czwartek, 14 lutego 2013

SMS

Muszę się pochwalić. Miałam cudowny dzień. Dostałam walentynkowego smsa od mojej kochanej Pauliny. Aż mi się łza zakręciła w oku

7 komentarzy:

  1. Mój Boże... Wspaniała laurka! Nie wiadomo komu bardziej zazdrościć: Córce Mamy czy Mamie Córki :)) Cieszę się, że mogłam to zobaczyć. Pozdrawiam bladym świtem, lecz z rumieńcem wzruszenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A eby wiedziała, bo takiego wyznania w Walentynki się nie spodziewałam. A u mnie godzina 21.19 i oglądam "Rancho" i nie wiem, dlaczego nie jestem zmęczona?! Końcówka tego smsa była następująca: A mi życz powodzenia, bo zdaję dziś egzamin z jaktkurs (myśliwstwa). No i zdała i otzymała licencję myśliwego.

      Usuń
    2. Właśnie przeczytałam w poście - co za dzień, tyle wrażeń :D Joasiu, a napiszesz coś więcej o tym? Ogólnie o myślistwie w Szwecji, a w szczególności, do czego Paulince ten egzamin był potrzebny? Abym mogła gratulować z pełną świadomością, czego gratulacje dotyczą ;):)

      Usuń
    3. Ta licencja, to inaczej nazywając licencja na zabijanie. Z nią może brać udział w polowaniach podczas sezonu łowieckiego. Paulina i Mikael są wegetarianami, ale powoli zaczęli smakować dziczyznę i postanowili, że gdyby mieli kiedykolwiek jeść mięso, to tylko i wyłącznie to, które sami upolują. Żadnego mięsa z uboju - wołowiny czy wieprzowiny, z powodów etycznych. Tzn. Nie chcą przykładać ręki do zwiększenia produkcji wołowiny ze względu na środowisko. Poza tym produkcja trzody chlewnej woła o pomstę do nieba. Zwierzęta są szprycowane chemią, niehumanitarnie traktowane i zabijane. Celem życiowym Pauliny jest świadome i zdrowe żywienie. Jak najwięcej własnej produkcji jedzenia, własna zielenina i upolowane przez siebie mięso - zdrowe i wyrośnięte w naturalnych warunkach i tylko na własne potrzeby.

      Usuń
  2. Jestem świadoma jak się pisze wyraz myślistwo, ale na tym iPhone nie jest łatwo trafiać w odpowiednie litery. A w Szwecji, tu w naszym rejonie, w pierwszy poniedziałek września zaczyna się sezon łowiecki i myśliwi ruszają do lasów i polują na łosie. Jest to stara i bardzo mocno zakorzeniona tradycja. Ronny jest myśliwym, jego ojciec był i dziadek itd. Myśliwi są ograniczeni olbrzymią ilością przepisów. Z każdego upolowanego łosia muszą zdać raport i zapłacić podatek. Ile łosi można upolować zależy od wielkości powierzchni lasu. Lasy w diżej części są prywatne. Moja teściowa posiada ponad 2 tysiące hektarów lasów. I na tym terenie mogą polować członkowie rodziny lub umówioną drużyna myśliwska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona nie zamierza polować w celach rozrywkowo-rekreacyjno-sportowych, traktuje to jako koniczność życiową. Jej przyszłe dzieci będą jadły mięso tylko wiadomego pochodzenia, a nie żadne sklepowe. To tylko tak w celu uzupełnienia napisałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2000 hektarów... o rety, to się nazywa być panią na włościach :))) Bardzo byłam ciekawa odpowiedzi, przeczytałam z zainteresowaniem. Jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem tak mądrej i odpowiedzialnej postawy Paulinki, gratuluję serdecznie. Dobrali się z Mikaelem idealnie :) Podoba mi się także to, co piszesz, Joasiu, o szwedzkich zasadach dotyczących polowań - zaraz sobie sprawdzę w Internecie, jak to jest z tym u nas (w Polsce). Dziękuję za treściwą odpowiedź!

      Usuń