poniedziałek, 20 czerwca 2016

Początek wakacji, mecze i migrena

Urlop rozpoczęłam w piątek tuż przed rozpczęciem meczu Szwecja - Włochy czyli przed godzina piętnastą. Od rana padał deszcz, który w ciągu dnia przeobraził się w ulewę. W strugach deszczu jechałam do domu, by jak najszybciej rozłozyc się na kanapie przed telewizorem i cieszyć się urlopem i meczem. Po drodze zatrzymalam się w naszym sklepie, kupilam chipsy, colę. W sklepie natknęłam się na Jensa, ktory robil podobne zakupy i też spieszyl sie na mecz, ale ze zmartwieniem w głosie wyznał, że Szwecja przegra przynajmniej 3:0. Przegrała tylko 1:0. W środe musi wygrać z Belgią, by wyjść z grupy. osobiście wątpię w tę wygraną. Za to polska drużyna i jej granie bardzo mne satysfakcjonuje i zadowala. W ostatni dzień pracy, w piątek zbieralam gratulacje za świetny mecz Polakow z Niemcami. Tak mi gratulowano, jakby ten remis z Niemcami byl moją zasługą. Pierwszy raz od wygrania wyborów przez PiS uslyszałam wreszcie coś pozytywnego na temat Polski. Oczywiście pochwały dotyczyły polskiej drużyny piłkarskiej, ale to w końcu ta drużyna reprezentuje Polskę. Padaly takie słowa jak: świetni Polacy, doskonała gra, widowiskowy mecz, mocna drużyna i tym podobne. My sami tu w domu w komplecie, poza Ronnym, ktory niestety pracował, siedzieliśmy przed telewizorem. Renee, Paulina, Jens, Mikael i ja kibicowaliśmy Polakom. Nawet mój brat zadzwonił, by upewnić się czy jesteśmy przygotowani do kibicowania i obiecał postawić dobrą wódkę, gdy Polacy wygrają. Natychmiast po meczu zadzwonił do mnie Ronny, by z radością oznajmić mi wynik. relację z meczu wysłuchał w radiu i opowiedział jak to komentatorzy rozplywali sie z zachwytu nad grą Polaków.
Ale wracając do piątku, to po zakupach wpadłam do domu, włączyłam telewizor, mecz akurat sie zaczął, ja szybko zrobilam sobie kawę, otworzylam torebke chpsów, pożegnalam w locie Ronnego i siadlam na wtęskoninej kanapie. Minęło jakieś 15 minut meczu i stwierdziłam, że obraz zaczął mi znikać. No, szlag by to trafił, ale stalo się! Migrena! Zlazłam z sofy i poczłapałam do sypialni. No i tak zakończyło się moje pierwsze wakacyjne popołudnie. A deszcz spokojnie sobie lał i nie miał najmniejszego zamiaru przestać.  

4 komentarze:

  1. Pierwsze koty za płoty. Dalszy urlop na pewno będzie super. Ja co prawda niezbyt meczowa jestem, ale przyjemnie jest posłuchać jak dobrze mówią o Polakach. Pozdrawiam serdecznie i życzę bardzo udanego urlopu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A pewnie, że przyjemnie sluchać, gdy nas chwalą. Co do urlopu, to cieszę się, że w końcu mam przerwę na życie, pogoda na razie jest jakbyna drugim planie, chociaż czekam niecierpliwie na prawdziwe lato, wczoraj było słonecznie, ale wiał dosyć mocny i w dodatku zimny wiatr, dzisiaj jest bez wiatru, ale za to kropi deszcz, a slońca ani widu, ani słychu. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. To kara za chipsy :))) Nie wolno tego jeść nawet podczas meczu:)))
    ps torty czerwcowe podziwiałam i aż mi ślinka leciała... Mmmmniammm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może, chociaż musze przyznac, że to wlasciwie nie były chipsy, tylko takie żółte chrupki serowe. Chipsów nie jadam, bo nie lubię.Ale mozna spokojnie zwalić, że to one wywołały migrenę. Lepiej zjeść kanapkę tortową ;) Pozdrawiam :))))

      Usuń