środa, 5 listopada 2014

Zapach szczęścia


W takich oto okolicznościach przyrody udalam się dzisiaj rano do pracy. Ronny, gdy zwlókł się do domu po nocnej pracy, to zamiast iść spać, poszedl do garażu zmienić moje koła zimowe bez kolców na koła zimowe z kolcami. Wczoraj padał deszczowy snieg, przy plusowych stopniach zamienial się w wodę, ale w końcu zaczęło tak potężnie sypać, ze ogloszono nawet jakieś pogodowe ostrzeżenie stopnia drugiego. W nocy, co prawda przestało padać, ale za to temperatura spadla do minus 10 stopni. Ślizgawka zapewniona. Także dzisiaj przeszlam chrzest bojowy, koniec letniej jazdy, czas przestawić się na jazdę zimową, co oznacza wolniej i z wieksza ostrożnością, a dla mnie oznacza to, że muszę teraz wyjeżdżać do pracy może nawet kwadrans wcześniej.
I pomysleć, że jeszcze kilka dni temu była taka pogoda:



Nie wiem, która jest lepsza.
Wczoraj wieczorem, nie wiem, co mnie napadlo, ale upieklam karkowkę i usmazyłam mnostwo kotletów mielonych. Ugotowalam również ziemniaki, by byly już gotowe na dzsisjeszy obiad. Gdy chcialam również wstawić zupę, to Renee przed pójściem spać zapytala mnie, dlaczego ja gotuję po nocy. Zamarzyło mi się posiadanie małej, ale wlasnej restauracji czy kawiarni. Po tylu latach tłuczenia się po kuchni odkryłam, że gotowanie jest fajne, a jak przy tym ładnie i ponętnie pachnie w domu. Pachnie szczęściem. Jutro upiekę sernik. Przed chwilą zadzwonilam do mojej kolezanki Chorwatki, a tak żeby pogadać o niczym. Nie miala jednak zbyt wiele czasu na pogawędki, bo byla w trakcie robienia ciasta. Zapytalam ją, a jakie ciasto robi, a ona zaczęła głosno myśleć jak po szwedzku jest "mak", a ja jej odpowiedzialam, że nie musi się głowić, bo po polsku to jest to samo słowo. Jak to dobrze znać język słowiański. Kolezanka miala chęć po prostu na makowiec! Nie mialam pojęcia o tym, że Chorwaci też rozmiłowani są w makowcach. Myslalam, ze tylko Polacy posiadaja patent na makowiec. Nawet z takiej krótkiej i lakonicznej rozmowy telefonicznej w zasadzie o niczym można się czegoś dowiedzieć o świecie.
A wracając do szczęścia, to może warto zastanowić się nad jego zapachem. Wedlug mnie szczęście pachnie kawą, sernikiem, nalesnikami z twarogiem, wanilią, majerankiem, cynamonem, szarlotką.
Za kilka dni zastanowię się jaki smak ma szczęscie.

A na koniec wiersz Tuwima, Zapach szczęścia

Wtedy paloną kawą pachniało w kredensie
A zimne, świeże mleko, jak lody, wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałęziach w olśnieniu pędzi liści milion.

Żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw stratował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!
I wszystko to w ognistej pamięci dziś błyska.
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko...
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.  

Ten przesliczny wiersz powstal w 1923 roku. Ja urodziłam się znacznie później, ale jest to w zasadzie wspomnienie mojego dzieciństwa.

2 komentarze:

  1. Zacznę od końca- wiersz jest prześliczny.
    Może pomyślisz że jestem wariatką do kwadratu ale ja bardzo zazdroszczę Tobie śniegu. Po deszczowych miesiącach marzy mi się usłyszeć skrzypienie śniegu, zobaczyć białe ulice...

    Joaśko może powinnaś pomyśleć o otwarciu knajpeczki :}. Muszę przyznać że zapachy ciasta, pieczonego mięska itd kojarzą mi się z bezpiecznym szczęśliwym domkiem. W zeszłym roku chciałam do szkoły córki upiec jakieś świąteczne ciasto i padło na makowiec. Na szczęście w odpowiednim momencie pogadałam z kobietką która mieszka tu 20 lat i uświadomiła mnie że dla Norwegów jest to ciasto zabronione ponieważ mak to narkotyk. No cóż co kraj to obyczaj...jedzeniowy :}}}}
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Zolicha :), a zazdrościsz mi może mrozu? Dzisiaj rano było minus 15 stopni, a w tej chwili jest tylko minus 8!!! Zwariuję! Szwedzi maja taki sam stosunek do maku jak Norwegowie. Dziwne, że mak kojarzy się im tylko z narkotykiem. Ale ja lubię sie narkotyzować i wcinam makowce aż się uszy trzesą. Masę makową, ktora stoi w szafce i czeka na święta przywiozlam sobie z Polski. Dobrze, że nie zanioslaś do szkoly tego makowca, bo jeszcze ściągnęłabyś na siebie jakieś podejrzenia, że całą klasę chcialaś otumanić ;) Pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń