niedziela, 5 lutego 2012

Przegląd tygodnia opatrzony komentarzem

Tydzień albo nawet więcej minął. Czuję się tak jak bym była na wczasach w Podlaskiem. To ze względu na te niskie temperatury. Z doniesień meteo wiem, że  jest to najzimniejszy region w Polsce. Wczoraj siedziałam cały dzień w domu, bo termometr za oknem wskazywał na zbliżający się koniec świata. Pokazywał ciągle minus 32 stopnie. Już myślałam, że słupek rtęci zamarzł, bo w żadną stronę nie chciał się ruszyć. Słucham z uwagą polskiej tv, bo dają w niej rady jak psychicznie przetrwać te mrozy. Ja mam na to radę. Przyjechać na pół roku do północnej Szwecji w porze zimowej. Przeprowadzkę proponuję w listopadzie, a powrót do kraju w maju. Wtedy nawet najbardziej mroźny tydzień w Polsce nie powali nikogo, a okaże się jedynie egzotyczną atrakcją. Jak długo w Polsce trzyma się świąteczne choinki w domu? Właśnie przed chwilą zobaczyłam w mojej tv zimowy reportaż. Autorzy reportażu wkroczyli do czyjegoś domu na wschodnich kresach Polski, a w nim stała ubrana w bombki choinka. Dziwne. Jeszcze dziwniejszy jest drewniany kibel na zewnątrz domu. Myślałam, że kanalizacja dotarła już wszędzie. Reportaż nie był o świętowaniu, tylko o mrozach. A z tymi choinkami, to chyba już rozumiem. Dużo mieszkańców tego regionu, to przecież prawosławni. Boże Narodzenie obchodzą później niż inni chrześcijanie, więc może dlatego te choinki są jeszcze obecne w ich domach. A teraz w tv Sokołowski i Rutkowski pojedynkują się, a Kolenda – Zaleska walczy o godność i człowieczeństwo biednej matki, która w nieumyślny sposób straciła dziecko. Zarzuca Rutkowskiemu nieetyczne postępowanie pytając go dlaczego nagrywał zeznanie – wyznanie, a potem pokazał je w telewizji. Z tego co wiem, to Rutkowski jest prywatnym detektywem, ale prywatnej telewizji chyba jeszcze nie posiada. Zatem nie mogł sam wyemitować tych zeznań. Za to zrobił to z przyjemnością TVN24, dla którego pracuje Kolenda – Zaleska. Zatem kto tu postępuje niezgodnie z etyką? Ten kto rejestruje kamerą, czy ten kto prezentuje ten  zarejestrowany materiał.  Kto tu jest bardziej lub mniej etyczny, jeśli słowo etyczny można w ogóle stopniować. A nie można stopniować. Poza tym zdziwiłam się, że gospodyni programu na powitanie swoich gości gryzie ich. To zapewne nowoczesna forma polskiej gościnności. Na samym wstępie w sposób arogancki i zadziorny zapytała Rutkowskiego o jego ciemne okulary. Także od razu na samym wstępie ujawniła swoje wrogie nastawienie do gościa i wskazała w jakim kierunku potoczy się ta kłótnia o etyczne wartości. Zapytała Rutkowskiego o ewentualny udział osób trzecich w ukrywaniu ciała dziecka. Rutkowski nie wykluczył tego wariantu, a nawet przyznał, że może nawet wie, kto mógł pomagać. No i Kolenda – Zaleska od razu zadała nieetyczne pytanie: „Kto?”, a Rutkowski odparował, że nie odpowie gdyż jest to nieetyczne. A ja gdy zobaczyłam w tv pierwsze doniesienie o porwaniu dziecka i tę płaczącą młodą matkę z apelem do narodu polskiego, to od razu wiedziałam, po prostu wiedziałam, że to ona stoi za tym „porwaniem”. Rodzina może poświadczyć, bo moją opinię głośno wyraziłam. Gdybym była inspektorem śledczym, to skupiłabym się na matce, a innym policjantom zleciłabym szukanie dziecka i tego porywacza. Moje śledztwo potoczyłoby się dwutorowo. Summa summarum to zakotłowało się w programie Kolendy – Zaleskiej i tylko czekałam, kiedy Rutkowski i Sokołowski wstaną i zaczną walić się po fejsach. Zwłaszcza, gdy Rutkowski rzucił w twarz Sokołowskiemu, że jest on nieudolnym policjantem. Coś w tym chyba jest, bo Sokołowski nie jest zwykłym policjantem biegającym za bandziorami, tylko rzecznikiem prasowym, czy medialnym relacjonującym o tym, co robią jego koledzy. Kolenda –Zaleska zaś stała w obronie ofiary dramatu – młodej matki, zapominając przy tym, ze ofiarą jest wlasciwie malutkie dziecko. Według mnie tv, a szczególnie TVN24 to Colosseum, które zjęło miejsce tego rzymskiego amfiteatru, który był w antyku największym na świecie. Dzisiaj rolę i tradycję Colosseum przejęła telewizja. Tv jest największym Colosseum na świecie! Zwłaszcza kanały przekazujące nam wiadomości przez całą dobę. Toż to istne igrzyska, walki gladiatorów, miejsce wyrafinowanych egzekucji,  wszystko co chore i ekstremalne jest jak najmilej widziane, inaczej dzień jest nudny i stracony, gdy nie poleje się choćby odrobina krwi. No cóż, a ja zaliczam się do gawiedzi, która wznosi kciuk do góry lub opuszcza go w dół. Zdecydowanie opuszczam, gdy widzę i słyszę panią Pochanke, nie wiem, czy na tę listę nie wpiszę Kolendy – Zaleskiej, a Pan Rutkowski mógłby się pojawić w Malmö i zrobić porządek, bo tam jakiś szalony snajper strzela sobie do ludzi. Zabił już 8 przypadkowych osób. Policja twierdzi, że wie kto to strzela, ale nie może tej osoby zatrzymać, bo czegoś im brakuje w dowodach.         
Jednak  „chwilami życie bywa znośne”* na przykład w czwartek byłam na nietypowej imprezie urodzinowej. Urodziny obchodziła moja kochana mama. Pojechałam do Pauliny i siadłyśmy przed komputerem.  Za chwilę na Skypie pojawiła się moja mama. Przegadałyśmy i prześmiałyśmy ponad godzinę. Szkoda jedynie, że przez szybę ekranu nie da się podać torta na talerzyku. Zadowalałam się za to kanapką z ekologicznym masłem  i ekologicznym jajkiem. U Pauliny je się tylko ekologicznie, a kawę pija się z mlekiem sojowym. Zatem moja kawa u niej to nie kaffe – latte, tylko kaffe – sojatte. Zaraz po urodzinach Paulina spakowała snowboard, moje piękne narty (by nie zardzewiały) i pojechała z grupą szaleńców do Tärnaby na stoki (blisko granicy z Norwegią), gdzie zarezerwowała domek. Gdy o północy dojechali na miejsce, było minus ponad 30 stopni. W piątek rano temperatura nie uległa zmianie. Ubrali się jak należy, wszyscy wyglądali jak z CBA w czapkach zakrywających całą twarz i z dziurami na oczy, no i szus. Tu w Szwecji mawia sie, że nie ma złej pogody, tylko złe ciuchy. Śmigali na tych deskach cały dzień, z jednogodzinną przerwą na lunch. Wczoraj temperatura podniosła się tam do minus 25, ale Pauliny to nie przestraszyło i też spędziła cały dzień na stokach. Wieczorem siedzieli w saunie. To jest dopiero extrema z minus 30 do plus 70. Ale ona jest cała zadowolona i twierdzi, że właśnie takie życie kocha, no i wreszcie czuje, że żyje. Tak, tak „chwilami, życie bywa znośne”.
*cytat z wiersza Królowej poezji polskiej - Szymborskiej. I mam w nosie, że kiedyś pisała o Stalinie. Patos zawarty w stalinowskich wierszach jest tak...patetyczny, że aż groteskowy. Ja traktuję ten wycinek jej twórczości jako wirafinowany żart literacki, który można wykorzystać na zakrapianych balangach towarzyskich. Zapewniam, że recytacji towarzyszyłyby salwy śmiechu. Na forach internetowych 1 lutego poczytałam fragmenty tych wierszy, gdyż internauci czytują jedynie komunistyczną twórczość, innych wierszy, które docenił cały świat nie znają. Szkoda, bo ta poezja nie jest trudna w czytaniu. Jej genialność leży w prostocie wypowiedzi. Ksiądz Robak - morderca zrehabilitował się swoimi późniejszymi działaniami, tak samo pijak, hulaka, bandyta, przestępca Kmicic, a Szymborska jakoś nie zdołała się zrehabilitować swoją wspaniałą późniejszą twórczością w oczach wielu zacietrzewionych Polaków, zapewne gorliwych katolików. . Z tego zaślepienia pomyliły im się Testamenty -  zamiast żyć zgodnie z Nowym Testamentem (przebaczaj, przebaczaj i jeszcze raz przebaczaj!), to siedzą w Starym (oko za oko, brat zabija brata, kamieniowanie cudzołożnic) i sycą się nienawiścią plując jadem i zionąc ogniem. Boże, uchroń mnie przed towarzystwem takich ogniozionów i jadoplujców. Chyba, że to raczej płeć jest tu kluczowa - facetom się wybacza, a kobietom nie. Dziękuję.
PS. Hackerzy zablokowali szwedzkie strony rządowe! Brawo! Jutro, a właściwie dzisiaj (bo to już niedziela się zrobiła) w Umeå odbędzie się demonstracja przeciwko ACTA. I tak trzymać!!! Mróz pobudza do walki, odmładza i likwiduje cellulitis.            

6 komentarzy:

  1. Tyłek trzeba na ten mróz wystawić, czy jak?
    Coś mi się wydaje, że gdyby policjanci opierali się na kobiecej intuicji, mogłoby być ciekawie na tym naszym ziemskim padole... ;))
    Pozdrawiam ozięble (jedynie z powodu temperatury)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie trzeba:) wystarczy spacerować, ruszać się i dreptać po mrozie. Naczynia krwionośne zwężają się z zimna i wtedy tkanka tłuszczowa rozkłada się równomiernie. A co do kobiecej intuicji, to nie ona podpowiedziała mi, tylko obserwacja. Zachowanie tej dziewczyny - płacz, ukrywanie twarzy, i słowo "dzieciątko" - trąciło fałszem. A swoją drogą, to faceci policjanci niech zajmą się stroną fizyczną, siłową tego zawodu, a kobiety powinny być śledczymi w sprawach kryminalnych. I byłoby dobrze. Pozdrawiam w wesolym nastroju, a mam powod do radości, bo dzisiaj jest tylko minus 20.

    OdpowiedzUsuń
  3. Joasiu, trochę się sprzeciwiam takiemu podziałowi, bo znam sytuację kryminologiczną od wewnątrz, ale zgodzę się, że z pozoru takie uproszczenie mogłoby wydawać się logiczne. Kobiety są jednak zbyt emocjonalne, łatwiej nimi manipulować, skupiają się na osiągnięciu jakiegokolwiek celu, bo czują presję ze strony Prokuratora i zwierzchnika, często też wycofują się ze spraw, które mogłyby zburzyć spokój przy ich własnym domowym ognisku.
    Ps. Mój tłuszcz jest outsiderem wśród tkanek tłuszczowych - gromadzi się w szalonym tempie, kiedy tylko poczuje chłód (mimo niedożywienia, czytaj: zdrowej diety), a w czasie karmienia piersią w ogóle wariuje i robi sobie zapasy na kilka kolejnych lat. I co z tym fantem zrobić? Ruchu więcej niż przy dzieciach nie potrzebuję, bo padnę na pysk i nie wstanę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosiu, czy Ty tak o tych kobietach to zupełnie poważnie napisałaś? To są dokladnie takie same argumenty, ktorymi poslugiwali się mężczyźni od wieków, by nie dopuścić kobiet do polityki. Ostatni tragiczny przypadek pokazuje jak to młoda kobieta manipuluje mężczyznami i policję i prokuraturę. Mężczyźni podeszli bardzo emocjonalnie do zapłakanej matki. Nie wspomniając o tym, że skupili się na osiągnięciu jakiegokolwiek celu - szukali porywacza, a matkę zostawili poza podejrzeniami. Jeśli kobietom wmawia się, że są zbyt emocjonalne, czy łatwiej nimi manipulować, to slabe jednostki pewnie w to uwierzą, ale nie jest ciekawie, gdy te stare mity podtrzymuje się przy życiu i są ciągle w obiegu, to jest właśnie manipulacja. Przykro mi, ale ja tego o kobietach nie kupuję. A to, że wycofują się ze spraw, ktore moglyby zburzyć spokój, to raczej przejaw zdrowego rozsądku i priorytetów, nie odczytuję tego jako oznaki slabości, tylko jako trzeźwą ocenę sytuacji - co jest lepsze dla mojej rodziny i dla mnie? Dla mnie to jest dowód dużej odpowiedzialności. A poza tym o jakim Ty tluszczu piszesz? Przecież Ty jest szczupła i szalenie zgrabna. Ściskam:)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, ja nie wyraziłam swojej opinii, podałam jedynie wnioski, które wyciągnęłam z obserwacji. Wolałabym mieć lepsze zdanie na ten temat, ale nie mam. Co innego brać pod uwagę wszelkie postawy kobiet, co innego zmierzyć się z rzeczywistością.
      Na co dzień spotykam się z podobnymi przypadkami i czasem nie dowierzam, jak wiele funkcji musi pełnić człowiek pracujący z innym człowiekiem. Nie każdy powinien być policjantem, tak jak nie wszyscy nadają się do wykonywania pracy lekarza czy pielęgniarki, pedagoga, rehabilitanta. A jednak gro ludzi kończy studia w danym kierunku, często ledwo ledwo, a później nikt nie zagląda im do indeksu, czy aby na pewno mają wiedzę i kwalifikacje, żeby pełnić daną rolę w społeczeństwie. Smutne, ale prawdziwe. Przynajmniej w Pl.

      Usuń
    2. W pracy rzadko kiedy jest się sobą. Ludzie stosują różne strategie na przeżycie - jedni sie podlizują, inni wycofują, inni obgadują, czy ze strachu przed szefem itd. lista jest pewnie dluga, ale wydaje mi sie, że dotyczy to w takiej samej mierze facetów jak i kobiet. A ten aspekt - niewłaściwy człowiek na niewlaściwym miejscu - to się zdarza wszędzie. Sam taki męczy sie w tym swoim zawodzie i albo go zmieni, bo w końcu zrozumie, że się do tego nie nadaje, albo wpadnie w depresję. Chwilami nawet ja się zastanawiam, czy jestem wlaściwym człowiekiem na wlaściwym miejscu, bo w robocie dochodza takie obowiązki, o ktorych na studiach nawet słowem się nie mówiło. Studia, uważam, że jest ważne, że są skończone, oceny chyba nie mają wiekszego znaczenia, bo liczy sie końcowy rezultat - jest dokument i wystarczy, ale potem jak ten ktoś sprawdza się w pracy, to już inna historia. Ktoś kto ma indeks z "czerwonym paskiem" i głowę nabitą ideałami przykro zderza się z rzeczywistością i traci swój entuzjazm. Są też takie osobniki, ktore są święcie przekonane o swoim doskonałym warsztacie zawodowym i wtedy nie wiem, co takiego musi sie stać, by ten ktoś mogł popatrzec i poreflektowac nad swoim wnętrzem, by móc rozliczyc się samemu z sobą. Najgorsze chyba jest to, że w pracy jesteśmy wszyscy razem nie z czystej przyjaźni, tylko zostaliśmy sobie przez kogoś przydzieleni i przez to zdani na siebie. Trzeba zaciskać zęby i okazywac sympatię ktomuś, kto chodzi nam po nerwach. No i niestety nie wszystkich da sie kochać;) No popatrz chociaż na te moje Rosjanki, odnosze wrażenie, że one wcale nie mają ochoty na wspólpracę ze mną i tą Chorwatką. Ale na poważne tematy się rozgadałyśmy, uffff. Dobrze, ze czlowiek nie musi siedzieć w pracy całą dobę i może chociaż na chwilę wrocić do domu:)
      Pozdrawiam gorąco:)))))

      Usuń