niedziela, 12 kwietnia 2015

W cieniu wspomnień czyli o rocznicy smoleńskiej

Mój urlop dobiega końca i jutro pomaszeruję dziarsko do pracy. Caly ten tydzień przesiedzialam w domu. Poza piątkiem, kiedy to nagle stwierdzilam, że musze rozprostować kości, więc wsiadłam do samochodu i pojechałam do miasta. Obeszlam kilka sklepów z ciuchami i wrociłam do domu. Na spacery nie sprzyjała aura, bo wietrzycho tak szalało, że w mieście aż musiałam przytrzymać się w pewnym momencie latarni, bo po prostu nie dało się iść. Tydzień minął mi na zresetowaniu psychicznym i zwolnieniu. Mój świat ograniczył się do powierzchni mojego domu, drogi do kurnika i do skrzynki pocztowej. Błoto na drodze pod domem, wichura wyginająca na wszystkie strony sosny i ponure kałuże, w ktorych przeglądalo się ponure niebo. Taka pogoda zaczęła się zaraz po świętach - we wtorek i trwala nieprzerwanie do piątku. Siedziałam w domu czytałam, gotowalam, spałam, oglądałam jakieś filmy i słuchałam wiadomości. Sensacją tygodnia były oczywiście dokładne odczyty czarnych skrzynek z prezydenckiego samolotu . To, co usłyszalam i przeczytałam ze scenopisu wprawiło mnie w przerażenie. Od razu może dodam, że nie nigdy wierzyłam w zamach. Sztuczne mgły, stalowe brzozy, wybuchy na pokładzie (chyba korków od szampana i kapsli od butelek z piwem) nie spowodowały zmiany raz przyjętego przeze mnie stanowiska. Zwłaszcza, że za każdym razem zespół Macierewicza zmieniał swoje wizje zamachu poczynając od stalowej brzozy do brzozy urojonej (tak zdaje się ten zespól stwierdził, że brzoza była złamana kilka dni przed katastrofą).
W piątek w piątą rocznicę tej katastrofy wróciły wspomnienia z tamtej kwietniowej soboty 2010 roku. Oglądałam w tv ze smutkiem reminiscencje - pierwsze wiadomości o katastrofie, trumny na lotnisku, orszaki pogrzebowe...smutne i przejmujące.
Obejrzalam również występy zespołu Macierewicza i złapałam się za głowę. Macierewicz wyraził pogląd: że 10 kwietnia 2010 roku "zaczęła się nawała ze Wschodu" i ta tragedia "była pierwszą salwą wymierzoną w pokój światowy w Europie" stwierdziłam, że zespół Macierewicza to jakaś jednostka chorobowa. Zresztą okreslenie tej grupy  - zespół Macierewicza - kojarzy się z jakąś chorobą, prawda? I to groźną. Nie wiem czy uleczalną. Wśród innych sensacyjnych wiadomości natknęłam się na prawdziwą bombę! Włoski neurochirurg Sergio Canavero chce za dwa lata dokonac pierwszego na świecie przeszczepu głowy. Znalazl się  nawet chętny - rosyjski programista Walerij Spiridonow. Nie chcę być złośliwa, ale wydaje mi sie, że pan Macierewicz powinnien być jego pierwszym pacjentem, gdyż on na gwalt potrzebuje nowej głowy. Operacja ma kosztować 11 mln dolarów. Drogo, ale chyba warto zainwestować. Wierzący w zamach niech sobie dalej wierzą. Dla mnie zatrważające jest, że tego wypadku można bylo w każdej chwili uniknąć. Ale to, co się działo w tym kokpicie jest wręcz surrealistyczne - źle odczytywane parametry, lądować czy odlatywać i w środku tego stewardessa pytająca w tym kotle/klubie towarzyskim: "wypijesz piwko?", ludzie spacerujący po samolocie tuż przed przygotowywaniem się do lądowania. To się po prostu w głowie nie mieści! To jest wstyd i dziwię  się wdowie po generale Błasiku, że jeszcze żąda, by jakaś komisja międzynarodowa zajęła się śledztwem w sprawie katastrofy. Ona chce usłyszeć od międzynarodowej komisji, że jej mąż generał wcale taki dobry i święty nie był jak to ona go widziała, bo on przecież dostał najwyższe amerykańskie odznaczenie za swoje zaslugi dla lotnictwa! Bardzo jej współczuję, bo to tak jakby nagle się dowiedzieć, że szanowany mąż i ojciec jest gwałcicielem lub seryjnym mordercą. Szok, po prostu szok! Dla niej, na szczęscie nie dla mnie. Zespół Macierewicza jest jej jedyną psychiczną podporą. Tylko co to za podpora?
Wieczór spędziłam przyjemnie ogladając Ranczo, i w tej chwili już drugi czy nawet trzeci raz oglądam - O północy w Paryżu W. Allena. Paryż wspaniały. Też chciałabym tak jak bohater filmu nagle znaleźć się w Paryżu lat mięzywojennych.
Za chwilę musze zrobić sobbie fryzurę, przygotowac jakieś ciuchy, już takie trochę wiosenne w wyrazie i nastroić się psychicznie na rozpoczęcie przygody z pracą. Pa!        
 

2 komentarze:

  1. Przyjemne jest takie sielskie domowe odmóżdżenie się i poleniuchowanie w domku;}. Szkoda tylko że pogoda Tobie nie dopisała Joaśko.
    Przeraża mnie siła przebicia do społeczeństwa Macierewicza. Jak można wierzyć w takie bzdury, nie mam pojęcia. Jego informacje z kosmosu to brak szacunku do wszystkich osób które zginęły. Dla mnie także szokujące były ostatnie nowe wieści dotyczące osób niepotrzebnych w kokpicie. Przecież ten lot to jedna wielka, nieprofesjonalna "wyprawa".
    Łagodnego powrotu do pracy i szybkiej, słonecznej wiosny;}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w całości - sielskie domowe zacisze najlepsze na wszystkie bolączki. A Macierewicza i jego zespół powinno się odseparować od reszty spoleczeństwa, bo to oni, oni i tylko oni skłócają naród. Niech siedza i debatuja w swoim kręgu, a jesli znajdą rzetelne dowody na zamach, to wtedy niech oficjalnie wystapią i przedstawią te konkretne dowody, wtedy ja przeproszę go tu na blogu. A co do pogody - to szkoda słów. Teraz to nawet śnieg pada. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń