piątek, 25 grudnia 2015

Boże Narodzenie 2015

Najdłuższa noc w roku za nami, wieczor wigilijny za nami, a zimy niet. W powietrzu kwietniowa aura (kwietniowa na północy Szwecji). Świeta skąpane w deszczu, a nie zakryte śniegiem, ale co nie oznacza, że ich nie ma. Są! I tym samym chcę złożyć Wam najwspanialsze życzenia świąteczne w mowie goralskiej:

Na scescie, na zdrowie, na to Boze Narodzynie,
Coby sie wom dazylo, mnozylo kazde stworzynie!
Coby sie wom darzyły kury cubate, gęsi siodłate
Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków
Telo cielicek kielo w lesie jedlicek
Telo owiecek kielo mak mo ziorecek
Telo krów kielo w sąsieku plów

Coby sie wom darzyły dzieci - kielo przy piecu śmieci 
W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje 


Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje! 

Coby wom nicego nie chybiało 
Z roku na rok przybywało 
A do reśty - cobyście byli scęśliwi i weseli 
Jako w niebie janieli, haj!






W zeszłą sobote reanimowałam się po pracy, ktora bez reszty pochłonęła mnie nawet w moim tak zwanym wolnym czasie. Poczytałam różne blogi, by poszukać wsparcia, że to nie tylko ja jestem totalnie nieprzygotowana do świąt, ale nic z tego. Wszystkie kobiety w Polsce i w Szwecji ruszyły już do gotowania i mrożenia. Tysiące pierogów i wspaniałe makowce były już zrobione i sfotografowane. Zupełnie mnie to zdołowało. W niedzielę zaczęłam planować święta. W poniedzialek rano pojechalam do miasta i kupilam wszystkie prezenty, a w drodze do domu, zahaczylam o nasz sklep spozywczy ICA i zrobilam zaopatrzenie na świeta. W domu splunęłam w garści, zakasałam rękawy i wzięłam się za robotę. I tak od poniedzialku do środy walczylam w kuchni. Paulina bardzo mi pomogla w szykowaniu potraw światecznych. Wzięła na siebie barszcz i pierogi, ja zajęłam się szwedzką częścią i wypiekami ciast. Wszystkie mi się udały (wypieki) oprócz makowców, mimo że obejrzalam film instruktazowy na youtube, to jednak coś poszło nie tak.


Samo cudo!

W kuchni urzędowalam do późnych godzin nocnych, a czasami wczesnych godzin porannych. Zrobiłam pierwszy raz w zyciu śledzie po kaszubsku i śledzie w śmietanie. Też obejrzalam kilkuminutowe filmiki - kursy na youtube. Nie wiedziałam, że to takie proste. I w dodatku super smaczne. Ronny kręcił się koło mnie, zanim ruszal do swojej nocnej pracy i podjadał. A ja odganialam go, no bo kto to widzial, żeby wieczerzę wigilijną jeść przed wigilią. Niech poniższy mem zilustruje tę sytuację:

 

 W środe wieczorem moje dziewczyny ubraly choinkę przywleczona z lasu, ktorą Mikael ściął jakiś miesiąc temu. ale mimo że leżała w lesie, to nie zaszkodzilo tej jej. Igły są na miejscu.


 Wczoraj ladnie wystroiliśmy się, podzielilismy opłatkiem i zasiedliśmy do stołu.

Paulina ubrala sie w swoją lniana sukienkę ślubną (!), bo okazala się uniwesalna, tak samo uczynił Mikael i wciągnął na siebie swój slubny frak, spodnie do fraka mial tylko na początku wieczerzy, bo przytył biedaczek i guzik mu strzelił jak z procy. 

A Paulina, juz po wieczerzy tak oto się prezentowała:
Natta z kolei zamiast kolacji wigilijnej jadla tabletki przeciwbólowe. Trzymala się za policzek i ledwo żyla. To jej ząb mądrości odezwal się znowu. Dwa zęby mądrości juz ma usunięte, ale dentysta przestrzegal, że te kolejne też się odezwą i trzeba je będzie usunąć. Natta ma za male szczęki, a te zęby naciskają na te siedzące obok. No i odezwał się ten trzonowiec. Wycieńczona z bólu pojechala do domu ze swoim chłopakiem. A dzisiaj rano trafila na pogotowie do szpitala, by ten ząb usunąć. Powiedziala nam po wizycie, że tak się wydzierala podczas rwania, że ten jej chlopak byl przerazony i pytal, czy mozna tę akcję wyrywania przerwać. Faktem jest, że Natta boi się dentysty, poza tymi dwoma wyrwanymi zębami nigdy nic nie miala robione w zębach. Nie zna żadnego borowania i plombowania, bo od dziecka ma same zdrowe zęby. Dzisiaj siedzimy z Ronnym sami. Natta obolała lezy w domu i popija zupkę - kisiel, Paulina jest u teściów, a Renee albo jest u siebie w domu, albo pojechala z Jensem do jego ojca. A ja nareszcie mogę usiąść przed komputerem i coś napisać. Wyszłam nawet na spacer z psem. Ale to, co my mamy przed domem na drodze, to tylko dla odwaznych lub samobójców. W świeta mialo być tak:
Prosze zwrocić uwage na ten śnieg, ktory byl stalym elementem świat i symbolem przytulności. 
A jest tak:


Pies na tej oblodzonej drodze radzil sobie doskonale, a ja ruszalam sie jak pingwin. W końcu weszlam do lasu, bo tam przynajmniej dało się iść. A teraz siedzę sobie, słucham kolęd nadawanych z kościoła w Białymstoku, piję kawę i w końcu odpoczywam.



  

4 komentarze:

  1. Miłej reszty świątecznego weekendu! Pierwsze śliwki- robaczywki, jak mówi stare przysłowie pszczół:) Linkuję przepis na makowiec, który pierwszy raz robiłam rok temu. Troszkę mi popękał, ale polukrowany prezentował się świetnie i smakował wybornie. Powtórzyłam w tym roku, polecam. pozdrowienia z Nowego Jorku- my mamy lato! http://www.mojewypieki.com/post/makowiec-zawijany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję bardzo za życzenia :) Dzięki za link. Widać, że nie tylko ja wchodze na te wypieki. Mam je nawet zalinkowane na fb, by dostawać nowości. Ja wiem jaki błąd popelniłam. Po prostu od razu po zawinięciu w papier wstawilam jed do piekarnika, zamiast pozwolić im wyrosnąć. Dokladnie taka sama procedura, gdy robię moje bułki cynamonowe. Następnym razem (za rok?) już mi wyjdą te makowce. Zazdroszczę Co Nowego Jorku i cieplej pogody :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Joaśku a u nas dziś pokazał się pierwszy śnieg. Hurrra;))) . Nie wiem czy na pocieszenie napiszę ale nie tylko Ty babeczko byłaś w czarnej.... z przygotowaniami świątecznymi. U mnie było dokładnie tak samo. Z pracy wracaliśmy koło 17 i tak właściwie nic się już nie chciało ale dwa dni przed Wigilią dostałam motorek w dupkę i mam nadzieje że wszystko było jak powinno;))). Joasiu makowce u mnie wyszły podobne ale zakamuflowałam lukrem i w smaku były całkiem , całkiem. Współczuję Twojej córce, ząb to paskudztwo. Dobrze że ma ten strach i ból za sobą. Śliczna córeczkę masz;)
    Joaśku spokojnego leniuchowania z odrobiną śniegu no i najważniejsze ciepełka rodzinnego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zolicha, u nas śniegu niet! Za to dzisiaj szalał dziki wiatr. Temperatura jest albo minus 10, albo plus dwa - tak na zmianę. Teraz pisze znowu z kuchni. Robię sledzie na sylwestrowy wieczór, ktory odbędzie się w mojej kuchni, pokoju pewnie też. Właściwie, to chce się rozwalić na kanapie i tak powitać Nowy Rok. Ściskam i życzę udanej, i zabawnej nocy sylwestrowej :)

      Usuń