nabierałam na te pączki coraz większej ochoty. Pędząc z pracy do domu jak na skrzydlach dostawałam prawie ślinotoku na myśl o nich. "A, co ja tam będe czekala do jutra z ich robieniem. Zrobię sobie je teraz" - tak myślałam prowadząc samochód. Wkroczyłam do bezludnego domu. Wszyscy poza zwierzętami już się ulotnili. "Fajnie! Zrobię im niespodziankę". Obejrzałam kilka filmow instruktazowych na youtube dotyczących smażenia, robienia czy pieczenia pączków. Bardzo spodobal mi się przepis siostry Anieli. Ona z takim anielskim spokojem i ciepłem pokazywała krok po kroku jak zabrać się za te pączki, jakby to była "fraszka - igraszka". Zakasalam rękawy i zabrałam się za robotę. Robiłam jak ona przykazała. zastosowałam nawet jej metodę sklejania tych pączków, która według mojej oceny, była wręcz fenomenalna.
Zresztą zobaczcie sami:
W jej świętych rękach pączki wychodzily jak spod igły. Wręcz idealne. A moje się porozklejały, marmolada wyciekła, w środku wokól tej marmolady ciasto było surowe i do tego strasznie szybko zrobily się ciemnobrązowe, prawie spalone! Jednym słowem odniosłam sukces. Jutro pojadę na spotkanie pączkowe i może w końcu ktoras z tych naszych gospodyń nauczy mnie. Albo i nie. Bo wyglada na to, że ja jestem po prostu za głupia i jakaś niewyuczalna. Ronny wroci do domu z pracy gdzieś o 4 - tej rano, przy pączkach zostawię informację, że spożycie tego produktu odbywa się na własną odpowiedzialność. Na to wszystko weszła Paulina. I najpierw jak pies zaczęła wąchać powietrze. "Co tak smierdzi?" - zapytala. "Pączki" - odpowiedziałam. "Na jakim oleju ty je smażyłaś?" "Na rzepakowym" - odparlam zirytowana i dodalam: "Tak pachnie olej rzepakowy!".
Teraz dziecko stoi i wałkuje faworki. Te już powinny się udać.





 A tu poniżej moje arcydzieło
bez lukru, bo pewnie ten też mi nie wyjdzie

a tak wygląda pobojowisko, czyli moja kuchnia po tych pączkach

A to jest dzieło Pauliny! 
I tak Paulina uratowała tłusty czwartek i tym samym wyciągnęła mnie z czarnej rozpaczy.
Mój zięć na widok tych moich koszmarnych pączków powiedzial, że zamiast gapić się w youtube, to powinnam przed smażeniem medytować i wąchać lawendę, pączki może i tak nie wyjdą, ale przynajmniej nie będę zawiedziona.

P.S. Jens znowu miał atak tych swoich kamieni w nerkach. Tym razem był w swoim domu, czyli w mieście. Rzucił się prawie na czworaka do swojego samochodu, a ten bydlak nie chciał wystartować. Doczołgał się zatem do olbrzymiego traktora swojego ojca. Jest to taki traktor, którym transportuje się ciężary lub odśnieża. Z bólu z ledwością wdrapał na niego. Udało mu się to jednak i zawiózł siebie tym traktorem na pogotowie. Mimo całego wspólczucia dla Jensa nie mogliśmy opanować śmiechu.

16 komentarzy:

  1. Daje dobra rade: ja mieszam olej do frytowania z tluszczem kokosowym i paczki smaza sie wysmienicie. Nadziewam za pomoca szprycy juz po usmazeniu wiec nic z nich nie wycieka:-)
    Polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ina! Jutro pewnie tak zrobię. Nie mam siły po raz drugi ponieść porażki. Te pączki wykończyły mnie. Nie mam juz nawet siły, by zjeść te faworki. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Joasiu te pączusie nie wyglądają tak źle ;}}.Teść korzysta z przepisów siostry Anieli ale o efektach końcowych kucharzenia nie mówi ;}}}.
    Mój mąż miał przyjemność mieć kamienie i po kilku takich atakach stwierdził że docenia rodzące kobiety ;}}}. Mimo pączkowej katastrofy słodkiego dnia Joaśko ;}.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zolicha , dzieki za pocieszenie. Wygląd to jedna sprawa, ale w środku są surowe. Wokól marmolady jest normalnie ciągnące, surowe ciasto. A Jens, morduje się się z tymi kamieniami, jeździ co noc na pogotwie, dostal jakieś antybiotyki i nie wiem na co ci lekarze czekają? Pozdrawiam! Have nice day!

      Usuń
  3. Na szczęście już po..... Następny za rok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chwała Bogu jedynemu! Chociaż dzisiaj idę na kurs robienia pączków do kolezanki - nasze babskie stowarzyszenie ma dzisiaj paczkowe spotkanie.

      Usuń
  4. Joasiu, to tylko pączki, nie spinaj się tak, bo dzisiaj piątek weekendu początek:-)))
    Jak usmażysz w swoim życiu tyle pączków, co siostra z filmiku, to też nabierzesz wprawy i zawsze wyjdą, więc głowa do góry - dzisiaj będzie dobrze, niezapomnij tylko o jakiejś relaksującej naleweczce podczas prac pączkowych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny Kotku! Pod poprzednim wpisem odpowiedzialam na pytanie ile stron ma Dziedzictwo, ale moge napisac jeszcze raz - 2x798 stron (2 tomy). Księgi Jakubowe, ktore wlasnie kończę mają 906. Nalewki nie będzie, bo prowadze samochód. Moja koleżanka jest mistrzynią wałka i wszystko, co gotuje czy piecze jest bardzo smaczne. Może spłynie na mnie dar robienia pączków pod jej kierunkiem. A wypiję sobie jakieś winko po powrocie do domu. :)

      Usuń
  5. Muszę Ci dać przepis na włoskie pączki, są przepyszne i udają się niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę wdzieczna :) Przyślij mi ten przepis. Własnie wrocilam z imprezy pączkowej. Paulina robila pod kierunkiem szefowej kuchni. Wyszly wyśmienite! Takie, jakie pamiętam z cukierni na rogu ul. Wajdeloty we Wrzeszczu, obok ktorej przechodzilam każdego popołudnia wracając ze szkoły do domu :)

      Usuń
  6. Hej Joanno!
    Pytanie od mojego meza do Twojego.. Czy sledzi rajd szwedzki? Czy patrzy jak Kubica lezy w rowie? Czy moze zajety jest volvo? ;) A teraz moje do Ciebie.. Listy Magdaleny mialam i moglam Ci przeslac (przed spaleniem). Tez ja lubie. Poza tym mysle ze paczki wyszlyby ci super, gdybys miala mniejsza temperature tluszczu. Ale nie jestem pewna ;) Wazne ze chcialas dobrze. Jesli facet tego nie doceni, to niech.... na drzewo i tyle ;) Podobno warto przeczytac "Ostatnia arystokratke" Bocka? Jeszcze nie ma w empiku, ale poluje. Usciski Joanno!!!!!!!!!!
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lola, że nawet nie wiem, czy śledzi, bo nasze drogi ostanio rozchodzą się. A ten Kubica, to już tylko do rowów umie w dobrym stylu zjeżdżać. Volvo stoi w szopie i jeszcze bardziej nabiera patyny i starości. Lola, to Ty chcesz spalić listy Samozwaniec? A dlaczegoi? Podaruj komuś lub zostaw na przystanku. Dzisaj wieczorem babki trzymaly termometr w tym oleju. Nic nie robiły "na oko" paczki wyszły idealnie smaczne. O o"Ostatniej arystokratce" nie słyszalam. nawet weszlam w szwedzkie google, by sprawdzić, czy tu są, ale nie ma. Widać w Szwecji o niej też nie slyszeli. Jeszcze. Ściskam :))))

      Usuń
  7. Cześć Joasiu, w życiu nie piekłam pączków, mam w pamięci jak podpaliłam garnek ze smażącymi się frytkami i od tej pory unikam jakiejkolwiek frytury o wysokiej temperaturze :) ale jeść pączki lubię, ze względu na dietę pochłonęłam tylko dwa :( A tyle ile dałaś radę? Tobie i tak nic nie idzie w obwód, to niesprawiedliwe. Zdrowia życzę Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino, gdy mieszkalam w Polsce, to też nie pieklam pączków, bo po co? Skoro były w ciastkarniach za grosze. I w dodatku przepyszne. Wtedy Lidly i inne pączkopodobne produkty nie istniały.
      Ronny, gdy poznał mnie (w Polsce) to zapałał nie tylko miłością do mnie, ale również do polskich pączków. Ja zjadlam wczoraj jednego, tego mojego, ale połowę wydłubałam tę surową część. A dzisiaj zjadlam dwa. Były doskonałe. Czuję się nasycona. Uściski posyłam :)

      Usuń
  8. Za zawsze piekę z bloga "moje wypieki" przepis nr I. Grunt to dobra, długa szpryca do nadziewania (po upieczeniu) i pączki zawsze - tylko i wyłącznie smażę na smalcu ;) Pozdrawiam z wiosennego Poznania ;)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Doroto :) wczorajsze pączki pod czujnym okiem "instruktorki" wyszły bardziej niż doskonałe. Jedyne teraz, co muszę sobie absolutnie obstalować to termometr, by sprawdzać podczas frytowania temperaturę tłuszczu :) Pozdrawiam z zaśnieżonej północy.

      Usuń