piątek, 28 marca 2014

Zaklinanie rzeczywistości czyli mój alternatywny świat

Żeby nie zwariować, to trzeba stworzyć sobie świat alternatywny. Jeszcze niedawno politycy krajowi i zagraniczni straszyli nas terroryzmem, następnie kryzysem, a teraz wojną. Nikt nie chce wojny, poza politykami. Szpiegują, podsluchują, ćwiczą strzelanie i skakanie ze spadochronem po obu stronach granic - tej polskiej i tej rosyjskiej i prawie zakładają się, czy Rosja wchłonie całą Ukrainę czy też nie. A tu ukraińskim uchodźcom z Krymu nie bardzo podobają się warunki, w jakich przyszło im czekać na azyl. Podobno śmierdzi z kuchni ośrodka, w ktorym mieszkają. Aż ciekawa jestem, jakie potrawy tam pitraszą w tej kuchni skoro fetor aż zatyka nos i wywołuje młodści. Wiem, że gotowanie kapuchy wydziela wątpliwe wonie, ale czy cudzoziemcom podaje się w tych ośrodkach bigos? Niemcy to go zjedzą, Polacy też, ale może Ukraińcom akurat ten przysmak nie smakuje. Niech przyjadą do Szwecji i poczują zapach kiszonego śledzia. To jest dopiero odór. Nie umiem się donieść do sytuacji na Ukrainie. Według mnie panuje tam totalny chaos, ścierają się sami z sobą - te różne ugrupowania. Nie wiem z mediow, co jest prawdą, a co propagandą. Dzisiaj obejrzalam w tv Tymoszenko i zauważylam, że jakas pucolowata się zrobila na tym wikcie więziennym, a poza tym ja tej kobiecie nie wierzę, nie wierzę, bo jest cholernie bogata. Czytałam gdzieś, że te bogactwa Janukowycza są skromne w prównaniu ze stanem posiadania wszelakich dóbr przez Tymoszenko.
Wkurzaja mnie rownież doniesienia z duńskiego ZOO. Potepiam te ich publiczne egzekucje zwierząt lub zabijanie ich, by innym przyszlym ofiarom zrobić miejsce w klatkach. Wydawalo mi się, że ZOO istnieje po to, by wlasnie chronić życie zwierząt, a nie żeby je zabijać. Nie lubię Duńczyków, właśnie za to, co robią. Stworzyli zwierzętom obozy koncentracyjne. Nigdy, nigdy nie odwiedzę tych obozów! Paulina z kolei zdaje mi relacje z wysłuchanych i obejrzanych programów na przykład na temat sytuacji kobiet w Afganistanie. A konkretnie z więzienia, w którym osadzone są kobiety. Najwięcej kobiet siedzi za...ucieczkę z domu. Wyrok za takie przestępstwo to bagatela 10 - 15 lat. Ale okazuje się, że w więzieniu nareszcie czują się wolne! Robią co chcą, nie dźwigaja ciężarów, nie noszą burek i nikt im nie mowi, co MAJĄ robić. Martwią się, co się będzie z nimi działo, gdy kiedyś tam wyjdą na wolność. Jedna obawia się, że jej mąż ją zabije, bo facet zabił swoją pierwszą żonę i nikt go za to do więzienia nie wsadził, facet żyje sobie na wolności.
No i ja już tego nie mogę ani sluchać, ani oglądać. ten caly świat jest okropny! Jesli Obama potepia poczynania Putina, to niech spotkają się na ringu bokserskim i walczą do krwi ostatniej, a nie angażują w swoje polityczne gry całe narody. Na Ukrainie z kolei powinni wylosować sobie prezydenta. Tak jak w totolotka. Wrzucić do kapelusza karteczki z nazwiskami kandydatow i po prostu wyciągnąć los z nazwiskiem. Bo jesli kandytaci są pokroju Tymoszenko, to właściwie nie ma chyba żadnego znaczenia, kto tam będzie rządził. No, bo czym ona różnila się od Janukowycza? Chyba tylko płcią.
Dlatego wymyślam sobie alternatywny świat. Żyję życiem bohaterów powieści Huelle Śpiewaj ogrody, maluję paznokcie, chodze po sklepach i przymierzam się już nie do wiosny, ale do lata, piję wino, a w niedzielę będę robić białą kiełbasę na Wielkanoc! Jeszcze nigdy w życiu nie wyprodukowałam czegoś takiego jak kiełbasa. No, zobaczymy co mi z tej kielbasy wyjdzie. Poza tym raczę się ciasteczkami i sernikiem własnoręcznie upieczonym, chciałabym nauczyć się szydełkowania, przymierzam moje letnie kapelusze i sukienki. Chodzę po sklepach obuwniczych, wiadomo w jakim celu. Studiuję przewodnik nie tylko po Rzymie, ale i po calej słonecznej Italii. Piszę czasami bloga i zstanawiam się, co na siebie jutro włożyć. Przymierzam ciuchy upchane w szafach. Odkrywam przy tym na nowo bluzki czy spodnice, o ktorych istnieniu zapomniałam.  Jednym zdaniem - dogadzam sobie jak tylko mogę. A wszystko po to, by stworzyć sobie  spokojny świat, wolny od ludzi chorych na władzę.

9 komentarzy:

  1. I ja też. Aż nózsię w kieszeni otwiera na samą myśl.Wolność w więzieniu. To nienormalne. Seredczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wlasnie! To jest dopiero paradoks! Więzienie daje wolność! A ja Bogu codziennie dziekuję, że nie urodzilam się w jakimś tam Afganistanie! Uściski ślę!

      Usuń
  2. Podobnie jak Ty Joasiu, również tworzę sobie taki spokojny świat, myślę, że gdyby więcej osób odwróciło się od tej wojennej paranoi, to może by się tam jakoś pozbierali i zdecydowali o co im wszystkim chodzi. a tak nagonka medialna i wszechobecne podjudzanie trwa...ech brak słów..a że denerwować się nie powinnam to dla relaksu oglądam Kryminalne zagadki LV.
    serdecznie pozdrawiam i życzę udanego wypychania kiełbasek:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację! I zgadzam się z Tobą w calej rozciągłości. Najlepszym rozwiązaniem bylaby szafa, jak w tej starej piosence Maanamu, ktorej tytulu nie pamiętam, ale jej treść dotyczyla szafy, w ktorej można się schować, by przetrwać zły czas. Wszyscy powinni schować się do szaf i wtedy ludzie odwiedzaliby się i prowadziliby życie towarzyskie w szafach. Niegłupi pomysł. Ja uwielbiam czytać, bo książki to klucz do innego świata, chociaż niekoniecznie lepszego ;) Życzę Ci spokoju i samych przemilych chwil :))))

      Usuń
  3. A wystarczy olać mendia, zabrać kije, nabić kilometrów na podeszwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Makroman! Święte słowa! Czasami mam wrażenie, że muszę wyjechać gdzieś daleko od domu, by "nabić kilometrow na podeszwy". Ostatnio byłam w Rzymie i nic innego nie robiłam, tylko calymi dniami i prawie calymi nocami chodzila, chodzilam, chodzilam po Wiecznym Mieście. A w tym domu, to ciagle jest coś do roboty - a to wstawić pranie, a to odkurzyć, a to posprzatać, a to zrobić obiad. na wyjeździe wszystkie te domowe historie są zupelnie wyeliminowane z dnia codziennego. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Witaj z powrotem! Ożyłam. Widzę, że u Ciebie działo się baardzo dużo w czasie mojej nieobecności.
    Zaklinanie rzeczywistości to coś co ostatnio bardzo mi się przydaje. Początek wiosny sprzyja bujaniu w obłokach, bo za oknami dopiero zaczynają się pojawiać zieloności, nadal dominuje kolor szaro-buro-ponury. Wiadomości staram się oglądać jak najmniej - dobre dla zdrowia psychicznego. Zresztą zauważyłam, że jak włączam TV na wiadomości, młody zaczyna wierzgać mocniej, więc szybciutko przełączam na coś innego (jeszcze w brzuchu, a już sobie młody wybiera kanały, cwaniak :) )
    Z szydełkowaniem jest jak z nałogiem - jak zaczniesz, nie możesz przestać. Od roku traktuję to jako jedyny sposób uzyskiwania dochodu i wciąż nie mam dość :)
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, cześć :) dużo się działo? A co takiego? czy coś przeoczylam ;) Cieszy mnie, że Ty sie dobrze czujesz i że masz taka wspaniałą współpracę z maluszkiem. Mistrzyni szydełka! jestem pelna podziwu i zazdroszczę. A jesli ta namiętność przynosi pieniądze, to już w ogóle lepiej być nie może. Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo, dużo! Twój wyjazd do Włoch chociażby :) Oglądałam zdjęcia i wzdychałam ukradkiem...
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń