poniedziałek, 22 grudnia 2014

Jedzenie, jedzenie i laba

A więc tak...
Wczoraj rozpoczęłam urlop, ktory będzie trwał do 6 stycznia. Cuuuudownie! Przed rozpoczęciem laby byłam z pracą na obiedzie. Szefostwo zaprosiło nas wszystkich szeregowców do restauracji Opera. Nie byl to co prawda stół świąteczny, ze wzgledu na inne wyznania religijne części pracowników, ktorzy nie jadają wieprzowiny, ale to co czym nas poczęstowano też było okej. Usiadlam przy dlugim stole między Arabkami i Rosjanami. Siedzący po lewej mojej stronie gadali tylko i wyłącznie po arabsku, a ci z prawej strony - po rosyjsku. Niestety w mojej pracy jestem jedyną Polką, więc towarzystwa do pogawędki nie mialam. Jedyna Rosjanka, z ktorą sie kumpluję, cały czas pisała smsy. Po zjedzeniu głownego dania przesiadłam się do Anglika, ktory siedzial w otoczeniu Francuzów i Hiszpanów, a nie ze swoją pokaźnych rozmiarów grupą angielską. No, i tam nareszcie mogłam pośmiać sie i pogadać. Towarzystwo wyśmienite! Lepsze niż ten cały obiad. Ja, jak na starą babę przystało, ubralam sie w krotką spódniczkę. Przebieralam się właściwie w toalecie opery, bo bylam prosto z pracy w moim normalnym dziennym mundurku - dżinsy, sweter.
to ja w lustrze

kucharz nazywa po imieniu menu

a to moja kompozycja obiadowa - wędzony łosoś, zielenina, tortellini z rakami, szparagi
Po obiado - kolacji wracalam do domu w strugach deszczu.
Następnęgo dnia Paulina zarezerwowala dla Ronnego i mnie stolik w hiszpańskiej, a wlaściwiej katalońskiej restauracji - Tapas. Musielismy w końcu iść, bo to był zeszłoroczny prezent gwiazdkowy od Pauliny i Mikaela dla nas. Rok okazal się za krotki, by ktoregoś dnia iść i zjeść razem w knajpce. Poza tym ja caly czas byłam święcie przekonana, ze to jakas meksykańska knajpa. Prezent był ważny cały rok od daty wystawienia, więc to był ostatni gwizdek. Poszliśmy, dostalismy menu w połowie po hiszpańsku, pojęcia nie miałam co wybrać, Ronny tym bardziej. Wybór był w dodatku duży. Mozna było wziąc wszystkiego po trochu lub po jednej potrawie. W końcu wybor padł na podwędzane duże krewetki z sosem aioli (wspaniale) i żeberka (1 kilogram!). Krewetki z tym sosem to ja znam i kocham, ale te żeberka, to był ósmy cud świata. Tak pysznych żeberk, to ja nigdy jeszcze nie jadlam. Costillas (żeberka) rozpływały się w ustach. Marynata i ta glazura byla w odcieniu leciutko słodkim, a nastepnie ten slodki przechodzil w leciutko kwaśny. Cos wspaniałego! W kiblu też czekała na mnie niespodzianka. Otóż siedząc wygodnie na tronie mozna było popatrzec na piękne zdjęcia pięknej Barcelony. Każde miejsce na zdjęciu odwiedzilam osobiście.
Zastanowilam się wtedy, jakim cudem ja nigdy wczesniej nie trafiłam do tego przepysznego baru Tapas.
niebiańskie żeberka - Glacerade Costillas Iberico 1000g 

moje krewetki, a obok miseczki z rakami ten żólty, to sos aioli plus bagietka z maslem czosnkowym
 Do domu wracaliśmy w strugach deszczu, ale z domieszką śniegu. Było trochę powyżej zera.
Wczoraj rano, po przebudzeniu wyszłam przed dom, a tu... ZIMA!!!


  Gdy wyjeżdżałam do sklepu, było tak:
ostatnie tchnienie dnia
 A tu poniżej, gdy wróciłam ze sklepu, to zapadły ciemności
tajemniczo i pieknie, 
To teraz już wiecie jak wygląda kraina królowej śniegu.
Dzisiaj był plan, by piec i gotować. W zasadzie nic z tego nie wyszło, bo jakoś nikomu się nic nie chciało. Poza tym papież sam powiedział, że "przygotowania do świąt odwracają uwagę od ich sensu". Trudno się z nim nie zgodzić.
Jutro weźmiemy się za robotę kuchenną. We wtorek za sprzątanie i gotowe :) Mam zamiar upiec makowiec. Będę robić to pierwszy raz w życiu, więc nie ręczę za efekt. Masę makową przywiozłam z Polski, więc właściwie zostaje mi do zrobienia ciasto drożdżowe. Kolezanki Polki po kosultacjach poradziły mi, żebym zrobiła takie samo ciasto jak robię na te drożdżwe bułki z cynamonem czy te bułki świętej Łucji - lussekatter.
 Rozśmieszyło mnie śląskie menu wigilijne. TVN24 podało tę fajną informację dotyczącą Wigilli na Górnym Śląsku - wywar z konopi, makówka i kompot. To brzmi jak Wigilia dla narkomanów, a tak właśnie świętują ślązacy i mają naprawdę wesołe święta. Podobnie zareagował Mikael, ktory na widok masy makowej wytrzeszczyl oczy i spytal, co to jest, a Paulina odrzekla, że to opium.
Oj, już wybiła pólnoc! Śpieszę do łóżka, bo jutro, a własciwie dzisiaj musze jechać do miasta i dokończyć dzieło św. Mikołaja, bo nie uporał się jeszcze ze wszystkimi zamówieniami.

8 komentarzy:

  1. U nas szaro buro i ponuro.Leje i wieje. Późna jesień przwędrowała. Śniegie penie sypnie na Wielkanoc. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może trochę posypie na Boże Narodzenie. U nas też tak bylo szaro i buro do soboty, a teraz zobacz jak mamy biało. Całuski :)

      Usuń
  2. http://www.mojewypieki.com/przepis/makowiec-zawijany
    To przepis na makowiec - polecam ;) W ogóle strona "moje wypieki" jest fenomenalna, od ponad roku tylko piekę z przepisów Pani Doroty obecnie mieszkającej w Anglii. Zresztą mam mnóstwo znajomych, którzy też nie wyobrażają sobie wypieków bez jej zawsze trafnych rad ;)

    Pozdrawiam serdecznie
    Dorota z Poznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Dorotko, oczywiście przerwrtowalam internet i nawet natknęłam się na blog http://www.domowe-wypieki.pl/przepisy-makowce/109-przepis-na-makowiec-zawijany, potem Ty poradziłas mi ten blog moje wypieki i wiesz, że dokonałam odkrycia - to ta sama osoba go prowadzi, a przynajmnie byl to ten sam makowiec :) Dziekuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. No, na ladnego czlowieka to i fajnie popatrzec i do tego fajnie poczytac ;) U Ciebie jak zwykle wesolo i relaksujaco.(Papieza trzeba sluchac i tyle) Tej bieli za oknem zazdroszcze. Joanno, zycze aby te Swieta byly dla Ciebie i Rodziny spokojne, rodzinne, swiateczne i smaczne ;*
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Lola :) Papieża posluchałam wczoraj, dzisiaj jednak trza zakasać rękawy, splunąć w garści i zabrać się za robotę. Ja Tobie i Twojej Rodzinie rownież zyczę zdrowych, smacznych, przytulnych i beztroskich Świąt! :)

      Usuń
  4. Jeeejku lecę do Ciebie- zimę masz jak marzenie ;}}}Hmmm stara babo wyglądasz niczego sobie;}}. Milej pędzi się na urlop po udanym wyżerkowym spotkaniu w dobrym towarzystwie ;}} . Makowcem się nie martw - ja beztalencie wypiekowe upiekłam super makowiec. Z tego co pisałaś i pokazywałaś na apetycznych zdjęciach smakowite wypieki Tobie wychodzą. Sprzątanie nie zając nie ucieknie;}}. Joasiu życzę Tobie uśmiechniętych świąt, z przyjaznymi serduchami wokół. Małe przejedzenie też jest mile widziane :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w Norwegii nie ma śniegu?!?!? Szok. Sprzątanie jutro i gotowanie...też jutro, niestety. Mam nadzieje, że jedynie z tym makowcem się jeszcze dzisiaj uporam. W mieście spędzilam prawie caly dzień! Te zakupy po prostu wyciągnęły nie tylko kase z portfela, ale i wszystkie moje siły. Tobie też zyczę wspanialych świąt, mimo zimy, ciepłych, serdecznych i pełnych miłości. :)

      Usuń