niedziela, 11 marca 2012

Tärnaby część II

Koniec sielanki i slodkiego leniuchowania. Dzisiaj wyjeżdżamy, by od jutra zacząć to co zwykle, czyli "baczność", "naprzód marsz", "siad", "biegnij" i od czasu do czasu "spocznij" itd. Za chwilę zjemy ostatni nasz posiłek w tym uroczym domku - naleśniki z malinową marmoladą i bitą śmietaną. Wczorajszy wieczór spędziliśmy familijnie. Dziewczyny oderwały się w końcu od swoich komórek i laptopów. Zagraliśmy w grę planszową Rappa Kalja, od śmiechu bolały mnie wszystkie trzewia. Jest to gra polegająca na pisaniu przez graczy odpowiedzi na zadane losowo pytania z różnych dziedzin, nastepnie odpowiedzi są głośno odczytywane łącznie z poprawną i teraz każdy po kolei musi zgadnąć, która odpowiedź jest właściwa. Paulina jeździła wczoraj cały dzień na nartach, a Natta i Renee...ulepiły bałwana. My z Ronnym natomiast zrobiliśmy sobie sightseeing okolicy. Pogoda zadziwiała. Sztorm, słońce, gęsty śnieg i w końcu deszcz. A teraz kolejne zdjęcia, bo one powiedza wiecej niż ja napiszę.

most nad rwącą rzeką



kościól w Tärnaby

Tärnaby po szwedzku i po lapońsku

góry, to tu, to tam

służby celne między Norwegią i Szwecją

zamarznięte jezioro, po którym całymi dniami jeżdżą ludzie skuterami

hotel w Tärnaby







na koniec dnia relaks w saunie


1 komentarz:

  1. Takie klimaty uwielbiałam w dzieciństwie, jak chyba kazdy z nas. W Krainie sniegu, to mi tez przypomina moja ulubioną powiesc z młodosci japonskiego pisarza Yasunari Kawabata. Tak sie zastanawiam, dzieli nas chyba ok 4 godz lotu, jesli nie bylas za daleko na polnocy. Ten sam kontynent, a tak inny swiat.
    Jestem przekonana, ze wspaniale wypoczelas, ja po jezdzie na nartach czuje sie jakbym miala 20 lat mniej. Ale teraz zdecydowanie wolę ciepło. Tak sie wymarzłam u nas w Zakopanem, ze powiedzialam sobie,nigdy wiecej. Ale rozne rzeczy sie mowi.. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń