sobota, 18 października 2014

Renée w szkole


Moja Renée robi różne rzeczy w szkole. Na przykład czasami uczy się, je lunche, a nawet podwieczorek. W czasie lunchu, przerw czy podwieczorków przychodza jej dziwaczne i komiczne pomysły do głowy. Tak jak na tym filmie. Ten film rozśmieszył mnie tak bardzo, że aż musiałam go tu Wam pokazać. Oto wielkie wejście Renée!  

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Prawie codziennie rozbawia mnie jakimi klipami z ze swojego zycia szkolnego. Ale pomyslowa jest. W szkole powiedzieli, że szkoda, że przez ostnie 2 lata nie gromadzili tych jej klipów, bo wyszedlby przekomiczny dlugi film. Renee jest znana w szkole z tych wygłupów i wszyscy wiedzą, że on ciągle coś filmuje lub reżyseruje.

      Usuń
  2. Hej Joanno!
    Swietna ta Twoja Renee! Nie dosc ze piekna, to jeszcze taka fajna lobuzica;) Jak Twoje samopoczucie? U nas dzisiaj piekne slonce, ale zimno jak cholera. Pojechalam z mezem i cora do miasta, aby pojezdzic rowerem po sciezkach kulturalno- rowerowo- miastowych. Zmarzlam mimo slonca i cappuccino z sernikiem polanym wisniami gotowanymi w winie dobrze mi zrobilo;) W porcie cumowaly osamotnione jachty i tak modne teraz hausbooty. Ale bylo troche prawdziwych zeglarzy. Dla nich nawet otworzyli most na kanale, zeby mogli poplynac na polnoc. Co w ten weekend ugotowalas? U mnie w lodowce stoi galareta. Seta, galareta i jesien niech sie schowa ;)
    Pozdrawiam serdecznie
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Lola, ta moja Renee to taka komediantka. Prawie codziennie prezentuje mi swoje krotkie filmy zrobione w szkole. czasami nagrywa koleżanki lub koleżankom przykazuje filmowanie jej samej. Pomysły rzeczywiście ma. A ten film to taki troche z niespodzianką, bo gdy mi go pokazala pierwszy raz, to mialam wzrok utkwiony w środkowo-górną część zdjęcia i tu nagle ktoś woła ją i ta jej glowa przesuwa się po podłodze. A u mnie dzisiaj było mroźno. W nocy minus 8! Po wstaniu czekalam do 11 - stej, bo wtedy termometr pokazał powyżej zera, wtedy wyszłam na krotki spacer do moich kur zobaczyć jak sie mają. Nic dzisiaj nie robiłam, NIC. Obiad ugotowalam wczoraj, polędwica wieprzowa z papryką i pieczarkami (polskimi!) w sosie śmietanowym, a Paulina kupiła od znajmomego mysliwego ponad 20 kilo mięsa łosia i z jakiejs tam części zrobiła klopsy. Też pyszne do tego moje wlasne czerwone ziemniaki i jakies tam salatki. Także jedzenia to teraz troche mamy. Jutro pewnie będe walić w kotlety. Nastrój mam w dalszym ciągu taki huśtawkowy. Zimno mnie obezwladnia. Chodze już w puchowej (w jej cienkim wariancie) długiej kurtce takiej przed kolana. Nosze rękawiczki., a szyję zawijam welnianym szalikiem. Za to Ty mialaś wedlug podanego przez Ciebie opisu wspanialy dzień. Chcialabym zobaczyć te hausbooty, a tym sernikiem zupelnie mnie rozbroiłaś. Galaretę uwielbiam. Zawsze jem ją (u mamy) z ... majonezem, ku zdziwieniu rodziny, ale w takiej wersji doznaje najwiekszej , niebiańskiej przyjemności w spozywaniu jej. Na sama myśl aż ślinka mi leci. Zjadlabym! Niestety sama nie umiem jej zrobić. Chociaz nie wiem czy umiem, bo nigdy nie robilam. Może w końcu kiedyś trzeba sprobować zrobić? W tej chwili pachnie u mnie w domu cynamonem, bo Paulina ugniotla cynamonowe drożdżowe bułki, a ja dostalam jak zadanie wstawić je do pieca i wyjąć. Lola, wiem, że czytalas pierwsza część powieści tego szwedzkiego pisarza Guillou, może juz nawet wiesz, że pojawila się po polsku druga jej część "Dandys". Ja już zaliczylam czwartą część, ale po szwedzku. Pozdrawiam mocno i ciepło :)

      Usuń
    2. Galaretę jesz z majonezem? Nie z octem?
      A córcia po kim ma taki talencik do żartów?

      Usuń
    3. Tak jest! Galaretę wcinam z majonezem. Jest przepyszna. Polecam! A u nas w rodzinie płeć piękniejsza ma skłonności do żartów czy raczej wygłupiania się. Renée jest jednak ekstremalna w tworzeniu happeningów ;)

      Usuń
  3. galareta z majonezem, tego jeszcze nie grali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak miło! Witam na moim blogu! A galareta? Ja gram w galaretę z majonezem od kiedy pamiętam. Ocet mi nie podchodzi:)

      Usuń
    2. A mnie galareta. Zapraszać do siebie nie będę bo to wiadome, a do Ciebie chętnie się wproszę. :)

      Usuń
    3. Ja już do Ciebie zdążyłam zajrzeć :) Bardzo interesująco piszesz, a rysunki Mai Berezowskiej chłonęłam z większym przejęciem niż "Sztukę kochania" Wisłockiej ;) Proszę bardzo rozgość się! A ja będe miala na oku Twój blog :)

      Usuń
    4. Na oku, na monitorze, na czym chcesz. :) Nie dziwię się wszak obraz jest wart tysiąca stów, słów. Ale poważnie też lubię Maję. Zapraszam, również będę zaglądać!

      Usuń
    5. Nawiązałam do Berezowskiej i Wisłockiej, bo pamiętam moje pierwsze spotkanie i z jedną i z drugą, oczywiście mam na myśli ich twórczość. Wtedy, gdy miałam 14 lat to w ręce wpadły mi erotyczne obrazki Berezowskiej. Stwierdziłam wtedy, że jej rysunki są bardziej sensualne niż Sztuka kochania Wisłockiej. Poza tym ja kocham giętkie linie.

      Usuń