- akcja dzieje się przede wszystkim w Gdańsku
- mają bogato, wrecz baroko rozbudowana fabułę
- napisane są obrazowym językiem
- działają na wszystkie zmysły
- jego tworczość posiada elementy pikarejskie / łotrzykowskie
- oryginalni / dziwaczni bohaterowie przywodzący na myśl postaci braci Grimm
- różnorodną formę narracji
- za zaskakujące i niezwykłe pomysły
- za magię
Mój egzemplarz Blaszanego bębenka z autografem Grassa, który wpisał mi osobiście po swoim wykładzie wygłoszonym na Uniwersytecie Gdańskim |
Poza tym ja i Grass mamy ze sobą cos wspólnego:
- obydwoje jesteśmy gdańszczanami, urodzilismy sie nawet w tym samym szpitalu na Klinicznej
- zostaliśmy ochrzczeni w tym samym kościele Najświętszego Serca Jezusowego we Wrzeszczu (później miałam w tym kościele mój slub z obecnym moim mężem)
- chodziliśmy do tej samej szkoły na Pestalozziego. Za jego czasow byla to szkola powszechna, a za moich ogólniak nr II. Do tego ogolniaka chodzilam dwa lata, a potem zmieniłam na "jedynkę" w Gdańsku Głównym
- mieszkałam we Wrzeszczu.
Tez mieszkalam we Wrzeszczu kilka ladnych pare lat temu,konkretnie na Zywieckiej i tez kocham Guntera Grassa.Zal ,wielki zal!
OdpowiedzUsuńW zeszle wakacje obeszłam stary Wrzeszcz Grassa. Te wszystkie ulice Danusi, Wajdeloty, Lelewela i musze przyznac, że wypiekniało tam. Przynajmniej ulica Wajdeloty stala się taka romantyczna. A do powieści Grassa ciągle wracam z wielką przyjemnością. Pozdrawiam sedecznie :)
UsuńŻal tak wielkich artystów, dla mnie kończy się pewna epoka, epoka ludzi piszących wyjątkowym językiem, piszących o ważnych rzeczach. Już coraz mniej takich pisarzy, poetów. "Blaszany bębenek" u mnie w biblioteczce na honorowym miejscu. Pozdrawiam. Jola z Mazowsza
OdpowiedzUsuńHej Jolu, przepraszam, że dlugo milczałam. W pracy jest teraz tak intensywnie, ze do domu wracam ledwo zywa i nie mam sily nawet otworzyć laptopa. Napięcie jednak zaczyna powoli opadac ze mnie i chyba wróce w końcu do normalnego funkcjonowania. Mnie zrobiło się po prostu smutno na wiadomość o śmierci Grassa. Parę minut po wysluchaniu tej wiadomości zadzwonila do mnie Paulina, by mnie tez o jego śmierci poinformować - myślała, że jeszcze nie dotarła do mnie ta przykra wiadomość. Wiedziała do kogo zadzwonić, bo wie, że jestem fanką jego twórczości. Jakoś tak pusto się robi wśród pisarskiej elity. Dobrze, że ksiązki po nich pozostają i szkoda, że nowych już nie przybędzie. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń