środa, 8 października 2014

Komentarz do Jesieni w mieście

Okej, Napiszę kilka słów dotyczących mojego fotograficznego wpisu. W czasie lunchu postanowilam przejść się, bo ta jesień taka kolorowa i taka uwodzicielska, i taka naklaniająca do refleksji. Zapuścilam się w zupelnie nieznany mi obszar miasta. Nie wiem po co akurat tam, bo ja przecież mieszkam w lesie, a gdy jadę do miasta, to powinnam raczej chodzić po centrum i oglądać wystawy sklepowe. Wybrałam jednak inaczej, chyba z tęsknoty za domem. Myślałam, że to jest park. Myślałam, że w tym parku są ławki. Niestety, żadnych ławek nie było, a park okazał się lasem. Szłam, szłam, szłam, a  obcasy moich botków, tzw. ankle boots zapadały się w mokry mech. Nade mną wisiało ołowiane niebo i gdy doszłam do jakiejś polanki, a na trasie nie spotkałam ani jednego czlowieka, to nagle poczułam się przeraźliwie samotna, przestraszyłam się i po prostu zwiałam z tego lasu. A bieganie w obcasach po mokrym mchu wcale nie jest takie proste. Zwolniłam, gdy między drzewami zaczął prześwitywać parking, na ktorym zostawilam moj samochód. Wsiadłam, zatrzasnęłam drzwi i zablokowałam je. Szybko odjechałam z tego ponurego miejsca. Chociaż zdjęcia "mówią" coś innego. Robiłam je jednak w drodze do lasu, zanim ogarnął mnie lęk. No, chyba nienormalna jestem! Wydawało mi się, że ktoś podąża za mną. Pojechałam do cywilizowanej części miasta. Weszłam do sklepu i kupiłam sobie lunch. Rozpadał się deszcz.
W samochodzie było ciepło, sucho i przytulnie. Jadłam swój lunch i słuchałam powieści. Ostatni raz słuchalam jej dwa lata temu. Jest baaaaaaardzo dobra. Czułam się bezpiecznie, a mój puls wrócił do równowagi. Wiem jedno -już więcej do tego lasu nie pójdę. Byłam, przestraszyłam się, zwiałam. Mój las, w ktorym mieszkam jest przyjazny i nie budzi we mnie żadnych lęków ani chęci ucieczki.
Jeśli chodzi o śmierć Anny Przybylskiej, to nie była ona dla mnie żadnym zaskoczeniem. Od znajomego aktora, w Gdańsku dowiedziałam się, że Przybylska trafiła do hospicjum już w lipcu. To była już tylko kwestia czasu. Moja teściowa zmarła na tego samego raka. Widziałam jej walkę, widziałam wszystkie stadia postępowania tej wrednej choroby i dowiedziałam się, że ta choroba wygrywa. Straszne!!! Po prostu straszne, wstrząsające, tragiczne i przeraźliwie smutne.

6 komentarzy:

  1. Hej Joanno! Tez miewam takie chwile, jakbym zyla obcym zyciem. Brakuje mi stabilizacji emocjonalnej. Najchetniej zamknelabym sie w swoim domku i patrzyla na meza i dzieciaki. Ale nie zawsze ma sie "to" pod reka, a samochod stwarza pewnego rodzaju intymnosc, szczegolnie jesli sie slucha czegos milego. Takze nie jestes sama w swoich zawirowaniach ;) Bardzo mi smutno z powodu Ani aktorki. Ona podobnie jak Ty byla patriotka trojmiasta.. Pozdrawiam Cie z Mazur
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Lola! Ja popadam w takie dziwne nastroje ostatno dosyć często. Chodze zamyślona, a najbardziej zamknęłabym sie w moim domu i tak siedziala i czekala na nie wiadomo na co. Coś mi chyba duchowo dolega. Postaram pozbierać sie i popatrzeć z radością na świat. Powiadomienia o śmierci kogoś znanego i gadania o chorobach nie polepszają mojej duchowej sytuacji. Lola, przesylam uściski.

      Usuń
    2. Moze musimy sobie cos kupic.. Ja mam ochote na ksiazke, ktora polecasz. A moze perfumy? Nowe perfumy chyba dobrze robia na jesien ;) No i co tu duzo pisac.. lampka czerwonego dobrego winka tez rozgrzeje nasza krew ;) Mysle, ze jedzenie tez jest wspaniale. Mam w lodowce pysznego leszcza w sosie greckim. (marcheweczka i cebulka prosto z ogrodka) Szkoda zes daleko ;) pa pa

      Usuń
    3. Lola, rozbroilas mnie tym leszczem w sosie greckim. Chcialabym zajeść nim moje smutki. Jens przyniósł wczoraj mięso łosia. Nie wiem jak się nazywa ta część mięsa, tu nazywają to stekiem. Mikael (mąż Pauliny) ma się nim zająć. Mam nadzieję, że wyczaruje coś smacznego. Ja zresztą popatrzę na internecie, co mają do zaoferowania w sprawie steku z łosia. Powiem Ci to samo, co Ty powiedziałaś do mnie - "szkoda żeś daleko", bo wpadlabyś na łosinę :)

      Usuń
  2. Czasami w niektórych miejscach czuje się niepokój , właściwie nie wiadomo dlaczego. Też tak mam:}}. Intuicja podpowiada żeby czmychać i już . A ja tak zachwalałam Twoje zdjęcia :}}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zolicha, mnie się też jesień podoba. Gdy robiłam zdjęcia, to czułam się normalne, zachwycalam się kolorami i czułam żadnego niepokoju. To nagle, gdy dotarlam w tym zupelnie pustym lesie do polanki, to zmienil mi się zupelnie nastrój. W trakcie spaceru robiłam zdjęcia i od razu publikowałam na blogu. Bez podpisow, bo raczej cięzko pisze się w marszu. Trzymaj się! Strach ma czasami zbyt wielkie oczy :)

      Usuń