wtorek, 6 października 2015

O świecie, w ktorym żyjemy

Wczoraj po południu ogłoszono smutną wiadomość o śmierci świetnego szwedzkiego pisarza Henninga Mankella. Dzisiaj gazety wyglądały tak:

"Mistrz postawił kropkę"

Król kryminałów zmarł oczywiście na raka. Bo w obecnych czasach, to już chyba wszyscy na tego raka umierają.  Kurt Wallander to jedna z moich ulubionych postaci literackich. Jednak w powieściach Mankella najbardziej podoba mi się krytyka społeczna, która została sprytnie wpisana w dialogi bohaterów, w ich myśli i postrzeganie świata. To naprawdę jest kopalnia wiedzy o szwedzkim społeczeństwie. Lepszej niż jakies socjologiczne i nudne jak flaki z olejem prace dotyczące szwedzkości czy duszy szwedzkiej.  Na przykład w jednej z powieści zostaje zamordowany bliski - przyjaciel / współpracownik Wallandera, no i okazuje się, że inspektor nic nie wie o najblizszej rodzinie zamordowanego kumpla. Nie wie, kogo wlaściwie ma zawiadomić o jego śmierci. To prawda. Ja pracuję w jednej i tej samej firmie, a niewiele wiem o życiu prywatnym moich kolegów z pracy. Nie wiem, czym sie interesują, nie wiem co lubią, a czego nie, ile maja dzieci itd. czy maja mężów / żony, a może są singlami. Kompletnie nic! Jedynie wiem co nieco o prywatnym życiu Chorwatki i Rosjanki. Czyżby dlatego, że my trzy to słowiańskie dusze. I wcale nie szkodzi, że jedna jest Słowianką zachodnią, druga poludniowa, a trzecia wschodnią.
Inna niezbyt zabawna wiadomość, to taka, że mrozy nadeszły. Dzisiaj rano przecierałam oczy ze zdziwienia, gdy na termometrze za oknem doliczyłam się minus siedmiu stopni. Trawa była lekko jak welonem czy mgiełką pokryta szronem, ale słońce już wdrapywało sie na niebo, co zapowiadało, że nocne mrozy znikną w ciągu dnia. I tak właśnie było. W tej chwili mróz już panoszy się po podwórcu, a ja się cieszę, że w ostaniej chwili wygrzebałam z ziemi wszystkie ziemniaki. Dzisiaj rownież zarejestrowałam się w polskiej ambasadzie w Sztokholmie do wzięcia udziału w głosowaniu. Mój głos oddam Warszawie. Niestety nie mogłam wybrać sobie Gdańska. Warszawa dla takich jak ja jest z przydziału. W czasie moich jazd samochodem mam czas na refleksję. Świat siedzi na bombie, a piłkarze dalej rozgrywaja swoje mecze, jakby nigdy nic i zdawałoby się, że jedynym problemem istniejącym na ziemi jest wkopanie przeciwnikowi kilku bramek. Wszystko dzieje się wlasciwie obok. Obok Putin zrzuca bomby na siedliska bojownikow Państwa Islamskiego, a w Gdańsku pokazano małe lwiątka, ktore się niedawno urodzily w tamtejszym ZOO. 60 milionów ludzi w Afryce cierpi głód, a w Europie wywala się jedna trzecią żywności. Ja sobie śmigam samochodem, a uchodźcy w obozach w Jordanii marzą o rowerach. W tym samym momencie, gdy ja popijam kawę latte, to małe dziewczynki obwieszone bombami eksplodują w tumie ludzi na targowiskach w Nigerii. A w kraju, w ktorym mieszkam, znanym zreszta z dziarskich feministek, gender, równości płci młode dziewczyny poddawane są kontroli ginekologicznej, czy są dziewicami. Własnie obejrzalam program dokumentalny Kalla Fakta - Zimne fakty, ktory dzisiaj byl poświęcony kontroli dziewictwa. Rzecz dzieje się we wspólczesnej Szwecji. Ciotka dziewczyny wywiera na nia nacisk, by ta poszła do ginekologa na kontrolę, ktory zaświadczy (na pismie), że dziewczyna jest dziewicą. Jesli okaże się, że nie jest, to oferuje zszycie, oczywiście za oplata. To zszycie ma się odbyć dzień przed slubem. Zapewne domyślacie się, że nie pisze tu o Szwedkach czy Europejkach. To imigranci mieszkajacy tu od lat, pracujący jako lekarze i ich mlodociane pacjentki / klientki, ktore już sie w Szwecji urodziły, za to ich rodzice przywędrowali z innych kulturowo krajów są bohaterami reportażu. Wygląda na to, że rodzice i krewni są niereformowalni. Dalej hołdują swoim chorym tradycjom, ktorych ofiarą przesladowania przez własną rodzinę jest właśnie dziewczyna. Reportaż, rozmowy z lekarzami wszystko to nakręcono przez podstawione dziewczyny, ktore podczas wizyt miały zainstalowane ukryte kamery. Jestem oburzona, że takie historie mają miejsce w Szwecji / Europie i przerażona, że ludzie przywożą z sobą potworne obyczaje, zwyczaje i krzewią je w Europie. Oczywiście, oni dobrze wiedzą, że robią to nielegalnie, tym bardziej kara powinna być za to bardzo surowa. A feministki może w końcu niech sie zajmą tymi mamuskami, cioteczkami, a przede wszystkim mężczyznami z kregu tych poza europejskich kultur. Idę spać!

7 komentarzy:

  1. .... bo do tanga trzeba dwojga ....
    To tylko taka mala dygresja na temat otwartosci naszych szwedzkich wspolpracownikow. W mojej firmie w zaleznosci od "bliskosci w wspolpracy" stusunki sa bardzo lub bardziej zazyte. Wiemy o sobie bardzo duzo wzajemnie i wiemy rowniez o naszych bliskich i znajomych, co wiecej ... wiekszosc znamy osobiscie! Kilka razy w roku organizujemy wspolne kolezenskie wyjazdy do teatru, opery itp. Spotykamy sie rowniez regularnie z tymi co zmienily miejsce pracy i "plotkujemy" wtedy bez ograniczen.
    Nadmienie, ze jestem jedna "obcokrajowka" w tej grupie.
    Wczoraj przejezdzalam przez Sveg, gdzie jest centrum kultury Mankella i bardzo sie zdziwilam, ze bylo zamkniete.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cóż ja mogę powiedziec na takie dictum, jedynie pozazdrościc "domowej" atmosfery w pracy. Niestety, ale w srodowisku, w ktorym ja sie obracam na codzień, czyli w pracy nie ma takich zazylości, chociaz miewamy czasami firmowe obiady,czy jakies imprezy. Bawić wspólnie potrafimy sie, zwlaszcza, gdy te zabawy maja zaplanowany przebieg z roznymi grami, zgaduj - zgadulami, nie sa to jednak spotkania, w ktorych istnieje wolna przestrzeń na pogaduchy. Byc może w mojej firmie istnieją grupki, ktore spotykaja się prywatnie, ja jednak nie należę do żadnej z nich. Muszę też przyznać, że nie mam zapotrzebowania na życie towarzyskie z kolegami z pracy. Wystarczy mi, że widzimy się w pracy. Poza tym mam dlugie dni pracy, wracam totalnie zmęczona, chce pobyć w domu i mieć przytulnie. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Henning Mankell jest najlepszy w całej palecie skandynawskich pisarzy literatury kryminalnej, oczywiscie moim zdaniem a trochę ich czytałam, być może ze względu na Kurta Wallandera i masz rację, że realia szwedzkie w tle są wartością samą w sobie.
    A propos wyborów, przed chwilą słuchałam wypowiedzi A.Macierewicza na spotkaniu wyborczym w Chicago i tylko jeden mój komentarz , broń nas Boże aby ten człowiek miał cokolwiek więcej do powiedzenia w przyszłym rządzie i najlepiej żadnego w nim udziału , bo to będzie tragedia dla naszego kraju.
    Pozdrawiam Cię Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez przeraza wypowiedz Maciarewicza a jeszcze bardziePozdrowionkaj jego poplecznikow .... a jest ich tak bardzo wielu!!!
      Az strach pomyslac co bedzie sie dzialo w Kraju po wyborach,

      Usuń
    2. Oj nie nadazam za moim kompem .... pozdrowionka "wpakowaly sie " w tekst komentarza;-))

      Usuń
    3. Ewelino, moja mama ma podobne zdanie do Twojego odnośnie książek o Wallanderze. Tło spoleczne, realia skandynawskie, nawet opisy zimy czy w ogole krajobrazów oddaja klimat Szwecji. A co do Macierewicza, to powtorzę za Dereszem - wdowcem po poslance, że Macierewicz to nekrofil. Spokojna glowa, ja na takich ludzi nie zamierzam głosować.

      Usuń
    4. Ewelino, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń