czwartek, 10 lipca 2014

Willkommen w Zoppotach, Jelitkowie i Gdańsku!

No, to jestem w Gdańsku! Jestem tu już od poniedziałku. Ze względu na upały odnioslam wrażenie, że promem wpłynęłam do środziemnomorskiego kraju czy do jakiegoś innego egzotycznego. Kompanię w podróży miałam wyśmienitą. Przede wszystkim zabawną. Podróż samochodem mojej koleżanki rozpoczęłyśmy w niedzielę o 7.30 rano. Około dziesiątej dotarłyśmy do Sundsvall i tam zatrzymalyśmy się na śniadaniu w IKEA. Śniadanie było ohydne. Jajka śmierdzialy, bułki były i suche i stare, a jajecznica była ubita jak żółta glina. Stwierdziłyśmy, że pewnie była produkcji made in china, jak zresztą większość badziewia na tym świecie, a szczególnie w IKEA. Nawet kawa nie była prawdziwą kawą w smaku. tylko czymś kawopodobnym. Żołądki zapełniłyśmy i ruszyłyśmy dalej w drogę. Podróż mijała nam niezwykle szybko, bo ciągle gadałyśmy. Nawet radia nie włączałyśmy, bo po co. Tematow do obgadania miałyśmy mnóstwo. Na prom zajechałyśmy w sam raz, prawie zamykałyśmy kolejkę oczekujących samochodów. To jednak sprawiło, że w Gdańsku z promu zjechałyśmy jako pierwsze, czy drugie. Na promie zjadłyśmy obiad - ja flaki, a dziewczyny jakieś inne zupy i dania i przed 23 - cią poszłyśmy spać, bo te sklepy, dyskoteki i inne "atrakcje" już na nas nie działają. Towarzystwo siedzące przy stołach na pokładzie posługiwało się językiem naszych podsłuchanych polityków, zatem można sobie wyobrazić jaki był poziom tych rozmów.
Spokojne morze ukołysało mnie do snu, a następnego dnia o godzinie 13.00 prom zawinął do portu. Rodzice czekali na mnie na nabrzeżu, tata zaopatrzony w lornetkę wypatrywał mnie stojącą na najwyższym deku. Pomachaliśmy sobie. Delikatna bryza nie chłodziła, ale powietrze pachniało morzem. Upał był powalający, a ja sterczałam w dżinsach i marzyłam już tylko o tym, by znaleźć się w domu rodziców i przebrać się w lżejsze ciuchy. W domu na stole czekały na mnie słodkie czereśnie i wspaniale ciasto jogurtowe od Kaszuba. Parę godzin później mama podała szalenie pyszny obiad, a po obiedzie spacer na molo w Gdańsku - Zaspie. Chociaż niektórzy uparcie twierdzą, że to molo należy do Brzeźna. (Ja uważam, że do Zaspy. Wtorek to: fryzjer, EMPiK, Real, Sopot. Po Monciaku przewalały się leniwie tłumy ludzi. Każda kawiarnia z ogrodkiem szczelnie wypelniona wczasowiczami. Przeszlysmy z mamą koło teatru. Zatrzymałyśmy się, by przestudiować repertuar. I stwierdziłyśmy, że chcemy obejrzeć te przedstawienia. Po powrocie do domu, zaczęłam grzebać w internecie, by zarezerwować bilety na spektakl "Willkommen w Zoppotach" wedlug Adolfa Nowaczyńskiego. No, bo gdzie oglądać tę sztukę, jak nie w Sopocie właśnie i to podczas kanikuły? Skoro akcja sztuki rozgrywa sie w Sopocie podczas wakacji, jedynie czas akcji jest inny, bo przed pierwszą wojną światową. Jako ciekawostkę podam rownież, że jeden z aktorow grających w "Zoppotach" jest nowym sąsiadem moich rodziców. Oczywiście, z interneru dowiedzialam się, że wszystkie bilety zostały wyprzedane na wszystkie przedstawienia. Nie dałam za wygraną. Następnego dnia wczesnym popołudniem zadzwoniłam do teatru i ... dostalam dwie miejscowki! Tata zawiózł nas do teatru. Odbierając w kasie bilety zapytałam, czy może znajdą się dwa bilety na dzisiejszy spektakl reżyserowany przez Jandę "Seks dla opornych" (bo oczywiście na internecie wyczytałam, że biletów brak), i ku mojemu zaskoczeniu pani powiedziała, że są, bo akurat ktoś w tej chwili zrezygnował ze swojej rezerwacji. Kupiłam je od razu. Także dzisiejszy wieczor spędzimy znowu w teatrze! To dopiero jest gratka. Lepiej być nie może - upalne lato, morze, teatry. Żebym ja tylko zdążyła zaopatrzyć się we wszystkie planowane zakupy przed moim powrotem do domu. Już mam kilka książek na celowniku, poza tym muszę kupić trochę smakołyków. Powoli zaczynam obawiać się, że czasu mi nie starczy na wszystko. Jak na razie czerpię z każdego dnia same przyjemności.
Zjawiskowe barwy naszego polskiego morza.




moja nowa fryzura










wczorajszy spektakl

Sopot na scenie
  Gdy wkroczyłyśmy do domu po teatrze, to Niemcy strzelili akurat piątą bramkę dla Brazylii. Wczoraj wyczytałam na internecie, że Niemcy ostatni raz tak dobrze strzelali 70 lat temu. 

6 komentarzy:

  1. Milego wypoczynku!!!
    Pozdrow ... Gdansk.
    Usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ina :) dziękuję bardzo! Gdańsk pozdrowię :) Tobie również zyczę wspanialych wakacji! Pozdrawiam:))))

      Usuń
  2. hej Joanno! jakos mi sympatyczniej, ze jestes w Polsce, w Gdansku jest teraz moj Synus, poniewaz jest u dziadkow, w barze Przystan uwielbiam byc, a zupa rybna jest moim obowiazkiem konsumenckim ;) wzruszylam sie, kiedy napisalas, ze tata juz przez lornetke szukal swojej Corci;) no patrz, a ja ostatnio w ikea jadlam i bylam zdziwiona poprawa smakowa ow dan, moze dlatego, ze byla to salatka krewetkowa, brokuly i biale winko w ich malych buteleczkach (ktore kojarzy mi sie z samolotem;) baw sie dobrze, fryzura super,(i te teatry!) (zobacz czy w tym kosciele, chyba sw Jana(na rynku) nic nie ma, kiedys trafilam na koncert Basi Trzetrzelewskiej, po ktorym byl poczestunek i winko;) pozdrawiam
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Lola:) ostatnio nie napisalam podziękowań za zaproszenie na kawkę, gdy będę przejazdem w Twoich stronach, zatem czynię to teraz. Bardzo dziekuję :) Wczoraj byłam w teatrze na "Seksie dla opornych" reż Krystyny Jandy. Wyborna komedia! Za tydzień ide znowu do teatru na sztukę "(g)Dzie - ci faceci" zachowałam oryginalną pisownię tytułu. Rozejrzę się po kościołach, bo wiem że odbywają się w nich różne koncerty. Gdy mój mąż przyjedzie prawdopodobnie przejedziemy się do Bialegostoku, na krotko, ale nie wiem na ile. Bo z tym moim mężem, to nigdy nic nie wiadomo. Na razie idę na śniadanie skladające się z śledzi po kaszubsku i do tego chleb kaszubski. A po śniadaniu wybiorę się na obchód Gdańska. A śniadanie w IKEA, tam w Szwecji było parszywe. Może w polskiej IKea lepiej karmią. Ściskam Cię mocno i cieszę się, że do mnie napisałaś :)))

      Usuń
  3. :) To ja też witam w Polsce, choć daleko mi do Trójmiasta. Miło czytało się opowieść z podróży i tych teatralnych przypadków.

    Fryz bardzo fajny. Miewałam coś w tym stylu, ale niestety moje włosy to w żadnej postaci nie umieją się zaprezentować ;-).

    No to co? Uciechy z dalszego pobytu i duuużo słońca (bo cosik już przygasło...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amisho:) dziękuję bardzo za powitanie i perfekcyjne jak dla mnie życzenia. Dzięki! :)))

      Usuń