czwartek, 22 listopada 2012

Proszę sobie nie myśleć

Proszę sobie nie myśleć przypadkiem, że ja z domu wychodzę tylko wtedy, gdy jadę do pracy lub do sklepu spożywczego. Jutro wieczorem idę na imprezę!!! Imprezę andrzejkową i będę nawet lać wosk. Impreza jest zamknięta - tylko dla kobiet i to w dodatku samych Polek. Mamy tu w Umea nasz polski związek o sympatycznej nazwie "Piast". Energiczne kobiety zaangażowane w sprawy związku organizują różne spotkania, na których jest i smacznie i wesoło. Mam nadzieję, że jutro będzie i jedno i drugie. Idę tam jednak przede wszystkim, by trochę rozerwać się. Jednym słowem czuję się na siłach i tych fizycznych i tych psychicznych, by zanurkować w ciemności egipskie, by dostać się na babskie spotkanie. Jedzenie to rzecz drugorzędna.  Zostaje jedynie pytanie - w co się ubrać? Ciągle chodzę w dżinsach (tych samych) i różnych tunikach, może przyoblekę się w jakąś sukienkę. Zastanowię się jutro i kto wie, może odkryję w szafach jakieś wcisnięte i zapomniane przeze mnie stare- nowe ciuchy. Bo musicie wiedzieć, że ubranka, które wkladam na siebie rano nie leżą w szafach, tylko leżą na łóżku w Niezamieszkanym Pokoju. Rano nigdy nie mam czasu, by grzebać po szafach i szukać nie wiadomo czego. Dzisiejszy poranek był inny. Pracę zaczynałam w południe, gdyż poranne zebranie szefostwo przełożyło na dzisiejszy wieczór, a właściwie noc. Myślałam, że pośpię dłużej, ale mimo, że moje dzieci są dorosłe i nie muszę zrywać się, by zrobić im kaszkę i zmienić pieluchy, to jednak nie dało się. Zadzwonił na moją komorkę facet z firmy obracającej moimi pieniędzmi emerytalnymi. Gadał równo 27 minut, w tle słyszałam jakies hałasy, więc go zapytalam skąd on dzwoni, czy z jakiegoś dworca kolejowego i aż powoli zaczęłam zastanawiać się, czy zrobiłam dobrze powierzając im moją emerytalną przyszłość. Pierwsze dziesięć minut jego rozmowy wybudzałam się, nic do mnie nie docierało z jego gadki. A on jak najęty nawijał o lokowaniu pieniędzy, obiecując mi przy okazji, że dobrze wyjdzie na tym moja emerytura. Spytalam go skąd wie, że moja emerytura oprze się światowemu kryzysowi i wbrew wszystkim spadkom na giełdach, akurat moje pieniądze rozmnożą się. To w co oni ulokowali je, czy w przemysł zbrojeniowy, handel narkotykami czy prostytucję, bo tylko na tym robi się fortunę. A w ogóle to zadzwonił, by poinformować mnie, że za tydzień dostanę list z obszernym wyjaśnieniem. Po tej ekonomicznej pogadance, z ktorej zrozumialam tyle, co nic udałam sie na poszukiwania paska do spodni. Dżinsy ze mnie zlatują, dlatego noszę tuniki, żeby zakryć te wiszące gacie. Oczywiście mojego pięknego paska marki esprit nie znalazłam, nawet nie pamiętam kiedy i gdzie go ostatnio widziałam. Za to natknęłam się na pasek...harcerski! Z klamrą ZHP. Solidny, ma swój wiek i świetnie trzyma spodnie na właściwym miejscu. Pasek należal w mojej rodzinie (tej polskiej) do wszystkich, a teraz przejęła go Paulina. Na szczęscie zostawiła go tu u mnie w domu, bo jak twierdzi sama mieszka w "kartonie na buty" i już na nic nie ma miejsca. Już oznajmiła wszem i wobec, że nie chce żadnych rzeczy od św. Mikołaja, bo nie ma miejsca na rzeczowe prezenty. Nawet te najmniejsze. Karton na buty - tak nazywa swoje mieszkanie, ktorego ma już dosyć. Domu szukają już ponad pół roku. Chodzą na pokazy i wracają z nich zawiedzeni. Właściwe przynajmniej raz na dwa tygodnie Paulina i Mikael jeździli oglądać domy wystawione na sprzedaż. W ostatnim odkryli nawet grzyba pod podłogą. Paulina jest zawiedziona i rozczarowana, że te domy nie odpowiadają ich pięknym zdjęciom umieszczonym w folderach. Oznajmiła mi nagle, ze będzie moją sasiadką i zbuduje sobie dom swoich marzeń. Działkę podarowała jej babcia. Ponad 2 tysiące metrów kwadratowych. Niedługo zamówi geodetę, ktory zmierzy teren, wbije cztery patyki i zainkasuje około 30 tysięcy za to. W zeszłym tygodniu chodzilismy po okolicy, ktora należy do mojej teściowej i Paulina zastanawiała się, w którym miejscu wykroi swoją działkę. No i zdecydowała. Już sama czekam z niecierpliwością na tego gościa od patyków. A teraz kończę, bo właśnie zastanawiam się nad tym, co by tu zjeść pysznego i co to miałoby być. Pa!

4 komentarze:

  1. Przepadam za tymi szybkimi wpisami o Twoich porankach, spadających dżinsach, pasku ZHP, domku Pauliny w kartonie z butów, babskiej imprezie... Samo życie ;-). I zawsze mam uśmiech na gębie ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Amisho:)), czasami rzeczywiście te moje wpisy sa az za szybkie, bo gdy już je opublikuję, to zauważam potworną ilość brakujących liter, ktore po prostu uciekly mi spod palcow, czy literowek, czy powtórzeń. Ale najwazniejsze, że chyba mimo tych przeoczeń jestem komunikatywna:)
      Pozdrawiam najmocniej, jak tylko umiem:)))

      Usuń
  2. Ależ Pani zgrabnie pisze! Bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witajcie Dziewczyny! Bardzo dziękuję za tak miłe słowo, aż mi sie od razu lepiej pisze;) odwiedzilam rownież Wasz kolektywny blog. Ciekawie, ciekawie i w bardzo interesujący sposób. Uwielbiam kobiece perspektywy patrzenia na świat. Pozdrawiam Was serdecznie:)))

      Usuń