wtorek, 7 lutego 2012

Osłupienie

Dzisiaj trzy razy wpadłam w osłupienie. Wyobraźcie sobie, że rano było u mnie minus 29 stopni, wiem bo przed samym wyjściem rzucilam okiem na termometr i zbaraniałam, bo przecież wczoraj  temperatura wahała się od minus 2 do plus dwa, no i ten sztorm. No, ale żeby aż tak ta pogoda  zachowywała się!? Jest bardziej kapryśna ode mnie. To było pierwsze osłupienie. Drugie nastąpiło parę sekund później. Wsiadłam do samochodu, odpalił od razu, wrzuciłam wsteczny, naciskam gaz, a samochód stoi w miejscu! Z wstecznego zmieniłam na jedynkę, chociaż do drzwi garażu mialam tylko metr. Nacisnęłam pedał gazu, a samochód stoi. Stoi i warczy i nie chce jechać w żadną stronę - ani do tyłu, ani do przodu. Wysiadłam i zaczęłam przyglądać się kołom. Pod sobą miały lód. Zrozumiałam, że samochód przymarzł mi do gruntu. Zabetonował się kołami w lodzie. Już widziałam siebie jak odjeżdżam spod domu z przyczepionym do opon podłożem. Postanowiłam nalać do wiadra gorącej wody i podlać nią koła, ale właśnie w tym momencie wrócił Ronny ze swojej pracy i spytał, dlaczego ja jeszcze nie jadę. "Bo samochód przymarzł do lodu i nie chce się ruszyć z miejsca!" - odpowiedziałam zdenerwowana, bo czas naglił. Ronny wsiadł i z impetem typu formuła 1 oderwał moje auto od lodu. Wysiadając powiedział, że to klocki hamulcowe przymarzły do tarcz. "Tylko tyle?" - rozczarowałam się, bo wydało mi się to takie prozaiczne. Lepsze byłoby przeżycie godne opowieści barona Minhauzena, który opowiadał o gęsiach pływających po jeziorze, które nagle skuł lód, no i te gęsi odleciały razem z tym zamarzniętym jeziorem unosząc je z sobą. No i ja ujrzałam mój samochód jako taką gęś. Trzecie osłupienie z rodzaju tych spektakularnych nastąpiło o 12.30 czasu środkowoeurpejskiego. Jadę sobie, jadę, słucham kolejnej powieści (tym razem Marian Keyes, Najjaśniejsza gwiazda na niebie - to tytuł polskiej wersji, ja slucham jej po szwedzku),  a tu nagle puf i radio się włączyło. Zawsze to robi, gdy są meldunki o sytuacji na drogach lub po prostu wiadomości. No, ta wiadomość o mało mnie nie skierowała do rowu, zachowałam jednak przytomność umysłu. Otóż nasz premier Reinfeldt oznajmił, że musimy dłużej pracować, no bo ekonomia i te sprawy. Społeczeństwo jest zdrowe, długość życia wydłużyła się, zatem na emeryturę powinniśmy iść w wieku...75 - ciu lat!!! Myślałam, że źle słyszę. Premier ma nawet rozwiązania dla tych, ktorzy mają bardzo ciężką pracę. Po iluś latach tej ciężkiej pracy zatrudni się tych przepracowanych i zmęczonych pracowników do innej, lżejszej pracy. Będzie to wymagało jakiegoś szkolenia, ale to akurat nie szkodzi. Domyślam się, że w szwedzkich domach dzisiaj zawrzało. A ze mnie ulotnił się zapał do pracy. Skoro mam tak długo pracować, to muszę oszczędzać ten zapał, dozować go w odpowiednich ilościach. Ja już nie pytam "jak żyć?", ja pytam "po co żyć?"
PS. Charles Dickens ma dzisiaj urodziny! Nie zaśpiewam "Sto lat", bo właśnie skończył 200 lat. Jego powieści kocham. A "Klub Pickwicka" jest lekiem na zdechły nastrój. Czy wiecie, że Klub Pickwicka to najbardziej zaludniona powieść na świecie - występuje w niej ponad 300 bohaterów!   

8 komentarzy:

  1. Zawrzalo rowniez Na Facebook, nasza ekipa z pracy zaprasza premiera na kilka godzin do nas, w najgorszym razie pojdziemy na emerytury w 50tym roku zycia!Pozdrawiam.
    Ps.u nas odwrotnie z zimna nageln zrobilo sie -2.Wszystko szaleje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ronny na powitanie, po moim porocie z pracy, zapytal mnie czy slyszalam o tych nowych planach emerytalnych. Facet się normalnie zdenerwował. Zaczyna podejrzewać, że to wszystko przez ten pakt fiskalny i datki na Unię. Ale on zawsze za wszystko wini Unię. A jak nazywa się ta strona na fejsie? Poza tym, ktora praca jest lekka? Jesli moja jest lekka, to dlaczego ja zawsze wracam z niej ledwo żywa do domu? Szkoda gadać.U nas teraz minus 18. Ten premier mnie normalnie zdołował. Pozdrawiam:))))

      Usuń
  2. Joanno, osłupiałam trzykrotnie wraz z Tobą. Najbardziej jednak pod wpływem trzeciej wiadomości, tak bardzo, że polałam się kawą. To jakiś koszmar i oby nie doszedł do skutku! Ściskam i życzę ocieplenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cieszę, ze mam dwa obywatelstwa, w tym jedno polskie. Gdy będą mi kazac tak długo pracować, to ja sie normalnie wyprowadzę albo poszukam sobie kraju, w ktorym nie trzeba będzie tak dlugo zasuwać do roboty. Życz tego ocieplenia, życz, bo tego mrozu już też powoli mam dosyć. Ściskam

      Usuń
  3. Hehe, słyszałam właśnie dzisiaj o tych 75 latach i dopiero co się pytałam swojego Szweda, czy oby i on słyszał. Powiedział, że słyszał, ale jakoś go to mało wzruszyło. Bardziej go wzruszyły wpisy na fejsbuku jego koleżanek, w tej własnie sprawie. Podobno chodzi o kasę na socjal między innymi. To normalnie porażka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zdziwię się, gdy nagle jakiś mądrala wpadnie na pomysł zniesienia emerytur w ogóle. Wiem, że istnieją ludzi, ktorych jedynym motorem napędowym jest praca, inne życie poza pracą ich nie interesuje, więc niech oni pracuja nawet do 100 lat. Mój mąż, stwierdzil, że to wszystko jest w imię źle pojmowanej solidarności - my będziemy zasuwać, by ratować inne państwa w Unii przed bankructwem. A dzisiejsi emeryci pewnie się cieszą, ze są już na emeryturze i ich te zmiany nie dotyczą.

      Usuń
  4. Mam wrażenie że to jest spisek Fundusy Emerytalnych co by odprowadzać spokojnie składki a potem dyskretnie "odejść" i nie zdążyć odebrać należnej emerytury , bo jak długo można wydajnie pracować w obecnych czasach ? Ciekawe jaki pracodawca zapewni prace 70 - latkom ?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest spisek tych w Brukseli, na zasadzie licytacji. Anglia wrzaśnie - podnosimy wiek emerytalny do 67 roku życia, kto da więcej? Szwecja chciala chyba zaimponować i podwyższyła tak wysoko, że tego inny kraj już chyba nie przebije. Poza tym ledwo pojdziemy na te emerytury, to wiekszość pożegna się z tym swiatem i państwo zaoszczędzi na wyplacaniu tych emerytur.Cwane,co?

      Usuń