Zaczęłyśmy zastanawiać się, kiedy urządzimy sobie kolejny wieczór i co będzie jego głównym motywem. Któraś z pań zaproponowała chrusty. Pomysł uważam za wspaniały, bo chrusty uwielbiam i na pewno szybciej i sprawniej się je zrobi w towarzystwie. Chrusty zresztą przypominają mi pewien dzień z dzieciństwa. Byłam chora (jak zwykle), przykuta do łóżka, a tu ktoś zadzwonił do drzwi. Mama otworzyła, cos tam z kimś pogadała i do pokoju wróciła z paczką dla mnie. Paczka była lekka, ale gdy ją otworzyłam, to po brzegi była wypełniona faworkami, ktore moja ukochana babcia specjalnie dla mnie zrobiła i wysłała do swojej jedynej i w dodatku chorej wnuczki. To się nazywa miłość! W zasadzie fajnie było chorować, bo wtedy dostawałam prezenty, by szybciej wyzdrowieć. Najwięcej wśród prezentów było książek. Dzięki chorbom stałam się właścicielką komiksów "Tytus, Romek i A´Tomek"i powieści: "Przygody Tomka Sawyera", "Sezamowe baśnie", "Podróże Sindbada żeglarza", "W 80 dni dookoła świata", "Królestwo baśni" i wiele, wiele innych.
Sobotę poświęcilam na wykopki. Paulina już ponad tydzień temu zaczęła zbierać ziemniaki, udało jej się przeorać dwa rzędy, no ale teraz byl czas, by już zamknąć temat ziemniaków. W szarą, wilgotną, ale dosyć ciepłą sobotę zaatakowałyśmy motykami pole. Gdy taczka i wiadra zapelnily się nimi, to odtransportowalyśmy je do obory, by rozlozyć je na foliach na podłodze, by przeschły. Na podłodze lażały, suche już ziemniaki, ktore trzeba bylo zapakować do skrzynek. Czulam się jak archeolog. Każdego ziemniaka czyścilam miotełką z piachu i wkladałam do skrzynek. Nowe ziemniaki rozlozyłam na podłoze i przykrylam gazetami. Wrocilam na pole do Pauliny. Prowadziłyśmy wszelkiego rodzaju pogawędki od tematow trywialnych do filozoficznych. Niektore ziemniaki mialy śmieszne ksztalty - na przyklad jeden wyglądal jak kobieta, a drugi jak mężczyzna. Nazwalysmy je malżeństwem. Kilka wielgachnych ziemniakow, doslownie kilka, było miękkich na czubku i te z wielką przykrością wyrzucalyśmy. Stwierdzilam, że czuję się jak doktor Mengele, ktory dokonuje selekcji, ktorzy pójda na śmierć od razu, a ktorzy dopiero za jakiś czas. Paulina oczywiście rozesmiala się i powiedziala, że ja to mam już tak dziwne skojarzenia - od archeologa do Mengele. W związku z Mengele opowiedziala mi o jednym takim kontrowersyjnym artyście ulicznym z Umea, ktory aktualnie siedzi w więzieniu za rasizm przeciwko jakiejś grupie ludzkiej. Nie byla pewna tylko, o ktorą grupę chodziło - Żydow, muslimów, czarnych czy homo. On zresztą kpi z wszystkich i wszystkiego. Na przyklad w jednym swoim akcie sztuki określił Mengle "lekarzem bez granic". Ten artysta nazywa się Dan Park i ma nawet swoje miejsce w Wikipedii, niestety tylko w jej szwedzkiej wersji. W każdym razie facet ma na swoim koncie już kilka wyroków, ale zawsze byly w zawieszeniu, w końcu jednak trafil do paki za obnoszenie się ze swastyką wpiętą w klapę marynarki i za jakąś swoją wystawę w galerii w Malmö. Obrazy byly podobno tak rasistowskie, że nawet wlaściciel galerii dostal wyrok w zawieszeniu i wielką kare pieniężną. Na internecie jest pełno jego rysunków, no i rzeczywiście sa one dosyć prowokujące.
w dole zdjęcia - zawartość jednego wiadra |
przerwa w wykopkach na kawę i ciastko jabłkowe |
Asiu Ty powinnaś napisać książkę, Twoje teksty czyta się szybko i przyjemnie. Niby prozaiczne sprawy są w Twoich notkach tak ładnie opisane, że wydają się takie niezwykłe. Miałaś kiedyś chęć napisania książki??
OdpowiedzUsuńKarolinko, dziekuję bardzo za miłe słowa. Mowisz, że powinnam napisać książkę, hmm. Zastanowię się ;) jest to bardzo nęcącą myśl. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuńpyszne pierozki a skad Ty masz az tyle Polek? Ja to musze niestety sama sie za pierogi zabrac! A ziemniaki przepiekne - zima nie zginiecie!
OdpowiedzUsuńAż tyle? Jest nas więcej. Pierwotnie mialo przyjść do mnie 14 pań, ale wiadomo, zawsze coś się w ostatniej chwili zmienia. Mamy tu nasz polski związek, w ktorym sa rownież mężczyźni, ale ten wieczor u mnie byl zarezerwowany tylko dla kobiet. O ziemniaki jestem spokojna. Mamy ich dosyć dużo. Ciepło pozdrawiam :)
UsuńFajny jest taki "babski" wieczor. Jak jeszcze mieszkalam w Krainie Wiatrakow, urzadzalysmy sobie z dziewczynami z biura cos takiego raz na jakies 6 tygodni. Nie bylo tam wprawdzie Polek ale za to mieszanka kulturalna z calego swiata I tez bylo ciekawie. A tutaj pomysl na taki wieczor kulinarny - u mnie byl Tapaz/Hiszpanski ale tematyka do wyboru. Recepty na rozne potrawy zawinelam w losy I kazda z dziewczyn robila inna potrawe. Nikt nawzajem nie wiedzial co robi (ja tez nie, tylko wiedzialam co bedzie w totalu), ja sama zadbalam o deser I Hiszpanskie wina. Chcialam Ci powiedziec ze owy wieczor wspominano przez lata! Pozdrawiam Cie zerdecznie I zycze wiecej takich wieczorow
OdpowiedzUsuńA pewnie, że fajny! W pierwszym tygodniu grudnia odbędzie się następne babskie spotkanie. Temat: pralinki i inne łakocie, z myślą o świętach. Wygląda jednak na to, że te faworki będę musiala jednak zrobić sama :( może zrobię je w piątek ? Nabralam na nie tak nieopanowanej chęci, ze muszę tę chęć jakoś stłumić. Pozdrawiam :)
UsuńHejka! Oj jeść mi się zachciało - takie smakowitości!!!!!! Fajny wieczór godny polecenia!!! Skoro masz tyle ziemniaków to ja proponuje na nastepne spotkanie pieczone ziemniaki z różnymi dodatkami - dipami sosami sałatkami, z jogurtem lub smietaną, z rybą, mięsem, warzywami itp. Proste, różnorodne i jednocześnie pyszne. A na następne spotkanie - nalesniory - wytrawne, na słodko. Aha wycieczka udała się wspaniale, dzieciaki wyszalały się mimo, że pogoda nie była nadzwyczajna, grunt, że nie padało.Napewno wrócimy tam jeszcze nie raz. Miłego tygonia życzę i dobrej pogody. Pozdrawiam! Jola
OdpowiedzUsuńCześć Jolu :) ja też myślalam o naleśnikach (crepes) z każdym mozliwym wypełnieniem. Dowiedzialam się jednak, że teraz kolej przyszla na łakocie i inne frykasy w postaci pralinek, ktore niby same będziemy robić. Oczywiście pod kierownictwem kogoś, kto się na tym zna. Cieszy mnie, że wycieczka Wam się udała. Tydzień mija mi szybko i to jest ważne! Ale dzisiaj caly dzień po prostu lało, lało, lało i teraz też leje. Pozdrawiam :))))
UsuńPierogi uwielbiam szczególnie z mięsem, kapustą i grzybkami okraszone smażoną cebulką :-) pychota...
OdpowiedzUsuńa czemu to Wasze bez zawijaska?
Ja też uwielbiam. Za każdym razem, gdy jestem w Polsce wcinam pierogi we wszystkich ich odslonach. A co masz na myśli pisząc, ze te nasze są bez zawijaska? Jakiego zawijaska? :)
UsuńJoasiu taka maminą lub babciną :-) falbaneczka zawijana paluszkami wokół brzegów.
UsuńTo w takim razie powiem Ci, że były pierogi z zawijaskami. Któraś z pań takie robiła i my inne podziwiałyśmy jej rękodzieło! Może więcej zdjęć znajdziesz na stronie naszego polskiego związku www.piast.se
UsuńDziękuję za link, ale to nie o taką falbaneczkę chodzi, taki warkoczyk wokół pierożka. Jak będe robić w najbliższym czasie, to podeślę zdjęcie.
Usuń