wtorek, 10 kwietnia 2012

Barcelona

Hola!
Składam wszystkim poświąteczne życzenia, mam nadzieję, że minęły smacznie, zdrowo i w pogodnym nastroju. "Ja spędziłem, a to ja brat Joanny Mariusz . Wykorzystuję moment, bo Asia przygotowuje śniadanie".

No, proszę na chwilę odeszłam od laptopa, a już mój brat dorwał się do niego. Tak, tak jestem w Bracelonie! Mamy tu mały zjazd rodzinny. Wczoraj przyleciałyśmy z Pauliną około 16, a moi rodzice i brat dotarli tu do nas około 22-iej. W Szwecji odrobiłam święta w niedzielę, a wczoraj drugi dzień świąt w podróży i w Barcelonie. W domu Wielki Tydzień był naprawdę wielki. Nie miałam czasu, bo wiadomo - zakupy, gotowanie, sprzątanie, no i pakowanie. W sobotę wieczorem byliśmy na rodzinnym, świątecznym obiedzie u siostry Ronnego, czyli po sądziedzku. Było nas tak dużo, że obiad spożywaliśmy w garażu, bo ten ich letni dom nie pomieściłby takiej ilości gości. Obiad przesmaczny, wypieków od zatrzęsienia, już nie pamiętam kiedy tak dużo jadłam i to aż do momentu, w którym nawet już nie mogłam patrzeć na następnego torta, chociaż był z malinami, bo aż niedobrze się robiło. Renee za to uroniła parę łez przed moim wyjazdem, bo nagle przypomniała sobie, że bardzo mnie kocha i nie wie, jak wytrzyma beze mnie ten tydzień. Zrobiłam zakupy żywieniowe na cały tydzień, przepisy - jak gotować ryż, zrobić lasagne inne instrukcje dotyczące poruszania się w kuchni przykleiłam do lodówki, więc powinni przeżyć. A my z Pauliną już wczoraj obeszłyśmy kawalek Barcelony, bo kręciłyśmy się po tej długiej ulicy, w poszukiwaniu naszego mieszkania, które na tydzień wynajęłyśmy. Zapytywani Hiszpanie, odpowiadali nam po hiszpańsku i rękami. Za chwilę wybieramy się na zwiedzanie, zatem kończę, bo tu wiecie Gaudi czeka.

to ja na tarasie mojego chwilowego nowego domostwa

8 komentarzy:

  1. To wspaniala nowina! Po tej twojej zimie do maja, zobaczysz jak to miło w innym klimacie. A ja mieszkam 250km od Barcelony i mam tam doskonałe połączenie. Często wcześniej przyjeżdżalismy tam na weekend, ile pięknych wspomnień, walentynkowych i światecznych mam z Barcelony.
    Wspaniałych wrazen i niezapomnianych recuerdos zyczę,milego wypoczynku, spacerow po nocach, bo tu slonce zachodzi o wiele później, niż u Ciebie.
    Ponadto radość dzielona z rodziną jest podwójna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie mam czas, by odpowiedzieć:) Barcelona jest...wielka. Czujemy to w nogach i krzyżach. Dzisiaj był wręcz upał. Wszyscy członkowie rodziny opalili sobie różne części ciała. Najbardziej twarze, tylko ja jestem blada, bo ja się nie opalam. Jest smacznie i naprawdę fajowo. Od śmiechu boli mnie brzuch. A noce to muszę Ci sprawić niespodziankę, bo u mnie na północy, to słońce zachodzi z każdą nadchodzacą nocą coraz później. Teraz około 22-giej. Wkrótce będziemy mieli białe noce, czyli będzie jasno całą dobę. Pozdrawiam z Barcelony:)))))

      Usuń
  2. No proszę! Życie jest piękne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami zdarza się...:), ale jak mnie kopyta bolą i nie wiedzieć czemu ramiona.
      Ściskam:)))))

      Usuń
  3. Milego wypoczynku w rodzinnym gronie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki bardzo. Nie wiem czy to można nazwac wypoczynkiem, bo zasuwamy całymi dniami, ja juz nawet stwierdziłam, że to wymaga niesamowitej kondycji, by tak oblatać metropolię w dodatku w koszmarnie niewygodnych butach. Ale cieszę się bardzo, że tu jestem:))))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Hola! Joasiu wspaniale, żeś się wyrwała i to w tak doborowym towarzystwie. Pozdrów Gaudiego ode mnie. Napatrz się wszystkiego, naodpoczywaj, nabądź, nazachłystywuj :) A brata i resztę rodzinki pozdrów serdecznie. Ciao!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola! Tak zgadza się, nareszcie inne klimaty. Od Ronnego dowiedziałam się wczoraj, że u nas przybyło trochę śniegu. Dobrze, ze mnie na chwilę te atrakcje ominęły. Sagrada Familia jest imponująca, ogród też, ale sagrada jest rzeczywiście spektakularna, trochę wygląda jak taki zamek budowany z piasku zmieszanego z wodą na plaży, ale budowany bez łopatki oczywiście, tylko taki lejąco - lepiony. Jest ciekawie, a Hiszpanie w jakiś sposob bardzo podobni do Polaków, nie w sensie fizycznym, tylko charakterologicznym. Od śmiechu to brzuch mnie boli - tak z rodziną jest wesoło. Całuski

      Usuń