niedziela, 21 kwietnia 2013

Byle do maja

Przed chwilą podpisałam, coś tam wpisałam i wysłałam internetowo deklarację (PIT) i od razu poczulam się lepiej. Te deklaracje, to jak jakaś straszna praca domowa, której nie ma się absolutnie ochoty zrobić. Wiosna daje znać o sobie, las powoli robi się rozśpiewany świergotem ptactwa, kogut sąsiadów przebywa na zewnątrz, bo od czasu do czasu slychać jego zachrypnięte ku-ku-ry-ku, śniegi cofają się czy inaczej mówiąc topnieją. Powoli wszystko łącznie ze mną budzi się do życia. Z tej okazji kupiłam sobie lakier do paznokci koloru śliwkowego. Jest naprawdę sliczny na moich paznokciach. Ostatnie dni spędzilam w mojej prywatnej bibliotece gapiąc się na tytuły książek, ktore stoją na półkach. Studiowalam je, przeglądałam i nie wiedzialam na ktorą się zdecydować, ponieważ prawie wszystkie już przeczytałam. Nie sięgnęłam jednak po żadną nowość, tylko wybrałam powieść, ktorą czytalam całe lata świetlne temu, a mianowicie Wilki Hansa Helmuta Kirsta. Cały week-end poświęcilam tej książce i stwierdziłam, że wolę czytać dwa razy coś, co jest wyśmienite niż poświęcać czas na czytanie tzw. nowości, niejednokronie okrzyczanych bestsellerami, ktore zazwyczaj okazują się być beznadziejnymi czytadłami. Także z Materną (gł. bohater Wilków) spędziłam przyjemny czas. A teraz piszę do mojej corki: Paulinko, masz przeczytać tę książkę, bo jest d o s k o n a ł a! Z niej dowiesz się nieco o Mazurach przed wojną, ktore wtedy nazywaly się Prusy Wschodnie. Sorry, musialam to napisać, bo u mnie chyba coś z pamięcią się robi, i zapewne zapomniałabym powiedzieć to córce, gdy ją spotkam. Poza tym nic ciekawego się nie dzieje. Czas wali do przodu, ja czekam na maj, bo wtedy po śniegu nie zostanie ani śladu, oglądam Ranczo jedyny serial, ktory dostarcza mi prawdziwej rozrywki. Jestem absolutną fanką tego serialu. Oglądam nawet powtórki. Poza tym mam w domu trzy serie tego serialu. Muszę uzupełnić mój zbiór serią 4, 5 i 6 - stą. Polska polityka mnie śmieszy, tumani, przestrasza. Za najciekawsze wydarzeni polityczne uznaję paznokcie  pani europosłanki Senyszyn. Każdy jej paznokieć jest pomalowany w innym kolorze. Zafascynowalo mnie to, bo kolory były takie same jak w jej wielgachnych koralach. Nie mam takich korali jakie ma Senyszyn, ale paznokcie też sobie pomaluję na trzy różne kolory. Jeden już mam, ten wyżej wymieniony śliwkowy. Jeszcze muszę dobrać jakies dwa inne, ktore pieknie połączą się z tym fioletowym. Jutro postanawiam zainagurować sezon sukienkowy. Znalazłam w szafie taką jedną granatową lejbę w drobne bardzo kolorowe kwiatki i właśnie tę zamierzam wdziać na siebie do roboty. A teraz z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj" żegnam się z Wami:)))  

8 komentarzy:

  1. Hmmm, Prusy Wschodnie - to moje tereny (prawie) :). Używamy tu częściej słowa Prusy niż Mazury he he. Książki nie czytałam - a jak widać - należy, bo poleca ją godna osoba.

    Może i ja sobie paznokcie pomaluję? Bo ostatni raz top chyba z rok temu...

    Maj coraz bliżej Joanno- w końcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej Amisho:)powieśc jest bardzo dobra, ukazuje spoleczność niemiecką we wsi Maulen na Mazurach. Akcja zaczyna się w 1932 roku, a kończy w 1945. Przwijają się atm rownież Polacy, no i Żydzi. Powieść jest fascynująca, wciągająca, sensacyjna, wartka, po prostu doskonala książka. Kirst urodzil sie w Ostródzie, także pisze o swoich terenach. Psychicznie jestem trochę podupadla, więc ratuję się jak mogę, koloruję swój świat lakierami do paznokci;)
      Ściskam:)



      Usuń
  2. Niestety malowanie paznokci i rąk przy nawale prac ogrodowych mija się z celem...A szkoda, bo bym "poszpanowała" kolorami:-)))
    Wilków Kirsta nie czytałam i ( o zgrozo! ) nie mam. Pognałam do biblioteczki sprawdzić, mam 6 jego książek, a tej nie... Zaraz jutro sprawdzę w bibliotece. Bo to przecież o naszych terenach jest! Ranczo najbardziej mi się podobało na początku. Teraz już ciut mniej. A teraz PIT wzywa. Ruszam do boju...
    Pozdrawiam serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Asiu:) u mnie w odrodzie leżą zwały śniegu. W ziemi będę grzebać w połowie maja, a sadzić będzie można dopiero w drugiej połowie czerwca.Tak, tak, trzeba odczekawć swoje, by ziemia w środku odmrozila się. Gdy pisalam wyraz "deklaracja", to chwilę zawachalam się, bo zupelnie zapomnialam, że to zdaje się nazywa po polsku "zeznanie podatkowe", tu nazywa się to deklaracją skarbową. Ostatni dzień na wyslanie, to 2 maja. Wolę to jednak miec juz z glowy. Dużo do wypelniania nie ma, bo w wszystko w deklaracji jest już wypelnione, jedynie, gdy się chce dołozyć coś oo siebie lub zmienić jakieś liczby, to wtedy trzeba trochę posiedziec i policzyć. W moim przypadku musialam obliczyć ile kilometrow jeżdżę do roboty przez caly rok, ile za to jeżdzenie zaplacilam za paliwo, no i wpisać wynik. Oznacza to, że dostanę jakieś pieniądze z powrotem, gdy załaciłam w ciągu roku więcej niż 10 tysięcy koron. Pozdrawiam rownież serdecznie:))))

      Usuń
  3. A ja dzisiaj tylko na krótko chwilkę wpadam. Serdeczności składam i uciekam do pracy!
    A mnie takie różnokolorowe paznokcie się nie podobają. Za panią Senyszyn nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to jesteś ognista kobieta - wpada i wypada, w ciąglym pędzie. W sobotę będę myślala o Tobie:) Ja za Senyszyn też nie przepadam, ale paznokcie miala odlotowo wymalowane. Jej liberalne poglądy nie są za bardzo po drodze z moimi. Kochana, trzymaj się!

      Usuń
  4. Za mną już to na co Ty czekasz, śniegi stopniały,
    żonkile przekwitły, pączki bzów coraz bardziej otyłe, deklaracja podatkowa (czyli zeznania skarbowe) dawno już za nami. Klimat bardzo umiarkowany nie sprzyja podskokom adrenaliny, jednym słowem jest jak jest, bo aż tak znacznie inaczej nie będzie (nawet jak zakwitną jaśminy).

    Zadroszczę Ci (ale tylko trochę) tych prawdziwie wiosennych radości z topnienia.
    U nas zalew literaturą szwedzką, czasem trudno z zakładek oddzielić dobre ziarno od plewów, choć bardzo się staram.
    Serdeczności wiosenne
    iszka

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Iszko! U nas wiosna trwa bardzo krótko. Te kilka dni w kwietniu, a w maju eksplozja, liście, kwiaty, nie wiem co tam jeszcze, rośnie w oczach. I nagle robi się po prostu lato, na pewno nie tropikalne, tylko umiarkowane. Noce robią się krótsze, aż wkrótce zupełnie znikną, dlatego ta natura rośnie przez całą dobę. A z książkami, to tak jak piszesz - trudno oddzielić ziarna od plew:))))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń