niedziela, 19 października 2014

Filmowa niedziela

Co za beznadziejna niedziela! Szaro-buro-ołowiana, do tego cały dzień mżawka i zimno. A do kur trzeba było pójść, no i te ziemniaki leżące w oborze (chyba tak nazywa się ten budynek) trzeba było oczyścić z piachu i posegregować. Zasiadłam wreszcie przed telewizorem, by w końcu obejrzeć w całości jakiś film, kupiłam nawet orzeszki solone na tę okoliczność i okazało się, że w polskiej TV nie ma nic do oglądania. Albo filmy ze strzelaniną, albo "Czterej pancerni i pies". Czy w tej telewizji nie dają czegoś normalnego? Albo w kółko "07 zgłoś się", albo action, aż w końcu na TVP Kultura znalazłam jakiś psychologiczny, ambitny film, ale po 15 minutach patrzenia razem z bohaterką filmu na rzekę stwierdzilam, że ta psychologia coś za wolno się rozkręca i dałam sobie spokój. Film miał tytuł "Koniec wakacji". Na kanale Kino Polska to od roku leci "07 zgłoś się". Czy to jest jedyny polski serial, no właśnie serial i na kanale TVP Seriale też jest to nieszczęsne "07", no ile mozna!!! Dzisiaj w Umeå odbył się w kinie specjalny seans filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei" dla naszej Polonii . Wybierałysmy się, a jakże. Namawiałyśmy również naszych mężczyzn, bo film jest opatrzony szwedzkim tekstem i za przeproszeniem g... z tego wyszło, bo się nam godziny pomyliły. O 17.03 zadzwoniła do mnie Paulina z wieścia, że filmu nie obejrzymy, bo właśnie się zaczął. "No, jak to zaczął?!-  krzyknęłam w sluchawkę - przecież zaczyna się o 18 - stej!". W pierwszym odruchu pomyślałam, ze to może ostatniej nocy przestawiono czas na zimowy, stąd ta pomyłka, chwilę później jednak  rzuciłam sie do laptopa, by sprawdzić ogłoszenie, no i mina mi zrzedła. Jak byk było napisane "Seans o godzinie 17.00"! Bladego pojęcia nie mam, dlaczego cały czas byłam nastawiona na 18 - stą. Cały tydzień czekałam na niedzielę, by pójść i zobaczyć ten film i okazało się tylko, że ja czytać nie umiem. A już na pewno czytać ze zrozumieniem. A ja sobie nawet włosy ułożyłam, perfumą spryskałam i guzik z tego wyszło. Poszłam zrezygnowana do kur. Zrobiłam obiad na jutro - lasagne. No i w końcu rozłożyłam się przed telewizorem na polską wersję "Rolnika". Jednym z rolników jest pan Staś, który w gadce o miłości przywołał postać Wokulskiego. To nie rokuje dobrze, bo skoro dla niego Wokulski to wzór, to z miłości nic nie wyjdzie i chyba każdy o tym wie. Dostanie kosza. Pan Staś należy do starszego pokolenia starych kawalerów i chyba pozostanie  w tym stanie do końca życia skoro chce sie bawić w Wokulskiego. Inny rolnik wyciągnął dziewczynę do jakiejś romantycznej restauracji czy kawiarni i rzucił się do całowania. Dziewczyna jednak wcale, ale to wcale nie miała ochoty całować sie z nim. Twarda. I bardzo dobrze! W szwedzkiej tv jest tez samo badziewie. Dobre filmy puszczają wtedy, gdy jestem w pracy, a powtórki nadają o jakiejś trzeciej rano. Nie wiem kto i dlaczego tak dziwnie układa program telewizyjny, ale ta osoba musi być niechętna telewidzom. Wiadomością numer jeden jest w tej chwili rosyjska uszkodzona łódź podwodna, ktora ugrzęzła w archpelagu sztokholmskim. Jednym słowem teraz trwa w Szwecji polowanie na Czerwony Październik. A mnie nie wiem dlaczego w związu z ta marynistyczną akcją przypomniala sie piosenka Big Cyca "Do Sztokholmu wpływa prom, ćpuny ciesza sie z daleka, to Polacy wiozą amfę, juz pół miasta na nią czeka. Młodzi Szwedzi, głodni Szwedzi zaczynają już coś bredzić, a polska witamina krąży im po żyłach, czasem wpada jakiś kurier, to normalne jest ryzyko, każda mafia ma to w dupie, że kurierzy dla niej giną" (Big Cyc, Prom do Sztokholmu). Koniec. Zraz dobijamy do północy. Jutro do roboty, a mnie się nie udało, jak niedziela długa i szeroka, obejrzeć ani jednego filmu!

7 komentarzy:

  1. To jakieś telewizyjne fatum nad Tobą ciąży;-)
    U mnie ostatnio wygrywają programy kulinarne, właśnie Pascal tworzy jakieś cudeńka serowe z Paryżem w tle. Dobrze że niedługo obiadek, a dzisiaj mam kopytka z karkówką zapiekaną z pieczarkami i cebulką. W sam raz na dzisiejszą pogodę : wietrznie, buro i ponuro
    Udanego tygodnia Joasiu:-)
    ps. dzisiaj w tv1 powinien być wieczorem jakiś spektakl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale smakowity obiadek zrobiłaś. Uwielbiam kopytka, i karkowkę, i pieczarki i cebulkę. Pyszności :) No, własnie. Jakieś fatum i to nie tylko wczoraj, ale ostatnio dosyć często. Ja rownież czasem oglądam tego Pascala, a nawet innych mistrzów wałka i próbuję ich nasladować. Wybieram jednak przepisy, ktore składają się z 5 składników. Gdy widzę, że do jakiejś potrawy trzeba wykupić pół sklepu z przyprawami i innymi dodatkami, to rezygnuję. U mnie podstawą w kuchni jest sól, pieprz, majeranek, czasem czosnek, koper. No, a gdy robię tę moją hawajską karkówkę to też curry. I wystarczy. Chociaż kiedyś muszę przebotanizować sklepową półkę z przyprawami i poczytać co do czego i z czym można je mieszać. Teatr obejrzałam (Wierność) i dosyć ciężki i smutny temat poruszył. A ja marzę o komediach. Poniedzialek już minął. Zobaczymy co nowego jutro przyniesie, chociaż nie liczę na jakieś nadzwyczajne atrakcje :)

      Usuń
    2. Uwielbiam ten dział w sklepie, często przyprawa poddaje mi pomysł co zrobić.Ale patrze tez mocno na ceny i uczulilam tez na to mamę mojego męża, bo skoro majeranek może kosztować 40 zł za kg, to dlaczego brac ten z innej firmy która liczy sobie 80, a nawet 120 zł za kg?

      Usuń
  2. Hej Joanno!
    Po tym co piszesz, to nie zaluje, ze nie mam tv. Jak mam ochote na jakis film, to zawsze cos znajde w necie. Ostatnio obejrzalam "Pelnie" z rewelacyjnym J. Gajosem (a propos "Czterech pancernych";)), "Klare i Angelike" i po latach powtorzylam "Fortepian". Zamowilam sobie "Dandysa" i "Czarujacego mezczyzne" ;)
    Pozdrawiam
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina nie ma telewizora już od dawna i bardzo sobie to chwali. Gdy chce coś obejrzeć to wchodzi na svtplay i tam przebiera w programach czy to dokumentalnych, czy filmach. Ja niestety jestem zdana na telewizor, bo mój internet domowy ma dosyć ograniczone możliwości (router). Mój po polsku gadający telewizor w kuchni jest wiernym kompanem, ktory skraca odległość do Polski. A co do książek, ktore zamowiłaś, to aż ciekawa jestem jak je ocenisz. Według mnie nie powinnas być zawiedziona. Czarujący mężczyzna, to bardzo gruba powieść, właściwie to trzy powieści w jednym (dlatego taka gruba). Lubię tę pisarkę. Przeczytalam wszystko, co wyszło spod jej pióra. Przyjemnej lektury życzę. A "Pełni" to ja nie widzialam. Chyba wpisze ją sobie na listę filmów do obejrzenia :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Pociesz się,że mnie też się nie udało. Ale nic straconego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że nic straconego! A już na pewno nie "07 zgłoś się" :)

      Usuń