niedziela, 1 listopada 2015

Wszystkich Świętych, imiona i marzenia.

Wolne dni minęły tak szybko, że właściwie nie odczuwam, że w ogóle takie istniały. Wolne miałam od czwartku. Od czwartku wstawałam, kiedy budziłam się sama, bez budzika. Jednego poranka o 9 - tej, innego o 10.30. Następnie pół dnia chodziłam po domu w szlafroku, popijalam kawę, objadalam się sernikiem, gdy w końcu decydowałam się na ubranie się w strój dzienny, wychodziłam z Pauliną i psami  na spacerki. Wczoraj odwiedziliśmy cmentarz. Bo w Szwecji, to właśnie wczoraj obchodzono Wszystkich Świętych. Na cmentarz pojechaliśmy, gdy zapadła totalna ciemność - o godzinie 17-stej. Cmentarz świecił palącymi się zniczami, przy grobach i w alejkach między grobami znajdowało sie dosyć dużo odwiedzających. Obok jednego grobu stała grupka ludzi, wśród nich był chłopak taki 10 - letni, który mówił  - Jak tu nudno! Chodźmy już stąd! - Dziwne, że nikt mu nie powiedział, że na cmentarzu raczej nie jest wesoło. Pozapalaliśmy znicze naszym kochanym nieobecnym. Odwiedziliśmy grób przyjaciela Ronnego, Przeszliśmy się po cmentarzu, odczytywaliśmy imiona na nagrobkach. Moją uwagę przykuło imię Ragnhild. To jest bardzo stare nordyckie imię kobiece. Oznacza ono "pod opieką bogów" lub "walka bogów". W czasie spaceru po cmentarzu powspominaliśmy naszych zmarłych - Ronny swoich, ja moich. Chociaz ja o moich kochanych, ktorzy odeszli myślę właściwe codziennie. Oni ciągle istnieją w moim sercu i świadomości.
Wieczór spędziliśmy rodzinnie, smacznie i przytulnie. Paulina pęcznieje jak baba drożdżowa i śmieje się, gdy pytam ja, jak się miewa Mieszko. Ona sama nazywa swojego synka Holger, a jej teściowa zapytuje o Viggo. Wyglada na to, że imiona ma nasz nowy członek rodziny już ustalone. Tylko nie wiem, w jakiej kolejności. W Szwecji można nadać dziecku 3 imiona i Paulina i Mikael chyba zostaną przy tych wyżej wymienionych - Viggo Holger Mieszko. Piękne, prawda? Moja teściowa miała imiona - Karin Kerstin Ingeborg, a mój teść - Hans Henry Isidor.
Z Paulina i Renee siedzialysmy w kuchni i gotowalyśmy.  Nad garnkami opowiadałysmy sobie o naszych marzeniach. Paulina chcialaby otworzyć maly pensjonat bed and breakfast z wlasnymi wyrobami na te śniadania - sery krowie i owcze, miód z własnego ula, wlasny żytni chleb na zakwasie i wlasne jajka. Ja stalabym przy kadziach z mlekiem i robila z niego ser. Renee zajęłaby się owcami i krowami. A ludzie przyjeżdżaliby tutaj, by schować się w naturze i ciszy. Ale na razie każda z nas robi zupełnie coś innego. Podobno wystarczy realizować swoje marzenia, a nie tylko marzyć. Może kiedyś spróbujemy tego wlasnego sera z wlasnym miodem.
Nic nadzwyczajnego nie zrobilam w ciągu tych wolnych dni. Właściwie to nic nie robiłam - nie sprzątałam, nie prałam, jedynie gotowałam, ale to akurat sprawia mi przyjemność. Renne się wygłupiała, Natta głownie gadala przez telefon lub śmiala się oglądając jakies komiczne filmy na Youtube. Renee stwierdziła, że każda z nas ma swoje motto życiowe: moje, według Renee, to: "myhy" - używam tego w ramach przytakiwania, Natty - "zaraz zrobię", Pauliny - jakieś skomplikowane słowa (skomplikowane według Renee), a motto Renee? I tu spojrzała na nas w oczekiwaniu, co powiemy. Jednogłośnie z Pauliną wykrzyknęłyśmy: "fan!" Czyli cholera!              

7 komentarzy:

  1. To kiedy zostaniesz przeszczesliwa babcia???
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mile dolce far niente. A juz zostalam babcia! 29.X moja starsza corka Magda urodzila sliczna Ewunie i zycie nabralo innego sensu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, czasami potrzebna jest slodka bezczynność. Ja jej w tej chwili potrzebuję extra dużo. Gratuluję Tobie i Twojej córce. Ja jeszcze troche poczekam na tego naszego nowego członka rodziny . Ale juz nie moge się doczekać. Też pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Bardzo lubię takie w zwolnionym trybie, kontemplacyjne życie, kiedy się je smakuje z bliskimi i cieszy prostymi rzeczami. Oby jak najczęściej Ci się zdarzało, tego Ci życzę Joasiu :)
    Pozdrawiam i ściskam serdecznie Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziekuję Ewelinko! Ja jestem ostatnio jakas psychicznie zmaltretowana i cieleśnie wymęczona. Nie wiem czy to jesień tak na mnie dziala, chociaz nie przypuszczam, tylko ten pędzący na łeb i szyję czas. Tyle chce zdążyć zrobić, a potem okazuje sie, że nic nie zrobiłam. Nie wiem. Potrzebuję snu, duzo snu. Ale też i szkoda zycia na dlugie spanie. Ściskam i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ach, .... i rozmarzyłam się.

    OdpowiedzUsuń