czwartek, 30 stycznia 2014

Gender

Muszę przyznać, że nic mnie tak ostatnio nie bawi jak gender w polskim wydaniu. Własnie w tv uslyszalam, że nawet odbywają się głosowania w tej sprawie i w takich Łapach na przykład zagłosowano, że w mieście nie będzie gender. Czyli panowie musza schowac glęboko w szafie swoje kiecki, peruki i buty na wysokich obcasach. Stringi i biustonosze jednak mogą nosić, bo pod spodniami i koszulą czy kombinezonem roboczym i tak nie widać. Panie natomiast moga z czystym sumieniem gotować zupę swoim podopiecznym w domu - swojej dziatwie i mężulkowi i nie czuć się przez to wykorzystywane i wstawione w ramy kuchni, bo to przywilej, a nie kara boska. Madame Kempa w roli dziarskiej wojowniczki bardzo dba o higienę duszy i ciała zwłaszcza chłopców., bo raczej nie ma problemow z noszeniem spodni przez dziewczynki, ale problem sie zaczyna, kiedy chłopcy nakladaja na siebie spódniczki czy sukienki. A wyobraźcie sobie, że taki bardzo męski mój mąż ciągle nie zauważa różnicy między spodnica, a sukienką. Gdy chodze w sukience, to mowi: "ładną spodnicę masz na sobie, kiedy ją kupilaś, bo nigdy wczesniej jej nie widziałem".  Jemu przydałoby się trochę tego gender, bo facet musi zrozumieć, że z moimi zarobionymi przeze mnie pięniędzmi mogę robić, co chcę. Gdy wypowiadam to słowo, to on pyta, co to takiego jest, więc zmieniam na szwedzkie - genus (w zeszłym roku pisalam o tym na blogu), ale genus też mu nie przemawia do wyobraźni. Mój mąż jest jednym słowem niereformowalny. Gender w Polsce jest na etapie raczkowania, w Szwecji jest zadomowiony od poczatku jego istnienia tego pojęcia czyli od lat 1980 - tych. Geneza gender czy genus bierze swój początek w egzystencjalizmie, a jego kamieniem węgielnym była książka Simone de Beauvoir "Druga płeć" wydana w 1949 roku. Ciekawa lektura i bardzo ważna dla całej filozofii feministycznej. To ona (Simone) powiedziała słynne zdanie: "Nie rodzimy się kobietami - stajemy się nimi", no właśnie! No, a gender usiłuje znaleźć odpowiedź czy stajemy się nimi dzieki biologii czy dzięki normom społecznym, ktorych tworcami byli mężczyźni. Zresztą dzisiejszy gender zajmuje się tez facetami - jakie zachowania wynikaja z ich biologii, a ktore z norm spoleczno - kulturowych. Czy poobiedne leżenie faceta  na sofie, to biologia czy aspekt kulturowy? Chciaż muszę pochwalić się, że po przeprowadzeniu blitzkrieg i kulturkampf udało mi się zlikwidować tę kulturę czy biologię u mojego męża. Gdy ja uwijałam się po kuchni i przy kuchni, to jego wylegiwanie się w tym czasie działało na mnie jak płachta na byka. Ktoregoś dnia zamiast stanąć przy garnkach ja również siadłam na sofie, nogi połozyłam na stole i zaczęłam gapić się w tv. Ronny zapytał wtedy: "a obiadu to dzisiaj nie będzie?", a ja krotko odpowiedziałam: "nie" i dodałam, że ja nie jestem glodna, a gdy on jest głodny, to chyba wie, gdzie stoi lodówka i w którą stronę przekręca się gałki w kuchence elektrycznej. Z moim mężem nie można zagłębiać się w jakieś filozoficzne meandry, bo on tam zadnego filozofowania nie uznaje, z nim trzeba obrazowo, zwięźle i konkretnie.   Ja wiem jedno, że ŻADEN facet na tej ziemi nie będzie mi wskazywał mojego miejsca w szeregu czy mówił, co mam lub nie mam robić. Jestem gotowa do dyskusji, czasami nawet skłonna do kompromisu, ale rozkazów, poleceń, żadań czy spełniania oczekiwań nie wykonuję. Taka jestem. Kazda jednak teoria, choćby była jak najszlachetniejsza w swoich założeniach może ulec wypaczeniu. Wszystko zalezy od tego jakiej maści szaleńcy zaczną się nią interesować, zmieniać, ulepszać, poprawiać albo tylko interpretować. Moje obecne miasto Umeå, stolica europejskiej kultury zresztą, jest wylęgarnią różnych ekstremalnych odłamów czy to weganów (dawno temu), feministek czy
genderystów. Nie wiem, dlaczego tak jest. Czy to z powodu zimnicy i ciemnicy, czy dlatego że jest to miasto uniwersyteckie. Może nawet powstała jakaś praca naukowa na ten temat, ale nie dotarłam jeszcze do niej, zatem pytanie pozostawiam otwarte. Niektorzy mężczyźni w Umeå wyrażają swoją krytykę na łamach internetu o miejscowych feministkach, których "nie nalezy mylić z kobietami", jak to piszą, a których celem jest  przedstawienie mężczyzn jako gwałcicieli, bandytów, sadystów. Ktoś inny pisze, że te skrajne feministki to "bezpłciowe hermafrodyty".W Umeå stworzyły one Centrum przeciwko męskiej przemocy, ktore krzewi rownież równość płci. Przyklad tej rowności możecie zobaczyć na tym oto klipie:
Komentarze pod tym filmem są niewybredne, głównie pisane przez mężczyzn. No, to tyle na dzisiaj. Pa!

5 komentarzy:

  1. Osobiście nie rozumiem po co te dyskusje? Jałowe jakieś i tyle! Masz rację, jesteśmy na etapie raczkowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciao Bella! Madame Kempa nie kuma chyba, że dzięki działalności polskich feministek dzisiaj może zasiadać w sejmie. Pozdrawiam:))))

      Usuń
  2. Dobrze napisane :)!
    Ściskam serdecznie,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kingo! Też Ciebie ściskam i serdecznie pozdrawiam! Zaraz ubieram się jak na Syberię i jadę do miasta świętować inaugurację Europejskiej Stolicy Kultury Umeå 2014!

      Usuń
  3. :-) super! miło się czyta:-) i podnosi na duchu... Bo (cytuję): "Ja wiem jedno, że ŻADEN facet na tej ziemi nie będzie mi wskazywał mojego miejsca w szeregu czy mówił, co mam lub nie mam robić".- Do tej pory myślałam, że jestem po prostu uparta -często jest to też interpretacja facetów mojego "zachowania" (np. mąż, brat, ojciec...)a okazuje się, że jestem całkiem normalna ale otaczają mnie mało reformowani faceci ... Pozdrawiam prze-serdecznie:-) Basia.

    OdpowiedzUsuń