wtorek, 24 czerwca 2014

Pierwszy tydzień urlopu - podsumowanie

Pierwszy tydzień urlopu mam za sobą. I co? I kompletnie nic. Pogoda, że szkoda gadać. Już nawet w gazetach piszą o "gównianej pogodzie", ktora doprowadza ludzi do szału. Zwłaszcza tych, którzy rozpoczęli swoje urlopy w pierwszej turze, czyli od midsommar do połowy lipca. Co do pogody, to powiem więcej - ta beznadzieja ma trwać cały miesiąc, podobno. A po miesiącu, to już jesień, bo na nic innego nie można liczyć. Podsumowując mój pierwszy tydzień urlopu, to:
  1. Wstawilam 4 razy pranie, ktore schło wolno w domu
  2. Codzienne gotowanie
  3. 3 wypady do miasta
  4. Pół przeczytanej książki
  5. Fragmentaryczne wysluchiwanie/przeczytanie afery podsłuchowej
  6. Raz zagrałam w badmintona
  7. 4 razy popołudniowe spanie, po którym wstawalam bardziej zmęczona
  8. Codzienne karmienie kur co jest rownoznaczne z codziennym gotowaniem makaronu i mieszaniem go z ziarnami kukurydzy
  9. Zamienilam się w wiejską babę ciągle glaszczącą zwierzęta - dwa psy i jednego kota. Kur jeszcze nie głaskałam, chociaz jedna z nich wskoczyla mi na plecy, bo Nemo (pies) wlazl za mna do kurnika, czego nie zauważylam i wprowadził wielki popłoch wśrod ptactwa. Kury nagle na widok psa  nauczyły sie latać, a ja odwrocona tylem do nich i pochylona nad pojemnikiem, do ktorego wkladalam makaron nagle poczulam, że coś wskoczyło mi na plecy. Garnek wypadł mi z rąk, a ja z wrzaskiem wybiegłam z kurnika. 
Jednym słowem fascynujący urlop. Urlop marzeń! Do tego te potworne komary, ktorych nawet ta wredna pogoda nie jest w stanie unicestwić. Dzisiaj ja i mąż (mój) pojechalismy do miasta po sadzonki kwiatów. Kupilam kwiecia za ponad 500 koron. Ronny zapytał, po co ja to kupuję, skoro te kwiaty zamarzną, a jak nie zamarzną to pewnie uschną, bo gdy ja wyjadę, to kto je będzie podlewać. No jak to kto? Przecież mam córki! Na Boga, czy w tym domu na nikogo nie mozna już liczyć? Jeszcze do wczoraj nie wiedzialam, kiedy i jak będę jechać, ale teraz już wiem. Jadę z moja kolezanką jej samochodem, a potem dojedzie do mnie do Gdańska Ronny moim samochodem. Pierwsze dwa tygodnie będę bez samochodu, może to i lepiej, bo zniknie mi problem z szukaniem wolnego parkingu. Dzisiaj zajechala do mnie kolezanka Rosjanka. Jest przemiła i przesympatyczna. Przyjechala, gdy mnie w domu nie było, bo jeszcze stalam w kolejce do kasy z tymi kwiatami. Moje corki Natta i Renee iście po polsku zajęły się moim gościem. Poczęstowaly ciastkami i sokiem oraz zabawialy rozmową. Po jej odjeździe Renee zapytala mnie skąd znam tę dziewczynę i jak to mozliwe, że ja mam kolezankę, ktora jest w wieku Pauliny! No, wiecie co! Zamurowało mnie. Odparlam, że do mnie garna się młodzi ludzie. "Ciekawe dlaczego?" - zapytalam Renee, może ona mi na to odpowie...Ale ona tylko wzruszyla ramionami.   

6 komentarzy:

  1. hej Joanno! a ja lubie jak sie nudzisz, albo jestes troche zniesmaczona zyciem, wyostrza Ci sie wowczas pioro ;) i b ciekawie czyta sie Twoje spostrzezenia, kiedy bedziesz w Gdansku?
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć lola! Juz myslalam, że zapomnialas o mnie:) Jak miło mi się zrobiło, że napisalaś. A w Gdańsku będę 7 lipca. Pozdrawiam serdecznie:)))

      Usuń
    2. A co z Mazurami? Jak bysbyla w okolicy Gizycka to zapraszam na kawe. Ja wlasnie szykuje sie na przyjazd tesciow z Gdanska ;) Jestes moja ulubiona blogowiczka i nie moglabym o Tobie zapomniec ;)
      Lola

      Usuń
    3. jakbys byla ;)

      Usuń
  2. Mnie się taki urlop bardzo podoba, Joasiu. Wiem, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, ale tylko komarów i meszek nie zazdroszczę, lecz poza tym z przyjemnością czytam o Twoim życiu "wiejskiej baby".

    Ad 7. Czytałam gdzieś, że drzemać najlepiej nie dłużej niż pół godziny, ponieważ potem wchodzi się już w głęboką fazę snu i po wstaniu jest się śniętym zamiast wypoczętym. Sprawdziłam na sobie - i rzeczywiście, dlatego niniejszym podaję dalej.

    Pięknej pogody w Polsce! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część droga N! Mowię Ci, te komary mogą zepsuć najpiekniejszy czy najnudniejszy urlop. Sezon na meszki już sie kończy. Swoje już przez nie odcierpialam. Wieczorami (jasnymi jak dzień) nie mozna posiedzieć, ba nawet postać kilka minut w jednym miejscu na zewnątrz oczywiście, bo cale chmary tych jadowitych bestii przeprowadzają zmasowany atak. Każdy chodzi zakapturzony wymachując ramionami. Pogoda dalej jest do d...chociaz slonce świeci. A o tych drzemkach też chyba czytalam, ale po pół godzinie nirvany, stwierdzam, że zrobię sobie jeszcze pół, bo nigdzie mi sie przeciez nie spieszy, ale efekt po wstaniu jest straszny - otepienie, poruszanie się w stylu zombie, żadnych chęci do życia itd. to już lepiej w ogole nie wstawać. Ściskam mocno:)))

      Usuń