Dla odmiany spędziłam dzień, no powiedzmy pół dnia , w mieście. Obleciałam kilka sklepów, poprzymierzałam naście par różnych butów i w końcu kupiłam trzy książki. Letnie popołudnia i noce chce spędzać w towarzystwie kobiet i raczej na wesoło. Jak zapewne domyślacie się chodzi o powieści z nurtu chick lit. Na półce księgarskiej znalazłam jakąś wcześniej nieznaną mi powieść Kinselli (tej od Zakupoholiczki). Poza tym w ręce wpadła mi powieść szwedzkiej młodej pisarki Katariny Bivald "Czytelnicy w Broken Wheel polecają", to tytuł przetlumaczony przeze mnie osobiście, bo posiłkując się googlami, stwierdzilam, że w Polsce ta pani jest jeszcze nieznana. No i trzecia książka to powieść napisana przez faceta Nicolasa Barreau i ta jest przetłumaczona na polski "Sekretne składniki miłości", a po szwedzku ten tytuł brzmi "Anglik w Paryżu" i dlatego ją kupiłam, bo lubię Paryż. Gdybym trafiła na polski tytuł, to dałabym sobie spokój, bo od razu sugeruje jakieś romansidlo w stylu Harlequina. A tego nie znoszę. Ciekawą cechą tych powieści, dosyc częto jest to, że główne bohaterki, ktorym było tak sobie lub krótko mówiąc pod góre, to nagle coś dostaja w spadku i ich zycie diametralnie się zmienia. U tego "Anglika" bohaterka Aurelié odziedzicza całą restaurację, u szwedzkiej pisarki Sara otwiera księgarnię czy raczej antykwariat z książkami, które oczywiście dostała po czyjejś śmierci. Inne bohaterki (najczęściej singelki dobrze po trzydziestce lub nawet 40 plus) otrzymują nawiedzone domy, sklepy z kapeluszami, kafeterie lub jakieś tajemnicze drobiazgi, które prowadzą do szczęścia - a to drogi naszyjnik, a to znowu jakiś obraz w stylu dzieło sztuki. I one dziedziczą te wspaniałości wcale nie po najbliższych osobach, tylko po odległych ciotkach, o których istnieniu nawet nie wiedziały. Cholera jasna, dlaczego ja nie mam żadnej odległej ciotki, stryja czy kogo tam jeszcze, który zostawiłby mi jakąś interesującą schedę? Niewielki domek w Prowansji lub bardzo shabby chatkę w Italii, do tego jakies winnice lub cale pola słonecznikowe czy pomidorowe. Mogłby też to być pola lawendowe. No, cóż powzdychać sobie mogę. Lekturę zacznę od Kinselli. Aż się ciesze na sama myśl, że za chwilę poczytam sobie.
Dzisiaj byl pierwszy upalny dzień tegorocznego lata. Paulina i Mikael malowali swój mały domek (od wewnątrz), a ja grzebałam w szafach, bo w niedzielę wyjeżdżam i zastanawiam się, jakie ciuchy zabrać z sobą. Czy mam wziąć grube wełniane swetry? Zaczęłam przymierzać i kojarzyć w pary różne zestawy.
|
w drodze do Polski |
|
chwila przerwy |
A potem poszlam na spacer po moich włościach
A teraz oddam sie mojej ulubionej rozrywce:
i całkowicie zgadzam się z Szymborską, która powiedziała kiedyś: "Czytanie to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła".
A na zakończenie z okazji Dnia Psa zdjęcie naszego Nemo, który zawsze wiernie towarzyszy mi w kurniku. Nie wpuszczam go do kur, ale on i tak je podgląda ciągle z taką samą ciekwością i fascynacją:
Podobno badania dowiodły, iż kobieta, która ma kilka kilogramów nadwagi żyje dłużej niż mężczyzna, który o tym wspomni :) Ty jednak spokojnie pakuj swetry, Joasiu, jesteś taka szczupła, że nawet w pogrubiającym przyodziewku będziesz wyglądać bardzo dobrze. I po co Ci jakaś tam scheda, skoro masz takie cudowności pod ręką, no weź!..., niech się schowają Prowansje i inne Italie. Pozdrówki.
OdpowiedzUsuńCześć N :) te grube swetry, to z myślą o zimnej pogodzie, bo z tv wiem, że w Polsce narzekają na pogodę, a nie żeby mnie pogrubiły ;) chociaż to wlasnie robią :) a co do schedy, to może jakąs tam odległą ciotke mam, tylko oczywiście, tak jak w powieściach, ja jeszcze nie wiem o jej egzystencji, he, he, he. Ale racje muszę Ci przyznać, że tu u mnie jest uroczo, sama się zachwycam, bo gdy pracuję, to nie mam nawet czasu nacieszyć się domem, polem, lasem. Teraz podczas urlopu patrzę okiem bez stresu i delektuję się otaczającą mnie naturą i spokojem. Pozdrawiam mocno i serdecznie :)
UsuńPogoda to było pierwsze, co przyszło mi na myśl na widok zdania o swetrach - ale nie mogłam się oprzeć, ponieważ naprawdę świetnie wyglądasz :) Służą Ci te lasy, łąki, pole, ogród i związana z nimi aktywność.
UsuńJeszcze o psie. On się często tak kamufluje i stąd takie jego imię? ;)
Imię psu nadała Natta, bo to w końcu jej pies, a zainspirował ją film Disneya "Gdzie jest Nemo", a ja myslałam, że chodziło jej o kapitana Nemo z powieści J. Verne. Chociaż Twoje pytanie jest jak najbardziej uzasadnione ;) "Gdzie jest Nemo?" - "Ne mo". A za komplementy bradzo dziekuję, nigdy ich za wiele :)
UsuńKsiążka jest dobra na wszystko...:}}. Przepięknie na Twoich włościach jest. Super ciepłego wypoczynku bez ani jednego sweterka:}} życzę
OdpowiedzUsuńZolicha serdecznie dziekuję, u mnie w tej chwili pogoda jakby poprawia się. Rodzice powiedzieli do mnie "przywieź pogode z sobą", a ja im na to, że pożałowaliby bardzo mocno, gdybym przywiozla im naszą tu pogodę. :) Pozdrawiam
UsuńOd tego weekendy ponąć upały w Polsce mają nadejść...Ja jadę w niedzielę w rejon półwyspu helskiego wypoczywać i nadzieję w sercu na ładną pogodę zabieram ze sobą! ;)
OdpowiedzUsuńDorota
Tak, slyszalam o tych prognozach. Ale prognoza jest tylko prognozą. Zobaczymy jak długo te upaly utrzymaja się. Potrzebna jest silna wiara i nadzieja :) A Tobie życzę absolutnie gorącego i wspanialego urlopowania. :))))
Usuń