czwartek, 14 sierpnia 2014

Obowiązki i inne przyjemności

Wakacje się skończyły, przynajmniej dla mnie. Od poniedziałku dzielnie posuwam do roboty. Pierwszy dzień pracy nie byl taki straszny, jak go sobie wyobrażałam podczas mojego ostatniego urlopowego tygodnia. Mialam wręcz koszmary senne i stracilam apetyt. Na parkingu przed pracą natknęłam się na koleżankę, ktora pochodzi z Libanu. Nastapiło między nami serdeczne powitanie, a ona oznajmiła, że przed kilkunastoma godzinami wrociła z Libanu, ale przede wszystkim chciala mi powiedzieć, że była w Polsce! W naszym kraju bawila ponad tydzień. Pojechala z Libanu na organizowną wycieczkę do Polski do...miejsc Jana Pawła II. Byla w Zakopanem, w Wadowicach, w Krakowie i Częstochowie. Imponujące bylo to, że te wszystkie nazwy wymieniala po polsku jak rodowita Polka. Oznajmila, że wszystko jej sie podobało, w wadowicach jadla kremówki. Zakopane ze swoimi góralskimi chałupami zrobiło na niej ogromne wrażenie, Kraków cudowny, przepyszne jedzenie, a wodka i piwo absolutnie doskonałe. Jadla, pila i codziennie zwiedzała. Domyslacie się, ze kolezanka jest katoliczką, nie muzułmanką stąd to zainteresowanie Janem Pawłem. A zainteresowania smakowe to dodatkowy bonus tej podróży. Nakupowala mnostwo roznego alkoholu i pokazala mi na swoim iPhonie zdjęcie polskiej soplicy orzechowej i spytala czy tę wlasnie moglabym jej przywieźć z Polski albo czy kogoś znam, kto właśnie jedzie do mojego pięknego i smacznego kraju, bo ona kupi każdą ilość. Do orzechowej soplicy zapałała wielką miłością. Z koleżankami Rosjankami wyściskalysmy się mimo embarga Putina. I tak minął pierwszy dzień w pracy. Wczoraj też dzień pracy byl soft chociaż automat z kawą się zepsuł, ale za to wieczór spędziłam w operze. Paulina i ja należałyśmy do zaproszonych gości. A zaproszenie dostalysmy od Renee. Oczywiście obejrzałysmy Elektrę Straussa, w ktorej statystuje moja Renee. To bylo spektakularne widowisko! Premiera opery odbędzie się jutro, a wlasciwie dzisiaj, bo widzę, że pólnoc minęła - 14-stego sierpnia. My obejrzałysmy próbę generalną. Opera rozgrywa się na świeżym powietrzu - scena ma 200 metrów długości i 40 metrow szerokości. Płonie las, z sześciu kontenerów leje się krew tworząc wokól grobu Agamemnona jezioro, a dźwigi unoszą gigantyczne stalowe lalki, na ktorych stoją głowni bohaterowie opery - Elektra, jej siostra i ciągle coś z wielkim hukiem eksploduje. Niesamowite! I w tym wszystkim bierze udział moja córka! Prosze bardzo, oto kilka zdjęć:



jedna z tych identycznych postaci to Renee
to zdjęcie jest z gazety Dagens Nyheter z 11 sierpnia podczas próby.
Moja córka nurza się we krwi z wieloma innymi tak samo wyglądającymi postaciami.

 Dzisiaj, (a wlaściwie wczoraj - środa) w pracy wysluchaliśmy dwoch wykładów i też jakoś czas minął. A clou dnia było spotkanie z siostrą Ronnego i jej rodziną, którzy w końcu zawitali u nas czy raczej u siebie na wsi. Razem z nimi przyjechał brat Ronnego. Brat mieszka w Stanach, ale najpierw pojechal do siostry do Göteborga. Tu przyjechał, by doglądnąć swojego domu. Ale dajmy sobie spokoj z bratem czy innymi członkami rodziny, bo prawdziwą sensacją była Kia. Kia wprawila mnie w osłupienie swoją spuchniętą twarzą i chińskimi oczami oraz napompowanymi ustami. Kia, ktora jest w moim wieku, zrobiła sobie operację plastyczną! Na razie nie wygląda ani piękniej, ani młodziej, no ale za jakieś dwa tygodnie, gdy jej twarz dojdzie do siebie, to pewnie ja będę wyglądać przy niej o dziesięć lat starsza. Shit!
Paulina wyciągnęła maszynę do szycia i skrociła mi te nowe zaslony kuchenne. Nastepnie przywołała mnie do siebie i zaczęła uczyć mnie jak działa ta maszyna, jak nawleka się nitke i takie tam. W łazience wiszą dwie wiekowe zasłonki, w tym jedna jest rozerwana przez Ronnego, ktory przytrzasnął ją zamykając okno i wyciągnął ją bez otwierania okna. Kupilam materiał, bardzo ladny i czekam aż ktoras z moich corek uszyje te zaslonki, bo ja sama nie umiem. Siadlam do tej maszyny i od razu diabli mnie wzięli! Poszlam do garażu po tekstylą tasmę klejącą i skleiłam porwaną zasłonę, ktora teraz wygląda jak nowa. Szycie może poczekać!
 

9 komentarzy:

  1. Cieszę się, że embargo na uściski nie obowiązuje:-), a co na to wszystko rodowe Rosjanki?
    Zdjęcia z przedstawienia robią duże wrażenie, szczególnie to morze krwi.
    Przy okazji wątka alkoholowego przekonałam się o sile zakazu na psychikę:-), karmię moją córcię, więc alkohol zabroniony. I oczywiście pragnienie małego drinka prześladuje mnie od dawna, a przed ciążą kiedy to można "do wyboru do koloru", to ochoty był zupełny brak.Ot i siła zakazu:-) , a ja delektuję się w zamian przeróżnymi herbatkami, które uwielbiam.
    serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. a szycie może poczekać:-) u mnie też lewe rączki w tym kierunku, więc z takimi robotami nawiedzam Rodzicielkę :-), która żyje nadzieją, iż wnuczka "odziedziczy" talent po babci, bo żadna z dwóch córek nie wykazuje takich zdolności.

      Usuń
    2. Ciao Czarny Kocie:) szycie nie tylko może poczekać, tylko po prostu MUSI poczekać. Sklejona zaslonka też dobrze funkcjonuje. Z Rosjankami nie rozmawiałysmy na temat embargo czy wojny. Temat tabu. Slyszalam w radiu, że rosyjskie dzieci/młodzież mieszkające/-a w Szwecji są nieco przesladowane przez swoich szwedzkich rówiesników wlasnie z powodu Putina i jego akcji na Ukrainie. Nie wiem w jakim zakresie ci młodzi Rosjanie są narażeni na molestowanie, czy jest to duzy problem czy jakis jednostkowy aczkolwiek ktoś w radiu mowił o takich przypadkach. A Rosjanki kiedys zapytam, co sądzą o tym wszystkim. A co do szycia, to postaraj się, by Twoja corka odziedziczyła po babci ten talent. W przyszłości będzie jak znalazł, gdy nagle będziesz potrzebowała ekspresowego uszycia czegoś ;) Pozdrawiam :)))

      Usuń
  2. Asiu, jak moi chłopcy narobili młotkiem dziur w ścianach, to zakleiłam białą taśmą klejącą i tak mam do dziś (remont poczeka ;-)), więc Twój sposób na zasłonkę jest mi bardzo bliski :-))))).

    Przedstawienie robi wrażenie! Zwłaszcza te kontenery z... krwią ;-).

    Twoja koleżanka Libanka zaś, wzbudziła moja wielką sympatię, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amisho, kreatywne myślenie górą! Dzisiaj leje deszcz i całkiem mozliwe, że przedstawienie zostanie odwołane. Na widowni będzie Jens - chłopak Renee. Jest dumny, że jego dziewczyna wystepuje w tej najwiekszej w historii Umea opery. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Co się odwlecze, to nie uciecze - tak mówi polskie przysłowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się zawsze cieszę, jak jacys dalecy obcokrajowcy przyjezdzają do Polski i im się podoba i jeszcze potem opowiadają wykazując dużą znajomość przedmiotu. A ja mam serdeczną kolezanke z liceum, ktora mieszka w Wadowicach i chetnie ją odwiedzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się bardzo cieszę! A ta moja koleżanka to byla zachwycona wszystkim w Polsce. Jedzenie, Zakopane, Krakow, spirytualia, piwo. W szoku byla, ze az tyle roznych rodzajow piwa . Na Polaków tez nie narzekala, a nasz polski chleb wychwalala pod niebiosa! Przyjemnie posluchać zachwytów i to szczerych, a nie jakichś udawanych. Polska może sie podobać obcym.

      Usuń