piątek, 8 sierpnia 2014

Wiejski spleen

Mam za sobą kolejny upalny dzień. Żar leje się z nieba od rana do wieczora nieprzerwanie. Nawet komary gdzieś się pochowały. Za to wieczorem można w końcu złapać oddech i trochę odsapnąć. Upał jednak wyczerpuje. W ciągu dnia snuję się po polach i lasach. Przesiaduję w cieniu na tarasie, troche czytam i urządzam sobie sjestę i ze strachem mysle o tym, że to ostatnie dni mojego urlopu. W domu role sie odwrociły. Ronny i ja mamy wolne, a dziewczyny pracują. Paulina siedzi gdzieś za tym kolem polarnym i morduje sie w rozżarzonym do czerwoności dusznym lesie, Renee codziennie ma próby do opery "Elektra", Natta też posuwa do roboty, a my z Ronnym jak emeryci siedzimy w chałupie albo przed nią, pijemy kawki, czytami poranną prasę i bardzo odpowiada nam takie życie. Dzisiaj pojechalam do miasta, bo dostalam od Renee rozkaz zakupienia nowych zasłon do kuchni, które wypatrzyła w tych durnych gazetkach reklamowych. Kupiłam je, a przy okazji weszlam do innych sklepów. Nie wiem, czy to jakas choroba, depresja, znudzenie czy jak to tam zwał opanowało mnie, ale krążylam po tych sklepach i stwierdzalam, że wszystko, a przynajmniej 98% zawartości tych sklepow, to tandeta. Kto kupuje to barachło, pierdoły, plastiki, świeczniczki, koszyczki, jakieś figurki, zajączki, motylki, wycieraczki przed drzwi, "barokowe" zwierciadła? Te wszystkie przedmioty są jakieś ohydne. Już na odpuście można znaleźć ciekawsze rzeczy, bo przynajmniej ludowe i w jakis sposób naturalne. Ludową prymitywną  sztukę - drewniane rzeźby, szopki, oryginalne hafty, a nie smierdząca chemikaliami masówkę z Chin. Chociaż może się mylę, bo na odpuście ostatni raz bylam, gdy mialam kilka lat. Może 8? Pamietam, że zafascynowaly mnie wtedy gliniane ptaszki, do ktorych wlewało się wodę i można było na nich ćwierkać. Odwiedzam jednak jarmarki. Zdecydowanie wolę folklor niż dziadostwo w tych wszystkich Jyskach, Rustach i tym podobnych magazynach śmierdzących Chinami. Folklor pachnie miodem, świeżym chlebem i drewnem i watą cukrową na patyku.
Słońce jednak jak prażyło tak i praży, natura jest leniwa i u mnie jest jak w piosence Maanam
 " Poranek przechodzi w południe, bezwladnie mijają godziny
czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy (...)
Przez okno patrzę znuzona, z tęsknotą myślę o burzy"
A tej burzy ani widu, ani słychu. Własciwie nie tyle tęsknię za burzą, ile za deszczem. Na tablicach ogłoszeniowych wywieszono zarządzenie, by nic nie podlewać, nie myć samochodow, bo poziom wody w studni we wsi jest tak niski, że może jej zabraknąć. No i jak tu uprawiać ogród? Może ogród to dużo powiedziane, ale te kilka naszych grządek? Paulina włozyła swoje serce w te grządki, nasadziła różnej zieleniny, a teraz jak jest w końcu prawdziwe i porządne lato jak się patrzy i szansa na bogate zbiory, to nie wolno tego podlewać! Wczorajszej nocy złamałam zakaz i po kryjomu podlałam te cukinie, buraki, bób, sałatę, bo po prostu mi tych roślin szkoda. Najwyżej nie będę sie myła, ale nie pozwolę zmarnieć i umrzeć naszym warzywom. W końcu nie są to gigantyczne uprawy objęte rosyjskim embargiem, z ktorymi teraz nie wiadomo co zrobić. A upały są tak szalone, że w centralnej Szwecji już 6 dzień płoną lasy. Ściągnięto nawet pomoc z zagranicy. Ludzie zwiewają ze swoich domow, nawet nie mają czasu, by cokolwiek wziąć z sobą, bo ewakuacja nastepuje natychmiastowo. A pożar w dalszym ciągu jest poza kontrolą.Specjalne samoloty z Włoch i z Francji latają nad pożarem wylewając olbrzymie ilości wody, ktorą pobierają w trakcie lotu z jeziora. Takie rzeczy dzieją się teraz w tym znanym z imna kraju. A przedwczoraj pioruny walnęły w maszty w Sztokholmie i cała Szwecja straciła nagle zasięg. Nigdzie nie bylo sygnału. Wczoraj był dzień bez telefonu. Internet jednak działał. A muszę dodać, że w Szwecji nie istnieją już tradycyjne telefony. Dzisiaj rano, gdy siedzielismy sobie z Ronnym na tarasie nadjechal potęzny traktor. Przejechał pod naszym domem i pojechał dalej w głąb naszych włości. Ronny pognal za nim, by dowiedzieć sie, co to za akcja się szykuje. Okazało się, że dwoch panów demontowało centralki telefoniczne - jedna usytuowana była niedaleko naszego domu, a druga w pobliżu domu mojej teściowej i wyrwali też stare kable telefoniczne. Bo dzisiaj już jest nowoczesnie i wszyscy gadają przez satelity, a nie przez kable. A wystarczy jeden piorun i nigdzie juz nie mozna zadzwonić, nawet na 112 czy policję. Dobrze, że Szwecja jest neutralna i żaden wrog jej niegroźny, bo w innym wpadku nieprzyjaciel pierwsze, co by zrobił, to by rozwalił ten główny maszt obsługujący całą nowoczesną Szwecję. No, ale od corki dowiedzialam się, że można zadzwonić przez facebook. To była absolutna nowość dla mnie.
A przede mną jeszcze tylko trzy dni leniuchowania. Pochwalę się, że w leniuchowaniu jestem bardzo dobra. Powiem więcej - jestem profesjonalistką w tej dziedzinie.          


   

8 komentarzy:

  1. Jak mało człowiekowi jest do szczęścia potrzebne- ja od kilku dni cieszę się deszczem, nie gderam że znowu pada . Wracamy z dziewczynami przemoknięte do suchej nitki ale zadowolone . Jestem ciekawa kiedy nam spowszednieje ta płacząca pogoda. Zazdroszczę Tobie Babo tego " emeryckiego" lenistwa- czytanie gazetki rano, kawuśka - marzenie:}}}}.
    Kilka dnie temu była u mnie ciocia z Polski , przywitał ją deszcz- i ja durna baba pomyślałam sobie że kobitka ucieszy się z tej mokrej pogody bo w Polsce niemiłosierne upały a tu pudło- niezadowolona była. No cóż nie dogodzi się wszystkim:}}}}.
    Pozdrawiam deszczowo i obrzydliwego:} lenistwa życzę:}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie "emeryta" jest cudowne! Właściwie nie miałabym nic przeciwko temu, by ktoś mnie wysłał na wczesniejszą emeryturę. A do tego jeszcze słońce, las, święty spokój... W poniedziałek zaczynam rutynowe życie dom - praca - dom. Także tego szczęścia zostało mi tylko na dwa dni plus dzisiejszy wieczór. A dzisiaj w końcu niebo pękło! Grzmoty waliły i woda chlusęła! Lejący deszcz tworzył dosłownie mur. Teraz już jest spokój i pachnąco! Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Witaj Joanno! Lenistwo- to taki dobry czas... Ale to co dobre kiedyś się kończy, niestety! Ja po roku urlopu zdrowotnego wracam niedługo do pracy. Skończą się chwile dla siebie z herbatką i książką, bez zbędnego pospiechu, a zacznie się bieganina nerwówka i wieczne niedospanie. A mając w świadomości to, że czeka mnie prawie drugie tyle do emerytury to jeszcze bardziej nic mi sie nie chce. A jeszcze tyle książek zostało do przeczytania i tyle filmów... Cieszmy sie tymi ostatnimi dniami leniuchowania!!!! Pozdrawiam! Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, melduję że koniec lenistwa! Z książek nie mam zamiaru rezygnować, to samo dotyczy filmow, najwyżej będę notorycznie niedospana. Dobrze, że w pracy sa jednak te przerwy na lunch i na kawę;) Pozdrawiam :)))

      Usuń
  3. Leniuchowanie i emerytura jest przyjemne przy dobrym zabezpieczeniu finansowym. Gdy nagle spadną dochody, a zyc by sie chcialo nadal wygodnie, to wtedy docenia sie pracę. Ja tak wszystkich przestrzegam będąc na niby emeryturze. Teraz np. nie mogę doczekac sie wrzesnia, zeby znowu pracowac i normalnie zarabiac, a wakacje bede miala w pazdzierniku. A moj szanowny malzonek wychowany w innym swiecie ma za nic wszystkie normy, on sie cieszy ze swojego niby emerytalnegoo benefitu i chociaz dochody spadly wielokrotnie, jemu to nie przeszkadza. Najwazniejsze to nie pracowac i nie wstawac rano. Ja tak nie umiem. Nie moge w zaden sposob zaakceptowac obnizenia dochodow. Lubię swoją pracę i BARDZO chetnie do niej wracam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym zabezpieczeniem finansowym masz absolutna rację i to jest wlaśnie powod i zarazem motywacja, dla ktorego rano wstaję z łóżka. Ja też lubię moją prace, zwlaszcza, że to ja ją sobie wybralam wedle upodobań, a nie praca mnie, co jednak i tak kojarzy się z jakimś drylem i obowiązkowością. A mi sie nie zawsze już chce być obowiązkową osobą. :( Pozdrawiam :))))

      Usuń
  4. Ja też lubię czasem polenuchować. A zatem miłegoleniuchowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :)) teraz już niestety muszę sobie dozować lenistwo :(

      Usuń