środa, 12 września 2012

Wesołe życie emeryta

Renee oznajmiła, że chce zmienić styl swojego wyglądu na taki zwykły bez zadnych ekstrawagancji. Ma on polegać na obszernych i luźnych kraciastych koszulach. Koniec z opiętymi bluzkami, teraz najwyższy zmienić image. Poprosiła mnie, żebym po pracy pojechała do Bik Bok i kupiła odwieszoną przez nią koszulę. Gdy podałam ekspedience imię "Renee", to ta wyciągnęła z obszernej gardroby kraciastą bluzkę, z guzikami z przodu, no niby taka klasyczną, a jednak nie taka zwykłą jaką widziałam w wyobraźni. Przód krotszy niż tył, obszerna, taka przypominająca trapez, no i cena, hmm. Wzniosłam oczy do nieba, westchnęłam i sięgnęłam po kartę visa. I to miala być ta prosta i bez ekstrawagancji koszula! 
Długo nie pisałam, bo byłam zawalona robotą. Dosłownie! Przez cały zeszły tydzień wracałam do domu wieczorami. Byłam tak zmęczona, że nawet jeść mi się nie chciało. Jedyne na co było mnie stać, to patrzenie w telewizor (włączony, oczywiście) i szukanie w nim odprężenia. Zamiast odprężenia tv jako broń masowego rażenia celnie trafiała w mój system nerwowy - a to polski wymiar sprawiedliwości jest jakiś niesprawiedliwy, a to głuchy zdolny chłopak nie zostaje przyjęty na politechnikę, ze względu na swoją niesprawność. Już gdzie jak gdzie, ale na polibudzie, w końcu technicznej szkole z najnowocześniejszymi technologiami chyba powinna isntnieć możliwość studiowania dla każdego, kto chce zostać inżynierem. Taką uczelnię, ktora nie przyjmuje na studia z powodu ułomności należałoby pozwać do sądu za dyskryminację, ale do tego w Strasburgu, bo na te polskie to chyba nie ma za bardzo co liczyć. Inna przytłaczająca i powalająca wiadomość, to ta, że Centrum Zdrowia Dziecka tonie w długach. Jedyną radość sprawili mi nasi paraolimpijczycy i ich niesamowite sukcesy. Po prostu deszcz medali. Przy okazji wypłynęła inna niesprawiedliwość - pieniądze za medale, ktorych dostaja o połowe mniej od pelnosprawnych sportowców Jak to nazwać? Dyskryminacja? Polska szkoła, to następny odrębny temat. Czy polska szkoła jest jedną szkołą dla wszystkich? Czy wszystkie dzieci mają ten sam równy start i równe szanse bez względu na status społeczny rodziców? Dlaczego podręczniki są takie drogie? Dlaczego szkoła nie zakupi wszystkich książek, by potem wypożyczać dzieciom na cały rok szkolny? Gdy dzieciak zniszczy, czy zgubi ksiązkę, wtedy dopiero niech za nią płaci. Tak jest w Szwecji. Szkola w Szwecji daje podręczniki, zeszyty, gumki, kredki, linijki, no całe to wyposażenie, ktore jest potrzebne na lekcjach. W klasach 7-9 podstawowki dostają laptopy, ktore potem musza oddać, gdy kończą szkołę, ale zaraz dostają następne w szkole średniej. Wszystkie dzieci i młodzież szkół podstawowych i średnich jedzą również codziennie lunch. A skąd na to wszystko kasa? No, cóż z naszych podatków, ale przynajmniej widac na co te podatki idą, a ja dzieki temu nawet nie wiem, ile kosztuje jakikolwiek szkolny podręcznik. A w ogóle, to się zastanawiam czy istnieje w Polsce jakaś sfera życia, w ktorej wszystko normlnie funkcjonuje?   
Humor poprawiam sobie, gdy jadę do pracy. Zaopatrzyłam się w audiopowieści, no i słucham. Tym razem nabyłam kilkaszwedzkich powieści. W związku z tym , że znudziły mnie książki o pięknych, mądrych, cwanych kobietach sukcesu i przerzucilam się na literaturę emerycką. W powieści „Kawa z muzyką” grupa emerytek jedzie do Niemiec na wycieczkę.  Jedna z nich wylosowała na loterii tę wycieczkę na jarmark świąteczny w Niemieczech, no i zabiera z sobą trzy swoje kolezanki. Wycieczka trwa tylko cztery dni, ale sporo się dzieje, a ja pozazdrościlam im, że sa na emeryturze. A ta kawa z muzyką, to kawa z ....alkoholem. Można też zamowić sobie kawe z muzyką stereo i wtedy dostaje się podwójną whisky do kawy. Bardzo spodobala mi sie ta kawa z muzyką. Po przeżyciach podczas  okropnej zamieci śnieżnej damy stwierdzily, że teraz chcą tylko samą muzykę, bez kawy. Ksiązkę już wysłuchałam i włączyłam następną,  prześmieszną. Ta z kolei ma tytuł „Kawa z rabunkiem”. Nie jest to jakaś kontynuacja tej pierwszej. One nie mają żadnego związku i są napisane przez dwie różne pisarki. Jedno, co je łączy to bohaterowie – emeryci. Grupa emerytów spędza jesień życia w domu starości "Diament". Przeraźliwie nudzą się tam. Beznadziejne jedzenie, za mało spacerów i wieczne oszczędzanie. Dużo lepiej mieliby w więzieniu. Postanawiają rabować  bogatych i oddawać to biednym. Oczywiście sobie też zostawią pieniądze z kradzieży, by mieć za co dobrze żyć po wyjściu z więzienia. Na początek Liga emerytów z chodzikami na kólkach i o laskach znika z domu "Diament" i wprowadza się do luksusowego hotelu licząc na obecność bogatych gości. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem, wobec tego muszą wymyśleć przestępstwo doskonałe. Zaśmiewałam się do łez, gdy w saunie wsypali canabis i wszyscy obecni goście wdychając parę z marihuaną popadli w histeryczną wesołość. Śmiali się też bez opanowania, gdy stwierdzili, że są okradzeni z biżuterii. 
Jedna z bohaterek, zresztą pomysłodawczyni na polepszenie sobie życia, przed emeryturą wykonywała ten sam zawód co ja. No, no chyba trzeba będzie się dobrze przygotować na jesień życia.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz