sobota, 10 listopada 2012

Przygotowania do zimy

Nareszcie week-end! Mam za sobą niesamowicie pracowity tydzień. Zresztą każdy tydzień mam bardzo pracowity, ale teraz gdy wracam do domu jest już ciemno i to potęguje zmęczenie. Poza tym pogoda jest mniej więcej wariacka, jest tak ciągle między zimno i bardzo zimno. Słońce było łaskawe w tym tygodniu i bezczelnie wisiało nad maską samochodu. Jeździłam przez to po omacku i to jest straszne. Dlatego nienawidzę TAKICH słonecznych dni. Nawet okulary słoneczne nic nie pomagają! Nie widać jezdni, pobocza, tylko wstrętną świecącą kulę przyklejoną do przedniej szyby. W szwedzkim radiu czytają teraz powieść Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych". Czytałam ją trzy lata temu i mam ją tu w domu, po polsku. Słucham z przyjemnością, bo ciekawa tez jestem tłumaczenia. I stwierdzam, że jest ono doskonałe. Proza Tokarczuk jest tu bardzo ceniona, a w jakiejs gazecie wyczytałam, że Tokarczuk to mocna kandydatka do literackiego Nobla w przyszłości. Szwedzka aktorka czytająca powieść ma spore wyzwanie, ale daje sobe radę w wymawianiu imienia Świętopełk. Oczywiście nie brzmi to tak, jak po polsku, ale bardzo podobnie. Książkę polecam i w wersji polskiej i szwedzkiej. Właściwie to nie mam na co ponarzekać. Wieczorem przejrzałam moje nowe, bo z tego sezonu swetry. Przymierzam się do zimy. Moje absolutne faworyty to swetry melanżowe sól i pieprz lub pieprz i sól. Do tego mają być miękkie i luźne. No i proszę oto ja!
a ku - ku! to ja w swetrze sól z pieprzem


tutaj ja w mojej dyżurnej białej koszulinie 

a tu w swetrze pieprz z solą
Kochana Mamo, mimo że rozmawiałyśmy dzisiaj przez dwie godziny, to jednak zapomniałam  Ci powiedzieć, że już przeczytałam wszystkie Agathy Raisin. To tylko tyle. No, to już wiesz.
Przepraszam, musiałam to napisać, bo inaczej znowu bym zapomniała.
Teraz reanimuję się czerwonym winem, a w garażu zapaliłam sobie cygaro, które dostałam od Mikaela Pauliny i zjadłam całą tabliczkę ciemnej i nadziewanej marcepanem czekolady. Tak świętuję koniec roboczego tygodnia. Teraz wertuję nowości kulinarne proponowane przez ICA. Jutro chyba zrobię na obiad polędwicę, a potem zwinę się z domu i oddam kuchnię dziewczynom.  W niedzielę jest tu Dzień Ojca, więc niech wymyślą coś smacznego. Mimo, że ja uważam, że ojcowie zazwyczaj mają przez cały rok swój dzień ojca. Zawsze wspomagałam je w urządzaniu tego święta, tym razem jednak niech same dają sobie radę, w końcu są duże. Chociaż kilka dni temu Natta zapytała mnie jak gotuje się jajko na twardo. Jutro będzie miała okazję poeksperymentować. A teraz idę spać, bo widzę, że dochodzi godzina 1.30 w nocy!!! Także to jutro, ktore tu wymieniłam to dziś!

4 komentarze:

  1. Ładnemu we wszystkim ładnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dnia 9 listopada 2012 o 00:40 Joasia napisała nie powtórzę, co, ponieważ nas wierutnie wpędzić chciała w maliny :))) Ślicznie wyglądasz!:D

    Wiesz, ja to w Polsce nerwa miałam na wszechobecne tiry, które w okresie jesienno-zimowym potrafią dokumentnie zachlapać i odebrać widoczność. Nie zliczę, ile razy zdarzyło mi się musieć stanąć i szyby przywracać do porządku ręcznie, gdyż wycieraczki nie dawały rady z taką masą błota. No a słońce - rety, jak Ty sobie radzisz, gdy ono dodatkowo odbija się w śniegu, którego u Was wkrótce znów będzie w bród?...

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga N:) bardzo dziekuję za przemiłe słowa! Śniegu jeszcze nie ma, ale jak juz przyjdzie to zrobi to solidnie. Śnieg jest nawet dobry, gdyż rozświetla te okropne ciemności. Ja tez mialam przygody z tirami, ktore zalewały mi błotem, bryją wszystkie okna. Kiedyś nawet miałam podczas takiej akcji otwrte okno po mojej stronie. No, to chyba już się domyslasz dalszego ciągu. Cała ja, włącznie z moim białym swetrem, zostałam zalana błotem!

    OdpowiedzUsuń