niedziela, 1 marca 2015

O błahostkach, wolności i równości

Niedziela - zima w opłakanym stanie. Nudne, porywiste wiatry w żałosnym krajobrazie smutnego lasu. Patrzę w okno i od razu ziewam i marzę o ciepłym łóżku. A tu trzeba kury nakarmić. W końcu to one dostarczają nam wyśmienitego produktu na niedzielne śniadanie -  jajka.
Wczorajszy wieczór spędziłam w Norrlands Opera. Na urodziny dostałam od rodziny bilety na "Wesele Figara". Doskonała muzyka Mozarta, lekka, komediowa treść przeniosła mnie i Paulinę w odrealniny świat błahostki. Jedynym problemem bohaterow opery są miłość, zazdrość, zdrada i misterne tkanie intryg. Oczywiście słowa - zazdrość czy zdrada kojarzą się bardzo pejoratywnie i są ciężkimi oskarżeniami, no ale w Weselu Figara są po prostu krotochwilne. Akcja opery została osadzona w roku 2068, w czasach, w których woda jest cenniejsza od złota czy pieniędzy i rozgrywa się w futurystycznej willi i futrystycznym ogrodzie należącymi do książęcej pary Amaviva. Interesujące, zwłaszcza że byłam przygotowana na barokowe bądź rokokowe rozwiązania. Było to bardzo miłe zaskoczenie, gdyż przed pójściem na przedstawienie nie czytałam o nim w internecie.
 
A tak wygladała księżna Rossina Amaviva
zdjęcie ze strony Norrlands Opery
 zatroskana zdradami swojego męża. Piękny sopran zresztą.

Cena jednego biletu kosztowała nieźle, bo ponad 400 koron czyli ponad 200 złotych polskich. Takie jedno wyjście do opery dla dwóch osób to wydatek rzędu ok. 500 zł. W przewie wypiłyśmy kawę z mufinkiem. Jeden zestaw mufinkowo - kawowy kosztował 60 koron czyli ok.30 zł. Szkoda gadać jak ta kultura kosztuje. Za to w naszej miejskiej "przędzalni" czy "tkalni", czyli w nowopowstałym budynku Väven w Umeå, można zupełnie za darmo wejść do muzeum kobiet. Gdzie zupełnie za darmo można zostać ogłupionym przez gender. Pisałam o tym wcześniej. Na tej wystawie propagowane zdanie, że biologia nie jest nauką obiektywną zupełnie mnie rozbroiło i  ustawiło w opozycji do mądrości gender. No, cóż - każda epoka czy nawet generacja musi koniecznie wymyślić coś nowego. Popisać się jakimś swoim wkładem w kulturę i rozwój człowieka, zostawić po sobie jakiś ślad, który przejdzie do historii ludzkości. Teraz jest czas gender, ktory może i ma szlachetne podstawy wychodząc z założenia, że płeć ta społeczna, nie biologiczna, jest wykreowana przez społeczne normy, więc wystarczy te normy odrzucić i wtedy zapanuje rowność. Jest to kłamstwo, bo równość w pełnym  tego słowa znaczeniu raczej nie zapanuje. Ja na przykład chciałabym korzystając z tej równości zamieszkać na zamku Drottningholm, a króla ubrać w różową sukienkę prosząc go o to, by dla mnie zatańczyl i zaśpiewał. Każdy zdaje sobie sprawę, że nigdy to się nie stanie, więc o jakiej my tu równości mówimy? Czy król Gustav i jego małżonka Sylvia zostaną może moimi sasiadami i będziemy w soboty razem popijać winko i grillować? Raczej nie.
Bo to, że faceci tu w Szwecji ładują się do drzwi jako pierwsi, a niejednokrotnie kobiety ich przepuszczaja, to nie potrzeba do takiej równości gender, bo takie zachowania panowaly w tym kraju ponad 20 lat temu, czyli zanim nastapił gender. Jedno wiem, że gender na pewno nie scala rodziny. Nie może tego robić, ponieważ rodzina kieruje się jakimiś zasadami czy regułami. A to wlasnie reguły odbierają wolność to raz, a po drugie, kto te reguly kreuje i ustanawia? A popatrzmy na jakikolwiek zakład pracy. Czy ktoś zna taki, w którym wspólnie na zasadzie równości ustanowiono zasady gry/pracy i płacy? Ja takiego nie znam. Chyba, że jest to jednosobowa firma, ale jej byt jest z kolei uzależniony od tajemniczych i niewidzialnych sił rynku. A teraz muszę przerwać moje rozważania na temat wolności i równości a zająć się trochę gospodarstwem, bo to przecież kobieta mości gniazdo, prawda?
Idę do pralni.
Vida Lahey (Australia), 1912, Poniedzialek rano
u mnie to jest niedzielne wczesne popołudnie.
  

8 komentarzy:

  1. Cześć Joasiu, jedyne czego jestem pewna jeśli chodzi o facetów to, że łatwo nie rezygnują z przywilejów traktując je jako swoje niezbywalne prawo, i w jakimś przewrotnym sensie gender jest bardzo po ich myśli. Brak kultury wobec kobiet czy ich słabości, potrzeb jest ich przywilejem, nie uważasz ? Z tym, ze przywilej to coś co mozna odebrać, czekam kiedy kobiety zmądrzeją albo mężczyźni staną się mniejszymi egoistami :)) Ściskam Cię siostro w niedoli :)) Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ewelinko :), wiesz, gender właściwie chce odebrać te przywileje mężczyznom. Powiem więcej - wszystkie przywileje, już feministki, ktore są głównymi orędowniczkami tej ideologii, o to bardzo się starają, przynajmniej tu w Szwecji. Szwecja, jak to one mowią, jest najbardziej progresywnym krajem na świecie w tych feministyczno - genderowych działaniach. Ten brak kultury osobistej mężczyzn w stosunku do kobiet Szwedzi zawdzięczają swoim progresywnym rodaczkom, ktore podarowały im tę mozliwość, by je "po męsku" traktować. Tu należałoby się modlic o rozum dla tych kobiet, bo faceci z wielka przyjemnością z takich przywilejow będą czerpać pelnymi garściami. Ściskam Cię również siostro :)

      Usuń
  2. No coz ..... kultura kosztuje ..... i to wszedzie!!! Chyba ze powrocimy do czasow PRL-u???
    Wlasnie przed kilkoma dniami porownywalysmy z moja siostra ceny na bilety. Ona za swoje miesieczne wynagrodzenie w Polandii moze kupic 25-30 biletow, a ja w drogiej Svedoli .... 50 - 60:-)).
    Jesli chodzi o grilla z Krolem i jego malzonka, to wyznam szczerze, ze wole zeby mieszkali tam gdzie mieszkaja, bo gdyby tak przez przypadek kupili jakis dom w moim sasiedztwie .... to niestety, ja na grilla ich bym nie zaprosila;-)) i z ich zaproszenia tez nie skorzystala.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ina, sporo zarabiasz :) Ja za moja pensje w Norrlands Opera to mogę tak średnio kupić 45 - 50 biletow trzymając się tej samej średniej za bilet, a moj jedyny brat w Polsce może kupić u siebie w operze tych biletow 86 też w cenie wypośrodkowanej. On nie jest prywatną inicjatywą, tylko pracuje na państwowej posadzie. Wszystko zalezy chyba od tego, kto ile zarabia. No, ja w ramach równouprawnienia moglabym zjeść z krolem i królową grillowaną kiełbasę. Problem tylko w tym kto do czyjego poziomu ma się zrównać - oni do mojego, czy ja do ich poziomu;) (w tym drugim przypadku jest to nieosoiągalne dla mnie). A tak poza tym ja również jestem antyrojalistką :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Wiecej samokrytyki!!!
      Wszystko zalezy o jakim poziomie mowimy;-))
      Dla informacji ... siostra jest nauczycielka z dosc dlugim stazem pracy.
      Pozdrowka.

      Usuń
    3. Mialam na mysli poziom królewski - typu palenisko za jakieś 20 tysięcy, z pawiami spacerującymi po ogrodzie w stylu francuskim przy barokowej fontannie, długie stoły i obsługa w białych rekawiczkach, drogie wina francuskie, a do deseru szampan, wiesz taki na przyklad Moet & Chandon Dom Perignon White Gold za 12 tysięcy dolarów, do tego kwartet smyczkowy. To niestety, ale mnie na taki królewski ekstrawagancki poziom nie stać. :) Pozdrawiam :))))

      Usuń
    4. ... i to wszystko .... za nasze pieniadze!!!

      Usuń
    5. No, niestety. Chociaż sami są bardzo zasobni.

      Usuń