sobota, 5 marca 2016

Odfajkowanie wizyty.

Wczoraj o godzinie 16-stej rozpoczęłam ferie zimowe, ktore będa trwały do 14 marca do godziny 7 - mej rano. Do tego czasu postanawiam przeprowadzić detox mózgu polegający na eskapizmie. Ucieknę w świat książek. Dzisja jednak wczesnym popołudniem mąż porwał mnie do IKEI. Zachęcil mnie stwierdzeniem - Pojedźmy do tej IKEI, by już tę wizytę odfajkować. Ja w zasadzie mam konkretną potrzebę związaną z IKEĄ, bo muszę kupić kolejny regał na książki, leżące w tej chwili w kartonach, w ktorych do mnie przybyły, bo nie ma dla nich już miejsca na półkach. Pojechaliśmy. Na parkingu było trochę pustych miejsc, ale tych odleglych od głównego wejścia. Wtopiliśmy się w tłum i zaczęliśmy oględziny od parteru - gospodarstwo domowe ze swoimi patelniami, sztućcami, sitkami, termosami i mnostwem innych utensyliów, następnie przelcielismy przez ramki do obrazow, sztuczne kwiecie, ręczniki i dywaniki lazienkowe, firanki, materiały, dywany, a potem latalismy w tę i z powrotem, by znaleźć schody na pietro, by zjeść obiad. W kolejce przypominającej róg Wojskiego - dlugiej, cętkowanej i krętej jak wąż boa staliśmy chyba pół godziny. Ja zażyczyłam sobie łososia, Ronny  - köttbullar (kuleczki z mięsa mielonego), chwilę polowalismy na wolny stolik, zjedliśmy i pojechalismy do domu. To łażenie po dolnej części sklepu po prostu wykończyło nas. Stwierdzilismy, że IKEA już jest, stoi, nie zniknie, więc na piętro poświęcimy inny dzień.



mój obiad - IKEA standard




a ten podlużny dywan podoba mi się, ale barwy na zdjęciu nie odpowiadają rzeczywistości


Ten na dole to oryginal z katalogu IKEA





 Zatem ten powyższy chcę kupić, bo jest bardzo ładny, a ja muszę coś świeżego położyć na podłodze w holu. Obawiam się jedynie, że jest za krótki. Nie kupilam dzisiaj z prostej przyczyny - skończyly się! Były tylko te, które wisiały jako pokazowe.
Do domu wrocilam tak zmeczona, jakbym wrocila z pracy, a nie ze sklepu. Siedzialam w samochodzie i marzylam, by jak najszybciej połozyc się w moim łóżku i poczytać. Gdy jechalismy do IKEI, to Ronny wydawal mi polecenia typu  - zadzwon do Pauliny, może oni tez chcą pojechac z nami. - Zadzwonilam, Paulina akurat byla w mieście, ale na IKEĘ nie miala chęci, no to Ronny za chwilę - Zadzwoń do Natty - zadzwonilam, a ta wcale nie odbrała. W końcu zapytałam Ronnego czy on nie może wytrzymać bez dzieci? Chyba w końcu fajnie jest, że możemy ten czas spędzić sami. Tylko my. Stwierdził, że fajnie, ale też fajnie z całą ferajną. Renee nie chciala jechac z nami, bo z Jensem, jego ojcem i jakimiś kumplami urządzili sobie kulig na skuterach, z grillowaniem włącznie.
 
P.S. W szwedzkich mediach poinformowano słuchaczy o Radiu Maryja i całym toruńskim imperium medialnym, ale ani słowa nie powiedzieli o pękniętej gumie w opancerzonym BMW prezydenta Dudy.  


  

3 komentarze:

  1. Czasami zdarza nam się wpaść do Ikei ale staram się robić zakupy szybko sprawnie i zmykam.. Zawsze jest niezły tłum i po jednym piętrze chce spadać daleko. Kochana odpoczywaj sobie, rozleniwiaj ile się da, uciekaj w książeczki i rób same odmóżdżające , leniwe historie.
    W norweskiej prasie nie było chyba wzmianki o wypadku naszego prezydenta, ale o pisie i owszem często można jakiś komentarz przeczytać;)). Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas wlasnie wymeczył tłumek. W tłumie trace koncentrację, nie wiem, co chcę ogladać, prześlizguję jedynie wzrokiem po wszystkich przedmiotach, ale wlaściwie cały czas myślę jak tu lawirować między ludźmi, by nie ugrzęznąć w jakimś korku. Chociaż był jeden moment komiczny, gdy Ronny spojrzal na jakąś podwójnie złożoną i powieszoną przez pręt falbaniastą firankę pytając mnie czy to jest sukienka. Kobiety stojące obok zaczęły chichotać, a ja zapytalam go, od kiedy to Ikea sprzedaje ciuchy. Zaproponowałam, że mogę kupić te firanki, zawinąć się w jedną i wtedy będzie mi służyć za sukienkę, prawie ślubną, bo biała i falbaniasta. Niedziela dobiega końca i ja ciągle nie moge uwierzyć w moje szczęście, że jutro nie muszę zrywac się rano z łóżka. Chyba sobie strzelę kielicha. Jutro rano pośpię do woli, poprzeciągam się, zrobię sobie kawę i pół dnia przechodze w szlafroku. Ściskam :)

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń