piątek, 8 listopada 2013

I o szkole i o Holgerze.

Piątkowy wieczór trwa w najlepsze, w telewizjach (polskiej i szwedzkiej) same nudy, to mogę trochę pofilozofować tu na moim blogu w towarzystwie likieru Country Lane. Co do szściolatków, które w Polsce mają iść do szkoły nie mam zdania. W zasadzie dziwne, że samych dzieciaków nikt o zdanie nie pyta, tylko różni dorośli o tym decydują. Powinni przeprowadzić referendum wśród sześciolatków. O, to byłoby zdarzenie na światową skalę a przy okazji propagowanie demokracji wśród przedszkolaków. Nie rozumiem dlaczego jest to taka ważna reforma? Czy "zerówki" nie są objęte obowiązkiem szkolnym? Jakie to ma znaczenie czy "zerówka" mieści się w szkole czy w przedszkolu? Czy ta reforma dotyczy tylko zmiany lokalu z przedszkolnego na szkolny? I z tego powodu jest tyle zamieszania?  W Szwecji wszystkie sześciolatki chodzą do szkoły. Mają tam różne zajęcia - wyklejanki, wyszywanki, siedzenie przy stole czy na podłodze w ramach przyuczania do siedzenia bez wiercenia się,  co będzie przydatne w klasie pierwszej, chodzą na basen czy inne zajęcia gimnastyczne, a po godzinie zwykle 12- stej "zerówka" zamienia się w fritids czyli świetlicę i dzieciarnia znowu ma zabawę aż do samego wieczora, ostatnie dziecko zabierane jest o godzinie 18-stej.
Mimo pogody wpędzającej w ponury nastrój rozśmieszyła mnie ofensywa jakiegoś europosła, czy raczej uzyłabym skrótu osła Legutko, który oskarża Centrum Mikołaja Kopernika w Warszawie o szerzenie pornografii i pedofilii, bo wystawiono i to już trzy lata temu eksponaty kobiety i mężyczyzny z oznaczonymi sfery erogennymi. Dziwne, że dopiero teraz europoseł zauważył te eksponaty. Może potrzebował trzech lat, żeby dowiedzieć się, co to takiego jest te sfery erogenne i stwierdzić brak takowych u siebie. By uciąć wszystkie dyskusje najlepszym rozwiązaniem byłoby wydanie zakazu posiadania takich sfer. Tylko co wtedy z przyrostem naturalnym, który w Polsce jest podobno na minusie?  Mimochodem słuchałam wypowiedzi niejakiej pani Wróbel, która występowała w telewizji i zachłystywała się z oburzenia nad sferami erogennymi wystawionymi na widok publiczny. Pani Wróbel jest politykiem, więc jej te sfery są niepotrzebne. Ona obraca sie w całkiem innych sferach i nie jest niestety przez to mądrzejsza. Chwilami podziwiam odwagę niektórych osob, które publicznie epatują swoją głupotą nie bojąc się przy tym śmieszności. A w Centrum zamiast wyłączyć te eksponaty powinni wywiesić kartkę, żeby malolaty zamykały oczy, gdy znajdą się w ich pobliżu. Tak zwykle mawiali rodzice do swoich dzieci, gdy w filmie miała się pojawić jakaś gorsząca scena - "zamknij oczy!"
A gdy już poruszyłam temat przyrostu naturalnego, to chciałam z żalem powiedzieć, że w tym tygodniu dowiedziałam sie, że nie będę jednak babcią. Jeszcze nie teraz. Parę dni temu Paulina straciła swoje dziecko. I to tak po prostu i nagle. Jej ciąża przebiegała normalnie, wyniki miała dobre i nagle coś poszło nie tak. Lekarka powiedziala Paulinie, że to nie jest jakaś nienormalna sytuacja. Co piąta kobieta, przynajmniej w Szwecji tak ma. Nie ma na to żadnych wyjaśnień poza tym, że natura wie co robi. Stało się to teraz, gdy Paulina nareszcie zaczęła się czuć dobrze po trzech miesiącach wymiotowania i wrażliwości na różne zapachy i aromaty. Teraz dostała wytyczne, by jeść dużo żelaza i to wszystko. Szkoda, bo naszej świadomości zaistniał mały Holger. Tak nazywała dziecko Paulina po przeczytaniu powieści "Analfabetka, która umiała liczyć"  i zarowno jej jak i Mikaelowi imię jednego, a wlaściwie dwoch bohaterów tej powieści przypadło im do gustu. Co do imienia dla dziewczynki nie byli zgodni. Paulina chce dla swoich dzieci nadać imiona wikingów lub bóstw, w ktore wikingowie wierzyli. No i tu Paulina i Mikael mają rozbieżne zdania. Dla dziewczynki Paulina chciałaby nadać imię Freja (to nomen omen bogini miłości i płodności), a Mikael powiedzial, że będzie Helga. Słyszycie? Helga! To niech ją nazwie od razu Walkiria. Chociaż Helga to odpowiednik Olgi. W Szwecji jednak można dziecku nadać trzy imiona, więc w końcu chyba kiedyś osiągną jakieś porozumienie. W związku z tym, że imię dla dziewczynki nie było ustalone, to zostalismy przy Holgerze. W powieści wyżej wymienionej wystepuje dwóch Holgerów. Było to długo oczekiwane dziecko, dla ktorego ojciec wybrał imię, gdy tylko dowiedział sie, że będzie ojcem. No i trochę zdziwił się, że na świat przyszły bliźniaki - dwóch chłopców. Było to taką niespodzianką i zaskoczeniem dla ojca, że nie miał pomysłu na jakies inne imię, zatem nazwał chłopców Holger 1 i Holger 2. Z wyglądu chłopcy byli jak dwie krople wody, ale charakterami różnili się wręcz krańcowo. Zatem my w rodzinie zastanawialismy się czy nasz Holger będzie tym 1 czy 2. My z Pauliną wolałybyśmy Holgera 2. Teraz namiętnie oglądamy serial Vikings. Jest bardzo dobry i bardzo okrutny. Głowny bohater serialu ma na imię Ragnar i jest nieprawdopodobnie podobny do mojego zięcia. Nawet fryzury mają takie same. Może ten serial podrzuci trochą pomysłow na imiona. Przez to zamiłowanie Pauliny do imion staronordyckich ja tez zaczęłam przyglądać się im bliżej. Podobają mi się imiona Loke, Balder, Harald, a dla dziewczynek...no, cóż dzisiaj podobają mi się, te nasze polskie imiona, chociaż imiona moich corek zaprzeczają temu. Najstarsza to Paulina Olga, średnia to Théa Nathalié, a najmłodsza - Sanna Renée. A ja mam tylko jedno imię - Joanna i na tym koniec!               

2 komentarze:

  1. Bardzo mi przykro czytać wieści o utracie dziecka, szczególnie, że sama jestem na samym początku tej drogi. Jeszcze daleko przed wyborem imienia :)
    Mocno Was ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Maskonur wszystko będzie dobrze! Przykre i smutne jest to, co przezyla Paulina, ale trzeba wierzyć, że rzeczywiście natura wie, co robi zwlaszcza, że nie ma innego racjonalnego wyjasnienia. A co do imion, to może z ciekawości zerknij do kalendarza;) w nim jest tyle imion, fajnie jest niektore dopasować do nazwiska, by z sobą dobrze harmonizowały;) Pozdrawiam serdecznie! I ściskamy również Ciebie.

    OdpowiedzUsuń