piątek, 30 marca 2012

Wyprowadzka

"W marcu jak w garncu" nawet w Szwecji - u mnie sypie w tej chwili śnieg i niech to cholera trześnie! Natta wybrała się dzisiaj do Ikei w Sundsvall. Pojechała tam ze swoim chłopakiem na wielkie zakupy. Na liście zakupów znajdują się oprócz lamp i półek, talerze, sztućce, kubki, szklanki, patelnia, garnki, noże kuchenne, salaterki (nie wiem po co, bo ten jej chłopak nie jada żadnych warzyw!), bo Natta wyprowadza się, by zamieszkać razem ze swoim chłopakiem. Cały zeszły tydzień tapetowała i malowała ściany w ich nowym domu. Do współpracy zaangażowała swoich znajomych, bo chłopak pracował. A pracuje 350 km od Umeå. Zasuwa po 12 godzin dziennie przez 7 dni, następnie tydzień ma wolny i tak w kółko - tydzień pracy, tydzień wolny. Teraz ma tydzień wolny. Nie zdążę zatęsknić za córką, bo wyprowadziła się całe 200 - 300 metrów ode mnie. Moja teściowa ma dwa domy. Jeden z nich stał do tej pory pusty, no i wynajęła wnuczce i jej chłopakowi ten dom. Dom jest stary, ale jary. Należał do rodziców teściowej. Także Natta tydzień mieszka u nas, a tydzień tam, gdy chłopak przyjeżdża. Pierwszym zakupem do ich domu był masywny stół kuchenny i sześć krzeseł w komplecie ze stołem, drugim mega telewizor. Ponieważ tydzień razem spędzają przed telewizorem obżerając się czipsami maczanymi w rozbełtanej śmietanie przyprawionej jakimiś ziołami i spłukując to coca-colą. Dobrze, że potem on wyjeżdża, bo na takiej diecie Natta zmieniłaby swoje kształty i formy niczym Barbapapa. Następnie u nas w domu przechodzi odtrutkę - je zdrowo, w dużej mierze ekologicznie i w miarę regularnie. Sama nie chce mieszkać w starym domu, bo obawia się...duchów. Twierdzi, że na piętrze zamienionym w magazyn staroci ciągle coś trzeszczy, stęka i sapie. Gdy zapadła decyzja o jej przeprowadzce to podczas obiadu westchnęła i oznajmiła: "Boże, jakie ja teraz dopiero będę miała nudne życie! Zawsze chciałam wynieść się do miasta, a utknęłam tu na wsi. A ja tak lubię bawić się i spotykać ze znajomymi". Na razie cieszy ją urządzanie, no i oczywiście zakupy. Zdziwiła się, że tapety i farby są drogie. Postanowiła jednak, że główna ściana w jednym z pokojów będzie wytapetowana w gazetę. Ostatnie krzyk mody w tapetach to styl vintage lub odbite stare gazety. Także teraz ściana pokryta jest fragmentami The New York Times, Tribune, The Morning. Chociaż na chwilę zawahała się nad tapetą z motywem starych ksiąg ustawionych równo na półkach. "Nie trzeba będzie mieć prawdziwych książek i regałów" - podumała chwilę - "No, ale gazetę też można sobie rano czytać z pozycji horyzontalnej. I to w dodatku po angielsku!" - wybór padł na tapetę gazetową.
z tapety - literatury zrezygnowała, bo jak stwierdziła i tak jej nikt nie uwierzy, że czyta takie starocia, gdyby oczywiście ktoś uległ złudzeniu, że książki są prawdziwe.

tapeta - gazeta może służyć za poranną prasę. Nie musi już prenumerować.
  

4 komentarze:

  1. Hmmmm... co za zbieżność! Mój synalek przez cały weekend wynosił rzeczy z chałupy, bo wynajął z kolegą i koleżanką mieszkanie w centrum.
    Traktuję to trochę jako eksperyment i liczę na to, że mój bambocione trochę się usamodzielni i zrozumie parę rzeczy. A co będzie dalej - chi lo sa?
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to przekonasz sie wkrotce:)przytyje, czy schudnie. A ta dziwczyna, to do gotowania i sprzątania najęta, czy uklad jest bardziej równouprawniony?;)
    No, bo chyba nie bez powodu użyłaś włoskiego na okreslenie syna. Włosi trzymają się najdłużej w Unii mamusinej spódnicy - mieszkaja w domu rodziców, są karmieni i opierani. A skąd wiem? Ze statystyk - Szwedzi je uwielbiają i co chwilę serwują jakieś dane statystyczne, tu znajdziesz dane na wszystko. Całuski:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, ze schudnie. Tymczasem marznie i życie postawiło przed nim nowe, całkiem nieznane zadanie: znaleźć elektryka, co usprawni im piec akumulacyjny (czy jak mu tam).
    Układ równouprawniony, synalkowa dziewczyna mieszka w podobnym układzie, ale w innym miejscu :))
    Mam wielką nadzieję, że współlokatorka okaże dużo zdrowej asertywności i stoickiego spokoju wobec męskiej części lokatorów.
    Tymczasem synalek zapowiedział swą wizytę na święta, z nadzieją wyniesienia (zgarniania co popadnie, byle dużo było) frykasów ze świątecznego stołu.
    Całuski przedświątecznie...
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyprowadzka do nowego miejsca dostarcza przede wszystkim mnóstwa kłopotów i stresu. Wiem, bo sam to niedawno przerabiałem.

    OdpowiedzUsuń