piątek, 26 grudnia 2014

Wigilia 2014

Kochani!
Święta mijają mi wspaniale. Atmosfera rodzinna, ciepło w domu, mróz za oknem (minus 22 stopnie), w Wigilię na rozgwieżdżonym niebie tańczyła i zmieniała swoje barwy zorza polarna - aurora borealis. Ale po kolei. Renee wysprzątala caly dom, Paulina ugotowala barszcz i ulepila pierogi z kapustą i grzybami - borowikami. Ja upieklam ciasta - drożdżowe, makowiec i sernik oraz upieklam karkowkę nadziewaną sliwkami. W Wigilię przyjechała Paulina i Mikael wczesnym popołudniem. Ja pojechalam do sklepu po ostatnie male zakupy, bo to zawsze się przecież czegoś zapomni kupić. Byłam zauroczona i uwiedzona zimą. Co chwilę zatrzymywalam samochod, by zrobić zdjęcia pieknej zimie.





tu wjeżdżam z powrotem na naszą wiejską drogę.
Już wtedy zwróciłam uwagę na nisko wiszące obciążone śniegiem
druty.

 O 16-stej zamierzaliśmy zacząć wieczerzę. Ostatnie pucowanie domu i siebie samych, ladne nakrycie stołu, przetarcie światecznych, takich na specjalne okazje sztućców (po ciotce z Ameryki). O 15-stej zrobiła sie granatowa noc, na szczęscie rozświetlona bielą śniegu. Paulina obrala ziemniaki, wstawiła je do gotowania, Ronny, Renee zasiedli przed telewizorem, bo stara szwedzka tradycja gromadzi wlasnie o godzinie pietnąstej rodziny przed telewizorami na wspólne oglądanie świątecznego wydania Kaczora Donalda, który nie wiem dlaczego jest szwedzką tradycją, bo tylko jeden z tych krotkich filmów jest o warsztacie ś. Mikolaja. Ja, musialam się ogarnąć, czyli znaleźć sukienkę, którą zakupiłam specjalnie na święta (czarna koronkowa) i pomalować się odświętnie. W połowie Kaczora Donalda to znaczy o 15.30 wysiadł prąd. Te kilka świeczek na wigilijnym stole przytulnie, ale też i niemrawo rozświetlało kuchnię. Byłam nieumalowana, w dalaszym ciągu ubrana w dresowe spodnie i strasznie gruby, wełniany golf. Poszłam do kuchni po świeczkę, a nastepnie sprawdziłam korki. Wszytkie były na swoim miejscu. Popatrzylismy przez okno i zobaczyliśmy, że wszystkie latarnie też zgasły. Zaczęło się bieganie po domu i szukanie extra świeczek i latarek. Oczywiście nic z tych rzeczy nie leżalo na swoim miejscu. W końcu usiedlismy w kuchni i czekalismy na powrot prądu. Poczekalismy jakieś 20 minut i zaczęlismy być głodni. Barszcz zimny, pierogi zamrozone, więc Paulina wzięła sprawę kolacji w swoje ręce. Poszła do swojego malego lesnego domku i rozpaliła ogień w piecyku. 15 metrow kwadratowych ogrzało się natychmiast, a dodatkową zaletą piecyka jest to, że ma płytę kuchenną, na ktorej można gotować. Ronny po omacku wyciągnął drewutni rozkladany stolik kempingowy, Renee i Natta zaniosły talerze i łyzki do domku, a Paulina wzięła garnek z barszczem i pierogi. Nie zapomniala też o opłatku. Cala wieś pogrążona byla w ciemnościach. Na niebie zamiast komety pojawiła się zorza. Internet dzialal , więc sprawdzilismy, co się stało. Umeå energi zawiadomiło, że nastapiła z niewiadomych przyczyn awaria prądu, jak sie okazało nie tylko u nas, ale we wszystkich okolicznych wsiach i zawiadamiaja, że usilują zlokalizować miejsce awarii i naprawić jak szybko się tylko da. Na takie dictum acerbum przełamalismy sie opłatkiem, zyczyliśmy sobie wszystkiego najlepszego i zaczęlismy nasza wigilijną kolację gorącym barszczem i pierogami z kapusta i borowikami. W sposób zupelnie niezaplanowany, ale bardzo przyjemny wigilia ta stała się sama w sobie niespodzianką. Śpiewaliśmy nawet kolędy.


 W domku zrobiło się gorąco. Wychodziliśmy na zewnątrz, by się trochę w tych minus 22 stopniach ochłodzić i popatrzec na zorzę. Po drugiej stronie rzeki widzieliśmy punktowe ruchome światełka latarek oświetlające wierzchoki przykrytych śniegiem sosen. Uwierzcie mi naprwdę było magicznie. O godzinie 18.00 zaświeciły światła. Wrociliśmy do domu, wstawilismy ziemniaki, a ja zmieniłam ciuchy na eleganckie. Jedyna elegancka od samego początku była Paulina, bo już świątecznie wystrojona przyjechała do nas do domu. Zasiedliśmy ponownie do kolacji, a potem nastapiło rozdzielenie prezentów. Ja przygotowalam dla wszystkim prezenty w temacie sypialnia. Wszyscy dostali komplety pościeli ode mnie. Kompletem pościeli obdarowałam nawet siebie i Ronnego. Wszyscy panowie otrzymali rownież ekskluzywne wody kolońskie, a panie perfumy. W zeszlym roku tez poleciałam tematycznie i wszyscy otrzymali mięciutkie i cieple szlafroki, w ktore wszyscy się ubrali i zrobiło się wtedy jak piżama - party. Oprocz tego byly ksiązki, czekoladki, skora z renifera (do domku Pauliny i Mikaela), otrzymalam bilety na Wodewill, takie kabaretowe przedstawienie, na ktore trzeba iść przebranym w stroje w stylu lata 20 i 30 -ste. To coś dla mnie! Kapelusz retro mam, sukienki z cekinami też. Juz nie mogę się doczekać. Do późnej nocy gralismy w gry planszowe.
A o północy obejrzałam pasterkę transmitowaną z Zakopanego.
Pierwszy dzień minął spokojnie i smacznie, a po południu o 16.30 znowu nastapila awaria prądu. Ciekawa jestem czy w drugi dzień świąt znowu będziemy będziemy bez prądu.    

9 komentarzy:

  1. Radosnego świętowania i wszystkiego dobrego w pokryty białym puchem drugi dzień Bożego Narodzenia! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że życzenia się spełniły i było radośnie, przy okazji rozpoczął się dzisiaj weekend, więc dodatkowy powód do radości i kontynuacji świątecznego wypoczynku:-)

      Usuń
    2. A jutro, żadnego wypoczynku nie będzie! Robimy w tajemnicy przed moim mężem urodzinową imprezę dla niego. Wynajęłam nasz wiejski lokal, jedzenie zamowiłam, oczekuje ponad 20 gości. Tylko moj biedny mąż nie ma o niczym pojęcia :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ale gapa ze mnie, przecież Ty wypoczywasz do 6 stycznia, a nie tylko do najbliższego poniedziałku;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero po tych urodzinach zacznę chyba naprawdę wypoczywać, chociaż ze mną nigdy nic nie wiadomo. Za chwilę będzie sylwester, ale ten zamierzam spędzic w domu. A tu obok mnie siedzi przy stole młodzież i gra w grę planszową - jakąś wojenną. A Boże Narodzenie to niby czas pokoju...

      Usuń
  3. Hej Joasiu, jestescie bardzo zgrani , sytuacja opanowana, Paulinka wiedziala co robic w sytuacji kryzysowej i wlasciwie Wigilia bez zaklocen za to niezapomniana w fajny sposob :)) Moja Mama zawsze powtarzala zmeczona przygotowaniami do Swiat, ze wypoczywa dopiero po... czyli dla niej swieta po swietach :) . Mam nadzieje, ze impreza dla meza sie udala i czekam na relacje i jak zwykle na Twoje trafne i zabawne komentarze. Pozdrawiam poswiatecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino, rowniez pozdrawiam poświatecznie. Impreza się udała. Gra w mafię wszystkich wciągnęła. Ronny zadowolony. Ja zmęczona. I jeszcze ten mróz...

      Usuń
  4. Ale klimatyczna kolacja wigilijna mimo wszystko!!! Najważniejsza jest atmosfera i najbliżsi wokół Ciebie. A że nie było prądu - ale Oni byli i to najważniejsze. Pozdrawiam i życzę Dobrego 2015 Roku. Jola z Mazowsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć Jolu, a żebyś wiedziala, że wigilia byla klimatyczna! W pierwszy dzień Świat w polskich wiadomościach w tv uslyszałam, że na Pomorzu tez byla awaria prądu i ponad 10 tysięcy domów bylo bez prądu, oczywiście w porze obiadowej. Kamera weszla do ednego z takich domów i pytala domowników siedzacych przy świecach, no i jak im się to podoba. Oj, jak te baby zaczęły narzekać! Jedna, to nawet stwierdzila, że sa to jej najgorsze święta, że taka cisza byla w domu, bo telewizor nie grał. Co, za ludzie! Od razu widac, że nie maja o czym ze soba gadać przy stole. To jest dopiero tragedia! A my wlasnie przez ten brak prądu moglismy podziwiac zorzę polarną, siedzieliśmy, gadaliśmy i spiewalismy. Gdy prąd wrocił, to czar jakby zniknął i w naszym domu zasiedlismy do obiadu już bez tych emocji, ktore towarzyszyły nam w domku Pauliny. Dziekuję za życzenia iTobie rownież zyczę wysmienitego Nowego Roku 2015!

      Usuń