czwartek, 19 czerwca 2014

W pogoni za ziemniakiem

Nie łatwo być chłopką. Zwlaszcza taką początkującą. Pojechałam dzisiaj do miasta, by kupić te ziemniaki do sadzenia. Co do odmian ziemniakow, to zdobylam wiedzę na ich temat, jak wiadomo, z googli. Zaplanowalam, ze kupię odmianę Princess, wykwintną francuską Amandine i Króla Edwarda. Przed wyjazdem do miasta zmierzyłam pole ziemniaczane i wyliczyłam, że powierzchnia wynosi 120 metrów kwadratowych. Pozostało mi jedynie pytanie, ile kilogramów tych ziemniaków kupić, by obsadzić nimi całe pole. Nie mialam pojęcia. Załozyłam jednak, że w sklepie mi powiedzą. W Umeå znajduje się wielki sklep rolniczy - Granngården i szkoła rolnicza, w której uczy się Renée. Najpierw pojechałam do szkoły. Weszłam do butiku ogrodniczego znajdującego się przy szklarniach i zapytalam, czy mają ziemniaki do sadzenia - Princess, Amandine i Króla Edwarda. Obsługująca powiedziała mi, że te ziemniaki już sie skończyły. Wskazała głową w kierunku kąta, w ktorym stały dwie skrzynki z jakimiś bordowymi pomarszczonymi bulwami, o ktorych pomyslałam, że są to buraki i powiedziała: "To wszystko, co mamy - Asterix". A ja nic o żadnym Asterixie nie przeczytałam! W każdej skrzynce leżało siedem 3-kilowych siatek z tymi ziemniakami, a każda taka siatka, wedle wywieszonej na skrzynce ceny, kosztowała 40 koron!  A poza tym, co to w ogóle za odmiana? Zaczęłam studiowac opis i okazało się, że to jakies super ziemniaki odporne dosłownie na wszystko, nawet na jakieś mikroskopijne robaki nematody czyli po polsku nicienie (google). Zapytałam jak te ziemniaki smakują, a ona: "tak jak... ziemniaki". Zapytalam ją również czy te siedem siatek, czyli 21 kilogramow wytarczy na moje pole. Podalam wymiary pola, sprzedawczyni chwilę podumała i stwierdziła, że nie wie. Ale tu w szklarniach siedzą ogrodnicy, więc może oni będa wiedzieli. Ponieważ ta odmiana byla mi zupelnie nieznana, to postanowilam kupić jedną skrzynkę. Gdy przyszło do placenia powiedziałam, że skoro to końcówka, to może by tak zmieniła cenę. I ona ją zmieniła! Zaplaciłam za 21 kilo 120 koron!  Zatargałam skrzynkę do samochodu, a potem zrobiłam obchód szklarni. W końcu znalazlam jakąś babkę, zadałam pytanie ile kilogramow ziemniakow muszę mieć na cale moje pol,a ona odrzekła, że nie zajmuje się ziemniakami, ale Mona na pewno będzie wiedzieć. "Mona, a kto to w ogóle jest?" - pomyślałam, a na głos: "A gdzie tę Monę mogę znaleźć?". Kobieta odpowiedziała, że o tu w tej szklarni powinna Mona być. Nie wiem, czy trafilam na Monę, czy na kogo innego, ale zapytalam o ilość ziemniaków. Weszłyśmy do butiku i zaczęło sie liczenie. Przede wszystkim poinformowano mnie, że nie przelicza się na kilogramy, tylko na sztuki. W końcu domniemana Mona wyliczyła, że potrzebuję 240 ziemniakow. Kasjerka zaś policzyła, ile ziemniakow znajduje się w jednej siatce, no i stąd wyszedl jej ten wynik, wiecie pomnożyc jedno z drugim i jest wynik. Spędzilam w tym sklepie ok.50 minut. Odpalilam furę i pojechalam do rolniczego sklepu. Wyszlam z kwitkiem. Tam nie było już ani jednego ziemniaka! Wszystkie ziemniaki zeszly dwa tygodnie temu! Nagle uświadomilam sobie, że jestem ostatnią chłopką wsrod wszystkich rolnikow, ktora chce teraz sadzić kartofle, bo wszyscy inni już to zrobili. Wsiadlam do samochodu i zadzwonilam do szkoły rolniczej, zeby zatrzymali dla mnie tę drugą skrzynkę. Pojechałam, a ta kasjerka śmiejąc się oznajmiła, że wiedziala, że wrócę po tę drugą skrzynkę. W butiku akurat znajdowal się jakiś nauczyciel ze szkoły. Kasjerka wskazała na niego i powiedziała: "Spytaj go, ile potrzebujesz ziemniakow, to jest nauczyciel od ziemniakow. Trafiłaś na profesjonalistę". Nauczyciel sam zainteresowal się zagadnieniem, policzyl i wyszło mu, że potrzebuję 420 ziemniakow. Będę musiala podzielić ziemniaki na pół i je powsadzać do ziemi. Ja z kolei zapytalam, czy jest nauczycielem mojej corki. Okazalo się, że nie, ale dzieki temu za tę drugą skrzynię zapłaciłam tylko 60 koron! Zadowolona z posiadania ziemniaków pojechalam do Systemu, by zaopatrzyć się w wina, bo w piątek będziemy świętować Midsommar! A w sobotę będziemy sadzić Asterixy.

PS. Wiadomość z ostatniej chwili! Rozmawialam przed chwilą z Ronnym, ktory jest w tej chwili w pracy. To on wyciągął te skrzynki przed wyjazdem do roboty. Zapytał mnie, dlaczego kupiłam dwie skrzynki buraków, nie było mnie pól dnia, bo niby pojechałam po ziemniaki, a wróciłam z burakami?

2 komentarze:

  1. Z facetami to tak jak z tymi kolorami - oni rozrozniaja tylko kilka , a my tysiace odcieni. My kupujemy ziemniaki , a oni widza buraki. No co, juz takie zycie. Ale fakt, troche pozno sie zabralas za to sadzenie. U mnie-mimo ze to norweskie gory , u sasiada ziemniaki maja juz prawie 10cio centymetrowa zielona zwiechec nad ziemia. Mniemam , ze z iesiac temu je posadzil. Wesolego Midsommar !!!! Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej Aniu :)
      Ziemniaki juz posadzone, zobaczymy co z nich wyrosnie, bo na razie jest zimno, co chyba nie służy rośnięciu. My z tymi ziemniakami jestesmy spóźnieni tylko tydzień, no może 10 dni, bo na pólnocy wczesniej ich się nie sadzi. W połowie czerwca jest sie pewnym, że ziemia w środku nie jest zamrozona. Trzymaj się ! :)

      Usuń