wtorek, 7 lutego 2012

No i tak minął najfajniejszy dzień tygodnia - poniedziałek!

Mimo, że dzisiaj był poniedziałek, to minął mi zupełnie bezboleśnie. Temperatura z minus 20 zamieniła się na minus 2, ale dodatkową atrakcją dnia stal się nagle sztorm śnieżny. Samochód prowadziło się chwilami po omacku. Ciemno robi się już o 16. 30, a nie tak jak przez ostatnie parę miesięcy około 14 - czy 15 – stej, czyli jest się z czego cieszyć. nawet brak moich koleżanek Rosjanek nie wplynął ujemnie na mój humor. Dzisiaj ja i trzy Rosjanki bylysmy odpowiedzialne za utrzymanie czystości w naszym pokoju z kuchnią. Trzeba wytrzec blaty, wrzucić kubki, szklanki talerze, noże, łyżeczki do zmywarki i koniecznie ją włączyć i to wszystko. Wpisujemy się wszyscy na listę kiedy i kto odpowiada za estetykę pomieszczenia. Zobaczyłam, że na liście przy moim nazwisku zapisały się również moje trzy koleżanki Rosjanki. Nawet przelotem nie pojawiły się w miejscu zdarzenia. Muszę koniecznie im za to podziękować. Mój dziadek pewnie potwierdziłby to, co zawsze twierdził, że Rosjanom nie można wierzyć. Co prawda on to w innym, bo wojennym kontekście (wiecie, Stalin, II wojna światowa, Armia Czerwona, komunizm itd.). No, ale w związku z ich nieobecnością słowa dziadka zadźwięczały mi w uszach i chyba przyznam mu rację. Następnym razem, gdy będę wpisywać się na listę, to zwrócę szczególną uwagę na to, by nie znaleźć się w towarzystwie Rosjanek. Żeby chociaż jedna z nich pojawiła się, ale nie przyszła żadna. Tyle w temacie. Pogadałam sobie za to z moją ulubioną koleżanką Chorwatką, która za Rosjankami w ogóle nie przepada. Twierdzi nawet, że jedna z nich - Natasza jest bardzo arogancka. Dosyć często mamy rzeczywiście problem z nimi podczas naszej tzw. pracy w grupie. Bo nasza piątka stanowi tzw. grupę słowiańską. One potrafią przegadać pracę w grupie w języku Gogola, czy innego Puszkina. To, że my przez przypadek sporo rozumiemy, to jednak mamy dosyć. Ostatnio nawet siedziałyśmy z moją koleżanką przy innym stole, by napisać we dwie raport po szwedzku, bo ten rosyjski doprowadził nas do szału. Nie wiem, ale wydaje mi się, że gdy mamy jakieś slużbowe polecenie, to powinnyśmy wykonywać je we wspólnym dla nas wszystkich języku, to znaczy w szwedzkim, a one chyba mają inne zdanie i bez żadnych oporów dyskutują po rosyjsku. Taka swołocz!  Do domu przez te sprzątnie jechałam już po ciemku, ale ciągle w dobrym nastroju. A w domu na stole zobaczylam kolejny numer "Wprost". Paulina sprezentowała mi na gwiazdkę prenumeratę tego tygodnika. Lekturę zaczynam zawsze od ostatniej strony, czyli od czytania felietonu mojego szkolnego kolegi Krzysztofa Skiby. Razem chodziliśmy do tego samego ogólniaka w Gdańsku, do słynnej Jedynki, tej która znajduje się w pobliżu stoczni. Nie chodziliśmy do tych samych klas, tylko równoległych. Ja byłam w biol.- chem. No i tak wniosłam siaty z zakupami do kuchni, postawiłam je na sofie, a mój wzrok poszybował w stronę stołu kuchennego, na którym leżało w celofanowej kopercie "Wprost"! Tak jak stałam, to znaczy w kurtce i buciorach, siadłam przy stole i zaczęłam czytać Skibę. Myślałam, że umrę ze śmiechu. Skiba zdał relację z Biesiady Felietonistów, która odbyła się w sopockim lokalu Zatoka Sztuki "z ładnym widokiem na plażę i przyszłość". Podczas Biesiady "trójmiejscy rycerze pióra" podsumowywali najbardziej dramatyczne, śmieszne i idiotyczne wydarzenia minionego roku 2011 i przyznawali złośliwe tytuły. Kobietą Roku została najmłodsza kobieta w Sejmie - Anna Grodzka (kobietą jest dopiero póltora roku). Człowiekiem Roku wybrano Kaddafiego za to, że w tym roku nie będzie już kandydował. Paranoją Roku miała zostać Kluzik - Rostkowska za jej "trasę wycieczkową Last Minute od PiS, przez PJN, do Platformy All Inclusive", jednak wybór padł na Macierewicza za jego "smoleńskie wizje", wywołane nawiedzającą go we śnieTatianą Anodiną. Idiotą Roku został "Paprykarz, ktory oczekuje od polityków odpowiedzi na pytanie: Jak żyć?". Pawiem Roku został "niemiecki paw po greckiej sałatce". Jest jeszcze parę innych tytułów, ale o nich możecie sobie dotczytać w nr.4 "Wprost". Tytuł felietonu Skiby to "Pieluchy Ziobry". Polecam:)

3 komentarze:

  1. W dzisiejszym poscie chciałabym skomentowac jedno, ja tez chodzilan do jedynki! To byly zdecydowanie najlepsze czasy mojego życia, pewnie dlatego, ze potem wyjechalam z kraju. Kultowa szkoła zaczęła się zmieniac, gdy bylam w klasie maturalnej, potem stara kadra zaczęła schodzic na emeryture etc etc Ale wspomnienia pozostaną na zawsze, np. telewizorek na biologii... Kilka legendarnych nazwisk pchnie się na jezyk, ale nie wiem, czy wypada ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to musimy szykować kreacje na jakiś bal absolwentów. Parę, a może paręnaście lat temu był taki bal z okazji jakiejś okrąglej rocznicy szkoły i zostałam na niego zaproszona. Mama mowila, że dzwonily moje kolezanki i pytaly gdzie mieszkam i jak się można skontaktować. Niestety nie pojechałam wtedy. A szkola była okej. Nawet wesoła. Podobało mi się i nadal podoba wnętrze budynku - łuki, skrzypiący prawdziwy parkiet. Dobrze wspominam tamte czasy, bo i też się wtedy dużo działo. Wystarczyło przez okno popatrzeć na stocznię.
    Pozdrawiam:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie na żadne bale nikt nie zapraszał chyba dlatego, że ja skończyłam jedynkę w 2001, więc stosunkowo niedawno. Chętnie bym się wybrała! Budynek jest niesamowity, sąsiedztwo stoczni również! Wiesz, że w jedynce swoją siedzibę miało gestapo podczas IIWŚ? Jakiś czas temu, ze 2-3 dekady temu, znaleziono w ścianach wmurowaną flagę ze swastyką. Sama świadomość takich wydarzeń sprawiała, że bycie w jedynce było wyjątkowe! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń