niedziela, 16 listopada 2014

Andrzejki, smakołyki i bycie sobą

Siedzę w cieplutkim domku w otoczeniu smakołyków made in poland, ktore przyjechaly do mnie z kraju nad Wisłą w piątek wieczorem. Rodzice zaopatrzyli mnie / nas na długie jesienne szarugi i ciemnice w delicje, krówki, michałki chałwę królewską, polską kiełbasę i mnóstwo innego smacznego dobrodziejstwa, które jest dla mnie liną życia i życiodajnym paliwem, by bezdepresyjnie przejść przez jesień.
to tylko część zawartości paczki
 W przyszlym togodniu dotrze do mnie kolejna paczka. Po odebraniu paczki i dużego obrazu olejnego (pamiątki po mojej ukochanej babci) na parkingu w piątkowy wieczor pojechalam do miasta na spotkanie z rodaczkami na lanie wosku i ozdabianie świec. Jednym slowem zrobilysmy sobie wieczor andrzejkowy. Wosk rozlałam tak, że wyglądem przypominał poszarpaną wątrobę. Cień tej wątroby tworzyl różne abstrakcyjne figury, w ktorych kolezanki dopatrywaly się wszystkiego mozliwego, Ja natomiast ujrzal cień bazyliszka. No i jak mam to rozumieć? Oprocz tego w kuchni w kilku naczyniach i na wszystkich palnikach topił się róznokolorowy wosk, ktorym dziecwzyny ozdabialy swoje biale świece. Ja tam żadnych świec nie ozdabialam, ale Paulina ozdobiła swoje. Poza tym jedna z koleżanke przyniosla welnę czesankową i zademonstrowala nam jak się robi z tej welny korale. Pauline tak to zainteresowało, że nastepnego dnia pojechala do sklepu typu hobby i kupiła kilka motków wełny oraz zapinki i wczoraj wieczorem tu u mnie w kuchni robila piekne zielone kulki.





wszystkie te świece byly pierwotnie białe, a teraz sa kolorowe. Ta gruba biała świeca na drugim planie jest dziełem Pauliny.
Wczoraj o poranku Ronny poleciał do Göteborga kupić...samochód. Ale tym razem taki do jeżdżenia nim od razu. Jego aktualny samochod jest na wykończeniu i nadszedl czas, by go zmienić. Także teraz mamy dwa takie same samochody - on ma wisniowy metalic, a ja czarny. Jest jeszcze inna delikatna różnica. Mój ma 200 koni, a jego 150 czy 160. Ha, ha. Mój jest turbo, a jego nie. On ma za to flexi paliwo, a ja tylko mam na benzynę. Zapytal mnie czy mam ochote na zamianę. Nie wiem, nie wiem, pomyślę jeszcze. Zostałam wczoraj rano sama w domu. Ronny zwinął sie bardzo wcześnie, szwagier odwiózl go na lotnisko, a ja urządzilam sobie śniadanie w łóżku. Zanim jednak to zrobiłam, to szybciutko przygotowalam strawę dla moich kur - ziarna kukurydzy pomieszane z ciastkami, makaronem i pokruszonym chlebem, wsiadlam w szlafroku do samochodu i pojechałam do kur. Dałam im śniadanie, podsypalam owsem i dodatkowo kupioną karmą dla kur i w te pędy pognalam do domu, do mojego łóżka. Obłożyłam się ciastkami, pod ręką miałam kawę, zbudowałam w łóżku mur z poduszek i oddałam się lekturze czasopism, ktore też znalazly się w paczce. Wstałam, gdy Paulina zawiadomiła mnie, że wkrotce do mnie przyjedzie. Przyjechala przed 14 - stą i wtedy ja zwlokłam się i ubrałam w normalne ciuchy. Pogadalysmy sobie na skajpie z moimi rodzicami. Paulina robiła te swoje welniane korale, ja jadlam ciastka i rozmawialysmy o gender. Przeczytalam artykuł przyniesiony przez Paulinę o tym jak to studenci - przedstawiciele płci męskiej studiujący na naszym uniwerku kierunki nauczycielskie malują sobie paznokcie, by "łamać heteronormy" nazywając to "byciem sobą". Zapytany student z pomalowanymi paznokciami stwierdził, że "nauczyciel jest przykładem dla uczniów, więc on pokaże uczniom, że bycie sobą jest jak najbardziej okej". Tego w tej chwili uczą się przyszli nauczyciele. Coraz lepiej zapowiada sie ta przyszla kadra nauczycielska. Ja jedynie ciesze się, że juz moje dzieci zakończyły edukację w tych szkolach. Renee co prawda zostal jeszcze tylko jeden semestr, a potem niech idzie na uniwerek i mam nadzieję, że będzie łamać normy. Będę jej w tym kibicować.  Ronny wrocił do domu dzisiaj przed 10-tą rano. I wlasnie słysze, że własnie wstał. Ciekawe, co on będzie robił w nocy?  A ja idę wziąć prysznic, by jutro pachnąca i odmłodzona olejkiem arganowym popędzić do roboty.      

6 komentarzy:

  1. Bazyliszek? - wycieczka do Warszawy Cię czeka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! No, to teraz muszę tylko zaplanować tę wycieczkę. Mam nadzieję, że nie zamienię sie w kamień w tej Warszawie ;)

      Usuń
  2. Jak dobrze Ciebie odwiedzić:}}. Przypomnę sobie jak się robi korale, broszki z wełny, kiedyś lubiłam dzibuać takie pierdołki. Świece wyszły rewelacyjne:}. Kobietko jakie Ty rarytasy dostałaś. Norweskie słodkości nie umywają się do naszych polskich. Czasami widzę nalot Norwegów na sklep z artykułami polskimi. Słodycze znikają w ekspresowym tempie :}.
    Mam nadzieję że nikogo nie obrażę ale śmieszy mnie podejście do "gender". Niektórzy nie rozumieją czym to jeść i wpakowują gdzie się tylko da. Pachnącego i udanego dnia :}}}}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Zolicha, te szwedzkie słodycze skladaja się głównie z cukru, także najeść sie nimi nie można bez szczękościsku i gwaltownych młodości. A już takiego chemicznego kolorowego badziewia, ktore samemu sie zbiera do torebki z różnych szufladek, to przełknąć nie mogę. A ten gender to, masz rację, jest straszno-śmieszny. Zasadza równości mięzy płciami jak najbardziej, ale jakieś pierdoły w stylu faceci malują paznokcie czy biegaja w sukienkach po to, żeby łamać normy to chyba jakiś żart. Genderyści mają dobrze rozwinięte poczucie humoru. Może nastapil najwyższy czas, by zupę zacząć jeść widelcem w ramach łamania norm. Piszę z pracy, korzystam z chwilowej przerwy i zajadam się michałkami i sezamkami. Milego wieczoru Tobie zyczę :)

      Usuń
  3. Hej Joanno! Widzialasi film "Samotny mezczyzna" i "Jestem miloscia"? A propos slodyczy, to kupilam ostatnio biale wedlowskie ptasie mleczko i warte jest grzechu. Jadlas ciasto marchewkowe? To jedyne ciasto, ktore zawsze wychodzi. Koniecznie ze slodka masa z serka mascarpone. Polecam
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Lola, "Samotnego mężczyznę widziałam", a tego drugiego filmu nie widzialam, ale skoro zachęcasz, to postaram się go zdobyć i obejrzeć. Poza tym to włoski film, a ja bardzo lubię włoskie filmy. Ciasto marchewkowe jest mi znane, ale nie z Polski, tylko stąd. W każdej cukierni czy kawiarni można je sobie zamowić. Tak jak w Polsce serniki, tak tu ciasto marchewkowe stanowi standard. Jedyna róznica jest w serze - tu używają serów filadelfia. Gdy jadłam jest tu pierszy raz, to myślałam, ze to jest ciasto typu piernik. Też uważam, że jest bardzo smaczne. Bialego ptasie mleczka nie probowałam, ani bialych michałków. Może dlatego, że boję się, że nie zasmakują mi ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń