czwartek, 5 kwietnia 2012

Świąteczne dylematy

Święta za pasem. Od jutra mam wolne, zresztą cała Szwecja ma wolne. Jednak cała Szwecja wraca do roboty we wtorek, a ja nie. Mam urlop przez cały następny tydzień! Porządki zaczęła Renee. Dobrała się do lodówki. Jeszcze wczoraj lodówka była wypełniona po brzegi, głównie resztkami obiadów z ostatniego tygodnia, a nawet sprzed dwóch oraz nieprawdopodobną ilością słoików z zawartością typu varia. Dzisiaj lodówka świeci pustkami czyli jest jak najbardziej postna. Renee przeszła przez nią jak tornado, no i dzisiaj nie zrobiłam przez to obiadu, bo kompletnie nie wiedziałam, co mam, a czego nie mam. Teraz już wiem, że jutro muszę zrobić megazakupy. Nawet nie wiem od czego zacząć. Nie mam jakoś pomysłów na dania świąteczne. Na pewno na stole nie znajdzie się tysiąc przeróżnych potraw, bo aż tak głodni nie jesteśmy. Jutro przed wyjazdem na zakupy przestudiuję piramidę żywieniową. Zawsze zapominam, jakie produkt są na jej szczycie, a jakie na samym dole. Wydaje mi się, że dotychczas jedliśmy na odwrót, czyli najwięcej tego, co znajduje się na samym wierzchołku, a czego powinno się jeść najmniej. Oczywiście żartuję, bo ja juz dobrze wiem, co znajduje się na samym wierzchołku, ale nie wszyscy w mojej rodzinie to wiedzą. Piramidy kojarzą im sie z Egiptem, a nie z jedzeniem. Będzie dużo sałatek, a mało mięsa. Nie bęzie zadnego obżarstwa, bo w czasie kryzysu, to nawet nie wypada. Poza tym mam nadzieję, że ktoś z rodziny Ronnego zaprosi nas na obiad, bo ja normalnie nie wiem, co mam ugotować. Straciłam apetyt i nie mam łaknienia na moje własne jedzenie. Usiłuję stworzyć jakieś smaczne menu i na mojej liście znajduje się jedynie...sernik. Ja mogłabym spokojnie przejść przez święta na samym serniku, ale nie wiem, czy inni też. Poza tym upiekę ciasto z kremem czekoladowym. Do kremu od 20 lat używałam śmietany, takiej mocnej - 38%. Do sosów też taką wlewałam, a Ronny chyba zapomniał, że drzwi do raju są wąskie i istnieje duże ryzyko, że się w nich kiedyś po prostu nie zmieści. No i dzięki Paulinie dowiedziałam się o istnieniu śmietany sojowej. Śmietana ta jest biała, kremowa, smakuje zupełnie jak ta od krowy, a ma tylko 3% tłuszczu. Bardzo ucieszyłam się z powodu tej śmietany i już innej nie kupuję. Czekolada to z kolei inna sprawa - gorzka zresztą. Właśnie w tv leci dokument "Czekolada - gorzka prawda" z 2010 roku, nakęcony przez Brytyjczyków. Większość ziarna kakaowego pochodzi z Afryki Zachodniej, głownie z Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany. By zmniejszyć koszty pozyskiwania ziaren zatrudnia się do pracy dzieci porwane w sąsiednich krajach. Ręce opadają. XXI wiek, a niewolnictwo kwitnie. Jak temu przeciwdziałać? Kupować należy tylko czekolady i kakao z certyfikatem FAIR TRADE,  te produkty są droższe, ale za to można je z czystym sumieniem przełknąć. W programie wyprodukowano czekoladę i na opakowaniu opisano, że czekolada powstała z pracy dzieci, następnie zatrzymywano ludzi na ulicy i pytano, czy chcą kupić tę czekoladę. Wszyscy byli oburzeni. Czy za naszą czekoladę płacimy uczciwą cenę? Czy jesteśmy gotowi płacić wyższą cenę, by te dzieci mogły pójść do szkoły zamiast do niewolniczej pracy z dala od swoich rodzin? Czy chcemy zapłacić drożej zapewniając w ten sposób podniesienie standardu życia tych biednych ludzi, którzy nawet nie posiadają butów? Może warto pomyśleć o tym na serio, Wielkanoc to odpowiedni moment. 

tak wygląda przedświąteczna lodówka, ale za to mam dużo jajek
               

2 komentarze:

  1. Joasiu, przecież święta nie są od jedzenie tylko od świętowania ;), nie ma się co napinać na ilość, tylko na jakość. Zresztą sama to wiesz doskonale!
    Lodówka jest niczego sobie, bardzo estetyczna i "porządna". Widać, że dbasz o dostęp do nieba dla siebie i rodziny :D
    A tak na poważnie, życzę Tobie i Twojej rodzinie dużo miłości w Wielkanoc, ale też każdego dnia po świętach. I zdrowia, bo bez tego wszystko inne jest nieistotne. I dobrego nastroju (niekoniecznie obezwładniającej radości, żeby nie brzmiało to jak nakaz szampańskiej zabawy).
    Całuję
    Dosia

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja Joasiu się przeniosłam. Onet doprowadzał mnie do szału. Mimo wszystko sentyment czuję. Kawałek życia tam zostawiłam.

    Oglądałam ten program o plantacjach kakaowych i niewolniczej pracy dzieci. Uf... Człowiek potrafi być jednak podły

    OdpowiedzUsuń