Otworzyłam ją dzisiaj rano, a w niej - trup! Coś martwego zawaniało tak intensywnie, że po błyskawicznym wyciągnięciu kartonu z mlekiem, czym prędzej zamknęłam drzwi od lodówki. Moja lodówka jest tak zagracona, że nic w niej nie mozna znaleźć. Każdy po kolei otwiera ją i gapi jak sroka w gnat, a bo to trzeba zlokalizowac masło, a może jakiś ser, a może szynkę czy co innego na chleb. Najzabawniejsze bylo to, że Mikael twierdził, że nic nie śmierdzi, ale Paulina, ja i Renee, że jednak coś przekroczyło swoją najlepszą datę do spożycia. Lodówka jest tak zapakowana, bo sporo ludzi u mnie pomieszkuje - Paulina z Mikaelem, Renee z Jensem i każde z nich coś kupuje do jedzenia wedle swojego uznania. Mój zięć kocha capiące sery, Renee różne jogurciki. Przyczyną wyziewów lodówkowych okazała się stara, niedomknięta śmietana. Śmierć smietanie!
Te wolne zimne dni nastrajaja mnie jednak wiosennie. Obeszłam szafy i znalazlam w jednej z nich sweterek z roku...hmmm 1998. Prawdziwy rarytas!
Jednak ze względu na wielką ilość dziur w tym sweterku muszę wkladac na wierzch puchówkę, gdy wychodze na zewnątrz. I tak oto wyglada ubraniowy kompromis między wiosną,a zimą w połowie maja!
Zapomnialam napisać, że całą środę spędzilam w muzeum w ramach pracy. Oczywiście praca w grupach - obowiązkowa, ale tym razem bylo twórczo i nieprawdopodobnie wesoło. Zostaliśmy oprowadzeni po wspólczesnej sztuce kubańskiej. Oto co zobaczylam:
Eduard Ponjuán González Ge blod, 2012 |
E.P. González Na plac. 2012 |
a to już szwedzka sztuka kulinarna - mój lunch |
a to majowa pogoda za oknami muzeum |
"Obraz nieważny" 2012 |
Jorge Wellesley 2005 Verdad - prawda, mentira - kłamstwo |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz