wtorek, 16 czerwca 2015

WAKACJE!!!

WAKACJE!!! HURRRRA!!!

Dzisiaj miałam ostatni dzień pracy! Po podłudniu wróciłam do domu, padłam na łóżko i zasnęłam. W tej chwili czuję się rześka i gotowa na rozpoczęcie wakacji. Przede wszystkim muszę się przyzwyczaić do myśli, że jutro mogę spać długo i bez nastawiania budzika. Wspaniałe uczucie! Co prawda zimno tu nas jest w dalszym ciągu, chodze i marznę, bo to słońce niby świeci, ale jakoś tak anemicznie. Poza tym ciągle wieje zimny i porywisty wiatr. W tym tygodniu zamierzam posadzić ziemniaki, kupić sadzonki kwiatów, by ukwiecić dom. Następny moment, to naprawa samochodu. Tak, tak, moja bestia wydaje jakieś dziwne dźwięki z przedniego, lewego koła. Tego odkrycia dokonałam dzisiaj rano, gdy cofając spod domu uslyszałam jakiś metaliczny zgrzyt. Najpierw myślałam, że najechałam na coś, ale gdy wyjechałam na prostą, to dźwięk tarcia metalu o metal towarzyszył mi przez caly czas. Zawróciłam i wzięłam samochód mojego męża. Naprawa samochodu nie jest raczej moim problemem, ale odbędzie się za moje pieniądze. Szkoda, bo chciałam je przeznaczyć na szalone wakacje, ale z drugiej strony, nie mam powodów do narzekań, bo to są extra pieniądze - dostałam właśnie zwrot kasy z podatku. Zaoszczędzę za to pieniądze na letnich ciuchach, których nie zamierzam więcej kupować. Wszak lato jest takie krótkie, a moje ubraniowe wymagania jakoś zmalały. Najważniejsze dżinsy, takie shabby, białe spodnie, kilka bluzek z krotki rękawkami i bez rękawów, dwie sukienki - jedna kwiecista, a druga biała. Szale i chusty, dwa sweterki, szorty, kapelusz, legginsy do łydki i mogę jechać na wakacje. I tylko pomyslec, że jeszcze w tym sezonie letnim nie nalozyłam ani razu spodnicy czy sukienki, no, ale ze wzgledu na panujące zimne klimaty, ani mi w głowie noszenie tego typu garderoby.
Część ostatniej niedzieli, poniedzialku i wtorku upłynął mi na polowaniu. I w tym momencie pociągnę kurzy wątek. Paulina kupiła w niedzielę od jednej kobiety, którą poznała na targu, dwie kury - czarna i białą. Przywiozła je w kartonie i zamiast wstawić ten karton do kurnika, to wystawiła go przed oborą (w oborze mamy wydzielone miejsce dla kur), by te piekne młode kury sfotografowac. Otworzyła karton, a te natychmiast wyskoczyły z niego. W tym momencie nadeszłam ja z Nemo. Nemo rzucił się w stronę kur, a te ze strachu nawet latać zaczęły i odfrunęły każda w inną stronę. Zaczęlismy obchodzić łąki wokół, weszłyśmy do lasu, tego najbliżej obory i nic. Sąsiad pozyczył nam podrywkę wędkarską, ale użycie jej w terenie gęsto zalesionym było niemożliwe, bo siatka tylko zaczepiala się o gałęzie. Zrezygnowane wróciłyśmy do domu. Cos przekąsilyśmy i Paulina sama udala się znowu na poszukiwania uzbrojona w tę podrywkę i w Nemo. Może Nemo je wytropi? Biala kura spacerowala sobie przed oborą, ale Nemo zrobił to samo, co za pierwszym razem - przepędził ją stamtąd. Zrezygnowana Paulina wróciła do domu. Po jakiś dwu godzinach poszłyśmy obie bez psa z nadzieją, że biala i czarna spacerują przed oborą. Nic z tego. Rozeszlysmy się, Paulina weszla do lasu, a ja nagle zauważylam czarnulkę. Zawolałam Paulinę, bo to ona miala siatkę. Kura oczywiście nie dala się złapac, ale przynajmniej zobaczylysmy, gdzie zwiała. Ukryla się pod wielkim, gęstym świerkiem. I dopiero zaczęła się zabawa. Paulina, wzorem kury wlazła pod świerk, zaplątała się w gałęzie, a kura przechodzila z jednego miejsca w drugi. Igły nas kłuły, bo ja usilowalam podnieść te najniższe gałęzie i mrówki nas oblazły, bo świek sasiaduje z wielkim mrowiskiem. Znalazłam dlugi patyk i próbowalam popchnąć kurę do wyjścia spod drzewa. Zawołałam Renee na pomoc. Teraz latałysmy wokól tego świerka. W końcu kura raczyla wyleźć spod niego i wtedy Renee przykryła ją siatką. Czarna zostala zlapana. Paulina zaniosła ją do kurnika. Tylko podczas poszukiwań zaliczylam ponad 14 tysięcy kroków! Sprawdzilam na moim smartfonie. Wczoraj Mikael zdołał zlapać tę białą kurę. Ja ją znalazłam pod innym świerkiem, ale bieganie po kamienistym terenie, gęsto obsadzonym świerkami nie należało do łatwych. Kura zniknęła. Chodziliśmy po tym świerkowym zagajniku, zaglądalam pod każdy świerk, a kury ani śladu. Dałam sobie spokój z poszukiwaniami. Późnym wieczorem Mikael zameldowal mi, że wytropił kurę i zanisół ją do innych kur. No i chwała mu za to!
A na koniec krótki film z zakończenia przez Renee szkoly. Chcialam go wstawić, gdy pisalam o tym "studenten", ale byl za dlugi i nie chcial się tu zmieścić. Ale udalo mi się go skrócić i teraz może zadziała. Proszę bardzo!
     

4 komentarze: