piątek, 19 października 2012

I tak mija kolejny tydzień!

Każdego dnia u nas leje jak  owego pamiętnego dnia w Warszawie. A dokładnie tego dnia (ostatni wtorek), w którym odwołano mecz z Anglią. Muszę przyznać, że ta heca z dachem areny, który jest, a jakoby go nie było rozbawiła mnie i stanowiła zupełnie nieoczekiwany rozrywkowy show sam w sobie. Dochodzenie pod tytułem: kto nie zamknął dachu? udowadnia, że poczucie humoru jest mocno zakorzenione w polskiej kulturze. Pytanie - kto nie zamknął dachu - wkrotce stanie się związkiem frazeologicznym określającym nieprzewidywalne sytuacje, w obliczu których wszyscy zwalają winę na wszystkich i stoją zupełnie bezradni. Anglicy, którzy do obfitych deszczów powinni być przyzwyczajeni, nie wiedziać dlaczego nafaszerowali się środkami usypiającymi i nastepnęgo dnia biegali po suchym już boisku jak muchy w smole. Ja jedynie żałuję, że nie założyłam się tak na serio i na pieniądze, że Polacy nie wygrają tego meczu. Mówiłam, że albo przegrają, albo będzie remis, ale nie nigdy nie uwierzę, że wygrają. No, i miałam rację! W środę pracowałam do 17.15, zatem zdążyłam zobaczyć tylko część drugiej połowy meczu. Po wejściu do domu około godziny 18-stej, natychmiast włączyłam telewizor i od razu zobaczyłam wynik, ktory w ogole mnie nie zdziwił 1:0 dla Anglii. "Wiadomo" - pomyślałam. Oklapłam na krześle i stwierdziłam, że właściwie nie ma na co patrzeć. Wstawiłam wodę na kawę, spenetrowalam lodówkę w poszukiwaniu czegoś dobrego do zjedzenia i wtedy Polacy wyrównali. Ucieszyłam się bardzo. Polski gol dodal mi animuszu i z wielką ochotą zabrałam się za komponowanie obiadu. Pisze o tym dachu, deszczu, meczu, bo tak naprawdę nie mam o czym pisać. Moja jedyna refleksja to taka, że czas leci w wariackim tempie, a tygonie są beznadziejnie podobne do siebie. O pogodzie już nie wspomnę, bo u nas z niewielkimi przerwami leje i pada, pada i leje juz tak od dwóch tygodni, a może już nawet od trzech? Jedyną nowością tego tygodnia, był  mróz w nocy z poniedziałku na wtorek, aż minus 4 stopnie. Ronny nie mogł zasnąć z tego powodu i po godzinie 23-ciej przytaszczyl kola zimowe do garażu i zmienił w swoim i moim samochodzie. Dobrze zrobił, bo czarny asfalt był pokryty przezroczystym lodem. Rano musiałam skrobać szyby w samochodzie, a drzwi zamarzły. Nawet mocno szarpiąc nie zdolałam otworzyć tylnich drzwi. Przednie na szczęście mogłam. Wycieraczki tez przymarzły do szyby, bo przeciez zanim zaatakowal mróz, to obficie lało. W drodze do pracy, gdy samochod się rozgrzał, to nagle zapaliły mi się lampki oznajmiające, że drzwi są pootwierane, a wycieraczki same z siebie zaczęły wycierać szybę. Stanęłam na poboczu E4 i rozkazałam Renee podomykać rozmrożone drzwi i to by było na tyle:)))   Godzinę później Renee przysłała mi mmsa z okolic swojej szkoły, bo tam przeszła gwaltowna śnieżyca. Ja w tym czasie znajdowalam się w innej części miasta - tej deszczowej.    

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię czytać o tym, o czym Ty w zasadzie "nie masz nic do napisania" Asiu. Współczuję tej pogody!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz, że nie masz o czym, a czyta się tak fajnie :) O tym dachu pierwsze słyszę, coś ostatnio jestem w niedoczasie i przegląd newsów dopiero przede mną. Czy masz, Joasiu, w Szwecji swoją ulubioną drużynę piłki nożnej? Lub wodnej? ;) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga N:) no jak Ty mogłas przeoczyć taki śmieszny futbolowy wątek? Niestety nie mam żadnej swojej ulubionej drużyny ani w piłce noznej, ani wodnej, ani w innych sportach. Chociaż zawsze kibicuję Polakom w każdej dziedzinie sportu, gdy walczą na arenie międzynarodowej. Zatem w zimie oglądam skoki i biegi narciarskie, na ME w futbolu oglądałam wszystkie mecze, oglądałam ostatnią olimpiadę, ale tylko te zmagania z udziałem Polaków i Szwedów. Sama trenuję piesze wycieczki;) Pozdrawiam:))))

      Usuń
  3. Dla mnie historia z dachem, to pełna kompromitacja! Ach! Szkoda słów!
    Szybko ta zima do was nadciąga!

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeee tam zaraz kompromitacja. Wesoło było, wszyscy się pośmiali i już tu nikt tego nie pamięta, a w Polsce ciągle rozdrapują rany i chcą odwolywać Muchę. Zajęliby się czym innym. Jest noc i temp. minus 7. Fajnie, co?

    OdpowiedzUsuń