środa, 1 czerwca 2016

Dzień Dziecka

Dzisiaj z okazji Dnia Dziecka taki oto obiad czekał na mnie po powrocie z roboty. Obiad zrobiony przez moje dzieci, a konkretnie przez Renee i jej ukochanego Jensa.

Zajechałam do domu jak do restauracji. Nad grillem stał Jens (bo u nas grillowaniem zajmują się mężczyźni), soczysty aromat przypiekanego mięska roznosił sie po całej okolicy, do tego upał, do tego tzatziki domowej roboty i wiejska sielanka. Gdy zasiedliśmy do uczty lunął rzęsisty ciepły i krótkotrwały deszcz. Od kilku dni trwa u mnie wspaniała pogoda. Życiowy zapał powrócił do mnie.Kury w końcu zaczęły znosić jajka. Paulina dokupiła kilka, bo po zimie zostały nam tylko dwie. Nawet Picasso zmarł śmiercią naturalną. Teraz mamy nowego koguta - Matisse. Wczoraj z kolei Paulina i Mikael kupili sobie kilka indyków. Po pracy uciekam z miasta, by jak najszybciej znaleźć sie w domu, bo tylko tu u mnie w lesie doznaję ukojenia, ptaszki spiewają jak oszalałe, koguty (mój i sąsiada) pieją, Holger na caly głos rozmawia po swojemu wydając różne dźwięki, desery po obiedzie zjadamy na tarasie, czasami gramy w karty, raczymy się winkiem, tłuczemy komary, chlopaki wieczorami wędkują, życie zmienia tempo na slow. Jest bosko!
Za trzy tygodnie zaczynam urlop i mój las opuszczę tylko wtedy, gdy wyjadę do Gdańska, a tak to sie z domu nie ruszę. Chcę nacieszyć się domem, werandą, lasem, bo właściwie nigdy nie mam czasu na tę radość. Jadę rano, do pracy, wracam pod wieczór (ok.18 - stej), no i kiedy można nacieszyć się domem? Jestem też zbyt zmęczona, by się tak całą sobą cieszyć.
Holger to najśliczniejszy pulpet na świecie. Rośnie i szczodrze rozdaje nam uśmiechy. Jest ukochany. Psy często leżą przy nim, a Nemo asystuje podczas kąpieli Holgera. Krąży koło wanienki trochę niespokojnie, nawet załka chwilami, zapewne mysli, że może dziecko jest w niebezpieczeństwie(?) Renee ciągle wpada do mnie i sprząta. A to wstawi pranie, albo macha po podłodze mopem i ubolewa nad tym, że ja nie mam takiego zamiłowania do sprzatania jakie ma ona. Nie zawsze może poada jabłko blisko jabłoni.Ja zdecydowanie wolę gotować niż sprzątać.

10 komentarzy:

  1. Sielankowo! I tak jest pięknie. Miłej uciechy z każdego letniego dnia Asiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Amisho. Korzystam ze slonecznych dni ile tylko wlezie, bo nigdy nie wiadomo, ile taka aura potrwa.

      Usuń
  2. Ciesze sie ze jest nowy wpis (dziekuje) i ze lato, dom i las daja Tobie tyle zadowolenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję w ciągłym pędzie i czuję ogromna potrzebę zwolnienia tempa i po prostu sielanki. Może nawet padać deszcz, byle bym mogła nic nie robić, chociaż przez jakiś czas :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Rodzinne zamiłowanie do drobiu ma korzenie polskie czy szwedzkie?
    Życzę aby leśna sielanka trwała jak najdłużej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam bladego pojęcia skąd to zamilowanie do drobiu. Na pewno nie z Polski, bo tam jednak mieszkalam w Gdańsku i ze wsią mialam jedynie kontakt rekreacyjny. Za tydzień zaczynam urlop i jak nic zamierzam sielankować, choćby swiat ię wokól palił i walił ;) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Joasiu, jest cudnie i rodzinnie. Wszystko się układa po myśli i oby tak na zawsze, Twoje miejsce na ziemi. Pozdrawiam serdecznie i sciskam Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino, jest tak, jak piszesz. Do totalnej pelni szczęścia brakuje mi już tylko urkopu, bym mogła nieco dłużej sielankować, a nie tylko popoludniami. No, ale już niedługo! Urlop czeka już za progiem :) Ściskam

      Usuń
  5. Czytając Twój post Joaśko człowiek czuje sielskość i przytulność i to jest piękne. I od Ciebie, z każdej literki bije radość - piknie kobietko;) . Życzę codziennie takiej sielskości- anielskości To jest chyba najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Zolicho, dziekuję :) urlop za pasem (jeszcze tylko jeden tydzień pracy) i chyba padne plackiem na tarasie i tak już zostanę ;) Teraz już jest nas więcej w rodzinie "do pieczenia chleba". Mam na mysli Holgera i Theę. Ściskam :)

      Usuń