czwartek, 13 września 2012

Miłego dnia pracy!

Właśnie zakończyła się poranna konferencja i czas na kawę. Wyjechałam za późno z domu i pędziłam jak wiatr. Z przerażeniem patrzyłam na wskaźnik paliwa. Już wczoraj jadąc do domu zapaliła się lampka przypominająca o zatankowaniua, display wskazywał, że paliwa wystarczy mi na 60 km. Nie zatankowałam, bo już nie miałam siły. Dzisiaj rano display pokazał juz przy starcie, że mogę przejechać 50 km. Do pracy dojechałam z napisem FUEL i teraz zastanawiam się, gdzie znajduje się najbliższa stacja benzynowa. Zwariowac można. Zwłaszcza, że ceny paliwa zaczynają przekraczać granicę bólu. Na razie zagryzam troski ciasteczkami.
poczęstunek po konferencji
Postanowiłam, że muszę za każdą cenę zachować przytomność umysłu, bo to co mi sie ostatnio przytrafiło zmroziło mnie i nakazało zwolnić tempo. Na załączonym niżej obrazku widać do czego może doprowadzić pęd. 
Na obrazku widać mój samochód i mój portfel. Oczywiście nie moglam dogrzebać się w torebce klucza do samochodu. Zatem jej zawartość wysypałam na maskę auta. Jak zwykle spieszyłam się. Wszystko zapakowałam z poworotem do torby, wsiadłam, odpaliłam i pognałam przed siebie. Gdy dojechałam na miejsce, wysiadłam, zamknęłam samochód i poszłam do roboty. Jednak w połowie drogi odwróciłam się, bo pomyślałam, że na tym parkingu powinnam w widocznym miejscu za oknem wystawić pozwolenie na parkowanie. Wtedy, ku mojemu przerażeniu i zdziwieniu odkryłam, że mój portfel leżał w takim oto miejscu! Zimny pot mnie zlał, gdyż w ogóle nie pamiętałam  momentu, kiedy ten portfel tam położyłam. Tym razem miałam więcej szczęścia niż rozumu. Przejechałam przez całe miasto, ktore portfel pierwszy raz w życiu zwiedził. A teraz koniec przerwy! Jadę dalej, mam nadzieję, że wystartuję.

4 komentarze:

  1. padłam :))) najważniejsze, że coś Cię popchnęło do spojrzenia na maskę :) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też byłam zdziwiona fenomenem jakiejś niewidzialnej siły, ktora kazała mi zawrócić w połowie drogi do samochodu. Jestem przekonana, że św. Antoni bral w tym udział. Wiesz, ten święty od rzeczy zagubionych. W tym portfelu mieści się część mojego życia - karty płatnicze, klucze elektroniczne, no i prawo jazdy! Ale rzeczywiście ja po prostu osłupiałam, gdy zobaczyłam tak wesoło leżący na wierzchu mój portfel. Prędzej uwierzyłabym, że to on sam nagle ożył i wyszedł na slonko z mojej torebki, niż że to ja tam go umieściłam, a potem jeździłam tak po mieście.
    Pozdrawiam:))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Joanno - jesteś jedyna w swoim rodzaju. Że nie pomnę o portfelu... ha ha. Kurde, ale fart, że on nie zwiał w kosmos jak tak grzałaś przez miasto! I wiesz co... on i chyba jednak sprzyja, skoro z Tobą został po takim wojażu. Okaż mu szacunek i... trzymaj pełen he he.

    U nas benzin już 6 zł bez grosza... :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to chyba jedyny w swoim rodzaju portfel. Bardzo go lubię, od kilku lat już mi towarzyszy i ciągle wygląda jak nowy. żeby jeszcze tak sam potrafił napełniać się pieniędzmi, to byłby na wagę złota! Ściskam:))))

      Usuń