sobota, 2 lutego 2013

Pod schabowym kotletem

Dzisiaj dałam sobie spokój z polityką. No, w końcu ile można na tych polityków patrzeć, czy też słuchać? Pół dnia skupiałam swoje myśli na tym, co zrobić na obiad. I to w dodatku takiego, żebym za długo nie stała przy kuchni i żeby samo się robiło. No i wymyśliłam. Kotlety schabowe. Ale zupelnie inaczej niż po "staropolsku". Nie miałam chęci w nie walić, ani potem panierować i stać nad patelnią. Poza tym takich kotletów jak mój tata robi, nie robi nikt. Nawet ja. Te moje jakoś mniej mi smakują. I w dodatku tłuszcz strzela z patelni podczas smażenia i potem jeszcze trzeba czyścić kuchenkę. Nie, stanowczo nie! Schab był w jednym kawałku, bez kości. Kupiłam taki, bo myślałam, że wywiercę mu dziurę, którą zapcham suszonymi śliwkami, ale zmieniłam zdanie. Chciałam zjeść coś nowego. Schab leżał na desce i patrzył na mnie, a ja patrzyłam na niego i dumałam jak się do niego dobrać. Pokroiłam go na plastry, no i zrobiłam tak:

obsmażyłam z dwóch stron

wyłożyłam do brytfanny, posoliłam i popierzyłam

na patelni podsmażyłam pokrojone pieczarki (polskie), ktore potem odłożyłam na talerz, a na patelnieę wrzuciłam pokrojoną cebulę i czerwoną paprykę. Smażyłam je na oleju. Na koniec dodalam odłożone na talerzu pieczarki i wymieszałam. Sól i pieprz do smaku.

mieszaniną z patelni przykryłam kotlety
w osobnym garnuszku podgrzałam śmietanę (ok. 300 gram), taka lejącą, ja dałam sojową. Dodalam dwie łyżki founde z kurek. Founde to taki gotowy kupiony zawiesisty stężony sos, ktory w małych ilościach dodaje się do potraw. Coś jak magi. Jesli takiego founde w Polsce nie ma, to mozna dodać kostkę grzybową, ale na taka ilość śmietany, chyba tylko pół kostki. Taki wymieszany i sos wylałam na kotlety i wstawilam do pieca na 175 stopni na 45 minut.
 Gdy kotlety siedziały w piecu, to ja wyszłam na spacer z Tilda, bo akurat słońce wyszło.
mój dom skąpany w słońcu
na drodze przed domem Tilda pędzi z prędkością światła

 

przeszłam sie sosnową aleją

 
 i dotarlam do domu, w ktorym mieszka Natta
 
po powrocie do domu, wyjęłam z piekarnika takie oto danie, ktore podalam z ziemniakami i sałatką z pomidorów, ogórka i lodowej sałaty z dodatkiem mozzarelli.
 
 
 
Obiad był smaczny, a kotlety soczyste. A ja zadowolona z siebie!

 

4 komentarze:

  1. Zapraszam po odbiór nagrody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wyróżnienie. Nie jestem znowu taka pewna, czy na pewno na nie zasluguję, ale jest mi niezwykle miło, że pomyslałaś o mnie:))))Postaram sie jak najszybciej odpowiedzieć na zadane pytania, ale z tym rozsyłaniem w liczbie 10 mogą być trudności, bo aż tyle blogow nie znam:))))

      Usuń
  2. Nie zgadzam się z Tobą, ale ok

    OdpowiedzUsuń
  3. Danie wygląda pysznie i tak na pewno smakowało :) Ciekawe, czy Tilda załapała się choć na kąsek ;)

    Gdybyś, Joasiu, postanowiła kiedyś przeprosić się ze smażeniem kotletów, to spróbuj najpierw posypać patelnię szczyptą soli lub przetrzeć ją wacikiem nasączonym octem. Albo do już lekko rozgrzanego tłuszczu dodać łyżkę soku z cytryny.

    OdpowiedzUsuń